dwa przypomnię. Olimpia Macedońskiego Króla Filipa żona/ a wielkiego Aleksandra matka/ bacząc Małżonka swego zbytnią miłością ziętego/ jednej Panny z Pospólstwa barzo cudnej/ a w obyczajach jeszcze cudniejszej/ boleścią wielką zięta (bo małżeństwo obcego towarzystwa barzo nienawidzi) kazała ją przed się porwać/ żeby ją albo stracić/ albo w dalekie strony zasłać/ dała/ rozumiejąc/ żeby go czarami usidlić miała: Którą gdy przywiedziono/ zdumiała się wielkiej i niewymownej jej cudności/ gładkości/ urodzie/ roztropności/ obyczajom osobliwym/ mądrości i rzekła: Wielkie ta Dziewka ma czary/ ale ani z ziół/ ani z gusł/ ale z przyrodzenia dobrego i szlachetnego. I przydała
dwá przypomnię. Olimpia Mácedońskieg^o^ Krolá Philippá żoná/ á wielkiego Alexándrá mátká/ bacząc Małżonká swego zbytnią miłośćią ziętego/ iedney Pánny z Pospolstwá bárzo cudney/ á w obyczáiách iescze cudnieyszey/ boleśćią wielką zięta (bo małżenstwo obceg^o^ towárzystwá bárzo nienawidźi) kazáłá ią przed śię porwáć/ żeby ią álbo stráćić/ álbo w dálekie strony zásłáć/ dáłá/ rozumieiąc/ żeby go czárámi vśidlić miáłá: Ktorą gdy przywiedźiono/ zdumiáłá sie wielkiey y niewymowney iey cudnośći/ głádkośći/ vrodźie/ rostropnośći/ obyczáiom osobliwym/ mądrośći y rzekłá: Wielkie tá Dźiewká ma czáry/ ále áni z zioł/ áni z gusł/ ále z przyrodzenia dobrego y szláchetnego. Y przydáłá
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 125
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
pochrzcił i w chołopy pobrócił, nawet nie pozwolił z moimi trębaczami się widzieć, jeno wielce proszą o eliberacyją właśnie niby z mąk piekielnych. Jest też niemało szlachty przy nim pochrzczonej, zakazał szlachcie smoleńskiej Polaków niechrzczonych chowali wszytkę szlachtę wielce uciska; kilku znacznych poknutował, u kogo słyszy srebro i pieniądze, zmienikami zowiąc w zsyłkę zasłać obiecuje. Przemiana mu z tego województwa na Siemien dzień ma być, bo trzy lata wysiedział; przepłaca, daruje dukom s. na stolicy, aby jeszcze mógł na trzy lata zostać, ale już supliki wielkie poszli na niego. Tu po polach jeździ polując, do kopy psów chowa, romaków koni cugów 8, z
pochrzcił i w chołopy pobrócił, nawet nie pozwolił z moimi trębaczami się widzieć, jeno wielce proszą o eliberacyją właśnie niby z mąk piekielnych. Jest też niemało szlachty przy nim pochrzczonej, zakazał szlachcie smoleńskiej Polaków niechrzczonych chowali wszytkę szlachtę wielce uciska; kilku znacznych poknutował, u kogo słyszy srebro i pieniądze, zmienikami zowiąc w zsyłkę zasłać obiecuje. Przemiana mu z tego województwa na Siemien dzień ma być, bo trzy lata wysiedział; przepłaca, daruje dukom s. na stolicy, aby jeszcze mógł na trzy lata zostać, ale już supliki wielkie poszli na niego. Tu po polach jeździ polując, do kopy psów chowa, romaków koni cugów 8, z
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 357
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
. Imienia Panny MARYJ rada barzo słuchała/ i ubogim chleb dawała/ aby to Święte Imię przed nią powtarzali. Gdy zaś w Lowanium z Rodzicami była/ Księdza jednego prosiła/ aby jej nauczył Wiary Katolickiej/ której nauki także mile słuchała. Lecz gdy postrzegli po niej Rodzicy skłonność do Wiary Katolickiej/ umyślili/ ją daleko zasłać/ gdzie ją mieli za kogoś wydać. Ona przez sen obaczy Najświętszą Pannę/ i od niej usłyszy głos/ aby szła w drogę daleką. Wstanie/ i po tym to powie owemu Księdzu/ który do bliskiego Klasztoru Mniszek Cystercjeńskiego Zakonu zalecił ją/ gdzie była ochrzczona/ potym różnemi pokusami troskana/ w których ona Najświętszej
. Imienia Pánny MARYI radá bárzo słuchała/ i ubogim chleb dawała/ aby to Swięte Imię przed nią powtarzáli. Gdy záś w Lowanium z Rodzicami była/ Kśiędzá iednego prośiła/ áby iey nauczył Wiary Kátolickiey/ ktorey náuki także mile słucháłá. Lecz gdy postrzegli po niey Rodźicy skłonność do Wiary Katolickiey/ umyślili/ ią daleko zásłáć/ gdźie ią mieli zá kogoś wydáć. Oná przez sen obaczy Nayświętszą Pánnę/ i od niey usłyszy głos/ áby szłá w drogę daleką. Wstanie/ i po tym to powie owemu Kśiędzu/ ktory do bliskiego Klasztoru Mniszek Cystercyeńskiego Zakonu zálećił ią/ gdźie byłá okrzczona/ potym rożnemi pokusámi troskana/ w ktorych oná Nayświętszey
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 59
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
dodało ochotki Panować przed czasem. Dla tego pospolicie Cesarz objąwszy Państwo/ i usiadszy na Tronie/ zaraz każe tracić Bracią swoję/ co nie bywało przed Bajazetem, który naprzód ten okrutny zwyczaj wprowadził. Kiedy zaś Sołtan nie wiele ma Braci/ i że go przyrodzona skłonność barziej do łaskawości niżeli do okrucieństwa wiedzie/ dosyć ma zasłać ich na miejsce bezpieczne/ i poruczyć straży wiernych osób/ co nie daleko do więzienia uchodzi/ kiedy się im z nikim widzieć ani znosić nie godzi. W ten sposób chowają dwóch Braci Sołtan Mahometa dziś Panującego/ którzy tak prywatnie żyją/ i tak mało o nich kto myśli/ jakoby ich nigdy na świecie nie było
dodáło ochotki Pánowáć przed czásem. Dla tego pospolićie Cesarz obiąwszy Páństwo/ y vśiadszy ná Thronie/ záraz każe tráćić Bráćią swoię/ co nie bywáło przed Baiazetem, ktory naprzod ten okrutny zwyczay wprowádźił. Kiedy záś Sołtan nie wiele ma Bráći/ y że go przyrodzona skłonność bárźiey do łáskáwośći niżeli do okrućieństwá wiedźie/ dosyć ma zásłáć ich ná mieysce bespieczne/ y poruczyć straży wiernych osob/ co nie dáleko do więźienia vchodźi/ kiedy się im z nikim widźieć áni znośić nie godźi. W ten sposob chowáią dwoch Bráći Sołtan Máhometá dźiś Pánuiącego/ ktorzy ták priwatnie żyią/ y ták máło o nich kto myśli/ iákoby ich nigdy ná świećie nie było
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 93
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
powierzy/ mam za to/ by tylko Dziecię uszło przy słupie cięgi. A wszak dozwolisz Pani i Matko/ nie tylko nas robaków/ ale i samego Boga/ że się z Dzieciątkiem pokażą Aniołowie? a wszak powierzysz takim piastunom twojej pociechy/ że z nią do tronu Boskiego pójda? Lepićby wierę tak ślicznego jedynaczka zasłać do nieba/ póki się ciało jego ranami nie pokryje? Aleć Dziecina i Matce i Aniolom da odpor w tych zamysłach: wstyd bowiem Dziecinyby było/ bez tej ozdoby którą się przy słupie pokryje/ stawić się przed Ojcowskimi oczyma/ i wie/ że rysowanie ciała jego przy słupie więtszej ruinom doda ozdoby/ więcej
powierzy/ mam zá to/ by tylko Dźiećię vszło przy słupie ćięgi. A wszák dozwolisz Pani y Mátko/ nie tylko nas robakow/ ále y samego Bogá/ że się z Dźiećiątkiem pokażą Anyołowie? á wszak powierzysz takim piástunom twoiey poćiechy/ że z nią do thronu Boskiego poyda? Lepićby wierę ták ślicznego iedynaczka zasłáć do niebá/ poki się ćiało iego ránámi nie pokryie? Aleć Dźiećiná y Mátce y Anyolom da odpor w tych zamysłách: wstyd bowiem Dźiećinyby było/ bez tey ozdoby ktorą się przy słupie pokryie/ stáwić się przed Oycowskimi oczymá/ y wie/ że rysowanie ćiałá iego przy słupie więtszey ruinom doda ozdoby/ więcey
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 218
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ jako je tu dają/ otrzymać mają; przedsię ich w tym pospolicie omylają. A barzo się więc w tej mierze/ zwłaszcza podróżnym nie wygadza. Bo zarzuceni za swoje złoto śrebrem/ lnbo moneciskiem; Cambia w dalszą (chociażby złoto sposobnie/ i bezpiecznie z sobą na miejsce do którego zmierzają/ zawieść/ lubo zasłać mogli) koniecznie insze czynić/ i od nich/ by nadrożej płacić muszą: abo też odmieniając skwapliwie/ z niemałą zgubą swą/ przepłacać złoto im przychodzi: Gdyż i ten sam/ który mu powinien in specie Czerwone złote oddać; nie zmieni mu tegoż śrebra/ którym go niesłusznie zarzucił/ bez zysku/ jaki
/ iáko ie tu dáią/ otrzymáć máią; przedśię ich w tym pospolićie omyláią. A bárzo się więc w tey mierze/ zwłaszczá podrożnym nie wygadza. Bo zárzuceni zá swoie złoto śrebrem/ lnbo monećiskiem; Cambia w dálszą (choćiażby złoto sposobnie/ y beśpiecznie z sobą ná mieysce do ktorego zmierzáią/ záwieść/ lubo zásłáć mogli) koniecznie insze czynić/ y od nich/ by nadrożey płáćić muszą: ábo też odmieniáiąc skwápliwie/ z niemáłą zgubą swą/ przepłacáć złoto im przychodźi: Gdyż y ten sam/ ktory mu powinien in specie Czerwone złote oddáć; nie zmieni mu tegoż śrebrá/ ktorym go niesłusznie zárzućił/ bez zysku/ iáki
Skrót tekstu: GrodDysk
Strona: Cv
Tytuł:
Dyskurs o cenie pieniędzy teraźniejszej
Autor:
Jan Grodwagner
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
mam się do rodziny Uderzyć? czy się zostać? czy ustąpić z domu? I tym sposobem nie być na przeciw nikomu: Ozowęli się siostrą Meleagrze twoją? Snadź kunszt myślę wyprawić? nuż c krzywdy broją: Co żal niewieści? merchą siwadczę rozsłąwioną. Myśl w tym zabiegi stroi rozmaitą stroną. Nad wszytko koszulę mu zasłać uchwaliła/ Z krwią Nessową? co by w nim miłość odżywiła. Te nieszczęsnemuLIsze/ coby w niego tkała/ Niewiedzieć/ swój dała żal/ i z prośbą każała Dar zanieść małżonkowi. Bohatyr się zdrady Nie spodziejąc/ wziął/ obłokł Echidnejskie jady. Wpierwsze ognie/ z zbożnemi/ suł kadksidło/ słowy
mam sie do rodźiny Vderzyć? czy się zostáć? czy vstąpić z domu? Y tym sposobem nie być ná przećiw nikomu: Ozowęli się śiostrą Meleágrze twoią? Snadź kunszt myślę wypráwić? nuż c krzywdy broią: Co żal niewieśći? merchą śiwádczę rozsłąwioną. Myśl w tym zábiegi stroi rozmáitą stroną. Nád wszytko koszulę mu zásłáć vchwaliłá/ Z krwią Nessową? co by w nim miłość odżywiłá. Te nieszczęśnemuLIsze/ coby w niego tkáłá/ Niewiedźieć/ swoy dáłá żal/ y z prośbą káżáłá Dar zánieść małżonkowi. Bohátyr się zdrády Nie spodźieiąc/ wźiął/ oblokł Echidneyskie iády. Wpierwsze ognie/ z zbożnemi/ suł kádxidło/ słowy
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 222
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636