, rotmistrzem janczarskim, naówczas stanowniczę funkcją odprawującym, o złą kwaterę piechocie daną zwadziłem się. Porwaliśmy się byli do siebie, nie dobywając broni, ale za przyjazdem regimentarskim musieliśmy się uspokoić. Łajałem go zaocznie przed wszystkimi, aż mię Radoszyński, faworyt regimentarski, zgromił. Rozumiałem, że mię będzie wyzywać, ale się to przeminęło.
Potem miawszy reporta, że Moskwa z brzeskiego województwa ustąpiła, ruszył się regimentarz i Ogiński, marszałek konfederacki, ku Brześciowi. Na Boże Narodzenie był regimentarz w dobrach swoich Rzeczycy, a potem po Nowym Roku, anno 1735, rozlokowawszy wojsko w ekonomii brzeskiej, sam z marszałkiem konfederackim stanął we
, rotmistrzem janczarskim, naówczas stanowniczę funkcją odprawującym, o złą kwaterę piechocie daną zwadziłem się. Porwaliśmy się byli do siebie, nie dobywając broni, ale za przyjazdem regimentarskim musieliśmy się uspokoić. Łajałem go zaocznie przed wszystkimi, aż mię Radoszyński, faworyt regimentarski, zgromił. Rozumiałem, że mię będzie wyzywać, ale się to przeminęło.
Potem miawszy reporta, że Moskwa z brzeskiego województwa ustąpiła, ruszył się regimentarz i Ogiński, marszałek konfederacki, ku Brześciowi. Na Boże Narodzenie był regimentarz w dobrach swoich Rzeczycy, a potem po Nowym Roku, anno 1735, rozlokowawszy wojsko w ekonomii brzeskiej, sam z marszałkiem konfederackim stanął we
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 95
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ekskuzował się tym, że jest minister pacis i że jest krótkiego wzroku. Wyzywał i księcia Czartoryskiego, wojewodę ruskiego, który się nie miał czym ekskuzować, ale że tenże wojewoda lubelski wyzywał i podkomorzego koronnego Poniatowskiego, tedy książę wojewoda ruski odpowiedział, że gdy wojewoda lubelski odprawi pojedynek z podkomorzym koronnym, którego najprzód zaczął wyzywać, tedy będzie z nim pojedynkował. A tymczasem postarali się o areszt króla, który naówczas był w Dreźnie, zakazujący surowo tego pojedynku. Jeździł z tym wyzywaniem teraźniejszy ksiądz Tokarzewski, człek aż nadto śmiały. Naprzykrzał się przy wyzywaniu, osobliwie księciu kanclerzo-
wi, który to cierpliwie zniósł, ale gdy Tokarzewski przyjechał do Puław
ekskuzował się tym, że jest minister pacis i że jest krótkiego wzroku. Wyzywał i księcia Czartoryskiego, wojewodę ruskiego, który się nie miał czym ekskuzować, ale że tenże wojewoda lubelski wyzywał i podkomorzego koronnego Poniatowskiego, tedy książę wojewoda ruski odpowiedział, że gdy wojewoda lubelski odprawi pojedynek z podkomorzym koronnym, którego najprzód zaczął wyzywać, tedy będzie z nim pojedynkował. A tymczasem postarali się o areszt króla, który naówczas był w Dreźnie, zakazujący surowo tego pojedynku. Jeździł z tym wyzywaniem teraźniejszy ksiądz Tokarzewski, człek aż nadto śmiały. Naprzykrzał się przy wyzywaniu, osobliwie księciu kanclerzo-
wi, który to cierpliwie zniósł, ale gdy Tokarzewski przyjechał do Puław
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 220
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i z nim Kickiego, majora artylerii koronnej; Pytając się, jeżeli to prawda, com wczoraj przed Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, mówił. Nie zaparłem się tego i powiedziałem, że za swoje niepodściwe gadania lepszych słów niegodzien. Odjechali z tym ci posłani przyjaciele, a ja rozumiejąc, że mnie będzie wyzywać, uprosiłem za sekundanta Borzęckiego, strażnika brzeskiego. Czekałem zatem po odjechaniu tych przyjaciół nazajutrz aż do godziny jedynastej w stancji, azali mnie Bystry wyzywać będzie. Potem mu Borzęcki, mój sekundant, na pokojach mówił, że on sam dał okazją do takiego przeciwko sobie mówienia, ponieważ ja mam relacją, że
i z nim Kickiego, majora artylerii koronnej; Pytając się, jeżeli to prawda, com wczoraj przed Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, mówił. Nie zaparłem się tego i powiedziałem, że za swoje niepodściwe gadania lepszych słów niegodzien. Odjechali z tym ci posłani przyjaciele, a ja rozumiejąc, że mnie będzie wyzywać, uprosiłem za sekundanta Borzęckiego, strażnika brzeskiego. Czekałem zatem po odjechaniu tych przyjaciół nazajutrz aż do godziny jedynastej w stancji, azali mnie Bystry wyzywać będzie. Potem mu Borzęcki, mój sekundant, na pokojach mówił, że on sam dał okazją do takiego przeciwko sobie mówienia, ponieważ ja mam relacją, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 446
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em się tego i powiedziałem, że za swoje niepodściwe gadania lepszych słów niegodzien. Odjechali z tym ci posłani przyjaciele, a ja rozumiejąc, że mnie będzie wyzywać, uprosiłem za sekundanta Borzęckiego, strażnika brzeskiego. Czekałem zatem po odjechaniu tych przyjaciół nazajutrz aż do godziny jedynastej w stancji, azali mnie Bystry wyzywać będzie. Potem mu Borzęcki, mój sekundant, na pokojach mówił, że on sam dał okazją do takiego przeciwko sobie mówienia, ponieważ ja mam relacją, że coś przeciwko honorowi mojemu mówił. Wyparł się tego Bystry, a potem, mnie nie wyzywając, prędko wyjechał z Warszawy.
Ja zaś w Warszawie zostawszy się,
em się tego i powiedziałem, że za swoje niepodściwe gadania lepszych słów niegodzien. Odjechali z tym ci posłani przyjaciele, a ja rozumiejąc, że mnie będzie wyzywać, uprosiłem za sekundanta Borzęckiego, strażnika brzeskiego. Czekałem zatem po odjechaniu tych przyjaciół nazajutrz aż do godziny jedynastej w stancji, azali mnie Bystry wyzywać będzie. Potem mu Borzęcki, mój sekundant, na pokojach mówił, że on sam dał okazją do takiego przeciwko sobie mówienia, ponieważ ja mam relacją, że coś przeciwko honorowi mojemu mówił. Wyparł się tego Bystry, a potem, mnie nie wyzywając, prędko wyjechał z Warszawy.
Ja zaś w Warszawie zostawszy się,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 446
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
większego rozlania krwi już nie tylko między samymi na pojedynek wezwanymi, ale i między partiami nie przyszło, a my w mniejszej nierównie liczbie znajdować się będziemy, życzyłem zatem, aby prosto jak po drodze Linowa jest do Nieświeża, tam jechać, wyzwać Bystrego, jeżeli nie wyjedzie, plac ostrzelać, a potem
jednak powtórnie wyzywać, a wystrzegać się tego, ażeby z Wołczyna, jak pod porę imienin książęcych, nie miał sukursu. Ale moja rada odrzucona była.
Pojechał tedy Starowolski towarzysz do Linowej, a spotkał w Koziobrodzie Rutkowskiego, który przedtem u nas służył, a naówczas służył u Sadowskiego, starosty Słonimskiego, i powiedział Rutkowski Starowolskiemu, że
większego rozlania krwi już nie tylko między samymi na pojedynek wezwanymi, ale i między partiami nie przyszło, a my w mniejszej nierównie liczbie znajdować się będziemy, życzyłem zatem, aby prosto jak po drodze Linowa jest do Nieświeża, tam jechać, wyzwać Bystrego, jeżeli nie wyjedzie, plac ostrzelać, a potem
jednak powtórnie wyzywać, a wystrzegać się tego, ażeby z Wołczyna, jak pod porę imienin książęcych, nie miał sukursu. Ale moja rada odrzucona była.
Pojechał tedy Starowolski towarzysz do Linowej, a spotkał w Koziobrodzie Rutkowskiego, który przedtem u nas służył, a naówczas służył u Sadowskiego, starosty Słonimskiego, i powiedział Rutkowski Starowolskiemu, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 846
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się stawiać powinni, obyczajnie, skromniej miernie Sobie przytym poczynać, a bez pozowlenia Dyrektóra nigdy za Akademią nie obiadować albo wieczerzy jadać, anie też Gości z sobą do stołu prowadzić. We dni robotne bez wiadomości i osobliwego pozwolenia Dyrektórskiego wizyty od Cudzych nie przyjmować, i dla nich przez Posługaczów ex Lectionibus się nie dać wyzywać, daleko mniej jeszcze Cudzych u Siebie przez noc chować. 8. Z ogniem powinni ostróżnie Sobie postępować, i toż Posługaczom swoim nakazywać, zaczym tak oni sami, jak i Posługacze ich Czasu zimy o 9. Czasu lata o 10. na odpoczynek nocny się udawać powinni, nie mając Czasu takowego w Pokoju świece zapalonej
śię stawiać powinni, obyczaynie, skromniey miernie Sobie przytym poczynać, a bez pozowlenia Dyrektora nigdy za Akademią nie obiadować álbo wieczerzy iadać, anie też Gośći z sobą do stołu prowadźić. We dni robotne bez wiadomośći y osobliwego pozwolenia Dyrektorskiego wizyty od Cudzych nie przyimować, y dla nich przez Posługaczow ex Lectionibus śię nie dać wyzywać, daleko mniey ieszcze Cudzych u Siebie przez noc chować. 8. Z ogniem powinni ostrożnie Sobie postępować, y toż Posługaczom swoim nakazywać, zaczym tak oni sami, iak y Posługacze ich Czasu źimy o 9. Czasu lata o 10. na odpoczynek nocny śię udawać powinni, nie maiąc Czasu takowego w Pokoiu świece zapaloney
Skrót tekstu: NotAk
Strona: 26
Tytuł:
Notifikacja o niniejszym Królewskiej Akademii Rycerskiej w Legnicy postanowieniu
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Karol Wilhelm Gras
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
, ani oczu nie ma, Co kto napisze, niosąc, nie wstydzi obiema; Przetoć drugi, nie chcąc być świadkiem oczywistem Swej rozmowy, potrzebę wypisuje listem. Lecz jeśli uraźliwie, niech za pewne trzyma, Że miasto uszu pewnie zawstydzi oczyma, Jeszcze gorsze w responsie na swoje papiery Czytając; lepiej było nie wyzywać tery. Radzę, i tę przestrogę niechaj każdy chowa, Że głębiej napisane niż rzeczone słowa Utkną w sercu: te na wiatr, a tamte do skrzynki Pójdą, skąd waśni, potem rosną pojedynki. Prawda, że dziś i długu, choćby chciał najskromniej, Uboższy bez urazy pańskiej nie upomni: Ten się wstydzi,
, ani oczu nie ma, Co kto napisze, niosąc, nie wstydzi obiema; Przetoć drugi, nie chcąc być świadkiem oczywistem Swej rozmowy, potrzebę wypisuje listem. Lecz jeśli uraźliwie, niech za pewne trzyma, Że miasto uszu pewnie zawstydzi oczyma, Jeszcze gorsze w responsie na swoje papiery Czytając; lepiej było nie wyzywać tery. Radzę, i tę przestrogę niechaj każdy chowa, Że głębiej napisane niż rzeczone słowa Utkną w sercu: te na wiatr, a tamte do skrzynki Pójdą, skąd waśni, potem rostą pojedynki. Prawda, że dziś i długu, choćby chciał najskromniej, Uboższy bez urazy pańskiej nie upomni: Ten się wstydzi,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 117
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987