A tu nagiemu tyłem do głowy siedzącemu na tak bystrym i zhukanym Koniu który od strachu i bólu oślep leciał gdzie go nogi niosły Co się tam dostało specjałów puko owych szerokich Chrostów Nieprzejechał snadno uwazyc. Owej jego Asystencyjej co z nim dwaj czy trzej jechali nie puścił żeby go nie miał kto ratować. Przypadłszy przede wrota zziąbł woła strozu stróz poznał głos otwiera obaczywszy straszydło znowu zamknął i uciekł wywołał wszystkich ze dworu zaglądają drzwiami zegnają się. On się zwierza że jest ich Pan prawdziwy Nie wierzą tak ci ledwie skoro już tez mało rzec mógł i zbity i zziębły Puścilic go. Do zony zaś pojechawszy Falbowski już wiedział wszystkie sposoby zakołatał w to okno
A tu nagiemu tyłem do głowy siedzącemu na tak bystrym y zhukanym Koniu ktory od strachu y bolu oslep leciał gdzie go nogi niosły Co się tam dostało specyiałow puko owych szerokich Chrostow Nieprzeiechał snadno uwazyc. Owey iego Assystencyiey co z nim dway czy trzey iechali nie puscił zeby go nie miał kto ratować. Przypadłszy przede wrota zziąbł woła strozu stroz poznał głos otwiera obaczywszy straszydło znowu zamknął y uciekł wywołał wszystkich ze dworu zaglądaią drzwiami zegnaią się. On się zwierza że iest ich Pan prawdziwy Nie wierzą tak ci ledwie skoro iuz tez mało rzec mogł y zbity y zziębły Puscilic go. Do zony zas poiechawszy Falbowski iuz wiedział wszystkie sposoby zakołatał w to okno
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 177v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dwaj czy trzej jechali nie puścił żeby go nie miał kto ratować. Przypadłszy przede wrota zziąbł woła strozu stróz poznał głos otwiera obaczywszy straszydło znowu zamknął i uciekł wywołał wszystkich ze dworu zaglądają drzwiami zegnają się. On się zwierza że jest ich Pan prawdziwy Nie wierzą tak ci ledwie skoro już tez mało rzec mógł i zbity i zziębły Puścilic go. Do zony zaś pojechawszy Falbowski już wiedział wszystkie sposoby zakołatał w to okno którędy Mazepa wchodził. otworzono przyjęto jako wdzięcznego Gościa. Ale tez co ucierpiono Tych okoliczności opisać się tu nie godzi Osobliwie jednak od ostróg na to przygotowanych i umyślnie tu gdzies koło kolan przywiązanych. sufficit że to był znaczny i sławny przykład
dway czy trzey iechali nie puscił zeby go nie miał kto ratować. Przypadłszy przede wrota zziąbł woła strozu stroz poznał głos otwiera obaczywszy straszydło znowu zamknął y uciekł wywołał wszystkich ze dworu zaglądaią drzwiami zegnaią się. On się zwierza że iest ich Pan prawdziwy Nie wierzą tak ci ledwie skoro iuz tez mało rzec mogł y zbity y zziębły Puscilic go. Do zony zas poiechawszy Falbowski iuz wiedział wszystkie sposoby zakołatał w to okno ktorędy Mazepa wchodził. otworzono przyięto iako wdzięcznego Goscia. Ale tez co ucierpiono Tych okolicznosci opisać się tu nie godzi Osobliwie iednak od ostrog na to przygotowanych y umyslnie tu gdzies koło koląn przywiązanych. sufficit że to był znaczny y sławny przykład
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 177v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
się miłym głaskaniem/ i co nie może mową wyrazić/ dlatego że się stało chcąc niemowlątkiem/ to usteczkami i wdzięcznym śmiechem miłość wyraża ku ślicznej Matce. IV. Bydlęta pono chcą wiązać ci Duchowie: żeby wół z osłem niewczasu swym bieganiem po stajni nie czynili Dziecineczce. abo też żeby jak najlepiej ogrzewali parą swoją członeczki zziębłe jego. Aleć bydlęta znają za Pana tę Dziecinę. Sktomniuchno klęczą przy żłobie/ i zdusze parą ogrzewają. a właśnie sobie za szczęście mając/ że Twórcę swego ogrzać im wolno; i krokiem jednym nie odstępują od żłobu. Bez więzów żadnych każde stworzenie umie służyć Bogu: tylko to na te więzów potrzeba stworzenia
się miłym głaskániem/ y co nie może mową wyráźić/ dlatego że się sstáło chcąc niemowlątkiem/ to vsteczkami y wdźięcznym śmiechem miłość wyraża ku śliczney Mátce. IV. Bydlętá pono chcą wiązáć ći Duchowie: żeby woł z osłem niewczásu swym biegániem po stáyni nie czynili Dźiećineczce. ábo też żeby iák naylepiey ogrzewali parą swoią członeczki zźiębłe iego. Aleć bydlętá znáią zá Páná tę Dźiećinę. Sktomniuchno klęczą przy żłobie/ y zdusze párą ogrzewáią. á właśnie sobie zá szczęśćie máiąc/ że Tworcę swego ogrzać im wolno; y krokiem iednym nie odstępuią od żłobu. Bez więzow żadnych káżde stworzenie vmie służyć Bogu: tylko to ná te więzow potrzebá stworzenia
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 69
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
które do słupa czyni; przecię jest słupem niemym względem cierpienia/ które w tej stajni ponosi. Gdy bowiem nad wszytkie dajatki najroskośniejsza dziecina odziewająca wszytko co się stworzeniem nazwać może naguchno leży. gdy rączki mile założone do piersi swoich obraca/ jakoby się od wiatru zasłaniając/ jakoby tam gdzie tak cieniuchna ręka zastać może/ ciałeczko zziębłe ogrzewając; gdy kolaneczka w zgórę wynosi jakoby się z tak nakłonionym do słupy zbierając/ i ciepło w sobie zatrzymając/ gdy to na ten/ to na ów boczek się obraca/ szukając po ostrym sienie ogrzania; gdy lubo okryty pieluszkami/ twarzyczkę wiatrem osieczoną od tegoż wiatru odwraca/ a nic nie mówi/
ktore do słupá czyni; przećię iest słupem niemym względem ćierpienia/ ktore w tey stáyni ponośi. Gdy bowiem nád wszytkie dáiatki nayroskośnieysza dźiećiná odźiewaiąca wszytko co się stworzeniem názwáć może naguchno leży. gdy rączki mile záłożone do pierśi swoich obráca/ iákoby się od wiatru zásłániaiąc/ iákoby tám gdźie ták ćieniuchna ręká zastać może/ ćiałeczko zźiębłe ogrzewáiąc; gdy kolaneczka w zgorę wynośi iakoby się z ták nakłonionym do słupy zbieraiąc/ y ćiepło w sobie zátrzymáiąc/ gdy to ná ten/ to ná ow boczek się obraca/ szukáiąc po ostrym śienie ogrzania; gdy lubo okryty pieluszkami/ twarzyczkę wiátrem ośieczoną od tegoż wiátru odwraca/ á nic nie mowi/
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 201
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
szukał/ cierpienia z chęcią podejmował. A Matka też wszytko w swym sercu uważając/ wszytkiego Dziecineczce dopuszczała. O Pani święta. o Matko miłosierna/ jako się serce twoje nie spadało/ bacząc twojego Syna potęgę w cierpliwości? Pożyczyć było jakiej zasłonki/ aby na miłą Dziecinę wiatr nie wiał przykry. Okrywać było jak najlepiej zziębłe członeczki; choćbyś też sama z bydlątkami miała ogrzewać parą Dziecinę jeżeliś pokrycia mieć nie mogła/ mniejszaby to praca była. Abo też było pożyczyć w takim mieście fajerki/ którą więc zwykli pościel zagrzewać/ abyś tak Dziecię z rąk twoich miłych w ciepłą pościałkę położyła/ a nie dopuszczać mu takich wierę wymysłów
szukał/ ćierpienia z chęćią podeymował. A Matka też wszytko w swym sercu vważaiąc/ wszytkiego Dźiećineczce dopuszczała. O Pani święta. o Matko miłośierna/ iáko się serce twoie nie spádało/ bacząc twoiego Syná potęgę w ćierpliwośći? Pożyczyć było iakiey zasłonki/ áby ná miłą Dźiećinę wiátr nie wiał przykry. Okrywáć było iak naylepiey zźiębłe członeczki; choćbyś też samá z bydlątkámi miáła ogrzewáć parą Dźiećinę ieżeliś pokryćia mieć nie mogła/ mnieyszaby to praca byłá. Abo też było pożyczyć w takim mieśćie faierki/ ktorą więc zwykli pośćiel zágrzewáć/ ábyś ták Dźiećię z rąk twoich miłych w ćiepłą pośćiałkę położyłá/ á nie dopuszczáć mu takich wierę wymysłow
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 204
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
niedajże im chleba wiele/ Bo jak się do ciebie wnęczą/ ze wszytkiego cię wymęczą. Chowaj jeśli co masz wbroszku/ a żebyś nie ostałw rożku/
[...] Nie kwap się na szubienicę nigdy swą osobą/ Czekaj aże kto drugi rażem pójdzie ztobą. Lament Młody Panny z starym Mężem.
LEże podle zgnieły kłody/ Zziębłam jak od zimnej wody Nie masz miedzy nami zgody/ Bóg się pożal mej urody. Bym się niebała grzechu/ Nauczyła bym cię strychu. Niechciałbyś mnie więcej drażnić/ Nie godzieneś mię błaźnić Nie uczyniwszy nic siwy/ Usnął pomacawszy grzywy. Poczekam na chwilę jeszcze/ Aże się na
niedayże im chlebá wiele/ Bo iák się do ciebie wnęczą/ ze wszytkiego cię wymęczą. Choway ieśli co masz wbroszku/ á żebyś nie ostałw rożku/
[...] Nie kwáp się ná szubienicę nigdy swą osobą/ Czekay áże kto drugi ráżem poydźie ztobą. Láment Młody Pánny z stárym Mężem.
LEże podle zgnieły kłody/ Zźiębłám iák od źimney wody Nie mász miedzy námi zgody/ Bog się pożal mey vrody. Bym się niebałá grzechu/ Náuczyłá bym ćię strychu. Niechćiałbyś mnie więcey draznić/ Nie godźieneś mię błaźnić Nie vczyniwszy nic śiwy/ Vsnął pomácawszy grzywy. Poczekam ná chwilę ieszcze/ Aże się ná
Skrót tekstu: NowSow
Strona: D
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684