ad truncum, i na ten czas drzewo jakoby się gotuje na wytrwanie zimy/ i dla tegoż czerstwe/ mocne soczyste. Przed wiosną zaś w Marcu/ dla tego że Zamros z niego wynidzie/ pokąd się rozwijać nie pocznie/ jeszcze vigor wszytek w kupie. Aleć lepszy przecię czas Jesienny/ gdyż drzewo nie zniewczasowane zimą i tego dokładają aby do połowicę naciąwszy drzewo/ tak je na pniu zostawić/ i nie obalić aż za dni kilka: Aby wilgotność zbytnia z niego wyszłapokąd stoi prosto iże tak rzekę terrestritas, sciąwszy zwieść pod przykrycie aby i od zbytniego słońca/ i od deszczu miało obronę. Alec kto muruje ten buduje Mur
ad truncum, y ná ten czás drzewo iákoby się gotuie ná wytrwánie źimy/ y dla tegoż czerstwe/ mocne soczyste. Przed wiosną záś w Márcu/ dla tego że Zamros z niego wynidźie/ pokąd się rozwiiáć nie pocznie/ ieszcze vigor wszytek w kupie. Aleć lepszy przećię czás Ieśienny/ gdyż drzewo nie zniewczásowane zimą y tego dokładáią áby do połowicę náćiąwszy drzewo/ tak ie ná pniu zostáwić/ y nie obalić áż zá dni kilká: Aby wilgotność zbytnia z niego wyszłápokąd stoi prosto iże ták rzekę terrestritas, zćiąwszy zwieść pod przykryćie áby y od zbytniego słońcá/ y od deszczu miáło obronę. Alec kto muruie ten buduie Mur
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: B
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
gmachu Przewijając: na koniec żeby albo z strachu Albo z dwornej ochoty/ oknem wżdy spoyźrzała/ I tak okiem błysnęła/ tak widzieć się dała/ Jako grom wypierzchniony: Już wpozne wieczory Mordując ku świtaniu Cytry/ i bandory Przy Sonettach uczonych/ żeby noc przeczuła/ I tak lekko ze swej się dzikości wyzuła/ Jako zniewczasowana niespaniem Orlica V myśliwca na ręku: Wszytka w tym ulica/ Wszytko miasto słuchało/ co się dla jedynej Tylkoż działo uciechy pieknej Paskwaliny; Skąd nioczym nie była tylko o niej mowa/ Gzieby się tak nadobna wzięła białogłowa: I co za Geniusze stworzeli ta niscy/ Ze na samo imię jej jakoby
gmáchu Przewiiáiąc: ná koniec żeby álbo z stráchu Albo z dworney ochoty/ oknem wżdy spoyźrzáłá/ Y ták okiem błysnęłá/ ták widzieć się dáłá/ Iáko grom wypierzchniony: Iuż wpozne wieczory Morduiąc ku switániu Cytry/ y bándory Przy Sonettách vczonych/ żeby noc przeczułá/ Y ták lekko ze swey się dzikości wyzułá/ Iáko zniewczásowána niespániem Orlicá V myśliwcá ná ręku: Wszytká w tym vlicá/ Wszytko miásto słucháło/ co sie dla iedyney Tylkoż działo vciechy piekney Pásquáliny; Zkąd nioczym nie byłá tylko o niey mowá/ Gzieby się ták nadobna wzięłá białogłowá: Y co zá Geniusze stworzeli ta niscy/ Ze ná sámo imię iey iákoby
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 8
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
jeżeli kto widział ono wojsko nowe, Cośmy dotąd za śmieci mieli obozowe, Kiedy szykiem przestrone ogarnęli pole, Przyznał, że się o samo Konstantynopole Mógł nim kusić; tak było ludne, zbrojne, chciwe Nie tylko w nocy dusić Turki bojaźliwe. Czeladź luźna CZĘŚĆ SZÓSTA
Chodkiewicz to sprawiwszy, jak dopadł poduszek, Zasnął zniewczasowany na chwilę staruszek. Aż od straży placowej kilka koni spadnie, Wiodąc dwu brańców naszych; strwagani szkaradnie Budzą ze snu hetmana, a ten skoro wstanie. Słyszy, że w szykach stoją gotowi poganie; Ci dwaj się rozwiązawszy, co mogli najprościej Zbiegli, i takie swoim dają wiadomości. A ono z Mościńskiego sześć pachołków
jeżeli kto widział ono wojsko nowe, Cośmy dotąd za śmieci mieli obozowe, Kiedy szykiem przestrone ogarnęli pole, Przyznał, że się o samo Konstantynopole Mógł nim kusić; tak było ludne, zbrojne, chciwe Nie tylko w nocy dusić Turki bojaźliwe. Czeladź luźna CZĘŚĆ SZÓSTA
Chodkiewicz to sprawiwszy, jak dopadł poduszek, Zasnął zniewczasowany na chwilę staruszek. Aż od straży placowej kilka koni spadnie, Wiodąc dwu brańców naszych; strwagani szkaradnie Budzą ze snu hetmana, a ten skoro wstanie. Słyszy, że w szykach stoją gotowi poganie; Ci dwaj się rozwiązawszy, co mogli najprościej Zbiegli, i takie swoim dają wiadomości. A ono z Mościńskiego sześć pachołków
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 215
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924