godności umorzyć nie może. Bo acz ją od oczu ludzkich umyka/ dla ona przecię na pamięci ludzkiej zostawa i wieczności się równa. Bogactwa świetckie/ rozkoszy/ Urzędy/ Dygnitarstwa/ i zgoła wszytkie doczesne dobra/ słabo się na nas/ nie inaczej jedno jak na słabej i zgniłej nici wieszają/ i snadno łakoma śmierć zebrać róz nas może/ ale cnota ruszyć się jej nie da bo do zmarłego dusze nierozdzielnie przystaja/ i z niej nie przerwanej wieczności nabywa. Jeśli kto cnotliwie i pobożnie żyjąc na sławę nie robił próżno mu słupy rzeżą/ próżno marmurowe Groby kują/ porżno obrazy/ by namisterniejsze malują: Bo wszytka pamiątka jego/ i
godności vmorzyć nie może. Bo ácż ią od ocżu ludzkich vmyka/ dla oná przećię ná pámięći ludzkiey zostawa y wiecżności sie rowna. Bogáctwá świetckie/ roskoszy/ Vrzędy/ Dignitárstwá/ y zgołá wszytkie docżesne dobrá/ słabo sie ná nas/ nie inácżey iedno iák ná słábey y zgniłey nići wieszáią/ y snádno łákoma śmierć zebráć roz nas może/ ále cnotá ruszyć sie iey nie dá bo do zmárłego dusze nierozdzielnie przystaiá/ y z niey nie przerwáney wiecżnośći nábywa. Iesli kto cnotliwie y pobożnie żyiąc ná sławę nie robił prożno mu słupy rzeżą/ prozno mármurowe Groby kuią/ porżno obrazy/ by namisternieysze maluią: Bo wszytká pámiątká iego/ y
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ iż Marek Metropolit Efeski/ który sam tylko jeden na ten Synod podpisać się niepozwolił/ jawny Florenckiego Synodu nieprzyjaciel/ pisawszy wiele przeciwo niemu: o tym jednak/ co ten Kleryk do nas kłamliwie podał/ w żadnym swym skrypcie/ i jedną literą niezmankuje. Nie mógł się odkryty ten nieprzyjaciel Synodu na taką niewstydliwość zebrać/ na jaką się przysposobił nasz bez imienny Soboropisca/ maszkarą kleryctwa pokryty. Po piąte od Greków dochodzę: iż wiele dostojeństwem poważnych i nauką znamienitych Greków Synod tego Florenckiego bronią/ i za doszły w pokoju i wzgodzie zamnkiony/ oznajmują. Jaki jest Georgius Scholarius Patriarcha Konstant. Bezsarion Metropolita Niceński: Josef Episkop Metoński:
/ iż Márek Metropolit Epheski/ ktory sam tylko ieden ná ten Synod podpisáć sie niepozwolił/ iáwny Florentskiego Synodu nieprzyiaćiel/ pisawszy wiele przećiwo niemu: o tym iednák/ co ten Klerik do nas kłamliwie podał/ w żadnym swym scripćie/ y iedną literą niezmánkuie. Nie mogł sie odkryty ten nieprzyiaćiel Synodu ná táką niewstydliwość zebráć/ ná iáką sie przysposobił nász bez imienny Soboropiscá/ maszkarą kleryctwá pokryty. Po piąte od Graekow dochodzę: iż wiele dostoieństwem poważnych y náuką známięnitych Graekow Synod tego Florentskiego bronią/ y zá doszły w pokoiu y wzgodźie zámnkiony/ oznáymuią. Iáki iest Georgius Scholárius Pátryárchá Konstánt. Bessárion Metropolitá Niceński: Ioseph Episkop Methoński:
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 84
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
bodźcem nad tysiąc świadków. Czekałem na Sobór domowy/ abym to był ustnie przedtymi/ którymby o tym wiedzieć należało/ przełożył/ i do uważenia podał. Lecz widząc nas do tego Soboru barzo nie śpiesznych/ na który już to trzeci rok/ po zwroceniu się moim z tej peregrynacji/ zbieramy się/ zebrać się jednak niemożem. Mając też i to przed sobą/ że na przeszłych naszych Soborach Episkopskich/ przez te lat ośm/ do żadnej poważnej/ o sprawach Cerkwi naszej/ czasy teraźniejszymi należnych namowy/ prze swoje miedzy nami jednego człowieka/ dobru nieprzyjaciela prywatę/ niemoglismy przyść: który i podziśdzień Sedekiaszowymi żelaznymi rogami ziemię kopa
bodźcem nád tyśiąc świádkow. Czekałem ná Sobor domowy/ ábym to był vstnie przedtymi/ ktorymby o tym wiedźieć należáło/ przełożył/ y do vważenia podał. Lecż widząc nas do tego Soboru bárzo nie śpiesznych/ ná ktory iuż to trzeći rok/ po zwroceniu sie moim z tey peregrinátiey/ zbieramy sie/ zebráć sie iednák niemożem. Máiąc też y to przed sobą/ że ná przeszłych nászych Soborách Episkopskich/ przez te lat ośm/ do żadney poważney/ o spráwách Cerkwi nászey/ czásy teráźnieyszymi należnych namowy/ prze swoie miedzy námi iednego cżłowieká/ dobru nieprzyiaćielá priwatę/ niemoglismy przyść: ktory y podźiśdźień Sedekiaszowymi żeláznymi rogámi źiemię kopa
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 89
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
. Marcina anno Domini 1673. Przez Zbygniewa z Raciborska Morsztyna, miecznika mozyrskiego
.
Cud a nie wojnę powiem niesłychany, Jak Bóg ukrócił harde bisurmany Przez miecz z litewskim oraz złączonego Wojska polskiego.
Wiadoma światu ottomańska siła, Która połowę Aziej podbiła I jako powodź srogimy zatopy Część Europy.
A chcąc i z całej krwawe zebrać łupy, Po Alcydowe jak niekiedy słupy, Tak po ostatni w brzegu jej port, onej Sławnej Lizbony,
To srogim mieczem tych się ziem dobija, Które krwią zlała stracona Kandia, To się pod bokiem czarnemu orłowi Zblizka sadowi.
Ale naj barziej na polską krainę Niesytej żądze obracał wścieklinę
I chcąc w jej polach krwawe widzieć
. Marcina anno Domini 1673. Przez Zbygniewa z Raciborska Morsztyna, miecznika mozyrskiego
.
Cud a nie wojnę powiem niesłychany, Jak Bog ukrocił harde bisurmany Przez miecz z litewskim oraz złączonego Wojska polskiego.
Wiadoma światu ottomańska siła, Ktora połowę Aziej podbiła I jako powodź srogimy zatopy Część Europy.
A chcąc i z całej krwawe zebrać łupy, Po Alcydowe jak niekiedy słupy, Tak po ostatni w brzegu jej port, onej Sławnej Lizbony,
To srogim mieczem tych się ziem dobija, Ktore krwią zlała stracona Kandya, To się pod bokiem czarnemu orłowi Zblizka sadowi.
Ale naj barziej na polską krainę Niesytej żądze obracał wścieklinę
I chcąc w jej polach krwawe widzieć
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 482
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
"Fryt!" wołać - iż Fryca mianował, Rozumiał Basza, że się mścić tego gotował. Kazał go do wieże wziąć, nieboraka Niemca, A Polaka wypuścił jako cudzoziemca. Patrzcie Niemcy i drudzy ewenielikowie, Że się źle z wiarą waszą puszczać ku rozmowie. Posokę też Lutrowę Mahomet niemiecki, On Erazmus rozkazał wszytkę zebrać w niecki. Arcyministrom w Czechach posłał ją kacerskim, Sposobem iż też oni idą złym żołnierskim. Abowiem żadna sekta pod słońcem nie była, Która by męczenników więcej nakrwawiła. Klasztorów wielką sumę z gruntu wywrócili, Co cnotliwi nadali, to źli wyłupili. Niechajże się posoka Marcinowa z nimi Zgadza i niech ją piją z
"Fryt!" wołać - iż Fryca mianował, Rozumiał Basza, że się mścić tego gotował. Kazał go do wieże wziąć, nieboraka Niemca, A Polaka wypuścił jako cudzoziemca. Patrzcie Niemcy i drudzy ewenjelikowie, Że się źle z wiarą waszą puszczać ku rozmowie. Posokę też Lutrowę Mahomet niemiecki, On Erazmus rozkazał wszytkę zebrać w niecki. Arcyministrom w Czechach posłał ją kacerskim, Sposobem iż też oni idą złym żołnierskim. Abowiem żadna sekta pod słońcem nie była, Która by męczenników więcej nakrwawiła. Klasztorów wielką sumę z gruntu wywrócili, Co cnotliwi nadali, to źli wyłupili. Niechajże się posoka Marcinowa z nimi Zgadza i niech ją piją z
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 372
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
rzeczy Polskie w-ćwiczać. Naprzód generaliter wszytkie sposoby którymi się leczyć mogą bella civilia et seditiones ex fundamentis politicis wywiodę. Druga aplikując ista generalia politicorum praecepta do zapału naszej Rzeczyp: pokażę: iż żadnym inszym sposobem Panów Konfederatów znosić nie może ani godzi jeno solutione. Naostatek pokażę rozmaite rady z-kądby się pieniądze w naszej Rzeczyp: zebrać mogły. O tych trzech rzeczach krótko mówić będę tylko o łaskawe ucho proszę. Nie mam wprawdzie języka jeszcze wypolerowanego; lecz tak powiadają: że potrawa zdrowa i zglinianego pułmiska smakuje/ i kiedy kto żelaznym kluczem zamek otworzyć może złotego szukać nie potrzeba.
Do rzeczy tędy przystępując nie potrzeba mi szeroko causas seditionum wywodzić których acz
rzeczy Polskie w-ćwiczáć. Naprzod generaliter wszytkie sposoby ktorymi się leczyć mogą bella civilia et seditiones ex fundamentis politicis wywiodę. Druga ápplikuiąc ista generalia politicorum praecepta do zápału nászey Rzeczyp: pokażę: iż żadnym inszym sposobem Pánow Konfederatow znośić nie może áni godźi ięno solutione. Naostátek pokażę rozmáite rády z-kądby się pieniądze w naszey Rzeczyp: zebráć mogły. O tych trzech rzeczách krotko mowić będę tylko o łaskáwe ucho proszę. Nie mam wprawdźie ięzyká ieszcze wypolerowánego; lecz ták powiádáią: że potráwá zdrowa i zgliniánego pułmiská smákuie/ i kiedy kto żelaznym kluczem zamek otworzyć może złotego szukać nie potrzebá.
Do rzeczy tędy przystępuiąc nie potrzebá mi szeroko causas seditionum wywodźić ktorych ácz
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 83
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Mora ich też/ ani cunctatio, nie rozerwie: Bo ta utilis est illis, nobis perniciosa, i im dłużej się im zapłata odwłóczy/ tym się barziej lud pospolity niszczy. Zostawa tedy tylko ten jeden sposób do uspokojenia/ żołnierza zapłata/ która ze bez pieniędzy stać się nie może/ z-kądby się i jakim sposobem zebrać mogły jako nakroczej pokażę.
Aczem był miał in hoc loco sinistram quorundam opinionem o Królu Jego Mści refellere; którzy rozumieją/ że Król Jego Mść/ dla tego te żołnierze na Rzeczposp: przepuścił/ aby ją mógł exhaurire pecuniâ, et exhaustam faciliùs opprimere, i to zdawna zamyślawał (jako oni mówią) jakoby
Mora ich też/ ani cunctatio, nie rozerwie: Bo ta utilis est illis, nobis perniciosa, i im dłużey się im zapłatá odwłoczy/ tym się bárźiey lud pospolity niszczy. Zostawa tedy tylko ten ieden sposob do uspokoienia/ żołnierza zapłátá/ ktora ze bez pieniędzy stáć się nie może/ z-kądby się i iakim sposobem zebráć mogły iako nakroczey pokażę.
Aczem był miał in hoc loco sinistram quorundam opinionem o Krolu Ie^o^ Mści refellere; ktorzy rozumieią/ że Krol Ie^o^ Mść/ dla tego te żołnierze ná Rzeczposp: przepuśćił/ áby ią mogł exhaurire pecuniâ, et exhaustam faciliùs opprimere, i to zdawna zámyślawał (iáko oni mowią) iákoby
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 90
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Polityckie/ jakimi kto liberam Remp: może odmienić in Monarchiam. Druga że Król Jego Mść żadnych sztuk takich nie używa. Przetoż to sobie na inszy czas rezerwując/ i teraz supponując/ hanc esse o Królu Jego Mości salsissimam opinionem, przystępuję do tego/ com obiecał/ pokazać/ jakoby się mogły pieniądze Żołnierzowi zebrać.
Wszyscy/ którzykolwiek de Rep: accuratè pisali/ za rzecz barzo potrzebną być sądzili AErarium. I dla tego sposoby pilnie takie pokazali/ jakoby nawięcej pieniędzy/ do niego się znosić mogło. Bo Licurgus Lacedemoniis (z-którymi nasza Rzeczp: ma wielką similitudinem) acz mówię usum auri et argenti omnino ademerat, ac numismata ferrea
Polityckie/ iákimi kto liberam Remp: może odmienić in Monarchiam. Druga że Krol Ie^o^ Mść żadnych sztuk tákich nie używa. Przetoż to sobie ná inszy czas rezerwuiąc/ i teraz supponuiąc/ hanc esse o Krolu Ie^o^ Mośći salsissimam opinionem, przystępuię do tego/ com obiecał/ pokazáć/ iákoby się mogły pieniądze Zołnierzowi zebrać.
Wszyscy/ ktorzykolwiek de Rep: accuratè pisáli/ zá rzecz bárzo potrzebną być sądźili AErarium. I dla tego sposoby pilnie takie pokazali/ iakoby náwięcey pieniędzy/ do niego się znośić mogło. Bo Licurgus Lacedemoniis (z-ktorymi naszá Rzeczp: ma wielką similitudinem) acz mowię usum auri et argenti omnino ademerat, ac numismata ferrea
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 90
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
posłany Anglii, Ukazawszy, że ją beł przeciwko pogaństwu, Cesarzowi powinien, więc i chrześcijaństwu.
XXIII.
Powiedziano od króla, ile sił zstawało I ile się królestwo jego rozciągało, Że zawżdy wspierać sławy był gotów z swej strony I ratować cesarza i jego korony I że chocia go barzo czas ściskał, potężne Miał kazać zebrać wojsko i piesze i jezne; I kiedyby beł młodszem i nie tak starganem Pracami, samby mu beł wodzem i hetmanem.
XXIV.
Ale i tenby go wzgląd nie zatrzymał w ziemi, Aby się ruszyć nie miał sam z wojski swojemi, Kiedyby nie miał swego jedynego syna, I dowcipu i wielkiej dzielności
posłany Angliej, Ukazawszy, że ją beł przeciwko pogaństwu, Cesarzowi powinien, więc i chrześcijaństwu.
XXIII.
Powiedziano od króla, ile sił zstawało I ile się królestwo jego rozciągało, Że zawżdy wspierać sławy był gotów z swej strony I ratować cesarza i jego korony I że chocia go barzo czas ściskał, potężne Miał kazać zebrać wojsko i piesze i jezne; I kiedyby beł młodszem i nie tak starganem Pracami, samby mu beł wodzem i hetmanem.
XXIV.
Ale i tenby go wzgląd nie zatrzymał w ziemi, Aby się ruszyć nie miał sam z wojski swojemi, Kiedyby nie miał swego jedynego syna, I dowcipu i wielkiej dzielności
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 153
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nie był okazią błędu, sądzę się być obowiązanym wyłożyć naturę deszczu , krwi, ryb, etc.
Nie tylku bowiem pospólstwo, ale też uczeni ludzie byli tego zdania: iż w samej rzeczy niebo, albo raczej powietrze, takowe istoty na ziemię wylewa. Homerus powiada: iż ile razy Jowisz miał z tego świata zebrać wielkiego jakiego Rycerza, tyle razy upuszczał na ziemię rosę ze krwią zmieszaną. Plutarchus pisze: iż po potyczkach; na których wielkie bywa krwi rozlanie, deszcz krwawy zwykł padać. Dion też twierdzi: iż przed śmiercią Nerona niebo krwawemi łzami płakało. Podobne powieści znajdują się w Liwiuszu, Pliniuszu, i innych starych Pisarzach.
nie był okazią błędu, sądzę się być obowiązanym wyłożyć naturę deszczu , krwi, ryb, etc.
Nie tylku bowiem pospolstwo, ale też uczeni ludzie byli tego zdania: iż w samey rzeczy niebo, albo raczey powietrze, takowe istoty na ziemię wylewa. Homerus powiada: iż ile razy Jowisz miał z tego świata zebrać wielkiego iakiego Rycerza, tyle razy upuszczał na ziemię rosę ze krwią zmieszaną. Plutarchus pisze: iż po potyczkach; na ktorych wielkie bywa krwi rozlanie, deszcz krwawy zwykł padać. Dion też twierdzi: iż przed śmiercią Nerona niebo krwawemi łzami płakało. Podobne powieści znayduią się w Liwiuszu, Pliniuszu, y innych starych Pisarzach.
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 251
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770