więcej, Bo nas isonomija zaleci tym pręczej. To jest: za równy podział, że u nas tak cnoty W takiej wadze, jako też wierutne niecnoty. Nic inszego, wierzcie mi, tam nie używają, Bo żadnej tradycyjej o Bogu nie mają, Ani o Synu Bożym i o Świętym Duchu,
Wszytka u nich tkwi wiara w ministrowym słuchu. Wprawdzie-ć jeden arian czasu niedawnego, Podjął się czterdzieści dni pościć był dlatego, Żeby mógł Ducha widzieć Bożego widomie. Powiedział to zborowi, powiedział i w domie. Gdy przyszedł dzień czterdziesty, na łóżku leżący, Zaraz z wieczora jeszcze, bynamniej nie śpiący, Patrzy i pilno patrzy,
więcej, Bo nas isonomija zaleci tym pręczej. To jest: za równy podział, że u nas tak cnoty W takiej wadze, jako też wierutne niecnoty. Nic inszego, wierzcie mi, tam nie używają, Bo żadnej tradycyjej o Bogu nie mają, Ani o Synu Bożym i o Świętym Duchu,
Wszytka u nich tkwi wiara w ministrowym słuchu. Wprawdzie-ć jeden aryjan czasu niedawnego, Podjął się czterdzieści dni pościć był dlatego, Żeby mógł Ducha widzieć Bożego widomie. Powiedział to zborowi, powiedział i w domie. Gdy przyszedł dzień czterdziesty, na łóżku leżący, Zaraz z wieczora jeszcze, bynamniej nie śpiący, Patrzy i pilno patrzy,
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 371
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
się krwią spluskają Lwi erymantscy ślepo wypadają.
Nic cymerejskie cienie ich nie straszą, Nie wody czarne pragnienia ugaszą, Ale poboje, i sprosnej posoki. Wbród wytarzane konie ich po boki. A wielki Andrzej wojewoda w radzie Krajów wołyńskich, na stos silny kładzie Ciężkie ich łupy, kołem gdzie sieczone, Głów bisurmańskich pale tkwią natknione. Nigdy żyzniejszy drogiem Nilus błotem, Ani bogatszy swojem Tagus złotem, Jako co rzadko mieszkane gdzie beły, Bracławskie dzicze za niego kwitnęły. Póżniej już widzieć w Wołoszech Michała: O która kiedy śmałość porównała! Które i serce podobne i siły, O taki drugi szaniec się ważyły? On dzięcznej żony krwią uwiedzion miłą
się krwią spluskają Lwi erymantscy ślepo wypadają.
Nic cymmerejskie cienie ich nie straszą, Nie wody czarne pragnienia ugaszą, Ale poboje, i sprosnej posoki. Wbród wytarzane konie ich po boki. A wielki Andrzej wojewoda w radzie Krajów wołyńskich, na stos silny kładzie Ciężkie ich łupy, kołem gdzie sieczone, Głów bisurmańskich pale tkwią natknione. Nigdy żyzniejszy drogiem Nilus błotem, Ani bogatszy swojem Tagus złotem, Jako co rzadko mieszkane gdzie beły, Bracławskie dzicze za niego kwitnęły. Póżniej już widzieć w Wołoszech Michała: O która kiedy śmałość porównała! Które i serce podobne i siły, O taki drugi szaniec się ważyły? On dzięcznej żony krwią uwiedzion miłą
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 53
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
nie pomogą choćby krwawe prośby, nic nie wskórają łajania i groźby – gwałtem się garnąć będzie do chorego, żyć pragnącego. Nic pewniejszego, iżeć weźmie zdrowie, lecz kiedy, której godziny? – nie powie, w tęskności tylko chorego zostawi, strachu nabawi. Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny, w sercu tkwią smutne, żałosne nowiny: że trzeba w drogę tam, kędy nie chcemy, ale musiemy. Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy, tak dzienne, jako i nocne zabawy, które popełnił, nie dbając na Boga, skąd wielka trwoga. Skończą się wtenczas rozkoszy grzechowe, już się nie wrócą pociechy światowe, a
nie pomogą choćby krwawe prośby, nic nie wskórają łajania i groźby – gwałtem się garnąć będzie do chorego, żyć pragnącego. Nic pewniejszego, iżeć weźmie zdrowie, lecz kiedy, której godziny? – nie powie, w tęskności tylko chorego zostawi, strachu nabawi. Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny, w sercu tkwią smutne, żałosne nowiny: że trzeba w drogę tam, kędy nie chcemy, ale musiemy. Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy, tak dzienne, jako i nocne zabawy, które popełnił, nie dbając na Boga, skąd wielka trwoga. Skończą się wtenczas rozkoszy grzechowe, już się nie wrócą pociechy światowe, a
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 9
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
mężowi nie odpuszczę, aż na sądzie Bożym i, póki mi piasku nie nasypią na oczy, nie zabaczę, co mi wyrządzał”.
Aza i to nie hipochondria? Była na kazaniu, gdzie kaznodzieja o małżeństwie kazał w Kanie Galilejskiej i powiedział, ze niewiasta z bokowej kości stworzona. Cóż potym, kiedy ta kość tkwi chłopu w gardle aż do umoru; ale zaś bywa taki mąż, co onę kość jako pies gryzie, wziąwszy miedzy łabuśki. Owa to słysząc, rzecze, ze to „mój małżonek na mię naprawił tego księdza; ale przyjdzieć po kolędzie, zamknę dom przed nim”. I tak uczyniła przeszłej kolędy.
Chciej ze
mężowi nie odpuszczę, aż na sądzie Bożym i, póki mi piasku nie nasypią na oczy, nie zabaczę, co mi wyrządzał”.
Aza i to nie hipochondrya? Była na kazaniu, gdzie kaznodzieja o małżeństwie kazał w Kanie Galilejskiej i powiedział, ze niewiasta z bokowej kości stworzona. Cóż potym, kiedy ta kość tkwi chłopu w gardle aż do umoru; ale zaś bywa taki mąż, co onę kość jako pies gryzie, wziąwszy miedzy łabuśki. Owa to słysząc, rzecze, ze to „mój małżonek na mię naprawił tego księdza; ale przyjdzieć po kolędzie, zamknę dom przed nim”. I tak uczyniła przeszłej kolędy.
Chciej ze
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 185
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Cwała we łbie i choć mię z sobą kto zawabi Tam, gdzie drogo dla wczasu ściany swe jedwabi, Choć na okręt budowny, choć na konia wsiędę, Troski z okrętu, troski z siodła nie pozbędę. Niewysłowionej Boże dobroci! Ty moję Cnotę mi wróć i utwierdź sam prze litość swoję.
Ulży sercu, które tkwi w takowej niewoli, Twojemu miłosierdziu, Twojej łasce kwoli. Daj znak łaskawszej twarzy Twojej, wieczny Boże, A on mię w mych kłopotach ciężkich podpomoże. Ludzkich się gróźb nie lękam, ani praktyk boję, Twej tylko łaski żebrzę, o tę samę stoję. Gdy nie zechcesz, niech, jak chce, na mię
Cwała we łbie i choć mię z sobą kto zawabi Tam, gdzie drogo dla wczasu ściany swe jedwabi, Choć na okręt budowny, choć na konia wsiędę, Troski z okrętu, troski z siodła nie pozbędę. Niewysłowionej Boże dobroci! Ty moję Cnotę mi wróć i utwierdź sam prze litość swoję.
Ulży sercu, które tkwi w takowej niewoli, Twojemu miłosierdziu, Twojej łasce kwoli. Daj znak łaskawszej twarzy Twojej, wieczny Boże, A on mię w mych kłopotach ciężkich podpomoże. Ludzkich się gróźb nie lękam, ani praktyk boję, Twej tylko łaski żebrzę, o tę samę stoję. Gdy nie zechcesz, niech, jak chce, na mię
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 387
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, numini pacisAugustowi, bóstwu pokoju, wiernych serc i zmysłów powinna konsekrować victimasofiary.
Raczże przyjąć, Najjaśniejszy Królu, Panie Nasz Miłościwy, z najdobrotliwszej klemencji swojej, która pro templis et ture calentibus aris te fruitur, posuitque suas hoc pectore sedesjakoby w świątyniach i na ołtarzach z żarzącym się kadzidłem w tobie tkwi i w tym oto sercu za-łożyła swą siedzibę, tę ex ubertatez plonu słodkiego pokoju zebraną ofiarę, którą wierne poddaństwo przedtem Jagiełłów, a teraz Jagiellonidis WKrMci cum voto wszelkich jako najdoskonalszych szczęśliwości, quibus ampliora ne a diis quidem immortalibus optari queuntz życzeniami... od których większych nawet ze strony bogów nieśmiertelnych nie można
, numini pacisAugustowi, bóstwu pokoju, wiernych serc i zmysłów powinna konsekrować victimasofiary.
Raczże przyjąć, Najjaśniejszy Królu, Panie Nasz Miłościwy, z najdobrotliwszej klemencji swojej, która pro templis et ture calentibus aris te fruitur, posuitque suas hoc pectore sedesjakoby w świątyniach i na ołtarzach z żarzącym się kadzidłem w tobie tkwi i w tym oto sercu za-łożyła swą siedzibę, tę ex ubertatez plonu słodkiego pokoju zebraną ofiarę, którą wierne poddaństwo przedtem Jagiełłów, a teraz Jagiellonidis WKrMci cum voto wszelkich jako najdoskonalszych szczęśliwości, quibus ampliora ne a diis quidem immortalibus optari queuntz życzeniami... od których większych nawet ze strony bogów nieśmiertelnych nie można
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 225
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się stłucze i na proch przekuje złej Nemezydy młotem.
Nieżyczliwe się pasmem wloką fata, ciągnąc niefortun niemało za sobą, za któremi Śmierć i inne przygody wtąż pośpieszają na człowiecze lata, niewymówione ani raną dobą, ani osobą. Tak, co dnia biorąc nieuchronne szkody, spina się żalem jak chalibską śróbą ból w sercu i tkwi dłotem. 2.
Nie masz, niestetyż, nie masz podobieństwa, trwać co by w świecie doskonale miało! Gdziekolwiek jedno rzucisz swoje oko, nie znajdziesz w żadnym porcie bezpieczeństwa, gdzie by swą nawę warownie i cało zawieść się zdało.
Morze śmiertelne roźlało szeroko i wszytkie rumy ziemie opasało, nieb tylko nie zaleje
się stłucze i na proch przekuje złej Nemezydy młotem.
Nieżyczliwe się pasmem wloką fata, ciągnąc niefortun niemało za sobą, za któremi Śmierć i inne przygody wtąż pośpieszają na człowiecze lata, niewymówione ani raną dobą, ani osobą. Tak, co dnia biorąc nieuchronne szkody, spina się żalem jak chalibską szrobą ból w sercu i tkwi dłotem. 2.
Nie masz, niestetyż, nie masz podobieństwa, trwać co by w świecie doskonale miało! Gdziekolwiek jedno rzucisz swoje oko, nie znajdziesz w żadnym porcie beśpieczeństwa, gdzie by swą nawę warownie i cało zawieść się zdało.
Morze śmiertelne roźlało szeroko i wszytkie rumy ziemie opasało, nieb tylko nie zaleje
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 55
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
sadzone, Drzewem czarnym wygładzone; Zdadzą się być malowane, Kształtnie wypolerowane. Nade drzwiami jest ganeczek, Z dołu do niego wschodeczek. Cmentarz dosyć jest przestrony, Szpital z szkołą z drugiej strony. Parkan wkoło i dzwonica Zboku, a przy niej ulica. Przeciwko apostołowie, Na krzyżu Pan, z ciernia w głowie Korona tkwi: żałobliwa Twarz niebieska świątobliwa. Pod krzyżem pewne figury, Jakby płakały z natury. To ksiądz proboszcz renowował, Ozdobił i poprawował. Kaplica Moskiewska
Niedaleko tuż kaplica. Moskiewska, na niej tablica Marmurowa z literami, Złotemi charakterami. Tam znajdziesz wielkie zwycięstwo. Królewskie odważne męstwo. Wtenczas cara moskiewskiego Pojmał z bracią, Szujskiego
sadzone, Drzewem czarnym wygładzone; Zdadzą się być malowane, Kształtnie wypolerowane. Nade drzwiami jest ganeczek, Z dołu do niego wschodeczek. Cmyntarz dosyć jest przestrony, Szpital z szkołą z drugiej strony. Parkan wkoło i dzwonica Zboku, a przy niej ulica. Przeciwko apostołowie, Na krzyżu Pan, z ciernia w głowie Korona tkwi: żałobliwa Twarz niebieska świątobliwa. Pod krzyżem pewne figury, Jakby płakały z natury. To ksiądz proboszcz renowował, Ozdobił i poprawował. Kaplica Moskiewska
Niedaleko tuż kaplica. Moskiewska, na niej tablica Marmurowa z literami, Złotemi charakterami. Tam znajdziesz wielkie zwycięstwo. Królewskie odważne męstwo. Wtenczas cara moskiewskiego Poimał z bracią, Szujskiego
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 74
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
BRUSKIE się mianują/ Aczkolwiek się słuszniej zwać HERCYGAMI mają. Jednak przecię po tym to swym HERCYGV jeszcze/ Trzymają tu w kuźnicy tej ojczyste miejsce.
Dawna to Familia i dom starożytny/ A od serca śmiałego ma imię Serdeczny. Których wielki animusz i znaczne postępki/ Tym znakiem (jak tu widzisz) wyrażono wszytki.
Tkwi oto serce prawie w śrzód pola białego/ W wiejzchu zaś przepasany bindą Helm: a z niego Wychodzą po obu stron skrzydła rozciągnione Orłowe/ w których serca także są utknione. NA Tenże HERB Serdecznik nazwany.
FOrtuna acz jest zdradna/ ale serce śmiałe Wzgardziwszy nią: kusi się o rzeczy niemałe. W tym odnosi
BRVSKIE sie miánuią/ Aczkolwiek sie słuszniey zwáć HERCYGAMI máią. Iednák przecię po tym to swym HERCYGV iescze/ Trzymáią tu w kuźnicy tey oyczyste mieysce.
Dawna to Fámilia y dom stárożytny/ A od sercá śmiáłego ma imię Serdeczny. Ktorych wielki ánimusz y znáczne postępki/ Tym znákiem (iák tu widźisz) wyráżono wszytki.
Tkwi oto serce práwie w śrzod polá białego/ W wieyzchu záś przepásány bindą Helm: á z niego Wychodzą po obu stron skrzydłá rośćiągnione Orłowe/ w ktorych sercá tákże są vtknione. NA TENZE HERB Serdecznik názwány.
FOrtuna ácz iest zdrádna/ ále serce śmiáłe Wzgárdźiwszy nią: kuśi sie o rzeczy niemáłe. W tym odnośi
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: F2
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Ja jednak mając zato; iż ochotą swą i dobrą wolą dopomożecie mi posłuchać na świętą Chwałę jego/ przypomnię tu i podam sposoby/ tym porządkiem. Apoc: 3 Ioan: 14. SPOSÓB Jako naprzód BOga Ojca w sercu i duszy naszej możemy uczestować.
BOga Ojca w sercu i Duszy naszej uczcimy/ jeśli będzie tkwić w ustawicznej pamięci naszej o Testament Tobiasza Z. Synowi napisany. Przez wszytkie dni żywota twego miej na pamięci Boga, a strzeż się abyś kiedy na grzech nie zezwoliła nieprzestąpił przykazania Pana Boga naszego. I ono: Na każdym miejscu oczy Pańskie upatrują dobre i złe. A jako pilno upatrują uważajmy: Sladom
Ia iednák maiąc záto; iż ochotą swą y dobrą wolą dopomożećie mi posłucháć ná świętą Chwáłę iego/ przypomnię tu y podam sposoby/ tym porządkiem. Apoc: 3 Ioan: 14. SPOSOB Iáko naprzod BOgá Oycá w sercu y duszy naszey możemy vczestowáć.
BOgá Oycá w sercu y Duszy nászey vczćimy/ ieśli będźie tkwić w vstáwiczney pámięći nászey o Testáment Tobiaszá S. Synowi nápisány. Przez wszytkie dni żywota twego miey na pamięći Bogá, á strzeż się ábyś kiedy ná grzech nie zezwoliłá nieprzestąpił przykazania Paná Bogá nászego. Y ono: Na kożdym mieyscu oczy Panskie vpatruią dobre i złe. A iáko pilno vpatruią vważaymy: Sladom
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 96
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650