w regiestrach swoich czyni rugi, Z sług, poddanych, z przyjaciół starych chce mieć sługi. Niechże mu jedno pierza przygoda przystrzyże, Dopiero honoruje, dopiero ich liże. Więc chceszli, w twym upadku przyjaciel żeby cię Nie odstąpił, w dobrym go nie odstępuj bycie. 259 (F). CZEGO CZŁOWIEK ZATAIĆ NIE MOŻE
Wszytko człowiek zatai w sobie bez trudności, Wyjąwszy: trunku w głowie i w sercu miłości. Chociaż milczy, chociaż go o to nikt nie pyta, Prócz inszych gestów, z oczu do razu wyczyta. 260 (P). W DOBRYM BYCIE PRZYJACIEL
Gore dom, a gospodarz biedny, co się zdarzy
w regiestrach swoich czyni rugi, Z sług, poddanych, z przyjaciół starych chce mieć sługi. Niechże mu jedno pierza przygoda przystrzyże, Dopiero honoruje, dopiero ich liże. Więc chceszli, w twym upadku przyjaciel żeby cię Nie odstąpił, w dobrym go nie odstępuj bycie. 259 (F). CZEGO CZŁOWIEK ZATAIĆ NIE MOŻE
Wszytko człowiek zatai w sobie bez trudności, Wyjąwszy: trunku w głowie i w sercu miłości. Chociaż milczy, chociaż go o to nikt nie pyta, Prócz inszych gestów, z oczu do razu wyczyta. 260 (P). W DOBRYM BYCIE PRZYJACIEL
Gore dom, a gospodarz biedny, co się zdarzy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 115
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
para koni, żupan też hatłasem Bywał kiedyś; przemówi słowo każde basem. Jakby tego napuchę z fantazyjej zsadzić? W domu się rotmistrzowskim nie rzecz z nim powadzić. A działo się to w sam dzień świętego Wawrzyńca. Na szczęście dojźrę w tańcu u niego zwierzyńca, Bo łapki wszytko chwytał, poprawiał kołnierza, Niepodobna zataić tak gęstego zwierza. Więc, kto cnotliwy, rzekę, począwszy od siebie, Chociem też tam czuł w tyle cynkowane zdebie, Na cóż futro grzać? Kto się mieni być szlachcicem, Jaki kto ma, kontusze wywracajmy nicem, A bodaj go zabito, kto dziś swój odmieni.
Jaki taki do guzów, a
para koni, żupan też hatłasem Bywał kiedyś; przemówi słowo każde basem. Jakby tego napuchę z fantazyjej zsadzić? W domu się rotmistrzowskim nie rzecz z nim powadzić. A działo się to w sam dzień świętego Wawrzyńca. Na szczęście dojźrę w tańcu u niego zwierzyńca, Bo łapki wszytko chwytał, poprawiał kołnierza, Niepodobna zataić tak gęstego zwierza. Więc, kto cnotliwy, rzekę, począwszy od siebie, Chociem też tam czuł w tyle cynkowane zdebie, Na cóż futro grzać? Kto się mieni być szlachcicem, Jaki kto ma, kontusze wywracajmy nicem, A bodaj go zabito, kto dziś swój odmieni.
Jaki taki do guzów, a
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 149
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w Krakowie; Psi zjedli pana nieszczęsnym przypadkiem, Rogi Warszawa wzięła po nim spadkiem; A lubo go to szyndowali pilnie, Rogi się przecię pozostały w Wilnie. Owa, gdzie się dwór, choć krótko, zabawi, Rogi wnet na łeb gospodarzom wstawi; A zaraz poznać to rogate bydło: Trudno się w worze ma zataić szydło. SERCE JEDNAKIE
Indignas, Lyce
Otrzyj, mój Pietrze, płacz ciebie niegodny, Lubo-ć czas niesie szczęście niepogodny I ta fortuna, co śmieszy i smuci, Nie podług myśli bystrą kostką rzuci. Jeśli teraz źle, nie tak zawsze będzie, Jeszcze się słońce spod chmury dobędzie; Wczora bił piorun, lał
w Krakowie; Psi zjedli pana nieszczęsnym przypadkiem, Rogi Warszawa wzięła po nim spadkiem; A lubo go to szyndowali pilnie, Rogi się przecię pozostały w Wilnie. Owa, gdzie się dwór, choć krótko, zabawi, Rogi wnet na łeb gospodarzom wstawi; A zaraz poznać to rogate bydło: Trudno się w worze ma zataić szydło. SERCE JEDNAKIE
Indignas, Lyce
Otrzyj, mój Pietrze, płacz ciebie niegodny, Lubo-ć czas niesie szczęście niepogodny I ta fortuna, co śmieszy i smuci, Nie podług myśli bystrą kostką rzuci. Jeśli teraz źle, nie tak zawsze będzie, Jeszcze się słońce spod chmury dobędzie; Wczora bił piorun, lał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 117
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i dziś żywy/ Augusta dnia ósmego/ przyszedszy/ taki Cud i w te słowa powiedział: Przyszli prawi Żołnierze Ojcze święty do Pieczary/ i za towarzyszem jednym wszedł też i Niemczyk (którego acz to potym żądał jakoby samego i chłopięcia jego zwano/ nie powiedział/ lubo obawiając się czego/ lubo chcąc sławę Bożą zataić/ i wielki ten Cud odkryć/ jako innej konfessiej ludziom nie nowina) do Świętych mieszkania/ lecz wedle napomnienia mego w nich nie zachował się/ (jest abowiem zwyczaj idących do ciał Świętych napominać Starszemu Pieczarnemu: pierwsza/ aby się jako w samym niebie przystojnie/ i z wielkim Ciał świętych uszanowaniem zachowali: druga/
y dźiś żywy/ Augustá dniá osmego/ przyszedszy/ táki Cud y w te słowá powiedźiał: Przyszli práwi Zołnierze Oycze święty do Pieczáry/ y zá towárzyszem iednym wszedł też y Niemczyk (ktorego ácz to potym żądał iákoby sámego y chłopięćiá iego zwano/ nie powiedźiał/ lubo obawiáiąc się czego/ lubo chcąc sławę Bożą zátáić/ y wielki ten Cud odkryć/ iáko inney confessiey ludźiõ nie nowiná) do Swiętych mieszkánia/ lecz wedle nápomnienia mego w nich nie záchował się/ (iest ábowiem zwyczay idących do ciał Swiętych nápomináć Stárszemu Pieczárnemu: pierwsza/ áby się iáko w sámym niebie przystoynie/ y z wielkim Ciał świętych vszánowániem záchowáli: druga/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 179.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, zbawienna, naturalna rada a szczególna istota tej Rzplitej. Sejmów, sejmów ordynaryjnych dla nas i potomków naszych utrzymywania szukamy, złej obrad formy poprawy szukamy. § 12 Trzy jeszcze sposoby utrzymywania sejmów.
Nie tak zaś już, żeby i w tych dalszych sposobach co się gruntownego widziało, ale że i te niektórzy podają, zataić ich nie chcę. Ósmy tedy sposób z tego przykładu, który się trafił roku 1670. Posłowie sobie w izbie poselskiej przyrzekli, żeby tego jednego sejmu nie godziło się rwać w izbie, ale dopiero w senacie, przy królu i wszystkich stanach, aby wstręt jakiś większy na siebie i Ojczyznę zapamiętałym uczynić. Ten by tedy
, zbawienna, naturalna rada a szczególna istota tej Rzplitej. Sejmów, sejmów ordynaryjnych dla nas i potomków naszych utrzymywania szukamy, złej obrad formy poprawy szukamy. § 12 Trzy jeszcze sposoby utrzymywania sejmów.
Nie tak zaś już, żeby i w tych dalszych sposobach co się gruntownego widziało, ale że i te niektórzy podają, zataić ich nie chcę. Ósmy tedy sposób z tego przykładu, który się trafił roku 1670. Posłowie sobie w izbie poselskiej przyrzekli, żeby tego jednego sejmu nie godziło się rwać w izbie, ale dopiero w senacie, przy królu i wszystkich stanach, aby wstręt jakiś większy na siebie i Ojczyznę zapamiętałym uczynić. Ten by tedy
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 144
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
saeculum. Drugi ton abo nota jest Claritas, wyznawając to/ iż Pan Bóg nasz w Trójcy świętej jedyny/ jako sam lucem inhabitat inaccessibilem, tak wszytkie ciemności nasze jasnością swoją Boską oświeca/ wszytkie myśli nasze odkrywa/ wszytkie tajemnice nasze objawia/ wszytkie rady nasze skryte na światło wywodzi/ tak/ że się żadna rzecz zataić przed majestatem jego świętym nie może. I stąd to Paweł święty mówi: Omnia nuda et apert a sunt oculis tuis. Trzeci ton jest Sapientia, gdy wszytkę mądrość/ wszytkę umiejętność Panu Bogu naszemu przypisujemy/ i cokolwiek kto ma rozumu abo dowcipu jakiego/ wszytko to ma od Pana Boga/ który nie czyniąc gwałtu żadnego
saeculum. Drugi ton ábo notá iest Claritas, wyznawáiąc to/ iż Pan Bog nász w Troycy świetey iedyny/ iáko sam lucem inhabitat inaccessibilem, ták wszytkie ćiemnośći nasze iásnośćią swoią Boską oświeca/ wszytkie myśli násze odkrywa/ wszytkie táiemnice nasze obiáwia/ wszytkie rady násze skryte ná świátło wywodźi/ ták/ że się żadna rzecz zátáić przed máiestatem iego świętym nie może. Y ztąd to Páweł święty mowi: Omnia nuda et apert a sunt oculis tuis. Trzeći ton iest Sapientia, gdy wszytkę mądrość/ wszytkę vmieiętność Pánu Bogu nászemu przypisuiemy/ y cokolwiek kto ma rozumu ábo dowćipu iákiego/ wszytko to ma od Páná Bogá/ ktory nie czyniąc gwałtu żadnego
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 23
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
wyraził, trudno mi było na dwa rozerwać się trybunały. Sam zaś respons, który pro documento przysłał mi stolnik mielnicki, jest de tenore suo takowy:
Za powinszowanie patrona mego dziękuję najuniżeniej WMP. Dobrodziejowi. Będę się znać wzajemnie ad incidentiamz okazji święta świętego Marcina a patrona WMP. Dobrodzieja do powinnej takowej atencji. Zataić nie mogę tego, co mi równy z WMP. Dobrodziejem żal przez teraźniejsze się z nami skoligowanie infertwzbudza. Siostrzeńcy moi IMPP. Zalescy, surażski i boreski starostowie, byli u mnie w Korczewie w poście, którzy retuleruntdonieśli, iż słyszeli od IMPana Jundziłła, podkomorzego grodzieńskiego, szwagra swego, z komisji sławatyckiej powracającego
wyraził, trudno mi było na dwa rozerwać się trybunały. Sam zaś respons, który pro documento przysłał mi stolnik mielnicki, jest de tenore suo takowy:
Za powinszowanie patrona mego dziękuję najuniżeniej WMP. Dobrodziejowi. Będę się znać wzajemnie ad incidentiamz okazji święta świętego Marcina a patrona WMP. Dobrodzieja do powinnej takowej atencji. Zataić nie mogę tego, co mi równy z WMP. Dobrodziejem żal przez teraźniejsze się z nami skoligowanie infertwzbudza. Siestrzeńcy moi JMPP. Zalescy, surażski i boreski starostowie, byli u mnie w Korczewie w poście, którzy retuleruntdonieśli, iż słyszeli od JMPana Jundziłła, podkomorzego grodzieńskiego, szwagra swego, z komisji sławatyckiej powracającego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 547
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
: szklane naczynie poznać po dźwięku/ a ludzie po mowie. W czym człowiek zawżdy ma mieć dosyć? rzekł: aby więcej nie żądał nad potrzebę/ żeby też nie zstał się pochlebcą czyim. Ktoby był z ludzi namocniejszy? rzekł: kto swój gniew przezwycięża. Ten zaś namdlejszy/ który sam na siebie nic zataić nie może. I ten mocny jest/ który ubóstwo swe umie pokrywać. Naskromniejszy ten/ który przestawa na tym co ma. Dobrych obyczajów ten jest/ który złych ludzi obyczaje znaszać może. Którychby się krain człowiek wystrzegać miał? odpowiedział: Nie przebywaj tam gdzie pycha panuje/ a młodź w kłamstwie się obiera.
: śkláne nacżynie poznáć po dźwięku/ á ludźie po mowie. W cżym cżłowiek záwżdy ma mieć dosyć? rzekł: áby więcey nie żądał nád potrzebę/ żeby też nie zstał się pochlebcą cżyim. Ktoby był z ludźi namocnieyszy? rzekł: kto swoy gniew przezwyćięża. Ten záś namdleyszy/ ktory sam ná śiebie nic zátáić nie może. Y ten mocny iest/ ktory vbostwo swe vmie pokrywáć. Naskromnieyszy ten/ ktory przestawa ná tym co ma. Dobrych obycżáiow ten iest/ ktory złych ludźi obycżáie znaszáć może. Ktorychby się kráin cżłowiek wystrzegáć miał? odpowiedźiał: Nie przebyway tám gdźie pychá pánuie/ á młodź w kłamstwie się obiera.
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 14
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
em nie ufała, bom też pewności nie miała; Zwłaszcza, co się przysięgali, co to fałszem udawali. Udawali, że źle z żoną mieszkał. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Któżby tu już i wyliczył, abo owe myśli zliczył, Co mi się w głowie snowały, a coraz żal sprawowały?! Trudno się zataić miało, kiedy serce dokuczało; Dlaczegom i snu nie miała, lubom trochę spocząć chciała.
Wtymem sobie rozważyła: choćbym nie wiem jak myśliła, Już to w niebie uradzono, jako mi tu naznaczono. Jeśli z boskiego zrządzenia - czyż On nie da powodzenia? Jeżeli też skarać zechce - trudno Mu
em nie ufała, bom też pewności nie miała; Zwłaszcza, co się przysięgali, co to fałszem udawali. Udawali, że źle z żoną mieszkał. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Któżby tu już i wyliczył, abo owe myśli zliczył, Co mi się w głowie snowały, a coraz żal sprawowały?! Trudno się zataić miało, kiedy serce dokuczało; Dlaczegom i snu nie miała, lubom trochę spocząć chciała.
Wtymem sobie rozważyła: choćbym nie wiem jak myśliła, Już to w niebie uradzono, jako mi tu naznaczono. Jeśli z boskiego zrządzenia - czyż On nie da powodzenia? Jeżeli też skarać zechce - trudno Mu
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 156
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
. Dzieniem prawie tak przetrwała, na sercu ulgi nie miała, Aż już noc następowała - moc boska mię ratowała.
Więc, by mi żalu ulżyli, biskupa tam wprowadzili. Alem większą ciężkość miała, nie mniejszą i w nim widziała. Żal słowa w uściech tamował; i on lubo się hamował, Leć niepodobna zataić - musi żal serce wyjawić. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Ile mógł, wtenczas wyświadczył, że ten, co go pierwej świadczył, Afekt w nim jest nieodmienny, i nie miał być nigdy zmienny. Jakoż zaraz pokazował, iże go tak konserwował: Nie chce, bym się turbowała, a koło ciała wiedziała.
Lubo
. Dzieniem prawie tak przetrwała, na sercu ulgi nie miała, Aż już noc następowała - moc boska mię ratowała.
Więc, by mi żalu ulżyli, biskupa tam wprowadzili. Alem większą ciężkość miała, nie mniejszą i w nim widziała. Żal słowa w uściech tamował; i on lubo się hamował, Leć niepodobna zataić - musi żal serce wyjawić. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Ile mógł, wtenczas wyświadczył, że ten, co go pierwej świadczył, Afekt w nim jest nieodmienny, i nie miał być nigdy zmienny. Jakoż zaraz pokazował, iże go tak konserwował: Nie chce, bym się turbowała, a koło ciała wiedziała.
Lubo
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 204
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935