, dobrze odzianego, rozłożonego, i w miasteczkach - najduje się. Kraj barzo obfity obyczajem i używaniem, do niemieckiego barzo podobny. Już w tym królestwie nie znajduje się żaden kościół katolicki i ci, którzy są tej wiary (lubo tamże mieszkających, których się barzo mało znajduje, lubo li też forystierowie przyjeżdżdżi) taić się z tym muszą.
Nocleg tedy tego dnia za mil 26 angielskich we wsi porządnej.
Dnia 29 Augusti. Na pokarm do miasteczka mil 24 od noclegu. Na noc zaś, mil 12, do Londry, alias Londynu, miasta kapitalnego Anglii i rezydencji ordynarynej królów angielskich. Londra
Jakoż non immerito Londra denominationem nominis bierze a
, dobrze odzianego, rozłożonego, i w miasteczkach - najduje się. Kraj barzo obfity obyczajem i używaniem, do niemieckiego barzo podobny. Już w tym królestwie nie znajduje się żaden kościoł katolicki i ci, którzy są tej wiary (lubo tamże mieszkających, których się barzo mało znajduje, lubo li też forystierowie przyjeżdżdżi) taić się z tym muszą.
Nocleg tedy tego dnia za mil 26 angielskich we wsi porządnej.
Dnia 29 Augusti. Na pokarm do miasteczka mil 24 od noclegu. Na noc zaś, mil 12, do Londry, alias Londynu, miasta kapitalnego Angliej i rezydencjej ordynarynej królów angielskich. Londra
Jakoż non immerito Londra denominationem nominis bierze a
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 299
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Aż miło człekowi z takiemi ludźmi mieć sprawę.
LA CORDE. Trzeba wyznać, żem widział tu w Warszawie dosyć godnych i maniernych Kawalerów, ale z taką jak Wm Pan układnością, grzecznością, i powagą żadnego nie widziałem.
STARUSZKIEWICZ. To prawda, jam człek rzetelny, nie mam przyczyny z tym się taić. Sam to znam do siebie. Bądź tedy już Wm Pan pewien mej Córki. Przyrzekam ją Wm Panu. Muszę wszelkie do tego teraz uczynić przygotowania, żebym jak najprędzej zadość uczynił żądzom Wm Pana. Wm Pan też z swejej strony bądź gotów.
LA CORDE. Im prędsza będzie w tym łaska Wm Pana Dobrodzieja
. Aż miło człekowi z takiemi ludźmi mieć sprawę.
LA CORDE. Trzeba wyznać, żem widział tu w Warszawie dosyć godnych y maniernych Kawalerow, ale z taką iak Wm Pan układnością, grzecznością, y powagą żadnego nie widziałem.
STARUSZKIEWICZ. To prawda, iam człek rzetelny, nie mam przyczyny z tym się taić. Sam to znam do siebie. Bądź tedy iuż Wm Pan pewien mey Corki. Przyrzekam ią Wm Panu. Muszę wszelkie do tego teraz uczynić przygotowania, żebym iak nayprędzey zadość uczynił żądzom Wm Pana. Wm Pan też z sweiey strony bądź gotow.
LA CORDE. Im prętsza będzie w tym łaska Wm Pana Dobrodzieia
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 31
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
, strzeż sięCupidonie już cięwidzę prawie obłupionego. B. To pisanie moje ani wiem tak dopadło ręku: Kupidynowych, który zląkszy się rozgniewanej w pomście odwagi mojej opuściwszy pałace obłoczyste, gdzie się mego przybycia spodziewał, uciekł na tę naszę piaszczysta niskość, kryjąc się tu i owdzie przez czas niemały. T. Miłość skryć i taić się nie może, ponieważ niczym inszym nie jest tylko doskonałością ludzką, z afektem umoderowaniem życzliwości, zawierającej się w ulubionej obranej rzeczy, co się żadnąmiąrąze wzajemnym zawzięciu, utaić między dwiema nie może B. Więc szukając go sam i tam, trafunkiem napadłem na wyborne grono, nadobnych Matron w gładkości, miedzy któremi przypatrując się
, strzez sięCupidonie iuż cięwidzę práwie obłupionego. B. To pisanie moie áni wiem ták dopádło ręku: Cupidynowych, ktory zląkszy się rozgniewáney w pomśćie odwagi moiey opuśćiwszy páłáce obłoczyste, gdźie się mego przybyćia spodźiewał, vćiekł ná tę nászę piaszczysta niskość, kryiąc się tu y owdźie przez czás niemáły. T. Miłość skryć y táić się nie może, ponieważ niczym inszym nie iest tylko doskonáłośćią ludzką, z áffektem vmoderowániem życzliwośći, záwieráiącey się w vlubioney obráney rzeczy, co się żadnąmiąrąze wzáięmnym záwźięćiu, vtáić między dwiema nie może B. Więc szukáiąc go sam y tám, tráfunkiem nápadłem ná wyborne grono, nádobnych Mátron w głádkośći, miedzy ktoremi przypátruiąc się
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 82
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
ukrył/ konnych przecię i piechotę z miast na posiłek przystaną wyprawił/ na wszytkie strony/ gdzie jedno o Karnutach powiadano/ i dobrze/ ponieważ obciążeni wielką korzyścią wrócili się do niego. Tak tedy Karnuci zimą i strachem niebezpieczeństwa vięci/ gdy wypędzeni z domu/ nigdziej długo być nie śmieli/ a lasem czasu tak okrutnego taić się i zakryć nie mogli/ rozpędzeni/ i po wielkiej części utraciwszy swoich/ do miast przyległych rozeszli się. A Cezar przestawając na tym/ że pod takową chwilą/ i czasu roku barzo przykrego nieprzyjaciela z pod chorągwi rozegnał/ aby się jaka wojna nie wszczynała/ i ile mógł rozumem baczyć/ sądził że na Wiosnę żadna
vkrył/ konnych przećię y piechotę z miast ná pośiłek przystáną wypráwił/ ná wszytkie strony/ gdźie iedno o Kárnutách powiádano/ y dobrze/ ponieważ obćiążeni wielką korzyśćią wroćili sie do niego. Ták tedy Kárnući źimą y stráchem niebespieczeństwá vięći/ gdy wypędzeni z domu/ nigdźiey długo bydź nie śmieli/ á lásem czásu ták okrutnego táić sie y zákryć nie mogli/ rozpędzeni/ y po wielkiey częśći vtráćiwszy swoich/ do miast przyległych rozeszli sie. A Cezár przestáwáiąc ná tym/ że pod tákową chwilą/ y czásu roku bárzo przykrego nieprzyiaćielá z pod chorągwi rozegnał/ áby sie iáka woyná nie wsczynáłá/ y ile mogł rozumem baczyć/ sądźił że ná Wiosnę żadna
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 215.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
. P. KSIĘZNIE MARSZAŁKOWEJ Wielkiej Koronnej SZPISKIEJ etc. STAROŚCINY. Mojej Wielce Miłościwej Pani I Dobrodziejce.
TAk umiejętnością przyozdobiony, jako i Cnotami jaśniejący człowiek, tę ledwie nieprzyrodzonym prawem uchwaloną pilno zachowuje woli i żądze swojej Konstytucyją, iż gdy abo dzieła odważnego dokaże, abo rozumu i dowcipu swego bystrości dozna, jako najprędzej, taić się z tym nieumiejąc wszytko to głosi i do wiadomości tym którym może podaje: a co przytrudniejsza z codzienną i nieustawającą w Domach Pańskich, Książęcych, Senatorskich, na to łoży praca aby z ich uprzejmości i łaskawości, otrzymanymi mógł się zaszczycać faworami. Stawa tu z spaniałym swoim geniuszem, nie tylko w świeży zawsze pamięci
. P. KSIĘZNIE MARSZAŁKOWEY Wielkiey Koronney SZPISKIEY etc. STAROSCINY. Moiey Wielce Miłośćiwey Páni Y Dobrodźieyce.
TAk umieiętnośćią przyozdobiony, iáko y Cnotámi iaśnieiący człowiek, tę ledwie nieprzyrodzonym práwem uchwaloną pilno záchowuie woli y żądze swoiey Konstytucyią, iż gdy ábo dziełá odważnego dokaże, ábo rozumu y dowćipu swego bystrośći dozna, iáko nayprędzey, taić się z tym nieumieiąc wszytko to głośi y do wiádomośći tym ktorym może podáie: á co przytrudnieysza z codźienną y nieustawáiącą w Domách Páńskich, Kśiąźęcych, Senatorskich, ná to łoży praca áby z ich uprzeymośći y łáskáwośći, otrzymánymi mogł się zászczycáć faworámi. Stawa tu z spániáłym swoim geniuszem, nie tylko w świeży záwsze pámięći
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 2
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
pań, panien, fraucymeru dostatek. Obaczywszy to rzekłem do królewicza: „Toć już po naszej inkognitecji;” a że mi kazał był przed sobą iść królewic witać książęcia, chcąc w kompanii ujść za nieznajomego, rzekłem: „żeby już dobrze maszkarę tę z siebie zdjąć a być panem tam, gdzie się taić więcej niezeszło;” „nie to,” rzekł mi królewic, „przecię ten akcik tak odprawmy,” i takem się ja rugował wprzód z witaniem do książęcia, który też już aż ku samym drzwiom przeciwko nam wymknął się był, i przywitał mię książę wprawdzie cerą dobrą; ale królewicza, który za
pań, panien, fraucymeru dostatek. Obaczywszy to rzekłem do królewica: „Toć już po naszéj inkognitecyi;” a że mi kazał był przed sobą iść królewic witać książęcia, chcąc w kompanii ujść za nieznajomego, rzekłem: „żeby już dobrze maszkarę tę z siebie zdjąć a być panem tam, gdzie się taić więcéj niezeszło;” „nie to,” rzekł mi królewic, „przecię ten akcik tak odprawmy,” i takem się ja rugował wprzód z witaniem do książęcia, który téż już aż ku samym drzwiom przeciwko nam wymknął się był, i przywitał mię książę wprawdzie cerą dobrą; ale królewica, który za
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 37
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
/ odciąć/ i z nią wespol zniszczyć: wątrobę która ją w gościnę przyjęła/ do pierwszej miary i pory przywieść. W tych jednak powinnościach pierwsze miejsce ma materia/ pośledniejsze wątroba. Abowiem ta skaza tak się jednoczy i łący z materią/ że niepuściwszy się jej i do dziesiąci lat (jako Autorowie twierdzą) taić się w ciele i kryć może. Druga: Ze najpewniej Franca odchodzi pluciem/ potami/ stolcem/ uryną/ i czyszczeniem ciała. Na co zwykli zażywać dekokrów/ plastrów/ smarowania/ kurzenia: które rzeczy chociaj ostre i gorące są jednak na oko widziemy/ że gorącym wątrobom nie szkodzą/ owszem im najpotężniejsze/ im gorętsze
/ odćiąć/ y z nią wespol zniszczyć: wątrobę ktora ią w gośćinę przyięłá/ do pierwszey miáry y pory przywieść. W tych iednák powinnościách pierwsze mieysce ma máterya/ poślednieysze wątrobá. Abowiem tá skázá ták się iednoczy y łączy z máteryą/ że niepuściwszy się iey y do dźieśiąći lat (iáko Authorowie twierdzą) táić się w ciele y kryć może. Druga: Ze naypewniey Fráncá odchodźi pluciem/ potámi/ stolcem/ uryną/ y czyszczeniem ćiáłá. Ná co zwykli zażywáć dekokrow/ plastrow/ smárowánia/ kurzenia: ktore rzeczy choćiay ostre y gorące są iednak ná oko widźiemy/ że gorącym wątrobom nie szkodzą/ owszem im naypotężnieysze/ im gorętsze
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 19
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635
się wiązać/ większegoby zalecenia była godna/ i skrytą swą mocą więcej sprawić/ niż oczywistymi przymio tami mogła. Acz jako we złą drogę/ niż jednym koniem mitrężyć/ lepiej przy wodzie zaprzęgać i Dekokt. W cudzą sukienkę i inszej choroby postać się obłoczy. Leczyć jako ją potrzeba. Do dziesięci lat i dalej taić się w ciele może. O Wodach Wody cieplic gorących i Druzbacka na nie dobra. ROZDZIAŁ VII Jeśli na Kołtan, abo na Goździec, Woda Lęckowska abo Druzbacka, pomocna być może? Choroby niektóre napewnych tylko miejscach.
JAko narody tak i choroby/ mają swe ograniczone i jakoby ojczyste miejsca/ w których się pospolicie lęgną
się wiązáć/ większegoby zálecenia byłá godná/ y skrytą swą mocą więcey spráwić/ niż oczywistymi przymio támi mogłá. Acz iáko we złą drogę/ niż iednym koniem mitrężyć/ lepiey przy wodźie záprzęgáć y Dekokt. W cudzą sukienkę y inszey choroby postać się obłoczy. Leczyć iáko ią potrzebá. Do dźieśięci lat y dáley táić się w ćiele może. O Wodách Wody ćieplic gorących y Druzbácka ná nie dobra. ROZDZIAŁ VII Iesli ná Kołtan, ábo ná Goźdźiec, Wodá Lęckowska ábo Druzbácka, pomocna bydż może? Choroby niektore nápewnych tylko mieyscách.
IAko narody ták y choroby/ máią swe ográniczone y iákoby oyczyste mieyscá/ w ktorych się pospolićie lęgną
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 20
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635