ciężkim płyniemy frasunkiem Nie utoniemy, ale z morza tego Każdy powróci do domu swojego I w swej ojczyźnie godne Tobie dzięki Będziem oddawać, o Panno, na wieki! Będziem Ci czynić rozliczne ofiary, A Ty przyjmować będziesz nasze dary.” Te Brzeski słowa posyłał w niebiosy. A wtym Jutrzenka, rozpuściwszy wiosy, Wnet z rumianego łoża swego wstając — A ciemne chmury okiem przenikając — Przed Lucyferem od morza wychodzi I piękną jasność po niebie rozwodzi. A owe wszytkie przeklęte machiny, Które z piekielnej gdzieś wyszły dziedziny, Które nas prawie żywo połknąć chciały, Nie wiedzieć gdzie się wnet — burze — podziały. Dopieroż tedy po tak ciemnej nocy,
ciężkim płyniemy frasunkiem Nie utoniemy, ale z morza tego Każdy powróci do domu swojego I w swej ojczyźnie godne Tobie dzięki Będziem oddawać, o Panno, na wieki! Będziem Ci czynić rozliczne ofiary, A Ty przyjmować będziesz nasze dary.” Te Brzeski słowa posyłał w niebiosy. A wtym Jutrzenka, rozpuściwszy wiosy, Wnet z rumianego łoża swego wstając — A ciemne chmury okiem przenikając — Przed Lucyferem od morza wychodzi I piękną jasność po niebie rozwodzi. A owe wszytkie przeklęte machiny, Które z piekielnej gdzieś wyszły dziedziny, Które nas prawie żywo połknąć chciały, Nie wiedzieć gdzie się wnet — burze — podziały. Dopieroż tedy po tak ciemnej nocy,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 197
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ma wiele/ Języczkom albo wąskiej Babce podobnego/ każdy zosobna z korzenia pochodzący/ ziobrowatego/ albo żyłowatego/ jeno węższego a miąższego. Rózg sitowych wiele/ obłych/ gładkich z miedzy liścia/ na łokieć wzwyż z korzenia wyrastających. W wierzchu tych główki okrągłe/ dziurek pełne/ jako w woszczynach/ w których kwiateczki zrumienna białe tkwią. Z tych potym nasienie w onychże komoreczkach barzo drobne/ a same główki na wierzchu pyrzasto wełniste. Nasienie/ jako i ziele wszystko/ cierpkiego i stwierdzającego smaku. Dla tego tym imieniem/ tak od Łacinników Statice, jako i od nas Zawciągiem nazwane/ że potężnie wszelakie Toki i Ciekączki zawściąga. Korzeń
ma wiele/ Ięzyczkom álbo wąskiey Bábce podobnego/ káżdy zosobná z korzeniá pochodzący/ źiobrowáteg^o^/ álbo żyłowátego/ ieno węższeg^o^ á miąższe^o^. Rozg śitowych wiele/ obłych/ głádkich z miedzy liśćia/ ná łokieć wzwysz z korzeniá wyrastáiących. W wierzchu tych głowki okrągłe/ dźiurek pełne/ iáko w wosczynách/ w ktorych kwiateczki zrumienná białe tkwią. Z tych potym naśienie w onychże komoreczkách bárzo drobne/ á sáme głowki ná wierzchu pyrzásto wełniste. Naśienie/ iáko y źiele wszystko/ ćierpkiego y ztwierdzáiącego smáku. Dla tego tym imieniem/ ták od Láćinnikow Statice, iáko y od nas Záwćiągiem názwáne/ że potężnie wszelákie Toki y Ciekączki záwśćiąga. Korzeń
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 128
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
, Przyznając że jest urodzona w Niebie, Świat takiej nie ma, ani jej mieć może, Zapewne to być musi plemię Boże. Oczu jej jasność, przyrównać się godzi Do Gwiazd, gdy Niebo wroży nam pogodę, Albo Jutrzenka, co przed Słońcem chodzi, W ślicznej purpurze pokaże urodę, Lilia mleczna, gdy z rumianą zorzą Zmieszane, wielu kochanków pomorzą. Wiek Monarchini lat piętnaście liczy, Ale jej rzędy, zdają się być stare, Wie co da komu, wie kiedy pożyczy, Na jaką znowu ma odbierać miarę, Młodość poważna, wesołość bez zbytku, Mądrego sztuka, mieć sposób pożytku.
Cokolwiek mogło być doskonałego, Na czym zawisła
, Przyznaiąc że iest urodzona w Niebie, Swiat tákiey nie ma, áni iey mieć może, Zápewne to być musi plemię Boże. Oczu iey iasność, przyrownać się godzi Do Gwiazd, gdy Niebo wroży nam pogodę, Albo Jutrzenka, co przed Słońcem chodzi, W śliczney purpurze pokaże urodę, Lilia mleczna, gdy z rumianą zorzą Zmieszáne, wielu kochánkow pomorzą. Wiek Monárchini lát pietnaście liczy, Ale iey rzędy, zdaią się być stáre, Wie co da komu, wie kiedy pożyczy, Ná iáką znowu ma odbierać miarę, Młodość poważna, wesołość bez zbytku, Mądrego sztuka, mieć sposob pożytku.
Cokolwiek mogło być doskonáłego, Ná czym záwisła
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 61
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
PUNKT VI Argument Tu swe dolegliwości prawi, lub się zbrania Dama eksperymentem wyświadczyć kochania; Potym wydaje pierścień, obraz i z dzwonkami Pieska — Kawalerowi, a on zaś listami Zmyślonemi zza morza Włocha dementuje. Tymczasem Włoszka mówić po polsku przejmuje.
Zaś skoro się nazajutrz zaćmiona odchmurzy Noc, złotowłosy Febus z morskich się wynurzy Głębi z rumianą twarzą a Faetontowe Woźniki przepryskując — rżeniem z ziół perłowe Strzęsły rosy, — Włoch zaraz szedł do magistratu. Ow tam w oknie kiwnąwszy palcem, a ona tu (Już i posła nie trzeba!) — zapaliwszy świce Do wczorajszej oboje schodzą się ciemnice.
Tam Wprzód o dobrem spaniu, co się komu śniło — Spytawszy
PUNKT VI Argument Tu swe dolegliwości prawi, lub się zbrania Dama eksperymentem wyświadczyć kochania; Potym wydaje pierścień, obraz i z dzwonkami Pieska — Kawalerowi, a on zaś listami Zmyślonemi zza morza Włocha dementuje. Tymczasem Włoszka mowić po polsku przejmuje.
Zaś skoro się nazajutrz zaćmiona odchmurzy Noc, złotowłosy Febus z morskich się wynurzy Głębi z rumianą twarzą a Faetontowe Woźniki przepryskując — rżeniem z zioł perłowe Strzęsły rosy, — Włoch zaraz szedł do magistratu. Ow tam w oknie kiwnąwszy palcem, a ona tu (Już i posła nie trzeba!) — zapaliwszy świce Do wczorajszej oboje schodzą sie ciemnice.
Tam wprzod o dobrem spaniu, co sie komu śniło — Spytawszy
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 65
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949