i siana nie masz, i barłogu, Pomyślcie, żeby nie stał próżny, o tym brogu. 282. DO CHUDEGO CZEŚNIKA
Chudyś, cześniku, i przebacz mi, wierę, Nie wedle swego urzędu masz cerę. Tak li częstujesz, jak sam jadasz w domu, Trzeba od twej czci głodem umrzeć komu. Chowaj się lepiej: jeszcze przed półroczem, Wierz mi, obłapiać nie będziesz miał o czem. Uwiędnie Wenus, choć tak piękna swacha, Mówią, gdzie nie masz Cerery i Bacha. 283 (F). DO PIENIĄŻKA HERBU JELITA
Jako dawnego nasz Pieniążek stempla, Różne swych przodków przywodzi egzempla. Nie może nadeń starszy być
i siana nie masz, i barłogu, Pomyślcie, żeby nie stał próżny, o tym brogu. 282. DO CHUDEGO CZEŚNIKA
Chudyś, cześniku, i przebacz mi, wierę, Nie wedle swego urzędu masz cerę. Tak li częstujesz, jak sam jadasz w domu, Trzeba od twej czci głodem umrzeć komu. Chowaj się lepiej: jeszcze przed półroczem, Wierz mi, obłapiać nie będziesz miał o czem. Uwiędnie Wenus, choć tak piękna swacha, Mówią, gdzie nie masz Cerery i Bacha. 283 (F). DO PIENIĄŻKA HERBU JELITA
Jako dawnego nasz Pieniążek stempla, Różne swych przodków przywodzi egzempla. Nie może nadeń starszy być
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 123
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zimno, mróz, śniegi tak Turków zapadły, że ani dalej iść, ani cofnąć się mogli, i na 40000. ich zmarzło od mrozu, na 20000. znędzniało, i ledwie 10000. zdrowych wróciło się do Kraju swego, i jako Historia pisze, że przed zimnem aż konie próli, a miedzy ich kiszki się chowali, i odtąd Turcy nie śmieli potym zaczepiać Polaków, widząc oczywiście ich być w Protekcyj samego Boga, Kromer Tom: 2. lib: 30. Roku 1499. Przystąpili Posłowie Wołoscy i Moskiewscy do Pokoju uczynionego z Węgrami, a Roku 1500. Posłowie Tureccy prosili o Pokój, ale Król omylił wszystkich nadzieje, bo pojechawszy
źimno, mróz, śniegi tak Turków zapadły, że ani daley iść, ani cofnąć śię mogli, i na 40000. ich zmarzło od mrozu, na 20000. znędzniało, i ledwie 10000. zdrowych wróćiło śię do Kraju swego, i jako Historya pisze, że przed źimnem aż konie próli, á miedzy ich kiszki śię chowali, i odtąd Turcy nie śmieli potym zaczepiać Polaków, widząc oczywiśćie ich być w Protekcyi samego Boga, Kromer Tom: 2. lib: 30. Roku 1499. Przystąpili Posłowie Wołoscy i Moskiewscy do Pokoju uczynionego z Węgrami, á Roku 1500. Posłowie Tureccy prośili o Pokóy, ale Król omylił wszystkich nadżieje, bo pojechawszy
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 60
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
sobie kupią, Wezmą mu woły, zabiorą mu wszytek Z domu pożytek.
Jeszcze się pastwią mękami rożnymi, Żeby powiedział, gdzie zakopał w ziemi Lubo pieniądze lubo w jamie zboże, Powiedz, nieboże!
A skoro powie, to wszytko zabiorą, Jeszcze nałają, czasem i dopiorą, Że przed nimi jak przed zbojcy jakimi Chowasz się w ziemi.
A gdy odjeżdża choć z napchanym brzuchem, Jeszcze cię za cześć wyłamie obuchem. Ty płaczesz biedny odjazdu takiego Gościa miłego.
A naostatek wiedzą same kury Co od jednego zginie tego ciury, Że go poznawszy jak na kanie gdaczą, Gdy go obaczą.
Te go popłaczą, że, choć w tym
sobie kupią, Wezmą mu woły, zabiorą mu wszytek Z domu pożytek.
Jeszcze się pastwią mękami rożnymi, Żeby powiedział, gdzie zakopał w ziemi Lubo pieniądze lubo w jamie zboże, Powiedz, nieboże!
A skoro powie, to wszytko zabiorą, Jeszcze nałają, czasem i dopiorą, Że przed nimi jak przed zbojcy jakimi Chowasz się w ziemi.
A gdy odjeżdża choć z napchanym brzuchem, Jeszcze cię za cześć wyłamie obuchem. Ty płaczesz biedny odjazdu takiego Gościa miłego.
A naostatek wiedzą same kury Co od jednego zginie tego ciury, Że go poznawszy jak na kanie gdaczą, Gdy go obaczą.
Te go popłaczą, że, choć w tym
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 346
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Moluckie Japońskie insuły, Sycylia, i inne. Piąta: jako do wygody ludzkiej sporządziła Wszechmocność Boska w pośród ziemi mo- rza, jakie jest w Azyj morze Kaspijskie: w Palestynie Tyberiady. Jeziora okiem nieprzejrzane, obszerne stawy, rzeki. Tak dla tejże wygody i sposobniejszego panowania człowieka nad ziemią i morzem, i co się chowa na ziemi i w morzu, w pośród Oceanu i różnych morza, wielorakie osadziła Insuły.
XIX. Trzecia kwestia jakim sposobem ludzie po potopie dostali się na Insuły tak od ziemi morzem odległe, a osobliwie do Ameryki? Trudności dodaje starodawnych wieków opinia, jako to Nazjanzena, Laktancjusza, Augustyna, Arystotelesa za baikę mających podziemny
Moluckie Japońskie insuły, Sycylia, y inne. Piąta: iáko do wygody ludzkiey zporządziła Wszechmocność Boská w pośrod ziemi mo- rza, iakie iest w Azyi morze Kaspiiskie: w Pálestynie Tyberyady. Ieziora okiem nieprzeyrzane, obszerne stawy, rzeki. Tak dlá teyże wygody y sposobnieyszego panowania człowieka nad ziemią y morzem, y co się chowa ná ziemi y w morzu, w pośrod Oceanu y rożnych morza, wielorákie osadziła Insuły.
XIX. Trzecia kwestya iakim sposobem ludzie po potopie dostali się ná Insuły ták od ziemi morzem odległe, á osobliwie do Ameryki? Trudności dodaie starodawnych wiekow opinia, iáko to Nazyanzena, Laktancyusza, Augustyna, Arystotelesa zá baikę maiących podziemny
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B4
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Bo masz-li nad nią użyć takiej złości, Wolę, że raczej smutne moje kości Pomstę odniosą, ja pierwszym w jej grobie Życzę być sobie.
Cóż ona winna, gdy jej młode lata Jeszcze nie wiedzą, co to rozkosz świata? Mniema, że gładkość jej nigdy nie minie, Przez którą słynie,
Przeto się chowa-ć gdzieś na dalsze czasy, A starość dybie z wielkimi niewczasy; Więc ta twarz, co to tak ślicznie kwitnieje, Jak kwiat zwiędnieje.
Tego się onej trzeba też warować, Bo szczęścia swego nie umie szanować I obawiam się, że ją bardzo zdradzi, Na co się sadzi.
Ale że onę uprzejmie miłuję
Bo masz-li nad nią użyć takiej złości, Wolę, że raczej smutne moje kości Pomstę odniosą, ja pierwszym w jej grobie Życzę być sobie.
Cóż ona winna, gdy jej młode lata Jeszcze nie wiedzą, co to rozkosz świata? Mniema, że gładkość jej nigdy nie minie, Przez którą słynie,
Przeto się chowa-ć gdzieś na dalsze czasy, A starość dybie z wielkimi niewczasy; Więc ta twarz, co to tak ślicznie kwitnieje, Jak kwiat zwiędnieje.
Tego się onej trzeba też warować, Bo szczęścia swego nie umie szanować I obawiam się, że ją bardzo zdradzi, Na co się sadzi.
Ale że onę uprzejmie miłuję
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 346
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować. Już nie przebiera; to nieborak zobie, Co mu w zwyczajnym nagotują żłobie, Ani o gołym pomyśli obroku, Szczykając zjadki na wytartym tłoku. Na piądź wyskoczyć z pasternika wara, Bo i taż z sieczką nie dojdzie go miara. Cóż, gdy nań wsiądzie i ćwiczy go w kole, A w
w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować. Już nie przebiera; to nieborak zobie, Co mu w zwyczajnym nagotują żłobie, Ani o gołym pomyśli obroku, Szczykając zjadki na wytartym tłoku. Na piądź wyskoczyć z pasternika wara, Bo i taż z sieczką nie dojdzie go miara. Cóż, gdy nań wsiędzie i ćwiczy go w kole, A w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 351
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
po Doktora daremne zawody.
WRZESIEN. Nieleń się urwać owoc w sadzie z lekka: Przytym koziego możesz zażyć mleka A pteki zażyj różnego korzenia Do potraw/ na czas krwie zbytniej puszczenia.
Październik. Maszli psy w pole/ siatki staw na ptaki/ Wino pij dobre/ miód nie ladajaki. Zwłoska się chowaj/ bo tego potrzeba/ Miara podana za Doktora z nieba.
LISTOPAD. Słodkie wino/ miód/ w tym miesiącu zdrowe/ Jedz i Imbiery w słodyczy gotowe. Pomiń łaziebne i zalotne gmachy/ A miedz i stare w piszesz lata Lachy.
GRUDZIEŃ. Grudień nam przyszedł/ noś brew do komina/ Na Stół dawano
po Doktorá daremne záwody.
WRZESIEN. Nieleń się vrwać owoc w sádzie z lekká: Przytym koźiego możesz záżyć mleká A pteki záżiy rożnego korzenia Do potraw/ na cżas krwie zbytniey puscżenia.
PAZDZIERNIK. Maszli psy w pole/ śiatki staw ná ptaki/ Wino piy dobre/ miod nie ledáiáki. Zwłoská się choway/ bo tego potrzebá/ Miárá podána zá Doktorá z niebá.
LISTOPAD. Słodkie wino/ miod/ w tym mieśiącu zdrowe/ Iedz y Imbiery w słodycży gotowe. Pomiń łáźiebne y zalotne gmáchy/ A miedz y stáre w piszesz látá Láchy.
GRVDZIEN. Grudień nam przyszedł/ noś brew do kominá/ Ná Stoł dawano
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Doktor Augustyn nie był zbieg Krzyża, nie uciekał od niego. przeto sam się tłumacząc przydaje: Minus casus timeremus. Mniejbyśmy się Kazusów abo spadków bali. Słuchajcież dalej pamiętliwych słów. Quid fragilius vase vitreo? et tamen servatur, et durat per secula, co ułomniejszego nad statek szklany, a przedcię się chowa i przez wieki trwa. Et si enim casus vitreo vasi timetur, senectus et febris non timetur, choć bowiem naczyniu szklanemu trzeba się przypadku bać, ale nie trzeba się bać aby na starość, aby na febrę nie zapadło. O toćeśmy ułomniejsi i słabsi. Wielka krótkość światowości Modicum Maluczko, gdy nad szkło słabsi
Doktor Augustyn nie był zbieg Krzyżá, nie uciekał od niego. przeto sam się tłumácząc przydáie: Minus casus timeremus. Mnieybyśmy się Kazusow ábo zpadkow bali. Słuchayćież dáley pámiętliwych słow. Quid fragilius vase vitreo? et tamen servatur, et durat per secula, co ułomnieyszego nád státek szklány, á przedćię się chowa i przez wieki trwa. Et si enim casus vitreo vasi timetur, senectus et febris non timetur, choć bowiem naczyniu szklánemu trzebá się przypadku bać, ále nie trzebá się bać áby ná stárość, áby ná febrę nie zápádło. O toćeśmy ułomnieyśi i słábśi. Wielka krotkość świátowośći Modicum Máluczko, gdy nád szkło słábśi
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 85
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
naodleglejszy od Państw WKM. Obywatele. Bo kiedyż przystojniej to się odprawować znidzie/ jeżeli nie przy szczęśliwych początkach panowania WKM. przetrwawszy tak niebezpieczne tej Rzeczyp: klimakterie/ jeśli na tym to miejscu/ na którym auspicia panowania swego wszyscy Królowie Polscy brać zwykli/ na którym insignia Regni, jako pignona libertatum nostrarum chowają się; na którym jako in delubro quodam, tak wielu Panów naszych tej przezacnej Korony Heroica corpora świątobliwych WKM. Przodków odpoczywają/ Na które nigdy żaden obywatel tej Korony sine Religione wspomnieć i wejrzeć nie może. Tu tedy na tym naszym Capitolium Polskim/ Panu nad Pany/ niski naprzód pokłon oddawszy/ onemu jednostajnym wszytkiej Rp
naodlegleyszy od Panstw WKM. Obywátele. Bo kiedyż przystoyniey to się odpráwowáć znidźie/ ieżeli nie przy szczęśliwych początkách pánowánia WKM. przetrwawszy tak niebespieczne tey Rzeczyp: klimákterie/ ieśli ná tym to miescu/ ná ktorym auspicia pánowánia swego wszyscy Krolowie Polscy bráć zwykli/ ná ktorym insignia Regni, iáko pignona libertatum nostrarum chowáią się; ná ktorym iáko in delubro quodam, ták wielu Pánow nászych tey przezacney Korony Heroica corpora świątobliwych WKM. Przodkow odpoczywáią/ Ná ktore nigdy żaden obywátel tey Korony sine Religione wspomnieć i weyrzeć nie może. Tu tedy ná tym nászym Capitolium Polskim/ Panu nád Pány/ niski naprzod pokłon oddawszy/ onemu iednostáynym wszytkiey Rp
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 46
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
IM.
Dnia 6 Novembris. Rano, księstwo IM jechali do katedralnego kościoła, gdzie mszy św. wysłuchawszy, byli w zakryscji od kanoników prowadzeni, relikwie różne widzieli. Miedzy inszemi ze srebra ulana Naświętsza Panna z Panem Jezusem, większa niż na półtora chłopa. U której w piersiach miejsce, kędy się chowa pasek prawdziwy Naświętszej Panny, którym się opasowała. NB
Jechaliśmy potym do mniszek, które się nazywają Kanoniczki. Te, jakochmy weszli do kościoła, czekali nas przede drzwiami, któremi do klasztora wchodzą, przyjmując nas. Te mniszki chodzą po świecku i za maż im wolno iść, jeżeli jakiego im Pan Bóg da
JM.
Dnia 6 Novembris. Rano, księstwo IM jechali do katedralnego kościoła, gdzie mszy św. wysłuchawszy, byli w zakrystiej od kanoników prowadzeni, relikwie różne widzieli. Miedzy inszemi ze srebra ulana Naświętsza Panna z Panem Jezusem, większa niż na półtora chłopa. U której w piersiach miejsce, kędy się chowa pasek prawdziwy Naświętszej Panny, którym się opasowała. NB
Jechaliśmy potym do mniszek, które się nazywają Kanoniczki. Te, jakochmy weszli do kościoła, czekali nas przede drzwiami, któremi do klasztora wchodzą, przyjmując nas. Te mniszki chodzą po świecku i za maż im wolno iść, jeżeli jakiego im Pan Bóg da
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 132
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004