— Póty się i o swoję możesz nie bać” — prawi. Ocknąwszy Włoch, chce palec widzieć w tym pierścionku, Aż go poczuł w wstydliwym żony swojej członku. Plunąwszy: „Więc inaczej ustrzec jej nie mogę, Tylko palec u kurwy trzymając załogę? Wolęć jej zawsze chować od tego hajduka; W ostatku niech się łupi, psów niesyta suka.” 490 (P). RYCHLEJ SPRAWISZ PRZYKŁADEM ANIŻELI SŁOWY
Proszą mniszy opata, długo się ten zbrania, Żeby im stare babsko przyjął do chust prania. Powieda, że w klasztorze białej płci nie moda, Gdzie bies jak tut był, gdy się okazja poda. Plując mniszy, koniecznie chcą
— Póty się i o swoję możesz nie bać” — prawi. Ocknąwszy Włoch, chce palec widzieć w tym pierścionku, Aż go poczuł w wstydliwym żony swojej członku. Plunąwszy: „Więc inaczej ustrzec jej nie mogę, Tylko palec u kurwy trzymając załogę? Wolęć jej zawsze chować od tego hajduka; W ostatku niech się łupi, psów niesyta suka.” 490 (P). RYCHLEJ SPRAWISZ PRZYKŁADEM ANIŻELI SŁOWY
Proszą mniszy opata, długo się ten zbrania, Żeby im stare babsko przyjął do chust prania. Powieda, że w klasztorze białej płci nie moda, Gdzie bies jak tut był, gdy się okazyja poda. Plując mniszy, koniecznie chcą
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 217
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grubym przepasował, A na Vestales wolność wszytkim ukazował. Tego tedy Lutra wziął Roterodamus I położył związawszy na rzeźniczy lamus, Zwoławszy rozmaitych sekt nauczycielów, Abo raczej od prawdy Bożej zwodzicielów. Bo to Luter rozkazał, aby go nie kryto Do rolej, z którego szło źrzódło kłamstw okwito, Ale jak drugi Zyszka, co się łupić kazał, I z onej skóry bęben uczynić rozkazał, A ścierw wronom podzielić i sępom i krukom, Duszę zasię odkazał Charonowym wnukom. Takim kształtem też Luter uczynić naznaczył, Aby każdy śmierć jego cudowną obaczył. Przybył Zwingiel i Kalwin, Ekolampadijus, I spowiednik królowej Bony Liznianus.
Wie i Filip Melanchnecht, Bucerus i drudzy
grubym przepasował, A na Vestales wolność wszytkim ukazował. Tego tedy Lutra wziął Roterodamus I położył związawszy na rzeźniczy lamus, Zwoławszy rozmaitych sekt nauczycielów, Abo raczej od prawdy Bożej zwodzicielów. Bo to Luter rozkazał, aby go nie kryto Do rolej, z którego szło źrzódło kłamstw okwito, Ale jak drugi Zyszka, co się łupić kazał, I z onej skóry bęben uczynić rozkazał, A ścierw wronom podzielić i sępom i krukom, Duszę zasię odkazał Charonowym wnukom. Takim kształtem też Luter uczynić naznaczył, Aby każdy śmierć jego cudowną obaczył. Przybył Zwingiel i Kalwin, Ekolampadijus, I spowiednik królowej Bony Liznijanus.
Wie i Filip Melanknecht, Bucerus i drudzy
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 361
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
kościoły, boża chwała, że ujmują się szlachta o krzywdę Rzpltej, że tych, którzy są skaźcami jej, którzy tych wszytkich rozruchów, co się teraz u nas dzieją, są przyczyną, że ich cierpieć nie chcą, że więcej ojczyznę, więcej siebie, niżeli ich, szanują, że z majętności i dochodów swych łupić się więcej dać nie chcą, że pożytków Rzpltej umniejszenia ostrzegają, że praw i wolności swoich wzruszać nie dopuszczają? Niech nie plotą ci figlarze; toć się to wam nie podoba raczej, że starzy katolikowie w rzeczach tylko zbawiennych, do wiary należących, kościoła są posłuszni, a w rzeczach zaś świeckich, polityckich właśnie (
kościoły, boża chwała, że ujmują się szlachta o krzywdę Rzpltej, że tych, którzy są skaźcami jej, którzy tych wszytkich rozruchów, co się teraz u nas dzieją, są przyczyną, że ich cierpieć nie chcą, że więcej ojczyznę, więcej siebie, niżeli ich, szanują, że z majętności i dochodów swych łupić się więcej dać nie chcą, że pożytków Rzpltej umniejszenia ostrzegają, że praw i wolności swoich wzruszać nie dopuszczają? Niech nie plotą ci figlarze; toć się to wam nie podoba raczej, że starzy katolikowie w rzeczach tylko zbawiennych, do wiary należących, kościoła są posłuszni, a w rzeczach zaś świeckich, polityckich właśnie (
Skrót tekstu: JezuitRespCz_III
Strona: 82
Tytuł:
Jezuitom i inszem duchownem respons
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
sprawi. Purgansów zaś i poty pędzących lekarstw (jako się już rzekło) wystrzegać się. Pod czas ciężkie potraw lub napoju połykanie inkomoduje pacjentów; w której okoliczności częste picie ciepłej herbaty, płokanie gardła, i obkładanie plastrami, ratunek przinosi. Inszym przymiotom według pomienionej w przeszłym rozdziale kuracyj zabiegać. Gdy zaś żarnice osychają i łupią się, to najskuteczniejsza pacjenta lekko przelaksować; do czego następujący trunek służy.
Weźmi: Senesu łot jeden. Rhabarbarum verum ćwierć łota. Rozynków małych łot jeden. Koprowego nasienia ćwierć łota. Lukrecyj pułłota.
Nalij na to wrzącej wody dwie fiżanki, i niechaj stoi w cieple przez noc zrana przygotowawszy, wypij ciepło na raz
sprawi. Purgansow zaś y poty pędzących lekarstw (iako się iuż rzekło) wystrzegać się. Pod czas ciężkie potraw lub napoiu połykanie inkommoduie pacyentow; w ktorey okolicznośći częste pićie ciepłey herbaty, płokanie gardła, y obkładanie plastrami, ratunek prźynośi. Inszym przymiotom według pomienioney w prźeszłym rozdźiale kuracyi zabiegać. Gdy zaś żarnice osychaią y łupią się, to nayskutecznieysza pacyenta lekko przelaxować; do czego następuiący trunek służy.
Weżmi: Senesu łot ieden. Rhabarbarum verum ćwierć łota. Rozynkow małych łot ieden. Koprowego naśienia ćwierć łota. Lukrecyi pułłota.
Naliy na to wrzącey wody dwie fiżanki, y niechay stoi w ćieple przez noc zrana przygotowawszy, wypiy ciepło na raz
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 89
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Sandomierskie; stanął 2 mile od Włoszczowy pod wsią Olesznem; tam mu się byli poczęli Litwa pod Eperiaszem i Zróbkiem pułkownikami buntować, chcąc iść do kwarcianych; a to się działo za skrytą korespondencją księcia Wiśniowieckiego Janusza, wojewody krakowskiego; z tej racji musiał, się Szmigielski wrócić za Pilicę i iść pod Łask nazad. Łupili się ab invicem podjazdami vario Marte, aż Rybiński ruszył się do Koniecpola na granicę województwa krakowskiego i sandomierskiego; tam okopawszy miasto z jednej strony stali z Pociejem niedziel kilka, przybrawszy do siebie 600 infanterii z garnizonu krakowskiego. Dla słót jesiennych nie stało wojsko w polu, lecz korpus wojska z infanterii, rajtarii i dragonii stali w
Sandomierskie; stanął 2 mile od Włoszczowy pod wsią Olesznem; tam mu się byli poczęli Litwa pod Eperyaszem i Zróbkiem pułkownikami buntować, chcąc iść do kwarcianych; a to się działo za skrytą korespondencyą księcia Wiśniowieckiego Janusza, wojewody krakowskiego; z téj racyi musiał, się Szmigielski wrócić za Pilicę i iść pod Łask nazad. Łupili się ab invicem podjazdami vario Marte, aż Rybiński ruszył się do Koniecpola na granicę województwa krakowskiego i sandomirskiégo; tam okopawszy miasto z jednéj strony stali z Pociejem niedziel kilka, przybrawszy do siebie 600 infanteryi z garnizonu krakowskiego. Dla słót jesiennych nie stało wojsko w polu, lecz korpus wojska z infanteryi, rajtaryi i dragonii stali w
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 134
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
a znosili najezdnicze wojsko swywolne. ROK 1716.
§. 18. Gniazdowski po wstępnej niedzieli wszedł w Wielkąpolskę, którą zastał próżną od Moskwy: (bo Szeremet lubo się był w jesieni na opaczne remonstracje Fleminga trochę zatrzymał około Rydzyny, jednak za ordynansem carskim wyszedł stamtąd). Następował za nim generał Eksztet z Sasami: łupili się ab invicem, jeden drugiego nie mogąc finalnie przełamać; ale gdy Gniazdowskiemu poczęło ludzi przybywać, chorągwie nowe podnosił, rajtarie, dragonie z więżniów saskich i dezerterów poformował, dopiero Ekszteta z jego Sasami tak pognał, że ledwie z resztą ludzi swoich do Prus uciekł. Wtenczas Wielkopolanie mając naturalne praesidium z Gniazdowskiego, zjechali się pod
a znosili najezdnicze wojsko swywolne. ROK 1716.
§. 18. Gniazdowski po wstępnéj niedzieli wszedł w Wielkąpolskę, którą zastał próżną od Moskwy: (bo Szeremet lubo się był w jesieni na opaczne remonstracye Fleminga trochę zatrzymał około Rydzyny, jednak za ordynansem carskim wyszedł ztamtąd). Następował za nim generał Eksztet z Sasami: łupili się ab invicem, jeden drugiego nie mogąc finalnie przełamać; ale gdy Gniazdowskiemu poczęło ludzi przybywać, chorągwie nowe podnosił, rajtarye, dragonie z więżniów saskich i dezerterów poformował, dopiéro Ekszteta z jego Sasami tak pognał, że ledwie z resztą ludzi swoich do Prus uciekł. Wtenczas Wielkopolanie mając naturalne praesidium z Gniazdowskiego, zjechali się pod
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 272
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
z której tryjumfował Scypijo, ale Azyją zwojował.
156 I nie Azyją, nie Afrykę samę, połowę niemal posiadł Europy. Ani się dotąd znalazł, kto by tamę na jego krwawe postawieł zatopy. Wszyscy królowie odnoszą tę plamę, rozsuwszy krzyżem że związane snopy sieł swoich, wolą miły pokój kupić u poganina, a sami się łupić.
157 Nasz pojedynkiem król go skawalkował, nie bez zazdrości widzą to sąsiedzi, więc słuszna, żeby dzisia tryjumfował, gdy na królewskim majestacie siedzi.
A żeby go Bóg do końca piastował, póki zostaje z Turkiem w odpowiedzi, nieśmy sfornymi do nieba języki życzliwe wota, pokorne supliki.
158 Boże, który
z której tryjumfował Scypijo, ale Azyją zwojował.
156 I nie Azyją, nie Afrykę samę, połowę niemal posiadł Europy. Ani się dotąd znalazł, kto by tamę na jego krwawe postawieł zatopy. Wszyscy królowie odnoszą tę plamę, rozsuwszy krzyżem że związane snopy sieł swoich, wolą miły pokój kupić u poganina, a sami się łupić.
157 Nasz pojedynkiem król go skawalkował, nie bez zazdrości widzą to sąsiedzi, więc słuszna, żeby dzisia tryjumfował, gdy na królewskim majestacie siedzi.
A żeby go Bóg do końca piastował, póki zostaje z Turkiem w odpowiedzi, nieśmy sfornymi do nieba języki życzliwe wota, pokorne supliki.
158 Boże, który
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 57
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996