wielorybi ksieniec — Przepaść, grób, piekło srogie i jeszcze coś gorzej Straszliwą na cię gapę okrutnie otworzy. Chceć się patrzyć na piękną? Rozumiem, za kopę Wymalujeć jaką chcesz malarz Penelopę. Tylkoć to tak Zeuzis głupim ptaszkom robi, Namalowawszy winne grona miasto zobi, Ale człowiek, rozumem obdarzon z natury, Niech się błaźnić na marne nie daje tynktury. KLIO
Tam, gdzie kiedyś siarczystym ogniem jako słoma Dla swych złości wszeteczna gorzała Sodoma Gdzie się dotąd jezioro asfaltyckie kurzy, Śliczny owoc, kiedy kto złoto upurpurzy, Po brzegach jego rodzą nie szczepione sady. Żaden ptak, żadna ryba, ni zwierze, ni gady, Żadna dusza na
wielorybi ksieniec — Przepaść, grób, piekło srogie i jeszcze coś gorzej Straszliwą na cię gapę okrutnie otworzy. Chceć się patrzyć na piękną? Rozumiem, za kopę Wymalujeć jaką chcesz malarz Penelopę. Tylkoć to tak Zeuzis głupim ptaszkom robi, Namalowawszy winne grona miasto zobi, Ale człowiek, rozumem obdarzon z natury, Niech się błaźnić na marne nie daje tynktury. KLIO
Tam, gdzie kiedyś siarczystym ogniem jako słoma Dla swych złości wszeteczna gorzała Sodoma Gdzie się dotąd jezioro asfaltyckie kurzy, Śliczny owoc, kiedy kto złoto upurpurzy, Po brzegach jego rodzą nie szczepione sady. Żaden ptak, żadna ryba, ni zwierze, ni gady, Żadna dusza na
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 103
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Zamierzywszy się machnie, Siano z niego niosą; A ona wdzięczna wonią, Przy rozkosznej barwie, Tuczy na stajni konia Albo chude karwie. Tak i żywot człowieczy Zawsze pełen strachu:
Bo gdzież się ubezpieczy Od śmierci zamachu. O godzinę nie ma z nią Kontraktu, cóż o dzień, Cóż o rok? Wżdy się błaźnią, Jako ów przychodzień, Co stanąwszy popasem W karczmie lub noclegiem, Żeby spał z większym wczasem, Zmordowany biegiem, Każe przestawiać piece I budować strzechy, Jakoby, wstawszy z kiece, Nie miał iść spod wiechy. Kupują wsi panowie, Murują pałace; Jeżeli nie dziś, kto wie, Śmierć poń zakołace;
Zamierzywszy się machnie, Siano z niego niosą; A ona wdzięczna wonią, Przy rozkosznej barwie, Tuczy na stajni konia Albo chude karwie. Tak i żywot człowieczy Zawsze pełen strachu:
Bo gdzież się ubezpieczy Od śmierci zamachu. O godzinę nie ma z nią Kontraktu, cóż o dzień, Cóż o rok? Wżdy się błaźnią, Jako ów przychodzień, Co stanąwszy popasem W karczmie lub noclegiem, Żeby spał z większym wczasem, Zmordowany biegiem, Każe przestawiać piece I budować strzechy, Jakoby, wstawszy z kiece, Nie miał iść spod wiechy. Kupują wsi panowie, Murują pałace; Jeżeli nie dziś, kto wie, Śmierć poń zakołace;
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 465
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się zdradzić. Tu choćby miałrozumy świat wszytkie sprowadzić? By i Daedal nadleciał/ namniej nie pomoże Czy mnie on z dziewki w chłopca przeobrazić może? Czy przerobić Jante? czemuż tak rozpaczasz? Przecz się w srogiej ciężkości Ifi nie obaczasz? Przecz głupich i szalonych miłości nie praznisz? Widzisz czymeś? prócz samajeżeli się błaźnisz? Chciej co możno/ a lubuj coć się nie sprzeciwi. Miłośnika nadzieaj dzierży i żywi: Teć rzec bierze. wam ni stróż obłapić się broni/ Ni czujny mistrz/ ni ojciec okrutny was goni/ Ni tamta przeczy: acz się ni nac nie zda robie. Ani szczęsnąbyć możesz/ byś wszytko
się zdradźić. Tu choćby miałrozumy świát wszytkie sprowádźić? By y Daedal nádlećiał/ namniey nie pomoże Czy mnie on z dźiewki w chłopcá przeobráźić może? Czy przerobić Iánthe? czemuż tak rospaczasz? Przecz się w srogiey ćiężkośći Iphi nie obaczasz? Przecz głupich y szalonych miłośći nie práznisz? Widźiśz czymeś? procz sámáieżeli się błaźnisz? Chciey co możno/ á lubuy coć się nie sprzećiwi. Miłośniká nádźieáy dźierży y żywi: Teć rzec bierze. wam ni stroż obłápić się broni/ Ni czuyny mistrz/ ni oyćiec okrutny was goni/ Ni tamtá przeczy: ácz się ni nac nie zda robie. Ani szczęsnąbyć możesz/ byś wszytko
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 240
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636