się spodziewać. Jeżeli też Zosi Ten zdrowie przynosi/ Pot perłowy Nic niewątp wnagrodzie Ześ w takiej przygodzie Jest gotowy Dosyć ci dała Pieknego Ciała Iże twa zrenica bezpiecznie zajrzała. Idę do Kamery Odemknę Portery Na dniu jaśnie Alić widzę ona Niespaniem zmorzona Znowu zaśnie Poglądam śmieli Gdzie na pościeli Koleńskiej/ jej śliczne ciałeczko się bieli. Serce budzić niechce Ale miłość łechce A ja muszę Darmo tam niesiedzieć Leć się chcę dowiedzieć Czy ma duszę. Aż pot niewielki Jako Perełki Sowite wypuszcza potwarzy kropelki Tę powodź/ gdy zbiera Ręka ma ociera Z pięknej twarzy. Leć gładkość co świeci W sercu ogień nieci Co mię żarzy W myślach niszczeje Pałąm góreję
się spodźiewáć. Ieżeli też Zośi Ten zdrowie przynośi/ Pot perłowy Nic niewątp wnagrodźie Ześ w tákiey przygodźie Iest gotowy Dosyć ći dáłá Pieknego Ciáłá Iże twá zrenicá beśpiecznie záyrzáłá. Idę do Kamery Odemknę Portery Ná dniu iáśnie Alić widzę oná Niespániem zmorzona Znowu záśnie Poglądam śmieli Gdźie ná pośćieli Koleńskiey/ iey śliczne ćiałeczko się bieli. Serce budźić niechce Ale miłość łechce A ia muszę Dármo tám niesiedźieć Leć się chcę dowiedźieć Czy ma duszę. Aż pot niewielki Iáko Perełki Sowite wypuszcza potwarzy kropelki Tę powodź/ gdy zbiera Ręká ma oćiera Z piękney twarzy. Leć głádkość co świeći W sercu ogień nieći Co mię żarzy W myślách niszczeie Pałąm goreię
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 174
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
do kościoła; Jednę, i to złą mając koszulę na piecu, Ustawicznie się iszcząc, siedziała na piecu. Trafiło się, że mąż szedł na jarmark do miasta. Prosi, żeby jej kupił koszulę, niewiasta; Ale ten, zostawiwszy pieniądze na szynku, Miasto koszule gęś jej kupił w upominku. Widzący, że się bieli, z wielkiej baba chuci, Rozumiejąc, że płótno, koszulę w piec wrzuci. Proszono ich w kilka dni na bliskie wesele, Tedy ciepłej do beczki nalawszy kąpiele, Wsadził i tak z nią jechał mąż na one gody. Zgadnicież: jako w taniec wychodziła z wody? 130 (N). DEKRET SPRAWIEDLIWY
Gdy
do kościoła; Jednę, i to złą mając koszulę na piecu, Ustawicznie się iszcząc, siedziała na piecu. Trafiło się, że mąż szedł na jarmark do miasta. Prosi, żeby jej kupił koszulę, niewiasta; Ale ten, zostawiwszy pieniądze na szynku, Miasto koszule gęś jej kupił w upominku. Widzący, że się bieli, z wielkiej baba chuci, Rozumiejąc, że płótno, koszulę w piec wrzuci. Proszono ich w kilka dni na bliskie wesele, Tedy ciepłej do beczki nalawszy kąpiele, Wsadził i tak z nią jechał mąż na one gody. Zgadnicież: jako w taniec wychodziła z wody? 130 (N). DEKRET SPRAWIEDLIWY
Gdy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 258
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nam ręce, dwie nodze, dwie oczy, dwie uszy Dawszy, przy jednej tylko Bóg zostawił duszy. Z tamtych jeżeli jedno stracisz, to pół szkody; Dusze na wieczne wieki nie szukaj nagrody. 462 (D). NA STROJE BIAŁOGŁOWSKIE
Dzisiejszych się białychgłów przypatrując modzie, Gdy przyganiając danej od Boga urodzie, Czarne się bielą, białe na przepych naturze Z czarnych płatków w rozlicznej nastrzygszy figurze Muchy, osy, pająki, bez mała i żaby, Jaszczurki, węże, lepią po gębie: chybaby Czyniły na pamiątkę, że niedługim czasem Okropnej w grobach będą gadziny opasem. Nie mają tej wymówki, bo każda dla ludzi, Siebie widzieć nie
nam ręce, dwie nodze, dwie oczy, dwie uszy Dawszy, przy jednej tylko Bóg zostawił duszy. Z tamtych jeżeli jedno stracisz, to pół szkody; Dusze na wieczne wieki nie szukaj nagrody. 462 (D). NA STROJE BIAŁOGŁOWSKIE
Dzisiejszych się białychgłów przypatrując modzie, Gdy przyganiając danej od Boga urodzie, Czarne się bielą, białe na przepych naturze Z czarnych płatków w rozlicznej nastrzygszy figurze Muchy, osy, pająki, bez mała i żaby, Jaszczurki, węże, lepią po gębie: chybaby Czyniły na pamiątkę, że niedługim czasem Okropnej w grobach będą gadziny opasem. Nie mają tej wymówki, bo każda dla ludzi, Siebie widzieć nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 388
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wesoła; Opasując wysokiej Etny wierzch do koła. Tam zwyciężca. gdy naród Olbrzymów zuchwały Zniósł Jupiter: po bitwie krwawe spoliały Złożył; że każde prawie triumfalną nosi Drzewo zdobycz, las cały, w którią głosi. Wiszą członki niezmierne, i okrutne głowy Rozpięte po gałęziach strach sprawują nowy. Leżą gęstym piorunem zdziurawione skory, Bielą się z martwych kości wyniesione góry. Tu od sta ramion ciężkie Egeona miecze, Równo z ziemią schylona drzewa gałąź wlecze. Tu Ceus swym orężem grubą Sosnę chyli, Tu Mimas, ta się z zbroją Ofiona sili. Próżerpina. Troista Historia. Próżerpina. Troista Historia. Próżerpina. Troista Historia. Próżerpina. Troista Historia.
wesoła; Opásuiąc wysokiey Etny wierzch do kołá. Tám zwyćiężcá. gdy narod Olbrzymow zuchwáły Zniosł Iupiter: po bitwie krwáwe spoliały Złożył; że káżde práwie tryumfalną nośi Drzewo zdobycz, lás cały, w ktoryą głośi. Wiszą członki niezmierne, y okrutne głowy Rospięte po gáłęźiách strách spráwuią nowy. Leżą gęstym piorunem zdźiuráwione skory, Bielą sie z martwych kośći wynieśione gory. Tu od stá rámion ćięszkie Egeoná miecze, Rowno z żiemią schylona drzewá gáłąź wlecze. Tu Ceus swym orężem grubą Sosnę chyli, Tu Mimás, tá się z zbroią Ofioná śili. Prozerpiná. Troista Historya. Prozerpiná. Troista Historya. Prozerpiná. Troista Historya. Prozerpiná. Troista Historya.
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 41
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
twych boleści, Tam się pięknem niech stanie; Tam się bawi niech corocznie, Tam na wieki niech odpocznie, Proszę Jezu ulubiony, Prośbie mojej uniżonej, Łaskawym się staw Panie. Siódme pozdrowienie twarzy Pana Chrystusowej.
Witaj głowo ukrwawiona, Srogo cierniem uwieńczona, Wszystka zbita, poraniona, Trzciną nawet potłuczona, Twarz od plwocin się bieli. Jak ozdobną cerę traci Ona ślicznej twarz postaci. Jak się mieni, jak blednieje, Od siności aż czernieje, Przed którą drżą anieli. Wszystka czerstwość, moc i siły, Mękom srogim ustąpiły, Ostatek krwie już się toczy, Srogą kładą śmierć przed oczy, Pana dręczą za sługi. Pełen razów, wszystek zbity
twych boleści, Tam się pięknem niech stanie; Tam się bawi niech corocznie, Tam na wieki niech odpocznie, Proszę Jezu ulubiony, Prośbie mojej uniżonej, Łaskawym się staw Panie. Siódme pozdrowienie twarzy Pana Chrystusowej.
Witaj głowo ukrwawiona, Srogo cierniem uwieńczona, Wszystka zbita, poraniona, Trzciną nawet potłuczona, Twarz od plwocin się bieli. Jak ozdobną cerę traci Ona ślicznej twarz postaci. Jak się mieni, jak blednieje, Od siności aż czernieje, Przed którą drżą anieli. Wszystka czerstwość, moc i siły, Mękom srogim ustąpiły, Ostatek krwie już się toczy, Srogą kładą śmierć przed oczy, Pana dręczą za sługi. Pełen razów, wszystek zbity
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 60
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Maurycego/ gdzie góry tak się przymknęły do siebie/ iż tam weśrzodku niemasz nic inszego tylko Rodan/ który śrzodkiem przechodzi/ mając most o jednym tylo zasklepieniu: a tam stoi straż tej doliny. I tak jest jakby miasto jakie z natury opasane ze wszech stron/ mając tylko kilka bram i to ciasnych. Bielą się wszędzie wierzchy/ i boki tamtych gór: a brzegi zaś zielenieją się pięknie/ jako też i doliny/ tak iż rodzą się tam dobrze melograna/ figi/ i pomarańcze: mają też dostatek pszenice/ wina/ szafranu/ i mleczna. W górach chowa się rozmaity zwierz: a miedzy inszymi jest też tam Kozorożec/
Mauricego/ gdźie gory ták się przymknęły do siebie/ iż tám weśrzodku niemász nic inszego tylko Rodan/ ktory śrzodkiem przechodźi/ máiąc most o iednym tylo zásklepieniu: á tám stoi straż tey doliny. Y ták iest iákby miásto iákie z nátury opasáne ze wszech stron/ máiąc tylko kilká bram y to ćiásnych. Bielą się wszędźie wierzchy/ y boki támtych gor: á brzegi záś źielenieią się pięknie/ iáko też y doliny/ ták iż rodzą się tám dobrze melograna/ figi/ y pomáráńcze: máią też dostátek pszenice/ winá/ száfranu/ y mleczná. W gorách chowa się rozmáity źwierz: á miedzy inszymi iest też tám Kozorożec/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 108
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ociec się tu kąpie, Nim go wiatr bólów, żalów, kłopotów uwędzi, Nim śmierć, jako list z drzewa, z tego świata spędzi. 322. PRZYCZYNA SIWIZNY
Czemu starzy siwieją, bywszy czarni z młodu? Nie znajdziesz, tak rozumiem, inszego dowodu, Tylko że na sądny dzień, jako pisma uczą, Bielą się wcześnie z tego, czym na świecie bruczą, Bo inaczej poznają zaraz go odźwierni, Nie puszczą w niebo, kto tam zmartwychwstanie w czerni. Nie włos, nie ciało, bo te na popiół się skruszą, Ale tam z grobu trzeba biało powstać duszą. 323. OŁOWIANY GRZEBIEŃ
Kiedy się jednej damy boi, drugiej
ociec się tu kąpie, Nim go wiatr bólów, żalów, kłopotów uwędzi, Nim śmierć, jako list z drzewa, z tego świata spędzi. 322. PRZYCZYNA SIWIZNY
Czemu starzy siwieją, bywszy czarni z młodu? Nie znajdziesz, tak rozumiem, inszego dowodu, Tylko że na sądny dzień, jako pisma uczą, Bielą się wcześnie z tego, czym na świecie bruczą, Bo inaczej poznają zaraz go odźwierni, Nie puszczą w niebo, kto tam zmartwychwstanie w czerni. Nie włos, nie ciało, bo te na popiół się skruszą, Ale tam z grobu trzeba biało powstać duszą. 323. OŁOWIANY GRZEBIEŃ
Kiedy się jednej damy boi, drugiej
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 380
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się na drugich spuszczają którzy w innych krajach doznanie uczynili, bo nie tylo deszcz planeta ale i miejsce sprawuje, w Egipcie tenże będzie planeta a dżdżu nie przyniesie który gdzieindziej dobrze zmoczy. 8. Jako wiele gwiazd? Im lepsze oko albo perspektywa tym ich więcej kto obacy, a na jednej niebo stronie gdzie się bieli jest niepojęta ich liczba drobniusieńskich których oko bez perspektywy nie dojrzy tylo białość jakąś, i tak Astrologowie co raz większą ich liczbę kładą. 9. Czemu dwojaki obrót niebieskie Planety mają? Mają jeden od wschodu Słońca na zachód, a ten we dwudziestu czterech godzinach odprawują: drugi przeciwny temu, a ten niektóre w lat kilku
się ná drugich spusczáią ktorzy w innych kráiách doznánie vczynili, bo nie tylo descz plánetá ále y mieysce spráwuie, w Egypćie tenże będźie plánetá á dżdzu nie przynieśie ktory gdzieindziey dobrze zmoczy. 8. Iáko wiele gwiazd? Im lepsze oko álbo perspektywá tym ich więcey kto obacy, á ná iedney niebo stronie gdzie się bieli iest niepoięta ich liczba drobniuśieńskich ktorych oko bez perspektywy nie doyrzy tylo białość iákąś, y ták Astrologowie co raz większą ich liczbę kłádą. 9. Czemu dwoiáki obrot niebieskie Plánety máią? Máią ieden od wschodu Słońcá ná zachod, á ten we dwudźiestu czterech godzinách odpráwuią: drugi przećiwny temu, á ten niektore w lat kilku
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 26
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
naodwrot: owa i w tej dobie/ Języki swary czosą/ i bez wstydu sobie/ Lub pod wodami siedzą/ pod wodami łają. Głosów są chrapotliwych/ szyje wydymają/ Gdy strzekocą/ przestrone drzeć gęby im miło. Tymi do głów tykają/ szjij jakby nie było/ Grzbiet zielony/ część ciała wietsza/ brzuch się bieli/ I w błotnej nowe żaby hasają gibieli. Tej sprawy z Liciej ktoś/ gdy do końca dowiódł: Drugi o Satyrowej zagubie napowiódł. Tego fletnią Trytońską przemogsyz/ foremnie Febus ćwiczył: Ów krzyczy: cóż mnie łupisz zemnie? Ach niestetyż mnie juże: ach niegodnoż tego Piszczałczysko. skora z tym omknęła się
náodwrot: owá y w tey dobie/ Iezyki swary czosą/ y bez wstydu sobie/ Lub pod wodámi siedzą/ pod wodámi łáią. Głosow są chrápotliwych/ szyie wydymáią/ Gdy strzekocą/ przestrone drzeć gęby im miło. Tymi do głow tykáią/ szyiy iákby nie było/ Grzbiet źielony/ część ćiáłá wietsza/ brzuch się bieli/ Y w błotney nowe żáby hasaią gibieli. Tey spráwy z Liciey ktoś/ gdy do końcá dowiodł: Drugi o Sátyrowey zágubie nápowiodł. Tego fletnią Trytonską przemogsyz/ foremnie Phebus ćwiczył: Ow krzyczy: coż mie łupisz zemnie? Ach niestetysz mnie iuże: ách niegodnoż tego Piszczałczysko. skorá z tym omknęłá się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 149
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Gałuszą wzbyt/ lud wrzaskiem/ powrozy tarkotem/ Woda klaskiem haniebnym/ rum powietrzny grzmotem. Morze się wełnmi piętrzy. i zda z niebiosami Równać/ i górne zlewać obłoki wodami. I to/ gdy żółte piaski ode dna szoruje/ Z nim jak jedno: to Styga czensze się skazuje/ To padnie/ i bieli się morskiemi pianami. Za temiż Trachńska lodź rąnczy przemianami: Raz się zda jakby w przepaść jaką miała z góry Pojźrzeć wyskokiej/ lubo w Acherontskie nory. To gdy zrzuconą morska fala opasała/ Jakby więc z nagłębszeg opiekła wyźrzeć miała. Nie raz bok znacznie trzaska bałwanem trafiony: Ani mniej słyszeć się da nad taran stalony
Gáłuszą wzbyt/ lud wrzaskiem/ powrozy tárkotem/ Wodá kláskiem haniebnym/ rum powietrzny grzmotem. Morze się wełnmi piętrzy. y zda z niebiosami Rownáć/ y gorne zlewáć obłoki wodámi. Y to/ gdy żołte piaski ode dná szoruie/ Z nim iák iedno: to Stygá czensze się skázuie/ To pádnie/ y bieli się morskiemi piánami. Zá temisz Tráchnska lodź rąnczy przemiánámi: Raz się zda iákby w przepáść iáką miáłá z gory Poyźrzeć wyskokiey/ lubo w Acherontskie nory. To gdy zrzuconą morska falá opasałá/ Iákby więc z nagłębszeg opiekłá wyźrzeć miáłá. Nie raz bok znácznie trzaska bałwánem trafiony: Ani mniey słyszeć się da nád táran stalony
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 283
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636