ty na nich następował zbrojny, Tylko swe skargi, swoje ciężkie żale Na helikońskiej rysowali skale. Jam zaś te krzywdy, które ci od ciebie Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić, Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na wszytko tedy, coć która winszuje Z sióstr mych, i ja się chętnie podpisuję. Talia.
Rozpływa mi się serce od radości, Niezwykłe jakieś mara rozweselenie, Gdy wychowaniec mój, ćwiczenie moje, Ow co to złotym słodkich Słów łańcuchem Wiązał i serca i za obie uszy Trzymał i senat i izbę poselską
ty na nich następował zbrojny, Tylko swe skargi, swoje ciężkie żale Na helikońskiej rysowali skale. Jam zaś te krzywdy, ktore ci od ciebie Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić, Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na wszytko tedy, coć ktora winszuje Z siostr mych, i ja się chętnie podpisuję. Thalia.
Rozpływa mi się serce od radości, Niezwykłe jakieś mara rozweselenie, Gdy wychowaniec moj, ćwiczenie moje, Ow co to złotym słodkich słow łańcuchem Wiązał i serca i za obie uszy Trzymał i senat i izbę poselską
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 468
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Wiec żeby z-tąd od pola i Miasto dobyte, I woda im pospołu odjeta nie była, (Czego dopiąć najwięcej Chłopska złość ważyła) Poszlą Lanckorońskiego z-Połkiem tam Korfowym. A tym czasem Poganin obłowem się nowym Chcąc podsycyć, nastąpi na Koniecpolskiego Wszytką siełą Zwatere, która dla bliskiego Z-sobą miejsca, najwięcej zdała mu się wadzić. Ale i z-tej gdy nie mógł strony nic poradzić, I żadna mu Impreza do tąd się nie darzy, Znowu coś o pokoju z Zaćwilchowskim marzy. Czemu nasi nie wierzą, i owszem czas mają, Ze co predzej robotom owym przynaglają Wałów trzecich: które stop mierniejszych głębokie Dziesięć były, a także do góry wysokie
Wiec żeby z-tąd od pola i Miasto dobyte, I wodá im pospołu odieta nie byłá, (Czego dopiąć naywiecey Chłopska złość ważyła) Poszlą Lanckorońskiego z-Połkiem tám Korfowym. A tym czásem Poganin obłowem sie nowym Chcąc podsycyć, nastápi na Koniecpolskiego Wszytką siełą Zwatere, ktora dla bliskiego Z-sobą mieysca, naywiecey zdała mu sie wádźić. Ale i z-tey gdy nie mogł strony nic poradźić, I żadna mu Imprezá do tąd sie nie darzy, Znowu coś o pokoiu z Záćwilchowskim marzy. Czemu naśi nie wierzą, i owszem czás maią, Ze co predzey robotom owym przynaglaią Wáłow trzećich: ktore stop miernieyszych głebokie Dźiesieć były, á tákże do gory wysokie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 71
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wiary ukrzywdzonych, królestwa i monarchije. Ale cóż mi tu po tamtych? Co po dalszych i obcych przykładach? Było to i u nas samych w Polsce wszytko wyraźniej względem wiary i miłości małżeńskiej, lubo nie bywało tak straszliwie względem krzywdy, zemsty i zawziętości. Było, było co kochać, ale nie było o co się wadzić, bo każde stadło w parze i używaniu powinności swoich nie miało interwenijentem trzeciego, oprócz przytomności Boskiej, za świadectwo poprzysiężonej wiary i miłości przyjętej, a do grobowej deski przez cnoty i zasługi małżeństwu nienaruszenie dotrzymanej. Tak i w ten styl czytać się dają nie dogryzione wiekami nadgrobki, głęboko przez żal poorane mauzolea, łzami pisane
wiary ukrzywdzonych, królestwa i monarchije. Ale cóż mi tu po tamtych? Co po dalszych i obcych przykładach? Było to i u nas samych w Polszczę wszytko wyraźniej względem wiary i miłości małżeńskiej, lubo nie bywało tak straszliwie względem krzywdy, zemsty i zawziętości. Było, było co kochać, ale nie było o co się wadzić, bo każde stadło w parze i używaniu powinności swoich nie miało interwenijentem trzeciego, oprócz przytomności Boskiej, za świadectwo poprzysiężonej wiary i miłości przyjętej, a do grobowej deski przez cnoty i zasługi małżeństwu nienaruszenie dotrzymanej. Tak i w ten styl czytać się dają nie dogryzione wiekami nadgrobki, głęboko przez żal poorane mauzolea, łzami pisane
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 267
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
eliberacją w więzieniu będącego deputata i po wzięcie Czyża, który się do bronienia przysposobił. Piechocie trybunalskiej beczkę miodu wystawił, gorzałki i piwa, popoił to. Deputata wypuścił i sam nazajutrz rano przybiegł do Wilna i przeprosił obydwóch deputatów, że ilacji nie czynili i nie popierali w trybunale o tę krzywdę. Ten tedy pijany Czyż wadzić się zaczął z różnymi kolegami. Na resztę Bujnickiego trącił w twarz. Nazajutrz in conclavi o to wniesienie. Ja jako gospodarz nie chciałem być świadkiem z żadnej strony. Interea Czyża suspendowano a functione na niedziel kilka. Wyjechałem potem z Wilna, spiesząc z moim poselstwem do Warszawy.
Stanąwszy w Warszawie, zastałem już
eliberacją w więzieniu będącego deputata i po wzięcie Czyża, który się do bronienia przysposobił. Piechocie trybunalskiej beczkę miodu wystawił, gorzałki i piwa, popoił to. Deputata wypuścił i sam nazajutrz rano przybiegł do Wilna i przeprosił obodwoch deputatów, że ilacji nie czynili i nie popierali w trybunale o tę krzywdę. Ten tedy pijany Czyż wadzić się zaczął z różnymi kolegami. Na resztę Bujnickiego trącił w twarz. Nazajutrz in conclavi o to wniesienie. Ja jako gospodarz nie chciałem być świadkiem z żadnej strony. Interea Czyża suspendowano a functione na niedziel kilka. Wyjechałem potem z Wilna, spiesząc z moim poselstwem do Warszawy.
Stanąwszy w Warszawie, zastałem już
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 167
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Poprzestąń sukien chować/ i z Monetą wcieśni/ Bo źle Rysiom z molami/ a pieniądzom w pleśni. O Kawierowskim.
POrwał w łeb Kawirowski/ i balwierz mu rzecze/ Zle Bracie/ kość przecięta/ mózgci ze łba ciecze. On z żalem/ jakoć się go teraz przysporzyło/ A gdym się wadzić począł/ w głowie go nie było. Waśniów.
DArmo to Zoil mówi zazdrościwy/ Izeby Waśniów/ nasz miał być waśniwy. Gorzałka waśni/ gdy we łbie zamąci/ To w ten czas zmusu/ Szwagier szwagra trąci. Starożeniowi.
OŚmdziesiąt lat z Metryki/ i w brodzie siwizna/ Zła to na młodą Zonkę
. Poprzestąń sukien chowáć/ y z Monetą wćieśni/ Bo źle Ryśiom z molámi/ á pieniądzom w pleśni. O Káẃierowskim.
POrwał w łeb Káwirowski/ y bálwierz mu rzecze/ Zle Bráćie/ kość przećięta/ mozgći ze łbá ćiecze. On z żalem/ iákoć sie go teraz przysporzyło/ A gdym sie wádźić począł/ w głowie go nie było. Waśniow.
DArmo to Zoil mowi zazdrośćiwy/ Izeby Waśniow/ nász miał bydź waśniwy. Gorzałká waśni/ gdy we łbie zámąći/ To w ten czás zmusu/ Szwágier szwágrá trąći. Stárożeniowi.
OSmdźieśiąt lat z Metryki/ y w brodźie śiwizná/ Zła to ná młodą Zonkę
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 59
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
to czyni.” Wszytko po trzeźwu Chmielą winujemy, A gdy pijemy, jak w beczkę lejemy. Znieważysz brata — „Przebacz — mówisz — bracie, Wszakże i waszmość pijanym bywacie.” Podpijcie znowu, a jeśli pokawi, Co kawił wczora, chmiel mu bankiet sprawi. Chytrego chmielą przetrzepać nie wadzi. Niechaj się wadzić pjanemu nie radzi. Spytasz go potem: „Jak się, panie, macie? Chmiel Chmielą pobił, nie jam cię bił, bracie.” BANKIET NA SEJMIKU
Ehej, gdzież się ci panowie podzieli? Snem nieśmiertelnym podobno zasnęli, Którzy to hojnie dość chlebem karmili, Ubogą szlachtę wineczkiem poili. Lada sejmiczek
to czyni.” Wszytko po trzeźwu Chmielą winujemy, A gdy pijemy, jak w beczkę lejemy. Znieważysz brata — „Przebacz — mówisz — bracie, Wszakże i waszmość pijanym bywacie.” Podpijcie znowu, a jeśli pokawi, Co kawił wczora, chmiel mu bankiet sprawi. Chytrego chmielą przetrzepać nie wadzi. Niechaj się wadzić pjanemu nie radzi. Spytasz go potem: „Jak się, panie, macie? Chmiel Chmielą pobił, nie jam cię bił, bracie.” BANKIET NA SEJMIKU
Ehej, gdzież się ci panowie podzieli? Snem nieśmiertelnym podobno zasnęli, Którzy to hojnie dość chlebem karmili, Ubogą szlachtę wineczkiem poili. Leda sejmiczek
Skrót tekstu: BratŚwiatBar_II
Strona: 194
Tytuł:
Świat po części przejźrzany
Autor:
Daniel Bratkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
broni. 227. NA TOŻ TRZECI RAZ
Pląsze wilk koło studnie. Nie chcąc na ojcoskiej Przestać, koło sąsiedzkiej pląsze szlachcic wioski: Coraz dług jego przejmie, pieniędzy pożyczy, Abo mu opak radzi, aż go wydziedziczy. Częściej jego niżeli swe rachuje dzieci. W takim nabyciu rzadko osiedzi się trzeci, Bo mająli się wadzić, woli ich na stole Podzielić; robi głową, że go z niej wykolę. 228. NA TO Z CZWARTY RAZ
Pląsze wilk koło studnie. Lew, nie wilk, bo ryczy, Diabeł koło kościoła, jeśli się kto zdziczy, Drzwi za sobą nie zawrze; bez przestanku pląsze, Aż go śmiertelnie zębem grzechowym
broni. 227. NA TOŻ TRZECI RAZ
Pląsze wilk koło studnie. Nie chcąc na ojcoskiej Przestać, koło sąsiedzkiej pląsze szlachcic wioski: Coraz dług jego przejmie, pieniędzy pożyczy, Abo mu opak radzi, aż go wydziedziczy. Częściej jego niżeli swe rachuje dzieci. W takim nabyciu rzadko osiedzi się trzeci, Bo mająli się wadzić, woli ich na stole Podzielić; robi głową, że go z niej wykolę. 228. NA TO Z CZWARTY RAZ
Pląsze wilk koło studnie. Lew, nie wilk, bo ryczy, Diaboł koło kościoła, jeśli się kto zdziczy, Drzwi za sobą nie zawrze; bez przestanku pląsze, Aż go śmiertelnie zębem grzechowym
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 132
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie z strachu, bo nie jeno Rynalda dużego Nie boi się, lecz przy niem Orlanda samego.
LXIX.
Ale widzi, zna dobrze, że jest bratem onej Najserdeczniejszej dziewki jego ulubionej, Która codziennem pismem wzrusza go i bodzie, Aby z Rynaldem zawarł przyjaźń, mieszkał w zgodzie; Teraz - jaki trafunek! - wadzić się z niem musi. Spólna potrzeba, własne uczciwe go dusi I jeśli szczęście zdarzy, że go zdrowia zbawi, Gniew pozyszcze, straconej łaski nie naprawi.
LXX.
Tak się milczkiem zrze, gryzie, drogi nie najduje Wyniść z ciężkiego żalu, który go przejmuje. Tem czasem Bradamanta, gdy się dowiedziała O nieszczęśliwej zwadzie
Nie z strachu, bo nie jeno Rynalda dużego Nie boi się, lecz przy niem Orlanda samego.
LXIX.
Ale widzi, zna dobrze, że jest bratem onej Najserdeczniejszej dziewki jego ulubionej, Która codziennem pismem wzrusza go i bodzie, Aby z Rynaldem zawarł przyjaźń, mieszkał w zgodzie; Teraz - jaki trafunek! - wadzić się z niem musi. Spólna potrzeba, własne uczciwe go dusi I jeśli szczęście zdarzy, że go zdrowia zbawi, Gniew pozyszcze, straconej łaski nie naprawi.
LXX.
Tak się milczkiem zrze, gryzie, drogi nie najduje Wyniść z ciężkiego żalu, który go przejmuje. Tem czasem Bradamanta, gdy się dowiedziała O nieszczęśliwej zwadzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 176
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się nie chwalmy, Niechaj trzeci rozsądzi, kto z nas godzien palmy. 468 (P). TO ZA TO, DARMO NIC KONTRAKT O WOLNY WRĄB SZLACHCICA Z STAROSTĄ
Jeden starosta, mając grzeczną żonę w domu, Zalecał się sąsiedzkiej, z którą po kryjomu, Choć też czasem nieborak małżonek postrzegał,
Ale nie chciał się wadzić z możniejszym, i legał. Nużby, złaziwszy żonę, jemu strzepał grzbietu? Lecz skoro to poczęło wychodzić z sekretu: „Mości panie — zjechawszy w dom do niego — wierę, Z żoną mi Waszmość sypiasz, a dzisia siekierę Wziął gajowy waszmościn memu chłopu w boru; Nie takiegom się za to spodziewał faworu
się nie chwalmy, Niechaj trzeci rozsądzi, kto z nas godzien palmy. 468 (P). TO ZA TO, DARMO NIC KONTRAKT O WOLNY WRĄB SZLACHCICA Z STAROSTĄ
Jeden starosta, mając grzeczną żonę w domu, Zalecał się sąsiedzkiej, z którą po kryjomu, Choć też czasem nieborak małżonek postrzegał,
Ale nie chciał się wadzić z możniejszym, i legał. Nużby, złaziwszy żonę, jemu strzepał grzbietu? Lecz skoro to poczęło wychodzić z sekretu: „Mości panie — zjechawszy w dom do niego — wierę, Z żoną mi Waszmość sypiasz, a dzisia siekierę Wziął gajowy waszmościn memu chłopu w boru; Nie takiegom się za to spodziewał faworu
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 464
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
lepszej praxim, która należy do dział. ROZDZIAŁ V
Potym cejgwart ma rozkazać naprzód cechmistrzowi i drugim wszystkim, aby strzelali do celu porządkiem i ma każdemu ukazać praxim z miłości, aby się mogli nauczyć dla sławy cejgwartowy i dla posługi Króla Jego Mości. ROZDZIAŁ VI
Aby się żaden nie ważył strzelać bez rozkazania cejgwarta, ani się wadzić jeden z drugim, pod winą być sądzony od cejgwarta. ROZDZIAŁ VII
Aby się żaden nie ważył porwać jeden na drugiego na tymże miejscu do broni pod gardłem i ma być sądzony, gdzie jemu będzie należało. ROZDZIAŁ VIII
Aby się żaden nie ważył być pijanym na tym miejscu, pod winą ma być sądzony od cejgwarta
lepszej praxim, która należy do dział. ROZDZIAŁ V
Potym cejgwart ma rozkazać naprzód cechmistrzowi i drugim wszystkim, aby strzelali do celu porządkiem i ma każdemu ukazać praxim z miłości, aby się mogli nauczyć dla sławy cejgwartowy i dla posługi Króla Jego Mości. ROZDZIAŁ VI
Aby się żaden nie ważył strzelać bez rozkazania cejgwarta, ani się wadzić jeden z drugim, pod winą być sądzony od cejgwarta. ROZDZIAŁ VII
Aby się żaden nie ważył porwać jeden na drugiego na tymże miescu do broni pod gardłem i ma być sądzony, gdzie jemu będzie należało. ROZDZIAŁ VIII
Aby się żaden nie ważył być pijanym na tym miescu, pod winą ma być sądzony od cejgwarta
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 462
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969