a prochem ją i kulą nabija.
XXIX.
Nie dojźrzy okiem, jako prędko się dotyka Ogniem rury, która proch i kule zamyka, Że ledwie prędzej lekarz, który wszytkę siłę Na prędkie cięcie sadzi, tnie chorego w żyłę; Czem żelazo z tak srogiem hukiem kulę ciska, Jako kiedy niebo grzmi, jako gdy się błyska, I niemniej, jako piorun, którędy przechodzi, Pali, psuje, gruchoce, rozrywa i szkodzi.
XXX.
Obu mi braciej zabił takiemi żelazy, Tą zdradą wojsko nasze poraził dwa razy: W pierwszem starciu pierwszemu przez zbroję przepadła Kula i w pół serca go trafiwszy, wypadła; W drugiej także potrzebie i brata
a prochem ją i kulą nabija.
XXIX.
Nie dojźrzy okiem, jako prętko się dotyka Ogniem rury, która proch i kule zamyka, Że ledwie prędzej lekarz, który wszytkę siłę Na prętkie cięcie sadzi, tnie chorego w żyłę; Czem żelazo z tak srogiem hukiem kulę ciska, Jako kiedy niebo grzmi, jako gdy się błyska, I niemniej, jako piorun, którędy przechodzi, Pali, psuje, gruchoce, rozrywa i szkodzi.
XXX.
Obu mi braciej zabił takiemi żelazy, Tą zdradą wojsko nasze poraził dwa razy: W pierwszem starciu pierwszemu przez zbroję przepadła Kula i w pół serca go trafiwszy, wypadła; W drugiej także potrzebie i brata
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 178
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, I różą, i gwoździki kwiatem swym zagasi. Dametas Lecie mleko, w jesieni jabłko z gronem wina, Na wiosnę poziemeczki, zimie do komina, A kiedy mię Jagienka piękna pocałuje, Ani tak mleko, ani jabłko tak smakuje. Tityrus Strużek bieży przez łąkę, rybki w nim igrają, Kamyczki malowane w wodzie się błyskają, Ale skoro Halenka ukaże swe lice, Nic nie są jasne strugi, nic nie są krynice. Dametas Kiedy zorza wstawała rano nad górami, A kwiatki perłowymi oblała kroplami, Takie łzy z ślicznych oczu Fillis wylewała, A wiem to, gdym odchodził, że po mnie płakała. Tityrus Wilk leżąc nie utyje,
, I różą, i gwoździki kwiatem swym zagasi. Dametas Lecie mleko, w jesieni jabłko z gronem wina, Na wiosnę poziemeczki, zimie do komina, A kiedy mię Jagienka piękna pocałuje, Ani tak mleko, ani jabłko tak smakuje. Tityrus Strużek bieży przez łąkę, rybki w nim igrają, Kamyczki malowane w wodzie się błyskają, Ale skoro Halenka ukaże swe lice, Nic nie są jasne strugi, nic nie są krynice. Dametas Kiedy zorza wstawała rano nad górami, A kwiatki perłowymi oblała kroplami, Takie łzy z ślicznych oczu Fillis wylewała, A wiem to, gdym odchodził, że po mnie płakała. Tityrus Wilk leżąc nie utyje,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 47
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
obudwu: a kit barzo prędko zostaje białym od ognia/ i daleko bielszym bywa aniżeli z przyrodzenia jest białym. Tymże doświadczeniem i o siarce dowiesz się statecznie: albowiem na takowej blasze rozpuszcza się/ i zapach swój przyrodzony zatrzymawa. Także doświadczysz soli i saletry: albowiem to oboje góre na tej blasze/ i zaraz błyska się/ albo jakoby iskry jakieś z siebie wypuszcza: tym jedno różna sól od saletry/ gdy się sól pali/ tedy iskry z błyskaniem wypuszcza/ i zaraz trzeszczy/ a saletra bez trzasku błyska się: jeśliż bielidło będzie/ tedy fus on czerwony będzie. Insze kruszce tą probą nie mogą być dobrze rozeznane/ aż
obudwu: á kith bárzo prędko zostáie białym od ognia/ y dáleko bielszym bywa ániżeli z przyrodzenia iest białym. Tymże doświádcżeniem y o śiárce dowiesz się státecżnie: álbowiem ná tákowey blásze rospuszcża sie/ y zapách swoy przyrodzony zátrzymawá. Tákże doświádcżysz soli y sáletry: álbowiem to oboie gore ná tey blásze/ y záraz błyska się/ álbo iákoby iskry iákieś z śiebie wypuszcża: tym iedno rożna sol od sáletry/ gdy się sol pali/ tedy iskry z błyskániem wypuszcża/ y záraz trzeszcży/ á sáletrá bez trzasku błyska się: iesliż bielidło będźie/ tedy fus on cżerwony będźie. Insze kruszce tą probą nie mogą bydź dobrze rozeznáne/ áż
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 82.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
/ i zapach swój przyrodzony zatrzymawa. Także doświadczysz soli i saletry: albowiem to oboje góre na tej blasze/ i zaraz błyska się/ albo jakoby iskry jakieś z siebie wypuszcza: tym jedno różna sól od saletry/ gdy się sól pali/ tedy iskry z błyskaniem wypuszcza/ i zaraz trzeszczy/ a saletra bez trzasku błyska się: jeśliż bielidło będzie/ tedy fus on czerwony będzie. Insze kruszce tą probą nie mogą być dobrze rozeznane/ ażby pierwej on fus popsował się/ albo nalawszy nań octu mocnego/ albo wodki złotniczej. Ale iżby nam to nie mało czasu strawiło/ a mało nam co po tym/ do tej wody
/ y zapách swoy przyrodzony zátrzymawá. Tákże doświádcżysz soli y sáletry: álbowiem to oboie gore ná tey blásze/ y záraz błyska się/ álbo iákoby iskry iákieś z śiebie wypuszcża: tym iedno rożna sol od sáletry/ gdy się sol pali/ tedy iskry z błyskániem wypuszcża/ y záraz trzeszcży/ á sáletrá bez trzasku błyska się: iesliż bielidło będźie/ tedy fus on cżerwony będźie. Insze kruszce tą probą nie mogą bydź dobrze rozeznáne/ áżby pierwey on fus popsował się/ álbo nálawszy nań octu mocnego/ álbo wodki złotnicżey. Ale iżby nam to nie máło cżásu strawiło/ á máło nam co po tym/ do tey wody
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 82.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
parze:
„Nie ogień ani danajskie pożary Zniszczyły Troją i Ilijon stary, Ale Helena przyjemnością swoją Wszytkie Trojany spaliła i z Troją”. OŚMNASTA: PETROLINA
Ogień ten na twarzy ślicznej zapalony, Z miasta bałtyckiego w kraje zaniesiony
Ruskie, bystrym wejźrzeniem, Barziej niżli płomieniem Serca człowiecze okrutnie piecze.
Nie zacniejszy w carskich szarajach się błyska, Gdy z oczu sołtanek gładkich iskry ciska Na chciwe Turkomany, Których chuć na przemiany W wielkiej bojaźni miłością drażni.
Mniejszą Parys wydarł Spartańczykom głównie, Mniejszą w Rzym przyniosły Sabinki nierównie, Ledwie taką świat srodze Gorzał, gdy Faeton wodze Woźnikom sprzecznym puścił słonecznym.
Godzieneś ty, ogniu, nie podłe warstaty, Ale
parze:
„Nie ogień ani danajskie pożary Zniszczyły Troją i Ilijon stary, Ale Helena przyjemnością swoją Wszytkie Trojany spaliła i z Troją”. OŚMNASTA: PETROLINA
Ogień ten na twarzy ślicznej zapalony, Z miasta bałtyckiego w kraje zaniesiony
Ruskie, bystrym wejźrzeniem, Barziej niżli płomieniem Serca człowiecze okrutnie piecze.
Nie zacniejszy w carskich szarajach się błyska, Gdy z oczu sołtanek gładkich iskry ciska Na chciwe Turkomany, Których chuć na przemiany W wielkiej bojaźni miłością draźni.
Mniejszą Parys wydarł Spartańczykom głownie, Mniejszą w Rzym przyniosły Sabinki nierownie, Ledwie taką świat srodze Gorzał, gdy Faeton wodze Woźnikom sprzecznym puścił słonecznym.
Godzieneś ty, ogniu, nie podłe warstaty, Ale
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 127
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983