Stroje i Bielidła Białoglowskie.
TAkli świat wszytek zawisł w tych strojach marnie? Ze je nieszczęście ogarnie Tenli będzie najlepszy/ kto najstrojnieszy? Jak rozumie wiek dzisiejszy Jeśli Damo urodę masz od Natury/ Na cóż się pstrzyć temi pióry. Jeżlis szpetna? wierzże mi/ iże nie wiele/ Przydadząc kształtu manele. Niech się błyszczy na płocie/ szata od złota Nieozdobi ona płota. Ani ciebie zalecą Tylety drogie/ Kiedy lice niechędogie. Więc postać dla nabycia gładkości Fantu/ Dla Kamfory/ dla Dragantu. Lubo po mleko ośle/ lubo do Nila/ Po łajno Krokodyla. Zęby bielić murzyna: i z okopciały/ Białą barwę skronie miały.
Stroie y Bielidłá Białoglowskie.
TAkli świát wszytek záwisł w tych stroiách márnie? Ze ie nieszcześćie ogárnie Tenli będźie naylepszy/ kto naystroynieszy? Iák rozumie wiek dźiśieyszy Ieżli Dámo vrodę masz od Nátury/ Ná coż się pstrzyć temi piory. Ieżlis szpetná? wierzże mi/ iże nie wiele/ Przydádząc kształtu mánele. Niech się błyszczy ná płoćie/ szátá od złotá Nieozdobi oná płotá. Ani ćiebie zálecą Tylety drogie/ Kiedy lice niechędogie. Więc postáć dla nábyćia głádkośći Fántu/ Dla Kámphory/ dla Drágántu. Lubo po mleko ośle/ lubo do Nylá/ Po łáyno Krokodylá. Zęby bielić murzyná: y z okopćiáły/ Białą bárwę skronie miáły.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 175
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
gęste karby. Aż ty nowy Protaeus/ Kuglarską miarą/ Wnet że z młodej/ jezdeś starą. Jak Bałwan okopciały na pośród rynku/ Co białego pozbył tynku. Co tak długiej pracy twej/ masz korzyść słabą/ Jakoś była będziesz Babą. Nie to/ nie to/ Matrony/ glans twarzy daje/ Ze się błyszczy jako jaje. Nie to/ kiedy stajaniem Sabejskiej woni/ Puszcza; lubo piżmem trwoni. Ale która się w cnotę tak przysposobi/ W nie się stroi/ nią się zdobi. Poczciwość ją rumieni/ skromność maluje/ A wstyd cnocie Ochmistrzuje. W Kościele jest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeladzi/
gęste kárby. Aż ty nowy Prothaeus/ Kuglárską miárą/ Wnet że z młodey/ iezdeś stárą. Iák Báłwąn okopciáły na pośrod rynku/ Co białego pozbył tynku. Co ták długiey pracy twey/ masz korzyść słábą/ Iákoś byłá będźiesz Bábą. Nie to/ nie to/ Mátrony/ glans twarzy dáie/ Ze się błyszczy iáko iáie. Nie to/ kiedy stáiánięm Sábeyskiey woni/ Puszcza; lubo piżmem trwoni. Ale ktora się w cnotę tak przysposobi/ W nie się stroi/ nią się zdobi. Poczćiwość ią rumieni/ skromność máluie/ A wstyd cnoćie Ochmistrzuie. W Kośćiele iest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeládzi/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 170
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
DENOMINACJA
Skąd to jest, że psim ogniem mianowano Dzisiejszą gwiazdę? Czy stąd, że widziano, Że psi podtenczas skłonni do wściekliny, Gdy nie zabieżą z cisu oskrobiny? Czy stąd, że zdrowiu ludzkiemu, gdy wschodzi,
Jako zjadły pies swym aspektem szkodzi? Czy stąd, że jak psie zakrwawione oko Tuż podle słońca błyszczy się wysoko? Ale i co to za pies był tak śmiały, Że sobie zasiadł w niebie plac niemały? Czy go Oryjon, gdy się sam wprowadził W niebo, na straży przy gwiazdach posadził? Czy-li też Jo, odmianie swej rada, Od bydlęcego przywiodła go stada? Czy-li to Zorza, nie mogąc samego, Psa
DENOMINACJA
Skąd to jest, że psim ogniem mianowano Dzisiejszą gwiazdę? Czy stąd, że widziano, Że psi podtenczas skłonni do wściekliny, Gdy nie zabieżą z cisu oskrobiny? Czy stąd, że zdrowiu ludzkiemu, gdy wschodzi,
Jako zjadły pies swym aspektem szkodzi? Czy stąd, że jak psie zakrwawione oko Tuż podle słońca błyszczy się wysoko? Ale i co to za pies był tak śmiały, Że sobie zasiadł w niebie plac niemały? Czy go Oryjon, gdy się sam wprowadził W niebo, na straży przy gwiazdach posadził? Czy-li też Io, odmianie swej rada, Od bydlęcego przywiodła go stada? Czy-li to Zorza, nie mogąc samego, Psa
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 154
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, tamże ręką swoją ochrzył Pogan więcej niżeli milion. W Państwie Japońskim i pobliskich Insułach rzucili fundamenta prawdziwej Religii Melchior Carnerus, Sebastianus Morales, Ludovicus Cerqujera. W Mniejszej AZYJ albo NATOLII, zajaśniało światło Wiary Z. przez różnych Misionarzów, i tamecznych Panów i Kapłanów, ale go Turecki dużo przytłumił Księżyc, przecież i tak błyszczy się, choć in scintillis.
W SYRYJ. gdzie jest Jeruzalem, są OO. Bernardyni przy Grobie Pańskim w Betleem, w Nazaret, gdzie od czasów Apostołskich, lub w wielkich persekucjach konserwuje się Christianismus.
Byli ledwie nie wszyscy przed tym, a teraz po wielkiej części Chrześcijanie w Aleksandretcie, w Aleksandryj, Damaszku, w
, tamże ręką swoią ochrził Pogan więcey niżeli million. W Państwie Iapońskim y pobliskich Insułach rzucili fundamentá prawdziwey Religiì Melchior Carnerus, Sebastianus Morales, Ludovicus Cerquiera. W Mnieyszey AZYI albo NATOLII, zaiaśniało swiatło Wiary S. przez rożnych Missionarzow, y tamecznych Panow y Kapłanow, ale go Turecki dużo przytłumił Xiężyc, przecież y tak błyszczy się, choć in scintillis.
W SYRII. gdzie iest Ieruzalem, są OO. Bernardyni przy Grobie Pańskim w Betleem, w Nazaret, gdzie od czasow Apostolskich, lub w wielkich persekucyach konserwuie się Christianismus.
Byli ledwie nie wszyscy przed tym, a teraz po wielkiey części Chrześcianie w Alexandretcie, w Alexandryi, Damaszku, w
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1013
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mieszku czuje. W wielki czwartek mało mu dybsak się nie przerwał Od talerów i ortów, które był oberwał. Tak się tu już naszarpał, trzysta kop w tkanicę Dziewczynie wepchnął, z pereł sprawił jej przyłbicę. Sama chodzi jako paw jedwabiem upstrzona, Mniema, że ona sama ministrowska żona. Złoto świeci na szyi, błyszczy się na rękach, Lecz się boję za czasem być wam wszystkim w pętach. Więc kiedy się oboje upstrzą, to z ochoty Nowe spólne we zborze wszczynają zaloty. Oczkami wesołymi na się poglądają, Pan z góry, pani z dołu na siebie mrugają. Sam chrząsta z kazalnice, Sama w ławie szydzi, Znając jego szalbierstwo
mieszku czuje. W wielki czwartek mało mu dybsak się nie przerwał Od talerów i ortów, które był oberwał. Tak się tu już naszarpał, trzysta kop w tkanicę Dziewczynie wepchnął, z pereł sprawił jej przyłbicę. Sama chodzi jako paw jedwabiem upstrzona, Mniema, że ona sama ministrowska żona. Złoto świeci na szyi, błyszczy się na rękach, Lecz się boję za czasem być wam wszystkim w pętach. Więc kiedy się oboje upstrzą, to z ochoty Nowe spólne we zborze wszczynają zaloty. Oczkami wesołymi na się poglądają, Pan z góry, pani z dołu na siebie mrugają. Sam chrząsta z kazalnice, Sama w ławie szydzi, Znając jego szalbierstwo
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 274
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Potym kiedy już dobrze oziębnie on fus/ weźmi go trochę w rękę/ i rozetrzej miedzy palcami/ albowiem tak snadnie możesz obaczyć/ jeśliż siarka/ albo aurypigment/ albo też złoto. Po trzecie uczyń tak/ weźmi on fus/ i połóż go na tablicy na słońcu: i potym przypatruj się/ jeśliż się błyszczą w onym fuzie jakie świetne i błyskające się jakoby prochy. Tym sposobem poznać może każdy/ jeśliż w onej wodzie jest sól/ jeśliż saletra: jednak nie bywa poznawana/ aż saletry wiele będzie w onym fuzie: a jeśliż jej będzie nie wiele/ tedy się nie pokaże. Jest jeszcze jedna miara/
Potym kiedy iuż dobrze oźiębnie on fus/ weźmi go trochę w rękę/ y rozetrzey miedzy pálcámi/ álbowiem ták snádnie możesz obácżyć/ iesliż śiárká/ álbo auripigment/ álbo też złoto. Po trzećie vcżyń ták/ weźmi on fus/ y położ go ná tablicy ná słońcu: y potym przypátruy się/ iesliż się błyszcżą w onym fuźie iákie świetne y błyskáiące się iákoby prochy. Tym sposobem poznáć może káżdy/ iesliż w oney wodźie iest sol/ iesliż sáletrá: iednák nie bywa poznawána/ áż sáletry wiele będźie w onym fuźie: á iesliż iey będźie nie wiele/ tedy się nie pokaże. Iest ieszcże iedná miárá/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 81.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
wiesz, nie zataił". Przed wami szczerze wypowiem: Tom widział, co ja wam powiem. Rynek warszawski.
Panie, gdym wszedł właśnie w rynek, Pięknym widział tam budynek. „A cóż za budynek taki? O głupcze taki owaki!" Barzo kamienice śliczne W rynku, także i uliczne, Błyszczą się od złota prawie; Nie masz takich w Czersku, w Rawie. To cnej Warszawie ozdoba; Nie zmurujeć jej chudoba! Na nich dziwne rysowanie, Farbami ukształtowanie. Bogdaj zdrów każdy budował I pieniędzy nie żałował
Na ozdobę miasta tego, W czymby była sława jego! Nie dziwuj się: w sławnym mieście, Ma
wiesz, nie zataił". Przed wami szczerze wypowiem: Tom widział, co ja wam powiem. Rynek warszawski.
Panie, gdym wszedł właśnie w rynek, Pięknym widział tam budynek. „A cóż za budynek taki? O głupcze taki owaki!" Barzo kamienice śliczne W rynku, także i uliczne, Błyszczą się od złota prawie; Nie masz takich w Czersku, w Rawie. To cnej Warszawie ozdoba; Nie zmurujeć jej chudoba! Na nich dziwne rysowanie, Farbami ukształtowanie. Bogdaj zdrów każdy budował I pieniędzy nie żałował
Na ozdobę miasta tego, W czymby była sława jego! Nie dziwuj się: w sławnym mieście, Ma
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 11
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
: i jednęż ozdabia Twarz różnym obyczajem, Tetis je piastuje, I za kolebkę morskie łono ofiaruje, Tu Apollina prawym małego ramieniem, Czoło zdobiąc dziecinne, upałów nie nieci Południowych; i tylko lekkim ogniem świeci. Tu mały Księżyc wisi, pierwsze go wydają Przy morskiej piersi rogi; co nad skroniem wstają. W takim się błyszczy stroju, a nad w koło Najady, I liczne w towarzystwie idą Nimf gromady. Które źródła krynissu piją przeźrzyste, I które w Pantagijskich nurtach krzemieniste Skały kurszą; i które co Miasta bliskiego Ma imię, w Gelas rzece pływają; z mętnego Co łona Kamaryiskiej wychodzą kałuzy, Więc które z kryształowej płyną Aretuzy, Łączą
: y iednęż ozdabia Twarz rożnym obyczáiem, Tetis ie piástuie, Y zá kolebkę morskie łono ofiáruie, Tu Apolliná práwym máłego rámieniem, Czoło zdobiąc dziećinne, upałow nie nieći Południowych; y tylko lekkim ogniem świeći. Tu máły Xiężyc wiśi, pierwsze go wydáią Przy morskiey pierśi rogi; co nád skroniem wstáią. W tákim sie błyszczy stroiu, á nád w koło Náiády, Y liczne w towárzystwie idą Nimf gromády. Ktore źrodłá krynissu piią przeźrzyste, Y ktore w Pántágiyskich nurtách krzemieniste Skáły kurszą; y ktore co Miástá bliskiego Ma imię, w Gelás rzece pływáią; z mętnego Co łoná Kámáryiskiey wychodzą káłuzy, Więc ktore z krzyształowey płyną Aretuzy, Łączą
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 15
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
. Żalu swego przyczynę, łąki zostawuje Szerokie; a przy świetle drogi upatruje. Chyli coraz pochodnie, a gdziekolwiek minie, Droga płaczem rzewliwym i ślad za nią ginie. Cień tylko po powietrzu i po ziemi wstaje. A morze lotny powóz po wodzie wydaje. Blask bije w różne strony, i gdzie się dotyka: Błyszczy się Włoska ziemia, oraz i Afryka. Scyllę mija okrutną, ta w morzu zdaleka W pół milczy wylękniona, a w popł jeszcze szczeka. Całą noc i dzień cały Bogini błądziła, Aż w wieczor sturbowana sławne obaczłya Ateny; kędy swoich Antenatów prawem, Tryptoleus królował. Do tego łaskawem Wstapi krokiem, i mały odpoczynek
. Zalu swego przyczynę, łąki zostáwuie Szerokie; á przy świetle drogi upátruie. Chyli coraz pochodnie, á gdźiekolwiek minie, Drogá płáczem rzewliwym y ślad zá nią ginie. Cień tylko po powietrzu y po źiemi wstáie. A morze lotny powoz po wodźie wydáie. Blásk biie w rożne strony, y gdźie sie dotyka: Błyszczy sie Włoska źiemiá, oraz y Afryká. Scyllę miia okrutną, tá w morzu zdaleká W poł milczy wylękniona, á w popł ieszcze szczeka. Cáłą noc y dźień cáły Bogini błądźiłá, Aż w wieczor sturbowána sławne obaczłyá Ateny; kędy swoich Antenatow práwem, Tryptoleus krolował. Do tego łáskáwem Wstapi krokiem, y máły odpoczynek
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 45
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
, ale my znamy do siebie, że jasność bierzem od Ciebie. Twojej, według przystojności, nie wypowie nikt jasności; zgoła Tyś sam światło wdzięczne, nad słoneczne, nad miesięczne. XI
. GWIAZDY NIEBIESKIE
Decora Virgo, qualis
Panno przemożna, niebieska Królowa, co to za gwiazda przy piersiach Twych nowa? Jako się błyszczą jej wdzięczne promienie, ciemnego błędu oświecając cienie! Nasz Wódz przedniejszy już niebo opuścił, już się na łono Twoje, Panno, spuścił. Przy piersiach Twoich obrał pomieszkanie, tu chce mieć niebo, tu swe przebywanie. O Lucyferze przed nami chodzący, światła swojego nam użyczający, tak li dla piersi Izraelskiej Córy opuściłeś
, ale my znamy do siebie, że jasność bierzem od Ciebie. Twojej, według przystojności, nie wypowie nikt jasności; zgoła Tyś sam światło wdzięczne, nad słoneczne, nad miesięczne. XI
. GWIAZDY NIEBIESKIE
Decora Virgo, qualis
Panno przemożna, niebieska Królowa, co to za gwiazda przy piersiach Twych nowa? Jako się błyszczą jej wdzięczne promienie, ciemnego błędu oświecając cienie! Nasz Wódz przedniejszy już niebo opuścił, już się na łono Twoje, Panno, spuścił. Przy piersiach Twoich obrał pomieszkanie, tu chce mieć niebo, tu swe przebywanie. O Lucyferze przed nami chodzący, światła swojego nam użyczający, tak li dla piersi Izraelskiej Córy opuściłeś
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 34
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997