nasyci swe chęci. 246 (P). SYTA MIŁOŚĆ W AMNONIE
Kiedy Amnon złą żądzą ku Tamarze gorzał, Sercem prawdziwie, ciałem zmyślenie zachorzał; Skoro swego dokazał i miłość ostydnie, Nie może patrzyć na nią, tak mu barzo zbrzydnie. Tak prędko wielki płomień w swoim ciele gasi, Wypchnąwszy siostrę, której dopiero się łasi, Nie dbając na rzewne łzy królewny niebogi, Którą nie tak gwałt boli, jako że za progi Bezbożny brat z szkaradą hańbą ją wypycha. Czyż i ten nie boleje, czyż i ten nie wzdycha Na swój grzech, który, jako ktoś mądry powieda, Póki nie wykonany, widzieć się nam nie da. Dopiero
nasyci swe chęci. 246 (P). SYTA MIŁOŚĆ W AMNONIE
Kiedy Amnon złą żądzą ku Tamarze gorzał, Sercem prawdziwie, ciałem zmyślenie zachorzał; Skoro swego dokazał i miłość ostydnie, Nie może patrzyć na nię, tak mu barzo zbrzydnie. Tak prędko wielki płomień w swoim ciele gasi, Wypchnąwszy siostrę, której dopiero się łasi, Nie dbając na rzewne łzy królewny niebogi, Którą nie tak gwałt boli, jako że za progi Bezbożny brat z szkaradą hańbą ją wypycha. Czyż i ten nie boleje, czyż i ten nie wzdycha Na swój grzech, który, jako ktoś mądry powieda, Póki nie wykonany, widzieć się nam nie da. Dopiero
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 110
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Aleksandrów też nie masz, którzy by w Cherylu Pokazali, co waży wiersz dobrego stylu, Stater za każdy, u nas to czerwony złoty,
Dając, ani też takiej trzeba mi szczodroty. Sobie i muzom piszę, nie frasując głowy, Choć na tym szlaku zbieram za wami podkowy; Swoja i tu fortuna każdemu się łasi, Ale przecie najmłodszy w cechu świeczki gasi: Będzie krawiec nad krawca, będzie tkacz nad tkacza; Nie byłoby dobrego, nie bywszy partacza. Z takich przyczyn, jeżeli kiedy przed cię przyjdzie, Że późno, racz przebaczyć mojej Argenidzie. Nie dosyć się w baranki ustroić i we kwy: Trzeba było królewnie
. Aleksandrów też nie masz, którzy by w Cherylu Pokazali, co waży wiersz dobrego stylu, Stater za każdy, u nas to czerwony złoty,
Dając, ani też takiej trzeba mi szczodroty. Sobie i muzom piszę, nie frasując głowy, Choć na tym szlaku zbieram za wami podkowy; Swoja i tu fortuna każdemu się łasi, Ale przecie najmłodszy w cechu świeczki gasi: Będzie krawiec nad krawca, będzie tkacz nad tkacza; Nie byłoby dobrego, nie bywszy partacza. Z takich przyczyn, jeżeli kiedy przed cię przyjdzie, Że późno, racz przebaczyć mojej Argenidzie. Nie dosyć się w baranki ustroić i we kwy: Trzeba było królewnie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 317
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Widziszże jednę ze trzech Atlantowych dziewek: Otoć niesie zielonych koronę olewek Co najpiękniejsza Egle, krzakiem rozmarynu Witając cię, Ojczyznę kochający synu. Nie gardź, która urodą z każdą zrówna muzą, I drugą, z tulipami, siostrą — Aretuzą, Którać swoje tym rymem upominki krasi. Długo figluje, długo fortuna się łasi; Samo niebo zasługi wszytkim płaci szczyrze I ciebie nie zapomni, wielki bohatyrze. EUTERPE
Nie kwiatki z swych ogrodów, Atlantowe córy, Ale złoty frukt niesie dla Starosty, który
Zwyciężywszy z Alcydą przez krew, trudy, poty Hesperyjskiego smoka, godzien wziąć frukt złoty. Nie z miodem ci przychodzą takie upominki: A na
Widziszże jednę ze trzech Atlantowych dziewek: Otoć niesie zielonych koronę olewek Co najpiękniejsza Egle, krzakiem rozmarynu Witając cię, Ojczyznę kochający synu. Nie gardź, która urodą z każdą zrówna muzą, I drugą, z tulipami, siostrą — Aretuzą, Którać swoje tym rymem upominki krasi. Długo figluje, długo fortuna się łasi; Samo niebo zasługi wszytkim płaci szczyrze I ciebie nie zapomni, wielki bohatyrze. EUTERPE
Nie kwiatki z swych ogrodów, Atlantowe córy, Ale złoty frukt niesie dla Starosty, który
Zwyciężywszy z Alcydą przez krew, trudy, poty Hesperyjskiego smoka, godzien wziąć frukt złoty. Nie z miodem ci przychodzą takie upominki: A na
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 110
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że gdy cię tak wita, Z urazy kwita. A ty z chowanym tygryskiem i wilczkiem Łączysz się znowu, co to kąsa milczkiem, I lub go sobie wypieszczenie nagnie, Krwi zawsze pragnie. Nie dufaj w swoje przez zdrowie koleje, Często się nad nie więcej tej przeleje, Kiedy pragnienia, ten, co ci się łasi, W sercu nie zgasi. Ani w umizgi, oferty, ofiary I silenie się języka bez miary, Pszczółka to pszczółka, co nosi na spodzie Żądełko w miodzie. Często się błyszcze jak kanak na czole W kształtnym padalec ułożony kole, A z nieostrożnej ręki czuje wina, Że to gadzina. Często i
że gdy cię tak wita, Z urazy kwita. A ty z chowanym tygryskiem i wilczkiem Łączysz się znowu, co to kąsa milczkiem, I lub go sobie wypieszczenie nagnie, Krwi zawsze pragnie. Nie dufaj w swoje przez zdrowie koleje, Często się nad nie więcej tej przeleje, Kiedy pragnienia, ten, co ci się łasi, W sercu nie zgasi. Ani w umizgi, oferty, ofiary I silenie się języka bez miary, Pszczółka to pszczółka, co nosi na spodzie Żądełko w miodzie. Często się błyszcze jak kanak na czole W kształtnym padalec ułożony kole, A z nieostrożnej ręki czuje wina, Że to gadzina. Często i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 253
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mądrymi po szkodzie bywają. XXI. Jakby trzeci dzień z Bogiem gadał. MYSZ Z MATKĄ, KOT I KUR.
Mysz młoda matki swojej usilnie prosiła, By jej trochę wyść z jamy na świat pozwoliła.
Wyszła za dozwoleniem. Wtym kota potkała, Dziwuje się, iż nigdy przedtym nie widała
Takiego zwierza. Wtym kot łasząc się na ziemię Przypadł, z dawna wątróbkę mając na to plemię. Chce mysz porwać. A wtym kur, przyskoczywszy z boku, Rozpędzi się ku myszy ze wszystkiego skoku. Skrzydła roztopierzywszy, pograć myślił z myszą,
Lecz mysz, kura się zląkszy, wnet uciekła w ciszą, Do jamy. Pyta matka: przeczby
mądrymi po szkodzie bywają. XXI. Jakby trzeci dzień z Bogiem gadał. MYSZ Z MATKĄ, KOT I KUR.
Mysz młoda matki swojej usilnie prosiła, By jej trochę wyść z jamy na świat pozwoliła.
Wyszła za dozwoleniem. Wtym kota potkała, Dziwuje się, iż nigdy przedtym nie widała
Takiego źwierza. Wtym kot łasząc się na ziemię Przypadł, z dawna wątróbkę mając na to plemię. Chce mysz porwać. A wtym kur, przyskoczywszy z boku, Rozpędzi się ku myszy ze wszystkiego skoku. Skrzydła roztopierzywszy, pograć myślił z myszą,
Lecz mysz, kura się zląkszy, wnet uciekła w ciszą, Do jamy. Pyta matka: przeczby
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 23
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
się dobrego po takiej nauce kto spodziewać ma? już to osądzono. Złe drzewo złe owoce czyni. Możem ono rzec: Znam cię ziołko żeś pokrzywka. By nie po czym inszym/ tedy po samych słowiech. Bo kiedy mu w czym przymowią/ chocia jeszcze nie do krwie/ barzo na to sarka/ i łasi się jakoby nigdy niechciał łajać/ ani złym za złe oddawać: a przecię ustawicznie mało nie co słowo tak kąsa/ i tak wszytkie stany łży i sromoci/ że kiedyby te jego przekęsowania zebrał/ nie wieleby mu pisma zostało. A namówiwszy jeszcze się wymawia/ żeby skromności wszelkiej rad zażył/ kiedyby mu
się dobrego po tákiey náuce kto spodziewáć ma? iuż to osądzono. Złe drzewo złe owoce czyni. Możem ono rzec: Znam ćię ziołko żeś pokrzywká. By nie po czym inszym/ tedy po sámych słowiech. Bo kiedy mu w czym przymowią/ choćia ieszcze nie do krwie/ bárzo ná to sarka/ y łáśi się iákoby nigdy niechćiał łáiáć/ áni złym zá złe oddáwáć: á przećię vstáwicznie máło nie co słowo ták kąsa/ y ták wszytkie stany łży y sromoći/ że kiedyby te iego przekęsowánia zebrał/ nie wieleby mu pismá zostáło. A námowiwszy ieszcze się wymawia/ żeby skromnośći wszelkiey rad záżył/ kiedyby mu
Skrót tekstu: SkarMes
Strona: 8nlb
Tytuł:
Mesjasz nowych Arianów wedle Alkoranu Tureckiego
Autor:
Piotr Skarga
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
to być musi zrazu, lecz po chwili Na długie lata będziem się cieszyli. Ja przecię wierzam, boby pomyślenie Rad moje wiedział i każde skinienie Moje uważał i com jeno chciała, Tom wszystko zawsze z ręku jego miała. Nawet i zrazu szanował mej cnoty I żadnej nie śmiał czynić mi sromoty, Tylko się łasił, a jako kanarem Cukrował słówka i czynił się starem — Lub raczej stałem stróżem niewinności I ogrodnikiem mej kwitłej czystości. A potym, gdym mu nędznica ufała, Gdym się z niem wespół wszędzie przechadzała, Zwykł się był mienić często na swym ciele, A znać to już w niem niezbedne fortele Krew pobudzały
to być musi zrazu, lecz po chwili Na długie lata będziem się cieszyli. Ja przecię wierzam, boby pomyślenie Rad moje wiedział i każde skinienie Moje uważał i com jeno chciała, Tom wszystko zawsze z ręku jego miała. Nawet i zrazu szanował mej cnoty I żadnej nie śmiał czynić mi sromoty, Tylko się łasił, a jako kanarem Cukrował słówka i czynił się starem — Lub raczej stałem stróżem niewinności I ogrodnikiem mej kwitłej czystości. A potym, gdym mu nędznica ufała, Gdym się z niem wespół wszędzie przechadzała, Zwykł się był mienić często na swym ciele, A znać to już w niem niezbedne fortele Krew pobudzały
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 183
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
życzy i o to prosi Mahometa swego, abyśmy się mogli stać od niego illaqueati et conquassati. Tylko my tak improvidi jesteśmy, że nie wiemy, co się teraz z nami dzieje i na potem dziać będzie; a ono wielkie vituperium rationabili, usiadłszy, w nieszczęściu mówić: »Non putaveram«, bo chociaj się łaszą i około nas łasić będą, zdrajcy są i wierzyć im nie trzeba; securitatem enim promittunt, et timorem impungunt.
A z Moskwy zasię co i jakiego się efektu spodziewać mamy, wież to sam Pan Bóg, a tamci bracia naszy, którzy w niewolej cierpiąc utrapienie wielkie, zostali, mogą rozumieć ledwie i powiedzieć,
życzy i o to prosi Mahometa swego, abyśmy się mogli stać od niego illaqueati et conquassati. Tylko my tak improvidi jesteśmy, że nie wiemy, co się teraz z nami dzieje i na potem dziać będzie; a ono wielkie vituperium rationabili, usiadłszy, w nieszczęściu mówić: »Non putaveram«, bo chociaj się łaszą i około nas łasić będą, zdrajcy są i wierzyć im nie trzeba; securitatem enim promittunt, et timorem impungunt.
A z Moskwy zasię co i jakiego się efektu spodziewać mamy, wież to sam Pan Bóg, a tamci bracia naszy, którzy w niewolej cierpiąc utrapienie wielkie, zostali, mogą rozumieć ledwie i powiedzieć,
Skrót tekstu: DecPerorCz_III
Strona: 69
Tytuł:
Votum albo ostatnia decyzya rokoszowych peroracyj pod Sędomirzem szlachcica polskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Szczęśliwe to przymierze ale i człowiek szczęśliwy/ który z Bogiem w przymierzu mieszka. Jeśli tego stąd inąd nie wiecie. Na Adama wspomnicie/ póki był w przymierzu i w przyjaźni Bożej/ poty go wszytek świat słuchał/ wszytko się go stworzenie bało/ służyli mu Aniołowie/ leżeli u nóg jego okrutni lwi jako szczenięta/ łasili się koło niego nieugłaskanie Tygrysy/ z Lampartami/ i z srogiemi Rysiami igrał jako z jagnięty/ straszne pioruny nic mu uczynić nie mogły/ a skoro przymierze zrzucił/ Anioł go z Raju wygnał/ bestie nań powstały/ Lwi nań pazury chowają/ Lamparty i Rysie zęby nań ostrzą/ pioruny nań biją.
Szczęśliwe to przymierze ále y człowiek szczęśliwy/ ktory z Bogiem w przymierzu mieszka. Ieśli tego stąd inąd nie wiećie. Ná Adámá wspomnićie/ poki był w przymierzu y w przyiáźni Bożey/ poty go wszytek świát słuchał/ wszytko się go stworzenie báło/ służyli mu Anyołowie/ leżeli v nog iego okrutni lwi iáko szczeniętá/ łáśili się koło niego nievgłáskánie Tygrisy/ z Lámpártámi/ y z srogiemi Ryśiámi igrał iáko z iágnięty/ strászne pioruny nic mu vczynić nie mogły/ á skoro przymierze zrzućił/ Anyoł go z Ráiu wygnał/ bestye nań powstáły/ Lwi nań pázury chowáią/ Lámpárty y Ryśie zęby nań ostrzą/ pioruny nań biją.
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 28
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
już prawie przytarszy rogów Kozakom, gdy bezpiecznie z obywatelami ukraińskimi tamże rezyduje i o przyszłej swej nie myśli niefortunie, na hak ciężki z woli Bożej przypada, a to z tej miary. Tęskno było bardzo do swywoli nawykłym Kozakom na współ z sobą mieszkające rycerstwo polskie cierpieć i lubo żadnej od wojska nie ponosząc przykrości onym się łasili, ale przecię po rusku kamień za pazuchą trzymali Rok 1652
i ledwie nie zębami na Lachów zgrzytając, przez starszyznę swę do nowych jakich tumultów Chmielnickiego pobudzali. Niemniej i on sam głową robił i czasu swego, wywarcia czekał swej zawziętej niecnoty przeciwko wojsku. A mając syna dorosłego, Tymoszem nazwanego, umyślił go wrzekomo do Wołoch
już prawie przytarszy rogów Kozakom, gdy bezpiecznie z obywatelami ukraińskimi tamże rezyduje i o przyszłej swej nie myśli niefortunie, na hak ciężki z woli Bożej przypada, a to z tej miary. Tęskno było bardzo do swywoli nawykłym Kozakom na współ z sobą mieszkające rycerstwo polskie cierpieć i lubo żadnej od wojska nie ponosząc przykrości onym się łasili, ale przecię po rusku kamień za pazuchą trzymali Rok 1652
i ledwie nie zębami na Lachów zgrzytając, przez starszyznę swę do nowych jakich tumultów Chmielnickiego pobudzali. Niemniej i on sam głową robił i czasu swego, wywarcia czekał swej zawziętej niecnoty przeciwko wojsku. A mając syna dorosłego, Tymoszem nazwanego, umyślił go wrzekomo do Wołoch
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 95
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000