w niemej osobie? Ja tego inszej nie widzę przyczyny, Tylko że-ć ciężko siedzieć pół godziny
I tak cię tam coś użega do ławy, Że statku nie masz do malarskiej sprawy. Ale po cóż też o ten obraz proszę, Kiedy cię żywcem w sercu swoim noszę, Nie malowaną (mogłabyś być zmytą), Lecz wykowaną twardo i wyrytą. OMYŁKA
Zgubił gdzieś matkę Kupido zbłąkany, Wtem zoczył Kasię i rzekł oszukany: „Matko, o matko!” — lecz harda dziewczyna, Nie chcąc ni gościa takiego, ni syna, Rzekła: „Pewnie mi na łonie nie siędziesz, Nie jestem matka.” On rzekł
w niemej osobie? Ja tego inszej nie widzę przyczyny, Tylko że-ć ciężko siedzieć pół godziny
I tak cię tam coś użega do ławy, Że statku nie masz do malarskiej sprawy. Ale po cóż też o ten obraz proszę, Kiedy cię żywcem w sercu swoim noszę, Nie malowaną (mogłabyś być zmytą), Lecz wykowaną twardo i wyrytą. OMYŁKA
Zgubił gdzieś matkę Kupido zbłąkany, Wtem zoczył Kasię i rzekł oszukany: „Matko, o matko!” — lecz harda dziewczyna, Nie chcąc ni gościa takiego, ni syna, Rzekła: „Pewnie mi na łonie nie siędziesz, Nie jestem matka.” On rzekł
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 13
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
poniosą szkody. Parobek z dziewką drugą połowicę winy Zapłacić zaraz muszą, a to z tej przyczyny: Ow, że szedł bez ręcznika myć się, bo któż za to Ręczył mu, że tam dziewka miała czekać na to Z podołkiem, by się utarł. Ta zaś z inszej miary, Iż widząc twarz i ręce zmyte, takiej wiary Była, że gdy się tamten chciał utrzeć fartuchem, Ona mniemała, że jej miał macać pod brzuchem. Precz stąd niemiecka Spira, precz Amfitriony Greckie i parlamenty precz narod wsławiony.
Wójt prosty rzecz osądził, dość prostym standrechtem. Naprzod kmiecia z pasterzem, po tym dziewkę z knechtem. 827.
poniosą szkody. Parobek z dziewką drugą połowicę winy Zapłacić zaraz muszą, a to z tej przyczyny: Ow, że szedł bez ręcznika myć się, bo ktoż za to Ręczył mu, że tam dziewka miała czekać na to Z podołkiem, by się utarł. Ta zaś z inszej miary, Iż widząc twarz i ręce zmyte, takiej wiary Była, że gdy się tamten chciał utrzeć fartuchem, Ona mniemała, że jej miał macać pod brzuchem. Precz stąd niemiecka Spira, precz Amfitriony Greckie i parlamenty precz narod wsławiony.
Wojt prosty rzecz osądził, dość prostym standrechtem. Naprzod kmiecia z pasterzem, po tym dziewkę z knechtem. 827.
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 296
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
wezbrała, i powodz nową uczyniła. Cóż ma być dla Boga? służy żołnierz wojnę; idzie na wojnę, drze, łupi ubogie ludzie, bracią swoję; z wojny się wraca, pieniądze bierze, ani wie jak mu one Talary z garści wyleciały; ledwie przyszły, a już ich nie masz. Idzie tedy jako zmyty od Pisarzów skarbowych, iże nie ma nic w trzosie; patrzy kędyby szablą znowu chleba dostawał: nie śmie do Tatar, ani do Turek; więc się puści do swoich, ci u niego są miasto Pogańskich synów, miasto Tatar: nad tymi się pastwi, te zabija, gwałci, odziera, pląndruje. Nie
wezbráłá, y powodz nową vczyniłá. Coż ma być dla Bogá? służy żołnierz woynę; idzie ná woynę, drze, łupi vbogie ludzie, bráćią swoię; z woyny się wraca, pieniądze bierze, áni wie iák mu one Táláry z garśći wylećiáły; ledwie przyszły, á iuż ich nie mász. Idzie tedy iáko zmyty od Pisárzow skárbowych, iże nie ma nic w trzośie; patrzy kędyby száblą znowu chlebá dostáwał: nie śmie do Tátar, áni do Turek; więc się puśći do swoich, ći v niego są miásto Pogańskich synow, miásto Tátar: nád tymi się pastwi, te zabiia, gwałći, odziera, pląndruie. Nie
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 5
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
HERAKLITA CHRZEŚCIAŃSKIEGO Albo Grzesznika Pokutującego Lamentu DZIEŃ I. Lamentuje na wielkość grzechów swoich.
By łez tak wiele, jak na niebie siła Gwiazd jest pozornych, których nie pamięta Zaden wiek liczby, z mego wysączyła Wzroku pokuta moja przedsiewzięta, Albo rzek w pław swój, z mych zrzenic spuściła; Nie będzie jednak moja złość przeklęta Zmyta; i owszem sam Ocean cały Na omycie mych grzechów będzie mały.
Dzień Pierwszy. IVż nie ty Hymenee, któryś zwykł do koła W takt ludziom Świeckim pocić swemi pieśńmi czoła, Będziesz mi dalej śpiewać. Nie ty Amfionie; Któryś mógł czasem pieśń grać i samej Dionie, Będziesz mi grawać, ani tego, co
HERAKLITA CHRZESCIANSKIEGO Albo Grzesznika Pokutuiącego Lamentu DZIEN I. Lámentuie ná wielkość grzechow swoich.
By łez ták wiele, iák ná niebie śiłá Gwiazd iest pozornych, ktorych nie pámięta Zaden wiek liczby, z mego wysączyłá Wzroku pokutá moiá przedśiewźięta, Albo rzek w pław swoy, z mych zrzenic spuśćiłá; Nie będźie iednák moiá złość przeklęta Zmyta; y owszem sam Ocean cáły Ná omyćie mych grzechow będźie máły.
Dźień Pierwszy. IVż nie ty Hymenee, ktoryś zwykł do kołá W tákt ludźiom Swieckim poćić swemi pieśńmi czołá, Będźiesz mi daley śpiewáć. Nie ty Amphionie; Ktoryś mogł czásem pieśń gráć y sámey Dyonie, Będźiesz mi gráwáć, áni tego, co
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 1
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
trudnostki zwyciężyć/ lada przykrostki ponieść/ lekuchne umartwienia przyjąć/ łacniuchne ustawy pilniej pełnić etc. etc. przyrzekli/ w tak marnych obietnicach iścić się nie mieli? tak nikczemnymi/ słabymi/ tak niesłownymi/ a rzec mogę tak niewstydliwymi szalbierzami byli? Jeden światowy gruby żołdak za rzecz niepodobną aliter facere non possum za grzech nie zmyty sobie poczyta; a my byśmy jako drogną jagodkę połykali? za lekki szkrupuł sobie mieli? Lactan: lib: 7. de Diui: praem. Kto się szczerze/ statecznie cnoty jął niech to wie że Virtus sine vlla intermissione perpetua est, nec discedere ab eo potest, qui eam caepit. Nam si habeat
trudnostki zwyćiężyć/ ladá przykrostki ponieść/ lekuchne vmartwienia przyiąć/ łácniuchne vstawy pilniey pełńić etc. etc. przyrzekli/ w ták marnych obietńicach iśćić się nie mieli? ták ńikczemnymi/ słábymi/ ták niesłownymi/ á rzec mogę ták niewstydliwymi szálbierzámi byli? Ieden świátowy gruby żołdák zá rzecz niepodobną aliter facere non possum zá grzech nie zmyty sobie poczyta; á my bysmy iáko drogną iágodkę połykali? zá lekki szkrupuł sobie mieli? Lactan: lib: 7. de Diui: praem. Kto się szczerze/ státecznie cnoty iął niech to wie że Virtus sine vlla intermissione perpetua est, nec discedere ab eo potest, qui eam caepit. Nam si habeat
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 433
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Posłowie, pierwszy Merkuriusz, wtóry Proteusz, trzeci Askalfon prosząc przy kredensach od Jowisza, Neptuna i Plutona, o łaskawą audientia. Ja mając pilniejszy we łbie akt z Wenerą następującej i z Synem jej Kupidynem, rzekłem, iż ani prywatnej, ani publicznej mieć nie mogą, chyba az za rok audientiey, zaczym jak zmyci, nic niesprawiwszy, każdy z nich w swą musiał powrócić drogę. T. Wierę zakochawszy się tak Wmść pokryć, to wszystko możesz cierpliwością, i cichym milczeniem. V Diabła ryby Panie mój. Ale jakożkolwiek padło, niech wiem o tak szczęśliwej Damie, abym umiał uczcić, uszanować, uważyć, usłużyć,
Posłowie, pierwszy Merkuryusz, wtory Protheusz, trzeći Askálfon prosząc przy kredensach od Iowiszá, Neptuná y Plutoná, o łáskáwą audientia. Ia máiąc pilnieyszy we łbie ákt z Venerą nástępuiącey y z Synem iey Cupidynem, rzekłem, iż áni prywatney, áni publiczney mieć nie mogą, chybá áz zá rok audientiey, záczym iák zmyći, nic niespráwiwszy, káżdy z nich w swą muśiał powroćić drogę. T. Wierę zákochawszy się ták Wmść pokryć, to wszystko możesz ćierpliwośćią, y ćichym milczeniem. V Diabłá ryby Pánie moy. Ale iákożkolwiek pádło, niech wiem o ták szczęsliwey Dámie, ábym vmiał vczćić, vszánowáć, vważyć, vsłużyć,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 69
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Piwa husiatyńskiego i proszą, żeby te Koncepty, nie z wielkiego rozumu dobyte, Zachować na podobne sobie błazny raczył, Z nimi nic nie wymyślał, nic już nie dziwaczył; Jeśli dotąd nie wiedział, niech-że się dziś dowie: Że większa w guni sława, niźli w złotogłowie. Wziął odkosza Weweli i poszedł jak zmyty, Postrzegszy, że w lot doszto Greka hipokryty, Ani się więcej ważył, przykładem szatana, O naszych, który kusić śmiał na puszczy Pana. Z czym dziś do Sajdacznego Żorawiński strzeli: Jakim jest przyjacielem Kozakom Weweli. Lecz i Raduł w rozliczne przetwarza się wzory, Żeby posłów mógł jako przywieść do pokory,
Piwa husiatyńskiego i proszą, żeby te Koncepty, nie z wielkiego rozumu dobyte, Zachować na podobne sobie błazny raczył, Z nimi nic nie wymyślał, nic już nie dziwaczył; Jeśli dotąd nie wiedział, niech-że się dziś dowie: Że większa w guni sława, niźli w złotogłowie. Wziął odkosza Weweli i poszedł jak zmyty, Postrzegszy, że w lot doszto Greka hipokryty, Ani się więcej ważył, przykładem szatana, O naszych, który kusić śmiał na puszczy Pana. Z czym dziś do Sajdacznego Żorawiński strzeli: Jakim jest przyjacielem Kozakom Weweli. Lecz i Raduł w rozliczne przetwarza się wzory, Żeby posłów mógł jako przywieść do pokory,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 312
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
powetrzem zlatuje Na brzeg Laurentski; kędy ognany trzcinami/ Drze się Numik do morza z rzecznemi wodami. Temu z niego śmiertelność nakazuje zrazić Do czysta/ i z niebaczka pod wody go wrazić. Rogawiec wskok Wenery wolą wykonywa/ COkolwiek śmiertelnego z Eneasa zmywa/ I płocze wodą/ część go najlepsza została. Olejkami boskiemi zmyte namazała Mać ciało/ i zmieszaną ambrozją z drogiem Nęktarem ust potarszy/ sprawiła go Bogiem; A tego rzesza Rzymska Indygetem zowie/ I zdała mu ofiary/ Cerkwie pogotowie. Po nim z Albą Latium objął Askanius Dwuimiony/ a za nim królował Sylwius; Po którym berła z starym przemiankiem dostąpił Syn łatinus/ a za tym
powetrzem zlátuie Ná brzeg Laurentski; kędy ognány trzcinámi/ Drze się Numik do morzá z rzecznemi wodámi. Temu z niego śmiertelność nakázuie zráźić Do czystá/ y z niebaczká pod wody go wráźić. Rogáwiec wskok Wenery wolą wykonywa/ COkolwiek śmiertelnego z AEneasa zmywa/ Y płocze wodą/ część go naylepsza zostáła. Oleykámi boskiemi zmyte namázáła Máć ćiáło/ y zmieszáną ámbrozyą z drogiem Nęktárem vst potárszy/ sprawiła go Bogiem; A tego rzesza Rzymska Indigetem zowie/ Y zdáła mu ofiáry/ Cerkwie pogotowie. Po nim z Albą Látium obiął Askánius Dwuimiony/ á zá nim krolowáł Sylwius; Po ktorym berłá z stárym przemiankiem dostąpił Syn łátinus/ á zá tym
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 366
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, nie w iskierce, i niż prywata więcej mocy krzyż ma, idzie na świata całego pożercę, gdzie mu saletra pachnie miasto piżma, końmi jałowe pasący komysze, a Bóg odważną imprezę podpisze.
13 Ledwie drugi raz ujźry kij pies bity, chociaż on kręty ogon dźwiga w górę, wnet go schowawszy, idzie jako zmyty; nie dziwować się, chodzi mu o skórę. Niech pustej ziemie poganin niesyty tu wszytkę swoję zgarnie armaturę, niech się odyma, niech się jak chce puszy, jemu nadzieja w Bogu dobrze tuszy.
14 Patrzy nań z boku wschodni tyran krzywo i dziwuje się z swymi konfidenty, że mu niż złoto milsze żeleziwo
, nie w iskierce, i niż prywata więcej mocy krzyż ma, idzie na świata całego pożercę, gdzie mu saletra pachnie miasto piżma, końmi jałowe pasący komysze, a Bóg odważną imprezę podpisze.
13 Ledwie drugi raz ujźry kij pies bity, chociaż on kręty ogon dźwiga w górę, wnet go schowawszy, idzie jako zmyty; nie dziwować się, chodzi mu o skórę. Niech pustej ziemie poganin niesyty tu wszytkę swoję zgarnie armaturę, niech się odyma, niech się jak chce puszy, jemu nadzieja w Bogu dobrze tuszy.
14 Patrzy nań z boku wschodni tyran krzywo i dziwuje się z swymi konfidenty, że mu niż złoto milsze żeleziwo
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 16
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
godnej mądrości: To tylko wspomnię/ iż ten Jaśnie Wiel: Senator tak mądrością szafował/ że po onej utracie wieki następujące/ i Monarchie same sobie dla nabycia jej certować będą. Wielka zaiste utrata/ a utrata niewrotnym lotem pościgniona/ równą uciechą ani nagrodzona/ ani rekuperowana być nie może. Lecz i ta mądrość nie zmytym wiecznie na czele każdego z nas została napisana charakterem. Nie ubłagana/ ale śmielej rzekę natrętna śmierci nie jedno sierockie mieczem żałości przeniknełaś i przeraziłaś serce: nieznośnych lugubracij pełneś nasypała miejsca/ a jęczeniem i sieroctwem wszytkęś Ojczyznę otoczyła. Wszytko to tylko na to/ ta zazdrosna Atalanta (aby Jaśnie Wielm: Senatora
godney mądrośći: To tylko wspomnię/ iż ten Iásnie Wiel: Senator ták mądrośćią száfował/ że po oney vtráćie wieki nástępuiące/ y Monárchie sáme sobie dla nábyćia iey certowáć będą. Wielka záiste vtrátá/ á vtratá niewrotnym lotem pośćigniona/ rowną vćiechą áni nágrodzona/ áni rekuperowána być nie może. Lecz y tá mądrość nie zmytym wiecznie ná czele kożdego z nas zostáłá nápisána chárákterem. Nie vbłágána/ ále śmieley rzekę nátrętna śmierći nie iedno śierockie mieczem żałośći przeniknełáś y przeráźiłáś serce: nieznośnych lugubráciy pełneś násypáłá mieyscá/ á ięczeniem y śieroctwem wszytkęś Oyczyznę otoczyłá. Wszytko to tylko ná to/ tá zazdrosna Atálántá (áby Iásnie Wielm: Senatorá
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 150
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644