śmierci jego, Sobieski Hetman zbliżył się z Wojskiem pod Chocim, dzień zaś śmierci Króla z Wojskiem Tureckim okopanym począł się strzelać z Armat, pierwsze straże ich zniósł, na zajutrz Atak przypuścił, i szczęśliwie zniósł nieprzyjaciela, na 60000. trupem Turków położywszy, a swoich nie stracił nad dwieście, prócz wielu w rzece potopionych zagonionych za nieprzyjacielem, Hetman i dalej ku Konstantynopolowi chciał wojnę próżekwować, ale śmierć Królewska obwieszczona w Wojsku strwożyła Wojsko, które się rwać poczęło do Domów, a Hetman za niemi na obrady Sejmowe. Roku 1674. Elekcja złożona w Maju, na której się pokzał z Triumfem Jan Sobieski Hetman, jako Zwycięzca Nieprzyjaciela Krzyża Z.
śmierći jego, Sobieski Hetman zbliżył śię z Woyskiem pod Choćim, dźień zaś śmierći Króla z Woyskiem Tureckim okopanym począł śię strzelać z Armat, pierwsze straże ich zniósł, na zajutrz Attak przypuśćił, i szczęśliwie zniósł nieprzyjaćiela, na 60000. trupem Turków położywszy, á swoich nie straćił nad dwieśćie, prócz wielu w rzece potopionych zagonionych za nieprzyjaćielem, Hetman i daley ku Konstantynopolowi chćiał woynę prozekwować, ale śmierć Królewska obwieszczona w Woysku strwożyła Woysko, które śię rwać poczęło do Domów, á Hetman za niemi na obrady Seymowe. Roku 1674. Elekcya złożona w Maju, na którey śię pokzał z Tryumfem Jan Sobieski Hetman, jako Zwyćięzca Nieprzyjaćiela Krzyża S.
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 113
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
i wieczności Lubo zapłacił dług śmiertelności. Omnium animi sunt immortalessed Bonorum fortiumque Divini . Zbylismy kawalera jakiego podobno nie zaras obaczy Polska. Płacze Polska senatora. Mars Hektora, wdzięczna tylko Imienia jego w sercach naszych została rekordacja i Pochwała. Decet eosLaudare defunctos qui res arduas praeclarasque fecerunt . Seneca. Cicero. Plato.
Alec zagonione za sławą Czarnieckiego pióro wracąm nazad do łegońskiego Traktatu który stanął taki.
Deklaracja łaski IkMŚCi tak obywatelom Województw krakowskiego, Poznańskiego, Sandomierskiego, kaliskiego, siradzkiego, Łęczyckiego, in Unum z Gromadzonych. Jako tez urodzonemu Jerzemu Lubomirskiemu na Wiśniczu i Jarosławiu Hrabi dana przez Przewielebnych w Bogu Wielebnych Wielmożnych i Urodzonych. Andrzeja Trzebickiego, Biskupa
y wiecznosci Lubo zapłacił dług smiertelnosci. Omnium animi sunt immortalessed Bonorum fortiumque Divini . Zbylismy kawalera iakiego podobno nie zaras obaczy Polska. Płacze Polska senatora. Mars Hektora, wdzięczna tylko Imięnia iego w sercach naszych została recordacya y Pochwała. Decet eosLaudare defunctos qui res arduas praeclarasque fecerunt . Seneca. Cicero. Plato.
Alec zagonione za sławą Czarnieckiego pioro wracąm nazad do łegonskiego Traktatu ktory stanął taki.
Deklaracyia łaski IkMSCi tak obywatelom Woiewodztw krakowskiego, Poznanskiego, Sęndomirskiego, kaliskiego, siradzkiego, Łęczyckiego, in Unum z Gromadzonych. Iako tez urodzonemu Ierzemu Lubomirskiemu na Wisniczu y Iarosławiu Hrabi dana przez Przewielebnych w Bogu Wielebnych Wielmoznych y Urodzonych. Andrzeia Trzebickiego, Biskupa
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 207v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
trzymając paślismy konie. Jak świtac poczęło. Rzekę MŚCi Panowie trzeba się wywiedziec cosię dzieje wmieście jeżelibyśmy tu kogo nie napadli po swoich plecach, bo psy słychać szczekające a Ludzi nic, zaczym podjechać trzeba wkilku koni a nam dawać znać, albo tez jeżeli by was postrzezono to ich wywabić. w pole żebyśmy zagonionych mogli obskoczyc i dostać Języka. Z ochoty nieporywa się nikt, Gniewno mi okrutnie i mówię tak że się to będziemy słuchać. MŚCi Panowie jak pójdziemy dalej, nic tu wprawdzie pomoim starczystwie kiedy taka będzie obedyentia. Pojadez ja sam a wy przynajmnięj bądzcie pogotowiu jeżeli bym wam tu przyprowadził gości, Potrwozyło się
trzymaiąc paslismy konie. Iak switac poczęło. Rzekę MSCi Panowie trzeba się wywiedziec cosię dzieie wmiescie iezelibysmy tu kogo nie napadli po swoich plecach, bo psy słychac szczekaiące a Ludzi nic, zaczym podiechać trzeba wkilku koni a nąm dawać znać, albo tez iezeli by was postrzezono to ich wywabić. w pole zebysmy zagonionych mogli obskoczyc y dostac Ięzyka. Z ochoty nieporywa się nikt, Gniewno mi okrutnie y mowię tak że się to będziemy słuchać. MSCi Panowie iak poydzięmy daley, nic tu wprawdzie pomoim starczystwie kiedy taka będzie obedyentia. Poiadez ia sąm a wy przynaymnięy bądzcie pogotowiu iezeli bym wąm tu przyprowadził gosci, Potrwozyło się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 236v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
z ich tam regimenty. Dział także większych kilka do onej reduty Wprowadził; jeżeliby nieprzyjaciel ku tej Stronie szturmem zamierzał, tu by musiał pierwej Rzeźko czoła zapocić i słać pole ścierwy. Cerkiew potem drewnianą, ostatek mieściny Chocimskiej, w drobne kazał rozebrać ruiny; Bo się w nią podczas harców nieprzyjaciel wkradał I z niej na zagonionych żołnierzów wypadał. Stała i druga cerkiew murowana z cegły A tę Kochanowskiego piechoty zaległy; Obóz fortyfikują Polacy WOJNA CHOCIMSKA
Miawszy kilka hakownic na sklepieniu całem, Sami około muru osuli się wałem. Kiedy się czuły hetman tak fortyfikuje, I Osmana to trapi, że długo próżnuje; Bo jako nigdy przedtem, teraz siedzi skromniej,
z ich tam regimenty. Dział także większych kilka do onej reduty Wprowadził; jeżeliby nieprzyjaciel ku téj Stronie szturmem zamierzał, tu by musiał pierwéj Rzeźko czoła zapocić i słać pole ścierwy. Cerkiew potem drewnianą, ostatek mieściny Chocimskiej, w drobne kazał rozebrać ruiny; Bo się w nię podczas harców nieprzyjaciel wkradał I z niej na zagonionych żołnierzów wypadał. Stała i druga cerkiew murowana z cegły A tę Kochanowskiego piechoty zaległy; Obóz fortyfikują Polacy WOJNA CHOCIMSKA
Miawszy kilka hakownic na sklepieniu całem, Sami około muru osuli się wałem. Kiedy się czuły hetman tak fortyfikuje, I Osmana to trapi, że długo próżnuje; Bo jako nigdy przedtem, teraz siedzi skromniéj,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 157
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
dobrego.
LXVIII.
W tropy za nią Marfiza leci odważona: Śmierć niewinna ojcowska, śmierć niezapomniona Serce jej kruszy mężne; swego konia, który Z najlekcejszemi biegiem porównać mógł pióry, Bojcami ustawicznie wzbiera i morduje. Ale cóż, próżno robi, daremnie pracuje: Uniosło Agramanta szczęście wprzód, niż one Przypadły jedną pomsty chęcią zagonione.
LXIX.
Jako para sierdzistych tygrysic się wstydzi, Kiedy po bok tłustego zwierza idąc, widzi, Jeśli za pierwszym razem, puściwszy się z góry, Nie połapią go w ostre kły, krzywe pazury; Idą nazad, i gniewem i sromem ujęte, A oczy skry ciskają, z jadów słusznych wszczęte: Tak obie
dobrego.
LXVIII.
W tropy za nią Marfiza leci odważona: Śmierć niewinna ojcowska, śmierć niezapomniona Serce jej kruszy mężne; swego konia, który Z najlekcejszemi biegiem porównać mógł pióry, Bojcami ustawicznie wzbiera i morduje. Ale cóż, próżno robi, daremnie pracuje: Uniosło Agramanta szczęście wprzód, niż one Przypadły jedną pomsty chęcią zagonione.
LXIX.
Jako para sierdzistych tygrysic się wstydzi, Kiedy po bok tłustego źwierza idąc, widzi, Jeśli za pierwszym razem, puściwszy się z góry, Nie połapią go w ostre kły, krzywe pazury; Idą nazad, i gniewem i sromem ujęte, A oczy skry ciskają, z jadów słusznych wszczęte: Tak obie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 200
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wszędzie: W nocy Królowa z zamku wyszedszy/ w obrzędzie Boskim stawa/ i bierze oręże szalone: W winorośl głowę stroi: po lewym spuszczone Boku/ runo jelenie/ włócznia na ramieniu. Porwawszy się/ rum przez las w silnym zgromadzeniu. Ogromna Progne bólu szaleństwy wzburzona/ Twe jakby stroi Bache. w ten kształt zagoniona/ Na ciemne stajnie z wyciem srogim następuje: Woła/ krzyczy/ Ohojże. bramy wyłamuje/ Gwałtemrodzoną bierze; też krojem Bachowym Przybiera/ lie liście mzatyka bluszczowym/ I ciągnąc/ wiedzie k zamku/ ledwie żywą z strachu. Filomela widząc się w niecnotliwym gmachu/ Zdrętwiała niebożątko: blednąc obumiera. Proge doostawszy miejca/
wszędźie: W nocy Krolowa z zamku wyszedszy/ w obrzędźie Boskim stawa/ y bierze oręże szalone: W winorośl głowę stroi: po lewym spuszczone Boku/ runo ielenie/ włocznia ná rámieniu. Porwawszy się/ rum przez lás w śilnym zgromádzeniu. Ogromna Progne bolu szalenstwy wzburzona/ Twe iákby stroi Bache. w ten kształt zágoniona/ Ná ćiemne stáynie z wyćiem srogim nástępuie: Wołá/ krzyczy/ Ohoyże. bramy wyłámuie/ Gwałtemrodzoną bierze; też kroiem Bachowym Przybiera/ lie liśćie mzátyka bluszczowym/ Y ćiągnąc/ wiedźie k zamku/ ledwie żywą z stráchu. Philomelá widząc się w niecnotliwym gmáchu/ Zdrętwiáłá niebożątko: blednąc obumiera. Proge doostawszy mieycá/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 156
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
nikt go nie celuje. Ale ta wielkiem przymiotom miłością Siła osdby/ i chwały ujmuje. Miłością w boju nagle urodzoną/ Troskliwą/ silną/ i niewymowioną. 46. Tak słychać: Wten czas kiedy bitwę naszy Z Persem wygrali; który porażony Rozsypką w góry uchodził i w lasy. Poszedł wciąż za niem Tantred zagoniony. A iż gorące zbytnie były czasy/ Po pracej onej srodze upragniony W polu przy pięknej łące dla ochłody Z siadł z konia/ kędy był zdrój zimnej wody. 47. Tan niespodzianie mu się ukazała/ Dziewica wszytka zbrojna okrom głowy/ Poganka była/ i wody szukała/ Także z pragnienia/ w on znoj południowy
nikt go nie celuie. Ale tá wielkiem przymiotom miłośćią Siłá osdby/ y chwáły vymuie. Miłośćią w boiu nagle vrodzoną/ Troskliwą/ śilną/ y niewymowioną. 46. Ták słycháć: Wten czás kiedy bitwę nászy Z Persem wygráli; ktory porażony Rozsypką w gory vchodźił y w lásy. Poszedł wćiąż zá niem Tántred zágoniony. A iż gorące zbytnie były czásy/ Po pracey oney srodze vprágniony W polu przy piękney łące dla ochłody Z śiádł z koniá/ kędy był zdroy źimney wody. 47. Tan niespodźianie mu się vkázáłá/ Dźiewicá wszytká zbroyna okrom głowy/ Pogánká byłá/ y wody szukałá/ Tákże z prágnienia/ w on znoy południowy
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 14
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
stawiła/ Ardeliona Rotmistrza starego Na obie stronie sztychem przepędziła: Dwu tusz przy sobie synów mającego/ Barzo szkodliwie przez piersi raniła Alkaliandra/ syna co starszego. Polfernus młodszy ledwie uszedł zdrowy/ Od ostrej szable mężnej białejgłowy. 36. A kiedy nie mógł Tantred zapędzony Dognać owego/ bo miał koń leniwszy Ze się daleko unisł zagoniony Lud jego/ ujzrzał/ wzad się obróciwszy. I widząc że był zewsząd okrążony/ Biegł mu na pomoc konia rozpuściwszy. Za niem poskoczył pułk niezwyciężony/ W najgorszych raziech zawsze doświadczony. 37. O połku mówię sławnem Dudonowem/ (będzie go Muza często wspominała) Przed niem wprzód Rynald szedł w kirysie nowem/
stáwiłá/ Ardeliona Rotmistrzá stárego Ná obie stronie sztychem przepędźiłá: Dwu tusz przy sobie synow máiącego/ Bárzo szkodliwie przez pierśi rániłá Alkáliándrá/ syná co stárszego. Polfernus młodszy ledwie vszedł zdrowy/ Od ostrey száble mężnej biáłeygłowy. 36. A kiedy nie mogł Tántred zápędzony Dognáć owego/ bo miał koń leniwszy Ze się dáleko vnisł zágoniony Lud iego/ vyzrzał/ wzad się obroćiwszy. I widząc że był zewsząd okrążony/ Biegł mu ná pomoc koniá rospuśćiwszy. Zá niem poskoczył pułk niezwyćiężony/ W naygorszych ráźiech záwsze doświádczony. 37. O połku mowię sławnem Dudonowem/ (będźie go Muzá często wspomináłá) Przed niem wprzod Rynáld szedł w kiryśie nowem/
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 55
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618