co się dzieje z sąsiadkami twymi. Wej państwa kwitnącego żywicielka ona, Włoska ziemia narodom na łup wystawiona. Francja pojmana przed Angliki drżała, Chciwym z siebie Hiszpanom zdobycz znaczną dała. Czeska kraina, siostra twoja, spustoszona. Próżno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Której godność tytułu cesarskiego dana, Można niemiecka rzesza strachem zwojowana, Jeszcze nie wojną, prędko na ziemię upadła I pod nogi hardego zwyciężce podpadła. Pan tak szerokowładny, co świat na wsze strony I przestronymi objął ocean ramiony, Hiszpan smętny z Holendry w trefny pokoj wstąpił. Poddanym (z hańbą swą) czci odpornym postąpił. Jeszcze przecię twe Nimfo despektu takiego Przymierze nie ponosi
co się dzieje z sąsiadkami twymi. Wej państwa kwitnącego żywicielka ona, Włoska ziemia narodom na łup wystawiona. Francya poimana przed Angliki drżała, Chciwym z siebie Hiszpanom zdobycz znaczną dała. Czeska kraina, siostra twoja, spustoszona. Prożno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Ktorej godność tytułu cesarskiego dana, Można niemiecka rzesza strachem zwojowana, Jeszcze nie wojną, prędko na ziemię upadła I pod nogi hardego zwyciężce podpadła. Pan tak szyrokowładny, co świat na wsze strony I przestronymi objął ocean ramiony, Hiszpan smętny z Holendry w trefny pokoj wstąpił. Poddanym (z hańbą swą) czci odpornym postąpił. Jeszcze przecię twe Nimfo despektu takiego Przymierze nie ponosi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 405
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i od ludzi Stronić nową chęć miłość w tobie wzbudzi; Wtenczas dopiero, choć będziesz gotowy Całować pęta, obłapiać okowy, Doznasz, co w sobie zamykają rany Miłości, co jest być od niej związany. Ani cię niech ta nadzieja nie wspiera, Że na odpornych nierada naciera, Bo cię zwycięży, a ty, zwojowany, Cięższe na nogach poniesiesz kajdany. Ona w ogniach twych tak skrzydła opali, Że się od ciebie nigdy nie oddali, I mieszkać będziesz nie z wielką wczesnością, Zrzędny gospodarz z nieproszoną gością.” CZEPIEC
Wychodząc Filis wieczór z rzecznej wody, Kędy szukała w te znoje ochłody, Białym botuchem ciało otoczyła, A krętym
i od ludzi Stronić nową chęć miłość w tobie wzbudzi; Wtenczas dopiero, choć będziesz gotowy Całować pęta, obłapiać okowy, Doznasz, co w sobie zamykają rany Miłości, co jest być od niej związany. Ani cię niech ta nadzieja nie wspiera, Że na odpornych nierada naciera, Bo cię zwycięży, a ty, zwojowany, Cięższe na nogach poniesiesz kajdany. Ona w ogniach twych tak skrzydła opali, Że się od ciebie nigdy nie oddali, I mieszkać będziesz nie z wielką wczesnością, Zrzędny gospodarz z nieproszoną gością.” CZEPIEC
Wychodząc Filis wieczór z rzecznej wody, Kędy szukała w te znoje ochłody, Białym botuchem ciało otoczyła, A krętym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 166
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tu czemu, mając go podejzrzanym takim Nie zawalił kamieniem Zyzyfowym jakim? Albo twardych Temruków, i kajda nie dostał Pogańskich nań trojakich, żeby mu był sprostał, Ani na świat wypuszczał, zgnoiwszy na wieki Wieźniem raczej? Miałaby lekczejsze powieki Dziś Ojczyzna: co teraz ciężko upłakane Zaledwie z-łez przeciera. Miały zwojowane Prze zeń ziemie, postaci insze swe i Cery. Zanim wlot Tyzyfony i krwawe Megery Wywarły się z-Erebu. I jakoby Piekło Bezdenne otworzyło, za którym powlekło Wszytko się złe Szaszorem. Tedy ile zmoże Przybrać sobie drużyny, wprzód na Zaporoże Końmi zbieży rączymi. Skąd się nie wracając, a tylkoż do Hetmana Listki
tu czemu, maiąc go podeyzrzánym takim Nie zawalił kamieniem Zyzyfowym iakim? Albo twardych Temrukow, i kayda nie dostał Pogańskich nań troiakich, żeby mu był sprostał, Ani na świat wypuszczał, zgnoiwszy na wieki Wieźniem raczey? Miałaby lekczeysze powieki Dźiś Oyczyzna: co teraz ćieszko upłakane Záledwie z-łez przećiera. Miały zwoiowáne Prze zeń źiemie, postaći insze swe i Cery. Zanim wlot Tyzyfony i krwawe Megery Wywarły sie z-Erebu. I iakoby Piekło Bezdenne otworzyło, zá ktorym powlekło Wszytko sie złe Szaszorem. Tedy ile zmoże Przybrać sobie drużyny, wprzod na Zaporoże Końmi zbieży rączymi. Zkąd sie nie wracaiąc, a tylkoż do Hetmana Listki
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 6
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
niedba czy Rzeczpospolita słaba i bezbronna; ani się reflektując, że konserwacja każdego partykularnego zawisła jedynie od zachowania w całości dobra pospolitego, i że członek władnąć nie może tylko poty, póki całe ciało zije.
Wystawmy sobie zwycżajną naszą sytuacją; podcżas wojny, której ustrzec się nigdy niepodobna; Nieprzyjaciel wchodzi do nas jak do zwojowanego kraju; na granicy nic mu się nie opiera; dopieroź spośrzód królestwa nikt go niewypędza; rozkłada się po stanowiskach, podatki nakazuje, wsie pustoszy, i pali, krew z jednych obywatelów toczy, drugich w niewolą zabiera; zgoła osadza się jak pan wielowładny; coź my nato? immunitas prerogatyw naszych nas nie
niedba czy Rzeczpospolita słaba y bezbronna; ani się reflektuiąc, źe konserwacya kaźdego partykularnego zawisła iedynie od zachowania w całośći dobra pospolitego, y źe członek władnąć nie moźe tylko poty, poki całe ćiało źyie.
Wystawmy sobie zwycźayną naszą sytuacyą; podcźas woyny, ktorey ustrzec się nigdy niepodobna; Nieprzyiaćiel wchodźi do nas iak do zwoiowanego kraiu; na granicy nic mu się nie opiera; dopieroź zpośrzod krolestwa nikt go niewypędza; roskłada się po stanowiskach, podatki nakazuie, wśie pustoszy, y pali, krew z iednych obywatelow toczy, drugich w niewolą zabiera; zgoła osadza się iak pan wielowładny; coź my nato? immunitas prerogatyw naszych nas nie
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 8
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
jest zanurzoną.
Wszytko to ma grzech w sobie/ wszytko to zawiera/ Iż człowiek jakby zabit pada/ i umiera/ A on jak nieprzyjaciel prowadzi i wiedzie Duszę na triumf przy jej pogardzie i biedzie. Sobie z tąd jak by sławę jakąś przypisuje Z niesławą duszy/ z której trophea buduje Jakby swojej potęgi/ mając zwojowaną Onę/ i zwyciężoną/ i jakby związaną. Ta jedyna chuć grzechu/ aby żawiedziona Owa na nędze/ nędza bywała trudzona/ Aby na mękach wiecznych była pogrążoną/ Z których nie będzie nigdy na wierzch wynurzoną. Grzechu przyrodzenie.
Niecnotliwy ten dusz kat/ grzech/ mowie śmiertelny/ Jako nie ubłagany Radamant piekielny Żąda/
iest zánurzoną.
Wszytko to ma grzech w sobie/ wszytko to záwiera/ Iż cżłowiek iákby zabit páda/ y umierá/ A on iak nieprzyiáćiel prowádźi y wiedźie Duszę na tryumf przy iey pogardźie y biedźie. Sobie z tąd iák by słáwę iakąś przypisuie Z niesłáwą duszy/ z ktorey troṕheá buduie Iákby swoiey potęgi/ máiąc zwoiowaną Onę/ y zwyćiężoną/ y iakby związáną. Tá iedyná chuć grzechu/ áby żáwiedźioná Owá ná nędze/ nędza bywałá trudzoná/ Aby ná mękách wiecżnych byłá pogrążoną/ Z ktorych nie będźie nigdy ná wierzch wynurzoną. Grzechu przyrodzenie.
Niecnotliwy ten dusz kat/ grzech/ mowie śmiertelny/ Iáko nie ubłágany Radamant piekielny Ządá/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 87
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
okrom czerni prawie niezliczonej Przybywającej codzień z każdej strony,
Była wieść pewna z języków dostanych, Gdy się Azamet Murza Chmielnickiemu Z piącią tysięcy ludzi popisanych Z hordy budziackiej stawił, że Chan ktemu, Ośmdziesiąt tysiąc prowadził widzianych Pod Międzybożem, na posiłek jemu. Gdzież one zgraje nieporachowane W on czas mogły być od nas zwojowane?
Nie długo jednak w tym leżeć rosole Mars im dopuścił, i w tej trwać sromocie, Ale ich prędko potem znowu w pole, Gdzie plac przestronny był otwarty cnocie, Wywiódł pod Zbaraż, sławę nad Paktole I Hermy złote kładąc ich ochocie, Którąby hańbę na się zaciągnioną Znieśli dzielnością swoją przyrodzoną.
Tam cne
okrom czerni prawie niezliczonej Przybywającej codzień z każdej strony,
Była wieść pewna z języków dostanych, Gdy się Azamet Murza Chmielnickiemu Z piącią tysięcy ludzi popisanych Z hordy budziackiej stawił, że Chan ktemu, Ośmdziesiąt tysiąc prowadził widzianych Pod Międzybożem, na posiłek jemu. Gdziesz one zgraje nieporachowane W on czas mogły być od nas zwojowane?
Nie długo jednak w tym leżeć rosole Mars im dopuścił, i w tej trwać sromocie, Ale ich prędko potem znowu w pole, Gdzie plac przestronny był otwarty cnocie, Wywiódł pod Zbaraż, sławę nad Paktole I Hermy złote kładąc ich ochocie, Którąby hańbę na się zaciągnioną Znieśli dzielnością swoją przyrodzoną.
Tam cne
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 321
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
wtenczas mieszkający, Do swojej znowu skłonił się korony Jan Kazimierz król bogdaj panujący Długo fortunnie: który z śląskiej strony Do polskich nazad ziem powracający, W twojej Lubowni dotąd miał skłonienie, Aż się wojsk słusznych stało zgromadzenie.
Zaczem Szwed chciwy, męstwem odegnany Polaków, musiał odbiec tego państwa, Na wielu miejscach przez cię zwojowany, Za dzielnym rządem twojego hetmaństwa, A Koronie się pokój pożądany Wrócił, ciężkiego zbawionej tyraństwa; Przez cię Rakoczy także uskromiony, Zaledwie trafił w siedmiogrodzkie strony.
Wiec na pociechę ojczyzny szczęśliwie Żyj generale przezacny krakowski, A jakoś począł służyć jej życzliwie, Służ, wyrażając w sobie kształt ojcowski Niech ci fortuna pomyślna chętliwie
wtenczas mieszkający, Do swojej znowu skłonił się korony Jan Kazimierz król bogdaj panujący Długo fortunnie: który z szląskiej strony Do polskich nazad ziem powracający, W twojej Lubowni dotąd miał skłonienie, Aż się wojsk słusznych stało zgromadzenie.
Zaczem Szwéd chciwy, męstwem odegnany Polaków, musiał odbiedz tego państwa, Na wielu miejscach przez cię zwojowany, Za dzielnym rządem twojego hetmaństwa, A Koronie się pokój pożądany Wrócił, ciężkiego zbawionej tyraństwa; Przez cię Rakoczy także uskromiony, Zaledwie trafił w siedmigrodzkie strony.
Wiec na pociechę ojczyzny szczęśliwie Żyj generale przezacny krakowski, A jakoś począł służyć jej życzliwie, Służ, wyrażając w sobie kształt ojcowski Niech ci fortuna pomyślna chętliwie
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 337
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
negatum stáre diu; sic omnia verti cernimus, aique alias assumere robora Gentes, concidere has. A do tego wybacz mi W. Pan, kto się lepiej przepatrzy w Historyj, obaczy, że nie Demokracja ale Monarchia zgubiła Państwo Izraelskie i Rzymskie, Dopiero jak się żydom Monarchy zachciało; Constitue nobis Regem, od Augusta zwojowani. Przez emulacją, zaś Pompejusza i Juliusza, gdy, in dominatum Rzym poszedł, pod Konstantynem Państwo upadło. DYSKURS De Justitia Distributiva.
Domator. Powracającemu á solio Justitiae Distributivae W. M . Panu pewnie nowego tytułu, albo pánem bene merentium winszować mi trzeba.
Respublicant. Wracają się widzę teraz. Klaudiana czasy,
negatum stáre diu; sic omnia verti cernimus, aique alias assumere robora Gentes, concidere has. A do tego wybacz mi W. Pán, kto śię lepiey przepátrzy w Historyi, obaczy, że nie Demokrácya ále Monárchia zgubiła Páństwo Izráelskie y Rzymskie, Dopiero ják śię żydom Monárchy zachćiało; Constitue nobis Regem, od Augusta zwojowáni. Przez emulácyą, záś Pompeiusza y Juliusza, gdy, in dominatum Rzym poszedł, pod Konstántynem Páństwo upádło. DYSKURS De Justitia Distributiva.
Domator. Powracájącemu á solio Justitiae Distributivae W. M . Pánu pewnie nowego tytułu, álbo pánem bene merentium winszowáć mi trzebá.
Respublicant. Wracáją śię widzę teraz. Klaudiana czásy,
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: Lv
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
mierzy. Nadobnej Paskwaliny PUNKT I.
WOjnę powiem miłości/ i zwycięstwo nowe Nadobnej Paskwaliny, gdy przez rady zdrowe Felicjej/ a łaskę naprzód Minerwinę/ Znalazłszy Kupidyna zaśnioną dziecinę W łące złotej/ jego mu armatę skruszyła; Czym go o śmierć/ a Matkę żal ten przyprawiła/ Ze prze wstyd/ i na ziemi Państwo zwojowane/ Miasto przyszło opuścić jej upodobane/ Zagrzej mię złotowłosy w tym już wieku Febie/ Boć takie materie zimne są bez ciebie.
Miasto jest w Hiszpaniej ku zachodu Słońca/ Gdzie do swego Europa z tej tu strony końca Już przychodzi/ acz swoją osobną Koroną Kiedyś przedtym słynęło/ zowią je Lizboną: Skąd po Sebastianie
mierzy. Nadobney Pásquáliny PVNKT I.
WOynę powiem miłośći/ y zwycięstwo nowe Nadobney Pasqualiny, gdy przez rády zdrowe Felicyey/ á łáskę naprzod Minerwinę/ Ználazłszy Kupidyná záśnioną dziecinę W łące złotey/ iego mu ármátę skruszyłá; Czym go o śmierć/ á Mátkę żal ten przypráwiłá/ Ze prze wstyd/ y ná ziemi Pánstwo zwoiowáne/ Miásto przyszło opuścić iey vpodobáne/ Zágrzey mię złotowłosy w tym iuż wieku Phebie/ Boc tákie máterye źimne są bez ciebie.
Miásto iest w Hiszpániey ku zachodu Słońcá/ Gdzie do swego Europá z tey tu strony koncá Iuż przychodzi/ ácz swoią osobną Koroną Kiedyś przedtym słynęło/ zowią ie Lizboną: Skąd po Sebástyánie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 1
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
/ (Jeżliby się wszytkim jej członkom przypatrować Okiem czystym godziło) jako piękna była/ Jako szyja/ jako piers na wierzch się dobyła: Cóż dalsze Alabastry: Cóż gdzie warowała Wstydem ją swym natura/ i uformowała Obeliszki tak śliczne. Więc się domyśliwszy/ Ze to ona zrobiła. A nic nie sprawiwszy/ Jeszcze tak zwojowanym do Matki się wróci/ Co ma czynić: i w którą stronę się obróci/ Biedny niewie: Tu lubo chciałby ją pojmać/ Abo nawet i zabić/ trudno ma dotrzymać Dziewki tak urodziwej/ dzieckiem małym bywszy/ Ile przez nią niebieskiej broni tej pozbywszy/ W której moc/ i potęga wszytka jego była
/ (Ieżliby się wszytkim iey członkom przypátrowáć Okiem czystym godziło) iáko piękna byłá/ Iáko szyiá/ iáko piers ná wierzch się dobyłá: Coż dalsze Alábástry: Coż gdzie wárowáłá Wstydem ią swym naturá/ y vformowáłá Obeliszki ták śliczne. Więc się domysliwszy/ Ze to oná zrobiłá. A nic nie spráwiwszy/ Ieszcze tak zwoiowánym do Mátki się wroci/ Co ma czynić: y w ktorą stronę się obroci/ Biedny niewie: Tu lubo chciałby ią poimáć/ Abo nawet y zabić/ trudno ma dotrzymáć Dziewki ták vrodziwey/ dzieckiem máłym bywszy/ Ile przez nię niebieskiey broni tey pozbywszy/ W ktorey moc/ y potęgá wszytká iego byłá
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 98
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701