bo to w twojej ręce Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce. DO WIAROŁOMNEJ
Zmyślaj, jako chcesz, sadź się, jako raczysz, Na obietnice, że mię nie zahaczysz, Powiadaj, że mię miłujesz bez miary — Słowa twe żadnej tu nie znajdą wiary. Dobywaj z serca samego wzdychania, Lej łzy i daw się od rzewnego łkania,
Przysięgaj, żeś się statecznie kochała — Nie będziesz wiary i w przysiędze miała. Powiadaj, w serce żeś strzałą raniona Kupidynową i że uleczona Już ta na wieki rana być nie może — Już mię nie zwabisz, strzeż mię tego, Boże! Widzę, co się w cię wlewa i
bo to w twojej ręce Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce. DO WIAROŁOMNEJ
Zmyślaj, jako chcesz, sadź się, jako raczysz, Na obietnice, że mię nie zahaczysz, Powiadaj, że mię miłujesz bez miary — Słowa twe żadnej tu nie znajdą wiary. Dobywaj z serca samego wzdychania, Lej łzy i daw się od rzewnego łkania,
Przysięgaj, żeś się statecznie kochała — Nie będziesz wiary i w przysiędze miała. Powiadaj, w serce żeś strzałą raniona Kupidynową i że uleczona Już ta na wieki rana być nie może — Już mię nie zwabisz, strzeż mię tego, Boże! Widzę, co się w cię wlewa i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 251
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
go skosztowawszy/ albo że tak rzeknę/ ledwie liznąwszy/ na tychmast do Egipskich cebul/ i czosnków świata tego tęskniemy/ a to niechybna/ że ten tylko vivet in aeternum qui manducat ex hoc pane, który manducat, je/ żuje/ pożywa/ połyka z ochotą się karmi/ nie ów co albo zmusu się dawi/ albo z ciekawości kosztuje Qui manducat viuet in aeternum. Poczwarte/ że Najświętszy Sakrament bierzemy/ nie tym afektem i umysłem abyśmy nim posileni/ jako Zbawiciel nasz dla nas i w nas; tak i my w nim i dla niego żyli; ale pono często żebyśmy albo ludzkim oczom/ albo jakom
go skosztowawszy/ álbo że ták rzeknę/ ledwie liznąwszy/ ná tychmást do Egipskich cebul/ y czosnkow świátá tego teskniemy/ á to niechybná/ że ten tylko vivet in aeternum qui manducat ex hoc pane, ktory manducat, ie/ żuie/ pożywa/ połyka z ochotą się kármi/ nie ow co álbo zmusu się dáwi/ álbo z ćiekáwośći kosztuie Qui manducat viuet in aeternum. Poczwarte/ że Náyświętszy Sákráment bierzemy/ nie tym affektem y umysłem ábysmy nim pośileni/ iáko Zbáwićiel nász dlá nas y w nás; ták y my w nim y dlá niego żyli; ále pono często żebysmy álbo ludzkim oczom/ álbo iákom
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 238
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
postawi, Świadczy gospodarzowi ów swoję ochotę, Myjąc ręce: „Będęż jadł ze smakiem oto tę.” „Ej, mów, Marku: da-li Bóg” — rzecze mu brat starszy. Więc siędą za stół, palce ręcznikiem otarszy. Chcąc gość połknąć z wielkiego apetytu całkiem, Nie pożuwszy wprzód, pierwszym dawi się kawałkiem; Który skoro gospodarz pięścią wrócił z karku: „Wszakem cię wczas przestrzegał: mów, da-li Bóg, Marku.” Stąd przypowieść w Podgórzu. Upewniam, że wszędzie, Kto żre nie przeżegnawszy, każdy Markiem będzie. Pierwej po apostolsku trzeba błogosławić, Pożuć po ludzku w zębach, kto się
postawi, Świadczy gospodarzowi ów swoję ochotę, Myjąc ręce: „Będęż jadł ze smakiem oto tę.” „Ej, mów, Marku: da-li Bóg” — rzecze mu brat starszy. Więc siędą za stół, palce ręcznikiem otarszy. Chcąc gość połknąć z wielkiego apetytu całkiem, Nie pożuwszy wprzód, pierwszym dawi się kawałkiem; Który skoro gospodarz pięścią wrócił z karku: „Wszakem cię wczas przestrzegał: mów, da-li Bóg, Marku.” Stąd przypowieść w Podgórzu. Upewniam, że wszędzie, Kto żre nie przeżegnawszy, każdy Markiem będzie. Pierwej po apostolsku trzeba błogosławić, Pożuć po ludzku w zębach, kto się
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 292
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pod rząd sceptra twego i onej z serca nie złożywszy dziczy, twej łaskawości nie zażeł słodyczy. Zdarzy do końca Bóg tę zgodę, zdarzy, choć się też w kącie kto z Antonem czwarzy.
Tuszę, że teraz tańszy Kleopatrze, dwakroć sparznąwszy, na berło nie natrze. Kogo Bóg przez swe mianuje proroki, próżno się dawią krucy, kawy, sroki. Kogo pomazał Bóg przez Samuela, temu być panem z kandydatów wiela. Jeszcze cię promień nie widział słoneczny, kiedyś z metryki przywileje wiecznej, jeszcześ dziecięciem był i barzo młody, kiedyś górnych gwiazd skuteczne dowody, coć prognostyki dawno niezmyślone wróżą, na polską odbierał koronę.
pod rząd sceptra twego i onej z serca nie złożywszy dziczy, twej łaskawości nie zażeł słodyczy. Zdarzy do końca Bóg tę zgodę, zdarzy, choć się też w kącie kto z Antonem czwarzy.
Tuszę, że teraz tańszy Kleopatrze, dwakroć sparznąwszy, na berło nie natrze. Kogo Bóg przez swe mianuje proroki, próżno się dawią krucy, kawy, sroki. Kogo pomazał Bóg przez Samuela, temu być panem z kandydatów wiela. Jeszcze cię promień nie widział słoneczny, kiedyś z metryki przywileje wiecznéj, jeszcześ dziecięciem był i barzo młody, kiedyś górnych gwiazd skuteczne dowody, coć prognostyki dawno niezmyślone wróżą, na polską odbierał koronę.
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 69
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
, Mając co jeść i co pić z najdłuższymi laty, Jemu kapłony, gęsi wieprze tyją, woły, Pełne trunków piwnice, pełne zbóż stodoły Mając, pełne ryb stawy, prócz tego, co w borach Ptaków, zwierzów, w rzekach ryb pływa i w jeziorach — Wżdy jakby nie miał co jeść jutro, aż się dawi, Tak żre dzisia, że tego żołądek nie strawi; Owszem, mogąc dłużej jeść i tuczyć te ścierwy, Zepsowawszy zbytkami zdrowie, umrze pierwej. 508 (D). SOBOTA
Niech nas nie potwarzają, niech Żydzi nie plotą, Żebyśmy ich święconą gardzili sobotą; I owszem ją święcimy barziej niż niedziele, Gdzie
, Mając co jeść i co pić z najdłuższymi laty, Jemu kapłony, gęsi wieprze tyją, woły, Pełne trunków piwnice, pełne zbóż stodoły Mając, pełne ryb stawy, prócz tego, co w borach Ptaków, zwierzów, w rzekach ryb pływa i w jeziorach — Wżdy jakby nie miał co jeść jutro, aż się dawi, Tak żre dzisia, że tego żołądek nie strawi; Owszem, mogąc dłużej jeść i tuczyć te ścierwy, Zepsowawszy zbytkami zdrowie, umrze pierwej. 508 (D). SOBOTA
Niech nas nie potwarzają, niech Żydzi nie plotą, Żebyśmy ich święconą gardzili sobotą; I owszem ją święcimy barziej niż niedziele, Gdzie
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 500
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pada Na ząb/ a tym więcej chce im więce yprzykłada. Jako w się ze wszej ziemie morze rzeki zbija/ A wód niesyte curze wtąż źrzodła wypija; Jako pażerny ogień obrokom nie łaje/ Spasię drwe by nawięcej/ i im barziej staje/ Tym jadła łaknie barziej/ i łakomiej trawi: Tak Erysychton brzydki obrokiem się dawi/ A jednak nosić każe: wszytko się w nim staje Jadło/ jadła podniatą/ i czczy brzuch zostaje: Już ojczystych popuścił dla kałduna włości/ Glód jednak nie uchylił zwyczajnej srogości. Brzdennego żarłoctwa burzy płomień brzydki. Nakoniec gdy dostatki w wantuch wetkał wszytki. Ojca godna inszego cora zostawała I tę stawiż naprzedaj
pada Ná ząb/ á tym więcey chce im więce yprzykłáda. Iáko w się ze wszey źiemie morze rzeki zbiia/ A wod niesyte curze wtąż źrzodłá wypiia; Iáko páźerny ogień obrokom nie łáie/ Spasię drwe by nawięcey/ y im bárźiey sstáie/ Tym iadłá łáknie bárźiey/ y łakomiey trawi: Ták Erysychton brzydki obrokiem się dawi/ A iednak nośić każe: wszytko się w nim sstáie Iadło/ iadła podniátą/ y czczy brzuch zostáie: Iuż oyczystych popuśćił dla káłduná włośći/ Glod iednák nie vchylił zwyczáyney srogośći. Brzdennego żárłoctwá burzy płomień brzydki. Nákoniec gdy dostatki w wántuch wetkał wszytki. Oycá godna inszego corá zostawáłá Y tę stáwiż náprzeday
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 215
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636