Czy nie woła/ o pomstę w Niebo/ strój nad tymi? Które/ gardząc włosami/ od Boga danymi/ Nowy Zakon Szatański/ na ziemi fundują: Golą głowy/ a włosy/ na peruki snują. Mówią/ że im gorąco/ gdy w swych włosach chodzą. Yola tego/ z pieszczoty/ w Perukach się chłodzą. Ale postoj/ takowych pieszczony Narodzie/ Ochłodząć was/ pod ziemią/ w płomienistej wodzie. Całe razem/ nad wami/ palić będą lasy/ Zejście/ drogie/ tak marnie obracały czasy. O jak się wiele godzin/ niepotrzebnie brało! Kiedy się do kitajki/ po włosie dziergało. Toż mówić i o
Czy nie wołá/ o pomstę w Niebo/ stroy nád tymi? Ktore/ gárdząc włosami/ od Bogá dánymi/ Nowy Zákon Szátański/ ná źiemi funduią: Golą głowy/ á włosy/ ná peruki snuią. Mowią/ że im gorąco/ gdy w swych włosách chodzą. Yolá tego/ z pieszczoty/ w Perukách się chłodzą. Ale postoy/ tákowych pieszczony Národźie/ Ochłodząć was/ pod źiemią/ w płomienistey wodźie. Cáłe rázem/ nád wami/ pálić będą lásy/ Ześćie/ drogie/ ták márnie obrácáły czásy. O iák się wiele godźin/ niepotrzebnie bráło! Kiedy się do kitayki/ po włośie dźiergáło. Toż mowić y o
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
górnymi zwierzęty. A ty tej, którą niesie pies kudłaty, Zażyj i zimie ciepłej Małgorzaty, I postąp sobie z nią podług twej woli; Wszak już raz była u ciebie na Woli. AD MUSAS
Panny, od których powód ma wiersz wszelki, Cne helikońskich gór obywatelki, Co po parnaskich dąbrowach chodzicie I kastalijskim zdrojem się chłodzicie, Których ani pies gwiazdą swą użega, Ani ojcowski płomień nie dolega, Których i czystość moc tym ogniom bierze, Dla których cały świat poddan Wenerze, Szczęśliwsze nad nas, których wszytko troje Wojuje: miłość, słońce i psie znoje — Pojrzyjcie na mnie trochę w niskie kraje, A póki jeszcze żywota co staje,
górnymi zwierzęty. A ty tej, którą niesie pies kudłaty, Zażyj i zimie ciepłej Małgorzaty, I postąp sobie z nią podług twej woli; Wszak już raz była u ciebie na Woli. AD MUSAS
Panny, od których powód ma wiersz wszelki, Cne helikońskich gór obywatelki, Co po parnaskich dąbrowach chodzicie I kastalijskim zdrojem się chłodzicie, Których ani pies gwiazdą swą użega, Ani ojcowski płomień nie dolega, Których i czystość moc tym ogniom bierze, Dla których cały świat poddan Wenerze, Szczęśliwsze nad nas, których wszytko troje Wojuje: miłość, słońce i psie znoje — Pojrzyjcie na mnie trochę w niskie kraje, A póki jeszcze żywota co staje,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 152
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Wulkan tylko wiązał nagie ciała,
A temu się sieć na serca dostała; Cóż będzie czynić serce utrapione, Gdy na nie takie parkany rzucone, Kiedy w zdradliwe włos uwikłań nici, Kiedy i sam włos stoi za sto sieci? DOBRA MYŚL
Teraz kiedy słońce pali, Siadszy na przestronej sali Lubo pod gęstym cieniem jaworowym, Chłodźmy się, bracia, napojem Bakchowym.
Niechaj rzeki deszcze piją, Niech morza rzekami tyją, Niech ziemne rosną owoce od wody — My do węgierskiej miejmy się jagody.
Noe, dziad wszytkich narodów, Ledwie wyszedł z długich brodów, Widząc, jako to woda ludziom wadzi, Do wina się ma i winnice sadzi.
Lot,
Wulkan tylko wiązał nagie ciała,
A temu się sieć na serca dostała; Cóż będzie czynić serce utrapione, Gdy na nie takie parkany rzucone, Kiedy w zdradliwe włos uwikłań nici, Kiedy i sam włos stoi za sto sieci? DOBRA MYŚL
Teraz kiedy słońce pali, Siadszy na przestronej sali Lubo pod gęstym cieniem jaworowym, Chłodźmy się, bracia, napojem Bakchowym.
Niechaj rzeki deszcze piją, Niech morza rzekami tyją, Niech ziemne rostą owoce od wody — My do węgierskiej miejmy się jagody.
Noe, dziad wszytkich narodów, Ledwie wyszedł z długich brodów, Widząc, jako to woda ludziom wadzi, Do wina się ma i winnice sadzi.
Lot,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 167
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Znojmie Anno Domini 1437 lat mając 70. Hasło jego: Sic cedunt munera fatis,
CESARZE purè de Domo AUSTRIACA
37. ALBRACHT II. Honoryficus, Zygmunta Zięć, Austriak w Frankfurcie obrany, Królem proklamowany, Husytów uśmierzył, Amuratesa Cesarza Tureckiego z granic Państwa Węgierskiego wysworowawszy, gdy nazad do Austryj powracał, wgorącu melonem się chłodząc, śmierci dał sobie okazję i krótkiego panowania. Umarł w Mieście Alba Regalis, vulgo Stuhłweisemburg, nie zupełne dwie lecie panując Annô Domini 1439 Symbolum jego: Amicus optima vitae posessio. Mówiono o nim, że Monacho quàm Principi similior; od Modestyj i Nabożeństwa,
38 FRYDERYK IV. Pacificus, Książę Austriacki, w Frankfurcie
Znoymie Anno Domini 1437 lat maiąc 70. Hasło iego: Sic cedunt munera fatis,
CESARZE purè de Domo AUSTRIACA
37. ALBRACHT II. Honorificus, Zygmunta Zięć, Austryak w Frankforcie obrany, Krolem proklamowany, Husytow usmierzył, Amuratesa Cesarza Tureckiego z granic Państwa Węgierskiego wysworowawszy, gdy nazad do Austryi powracał, wgorącu melonem się chłodząc, śmierci dał sobie okazyę y krotkiego panowania. Umarł w Miescie Alba Regalis, vulgo Stuhłweisemburg, nie zupełne dwie lecie panuiąc Annô Domini 1439 Symbolum iego: Amicus optima vitae posessio. Mowiono o nim, że Monacho quàm Principi similior; od Modestyi y Nabożeństwa,
38 FRYDERYK IV. Pacificus, Xiąże Austryacki, w Frankforcie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 521
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w części Rzymu Zatybrowej, z drzewa mające chłodniki i wody w tęgiej zimie ciepłe; gdzie dla dysputy Filozofów były wystawione eksedry, i miejsca do gonitw akomodowane.
ŁAZNIE Agryppy z zimnych i ciepłych wód czyniące wygodę kompiącym się; gdzie także różne bywały gonitwy, zapaski, igrzyska fatygujące do potu, któremi uznojeni, znowu zimną chłodzili się wodą, na ostatek pachnącemi byli skropieni wodkami. Były tam Łaźnie Trajana, Domicjana, Komoda Cesarzów, których dwóch rudera dziwnie wielkie stoją po dziś dzień ekstraodrynaryjnej wielkości testes. Łaźnie Septimiusza, Łaźnie Tytusa, Wespazjana, Dioklecjana, a te najdawniejsze, mające Ław marmurowych 3200. które główny Architekt w Kościół Najświętszej PANNY de Angelis
w części Rzymu Zátybrowey, z drzewá maiące chłodniki y wody w tęgiey zimie ciepłe; gdźie dla dysputy Filozofow były wystawione exedry, y mieysca do gonitw akommodowáne.
ŁAZNIE Agryppy z zimnych y ciepłych wod czyniące wygodę kompiącym się; gdźie tákźe rożne bywały gonitwy, zápaski, igrzyska fatyguiące do potu, ktoremi uznoieni, znowu zimną chłodźili się wodą, ná ostatek pachnącemi byli skropieni wodkami. Były tam Łaźnie Tráiana, Domicyaná, Kommoda Cesarzow, ktorych dwoch ruderá dźiwnie wielkie stoią po dźiś dźień extráordynaryiney wielkości testes. Łaźnie Septimiusza, Łaźnie Tytusa, Wespazyána, Dyoklecyaná, á te náydawnieysze, maiące Ław marmurowych 3200. ktore głowny Architekt w Kościoł Nayświętszey PANNY de Angelis
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 93
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
choć kopano studnie, tedy słonej dokopano się wody. Kupcy tedy jadąc z Królestwa Fec, albo Fesy do Tombuto Miasta w Nigrytanii, albo z Tremizen do Kajru, oprócz Wielbłądów, najuczonych towarami, prowadzą drugie z wodą, której jeżeli im niestanie, owe luźne wielblądy zabijają po jednemu, wodę znich wydzierają, chłodzą się; gdyż Wielbląd na 12. dni zawsze w siebię bierze napoju: gdyby tam namienionych nie było zwierząt, ustałby handel. Z racyj tutejszego gorąca i suchych gruntów, tudzież pustych, mnóstwo tu jest dziwnych wężów, Lwów, Tygrysów, Lampartów, Strusiów, a jeszcze więcej okrutnych ludzi, Rozbójników, Czarnoksiężników. AFRYKA
choć kopáno studnie, tedy słoney dokopáno się wody. Kupcy tedy iadąc z Krolestwá Fetz, albo Fesy do Tombuto Miasta w Nigrytanii, albo z Tremizen do Kayru, oprocz Wielbłądow, náiuczonych towárami, prowádzą drugie z wodą, ktorey ieżeli im niestanie, owe luźne wielblądy zábiiaią po iednemu, wodę znich wydźieráią, chłodzą się; gdyż Wielbląd ná 12. dni zawsze w siebię bierze nápoiu: gdyby tam námienionych nie było zwierząt, ustałby handel. Z rácyi tuteyszego gorąca y suchych gruntow, tudźiesz pustych, mnostwo tu iest dźiwnych wężow, Lwow, Tygrysow, Lampartow, Strusiow, á ieszcze więcey okrutnych ludźi, Rozboynikow, Czarnoksiężnikow. AFRYKA
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 631
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
, Miasta, tym albo owym podległe są Planetom i Znakom? Odp: iż są sposobne tych a nie owych Planetów i znaków przyjmować influencje, z któremi consentiunt Phisicè: co przez długą obserwacją Astrologowie wyprobowali. Podobnie wosk od ciepła topnieje; a twardnieje błoto: pies na słońcu się grzeje, a Salamandra i w ogniu się chłodzi Albowiem Quid quid recipitur, secundum recipientis modum recipitur Według Aksjoma Z. Tomasza His suppositis, kładę takie z influencyj Niebieskich Inklinacje. MAŁA POLSKA i Kraków.
ZIMA, nie złe ze wszystkim obiecuje czasy: oprócz iż nie jaki w sprawach impediment czyni, nie dostatek wiktu i pożytków, po różnych Wsiach i Miasteczkach choroby.
, Miástá, tym álbo owym podległe są Plánetom y Znakom? Odp: iż są sposobne tych á nie owych Plánetow y znákow przyimowáć influencye, z ktoremi consentiunt Phisicè: co przez długą obserwacyą Astrologowie wyprobowáli. Podobnie wosk od ćiepłá topnieie; á twárdnieie błoto: pies ná słoncu sie grzeie, á Sálámándra y w ogniu się chłodźi Albowiem Quid quid recipitur, secundum recipientis modum recipitur Według Axiomá S. Tomasza His suppositis, kłádę tákie z influencyi Niebieskich Inklinácye. MAŁA POLSKA y Krákow.
ZIMA, nie złe ze wszystkim obiecuie czásy: oprocz iż nie iaki w spráwach impediment czyni, nie dostátek wiktu y pożytkow, po rożnych Wśiách y Miásteczkách choroby.
Skrót tekstu: DuńKal
Strona: G
Tytuł:
Kalendarz polski i ruski na rok pański 1741
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Paweł Józef Golczewski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
trochę/ puściliśmy się w górę Świętą Synai/ drogą jeszcze trudniejszą i daleko przykrzejszą: krawędziami/ które ścieżki żadnej nie miały/ przerwami srogimi/ skały nad nami wisiały/ gorąco też niewypowiedzianie wielkie paliło/ kędy/ tylkośmy tę pociechę mieli/ żeśmy przecię idąc/ trafili na dwie źródle barzo zimne/ którymismy się chłodzili. A gdyśmy tak daleko przyszli/ że się nam zdało/ jakoby już wiersch/ w tym napadlismy na szyję tej góry zbytnie wężykowatą i długą/ którejjesmy się lękali/ bo inszej drogi nie było: ale przecię jeden drugiego wciągał po opoce i kamieniach/ aż też tak wiele prac i trudności wytrwawszy/ przyszliśmy
trochę/ puśćilismy sie w gorę Swiętą Synái/ drogą iescze trudnieyszą y dáleko przykrzeyszą: kráwędźiámi/ ktore śćieszki żadney nie miáły/ przerwámi srogimi/ skáły nád námi wiśiáły/ gorąco też niewypowiedźiánie wielkie páliło/ kędy/ tylkosmy tę poćiechę mieli/ żesmy przećię idąc/ tráfili ná dwie źrodle bárzo źimne/ ktorymismy sie chłodźili. A gdysmy ták dáleko przyszli/ że sie nám zdáło/ iákoby iuż wiersch/ w tym nápádlismy ná szyię tey gory zbytnie wężykowátą y długą/ ktoreyiesmy się lękáli/ bo inszey drogi nie było: ále przećię ieden drugiego wćiągał po opoce y kámieniách/ áż też ták wiele prac y trudnośći wytrwawszy/ przyszlismy
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 21
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
nie co światła, nie co ciemności: i im mniej jest światła, tym grubszy cień. Wszechmocność Boska nie mniej światło jako i ciemności, umbrę, sporządziła dla dobra pospolitego natur stworzonych. Pożytek zaś ciemności, jako to nocy, umbry, liczy się ten. 1mo. Iż ziemia gorącością światła słonecznego rozgrzana, nocą się chłodzi i wigóru jej żywioły przychodzą. 2do. Iż oziębione powietrze ciemnością, z skrzepłych humorów rosę rodzi i na ziemię spuszcza. 3tio. Iż w największe upały i we dnie umbra rzucona zasłonę i chłód daje. 4to. Iż alternata światła i ciemności, to jest dnia i nocy jest wymiarem czasu, dni miesięcy, i
nie co swiatła, nie co ciemności: y im mniey iest swiatła, tym grubszy cień. Wszechmocność Boska nie mniey swiatło iáko y ciemności, umbrę, sporządziłá dla dobra pospolitego nátur stworzonych. Pożytek zaś ciemności, iáko to nocy, umbry, liczy się ten. 1mo. Jż ziemia gorącością swiatła słonecznego rozgrzana, nocą się chłodzi y wigoru iey żywioły przychodzą. 2do. Jż oziębione powietrze ciemnością, z skrzepłych chumorow rosę rodzi y ná ziemię spuszcza. 3tio. Jż w naywiększe upały y we dnie umbra rzucona zásłonę y chłod dáie. 4to. Jż alternata swiatła y ciemności, to iest dnia y nocy iest wymiarem czasu, dni miesięcy, y
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: S
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
burczy kamień gorący w wodę wrzuca? Kamień taki wodę obraca w powietrze, dla tego zda się jakby woda wrzała, iż wodę wzrusza powietrze ze dna wychodzące, te gdy z impetem przez wodę się wybija burczenie czyni. 19. Czemu wody biegące ziemniejsze niż stojące? Częścią iż zawsze po nowej ziemi nowego powietrza się tykając chłodzą się: częścią iż zaduchy ciepłe z ziemie wychodzące nie tak ich zagrzewać mogą, gdzyż zawsze na inną część wody trafiają. 20. Czemu zdrowsza woda biegąca niż stojąca? Nie tylo dla tego iż stojąca bywa często zgniła, ale też że gruba, a która bieży, zwłaszcza po kamieniach, cieńsza jest, dla tego woźnice
burczy kámień gorący w wodę wrzuca? Kámień táki wodę obraca w powietrze, dla tego zda się iákby wodá wrzáłá, iż wodę wzrusza powietrze ze dná wychodzące, te gdy z impetem przez wodę się wybiia burczenie czyni. 19. Czemu wody biegące źiemnieysze niż stoiące? Częśćią iż záwsze po nowey źiemi nowego powietrza się tykáiąc chłodzą się: częśćią iż zaduchy ćiepłe z ziemie wychodzące nie ták ich zágrzewáć mogą, gdzyż záwsze ná inną część wody trafiáią. 20. Czemu zdrowsza wodá biegąca niż stoiąca? Nie tylo dla tego iż stoiąca bywa często zgniła, ále też że gruba, á ktora bieży, zwłaszczá po kámięniách, ćieńsza iest, dla tego woźnice
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 61
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692