Sufragia dają na papieża, obierając go: malowana od sławnego malarza Gabryele Archangilo, w której kaplicy malowany jest po wszystkich ścianach Universale estromum Judicium, na odgłos trąb ciał powstających na sąd Boży; cudowna sztuka, jakiej równa być nie może: jedne ciała wstały, drugie wstają, trzecie wstać gotują się i niby przez gwałt dobywają się; jedne ciała zupełne, drugie w kościach zupełnych, inne w kościach rozsypanych i t. d.; jedne dusze z ciałami wesoło i z afektem pragnienia powstające, drugie odwracające i zakrywające oczy od twarzy Majestatu Pańskiego; krzywiące się, marszczące, wrzeszczące, rozpaczające i t. d.; ciała świętych, Bartłomiej z
Sufragia dają na papieża, obierając go: malowana od sławnego malarza Gabryele Archangilo, w któréj kaplicy malowany jest po wszystkich ścianach Universale estromum Judicium, na odgłos trąb ciał powstających na sąd Boży; cudowna sztuka, jakiéj równa być nie może: jedne ciała wstały, drugie wstają, trzecie wstać gotują się i niby przez gwałt dobywają się; jedne ciała zupełne, drugie w kościach zupełnych, inne w kościach rozsypanych i t. d.; jedne dusze z ciałami wesoło i z afektem pragnienia powstające, drugie odwracające i zakrywające oczy od twarzy Majestatu Pańskiego; krzywiące się, marszczące, wrzeszczące, rozpaczające i t. d.; ciała świętych, Bartłomiéj z
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 89
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, matki naszej plemię, Uduszon, wstaje dotknąwszy się ziemie;
Tak i odcięta od własnej gałęzi Latorośl w nowym pniaku się przyjmuje; I smok dorosły afrykańskiej więzi Łupież porzuca, kiedy wiosnę czuje; Tak i jedwabny worek, co go więzi, Robak na nowy żywot przegryzuje; Tak i jaskółki, zbywszy zimnych lodów, Dobywają się lecie z mokrych chłodów.
Dziś się rok zaczął, dziś Janus dwuczoły Twarz przednią swoję i młodą przywraca; Dziś ten pierścionek, który swymi koły Niebieskie wszytkie okręgi obraca, Dziś i egipski wąż do nas wesoły Obrotem swoim dorocznim się wraca,
Co się zakrętem jednostajnym wije I ogon w gębę zacerklony kryje.
Dziś i Zbawiciel
, matki naszej plemię, Uduszon, wstaje dotknąwszy się ziemie;
Tak i odcięta od własnej gałęzi Latorośl w nowym pniaku się przyjmuje; I smok dorosły afrykańskiej więzi Łupież porzuca, kiedy wiosnę czuje; Tak i jedwabny worek, co go więzi, Robak na nowy żywot przegryzuje; Tak i jaskółki, zbywszy zimnych lodów, Dobywają się lecie z mokrych chłodów.
Dziś się rok zaczął, dziś Janus dwuczoły Twarz przednią swoję i młodą przywraca; Dziś ten pierścionek, który swymi koły Niebieskie wszytkie okręgi obraca, Dziś i egipski wąż do nas wesoły Obrotem swoim dorocznim się wraca,
Co się zakrętem jednostajnym wije I ogon w gębę zacerklony kryje.
Dziś i Zbawiciel
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 202
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
gdy zaraz słyszy co nowego, I że Bohu około, tamte wszytkie Włości Ogarnąwszy Krzywonos, znosi Majetności Książąt młodych, grasując po nich bez odporu; Księżne swą do Wiśniowca z cześcią, mniejszą Dworu, I spół zawadzające w-tej drodze cieżary Wprzód wyprawi, a sam już pójdzie w te pożary. Książę Wiśniowieckie Wojewoda Ruski z-Zadniepra się dobywa WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ W Bracławską Ukrainę idzie.
Jakoby się w-tym cieniu, i wszytkich rozpaczy Słońce wrócić zgubione zdało, nie inaczy: Albo gdy w-rozgniewaniu Oceańskim pływa Morski Okret, a już nań mokra się dobywa Śmierć samopas: Maszt upadł, i już bez nadzieje, I tam i sam miotany bokami się
gdy zaraz słyszy co nowego, I że Bohu około, tamte wszytkie Włośći Ogarnąwszy Krzywonos, znośi Máietnośći Xiążąt młodych, grassuiąc po nich bez odporu; Xieżne swą do Wiśniowcá z cześćią, mnieyszą Dworu, I społ zawadzaiące w-tey drodze ćieżary Wprzod wypráwi, á sam iuż poydźie w te pożary. Xsiąże Wiśniowieckie Woiewoda Ruski z-Zadniepra się dobywa WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY W Bracławską Ukráinę idzie.
Iakoby sie w-tym ćieniu, i wszytkich rozpaczy Słonce wroćić zgubione zdało, nie inaczy: Albo gdy w-rozgniewaniu Oceanskim pływa Morski Okret, á iuż náń mokra sie dobywa Smierć samopas: Maszt upadł, i iuz bez nadźieie, I tam i sam miotany bokami sie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 16
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
drodze cieżary Wprzód wyprawi, a sam już pójdzie w te pożary. Książę Wiśniowieckie Wojewoda Ruski z-Zadniepra się dobywa WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ W Bracławską Ukrainę idzie.
Jakoby się w-tym cieniu, i wszytkich rozpaczy Słońce wrócić zgubione zdało, nie inaczy: Albo gdy w-rozgniewaniu Oceańskim pływa Morski Okret, a już nań mokra się dobywa Śmierć samopas: Maszt upadł, i już bez nadzieje, I tam i sam miotany bokami się chwieje: Jednoż mu się o Rafe, abo gdzie krzemienny Rozbić Szkopuł. Tym czasem na niebie zbawienny Polluks wznidzie aż zaraz burzą, te ukróci, I już zdesyerowane zdrowie drugim wróci. Tak się i nam widziało co
drodze ćieżary Wprzod wypráwi, á sam iuż poydźie w te pożary. Xsiąże Wiśniowieckie Woiewoda Ruski z-Zadniepra się dobywa WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY W Bracławską Ukráinę idzie.
Iakoby sie w-tym ćieniu, i wszytkich rozpaczy Słonce wroćić zgubione zdało, nie inaczy: Albo gdy w-rozgniewaniu Oceanskim pływa Morski Okret, á iuż náń mokra sie dobywa Smierć samopas: Maszt upadł, i iuz bez nadźieie, I tam i sam miotany bokami sie chwieie: Iednoż mu sie o Ráfe, abo gdźie krzemienny Rozbić Szkopuł. Tym czasem ná niebie zbawienny Pollux wznidźie áż zaraz burzą, te ukroći, I iuż zdesyerowáne zdrowie drugim wroći. Ták sie i nam widźiáło co
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 16
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
osobliwie panując in statu libero, w tym największą zakładają ambicją przełamać to, co im się opiera; im bardziej prawa nasze ręce im wiążą, z tym większym gwałtem chcieliby ten węzeł rozerwać, i jako powietrze większego impetu przez kompressyą nabywa, tak ambicja panujących, wolnością przyciśniona, z tym większą wiolencją z tego przymusu się dobywa; i z tąd ustawicźne pasowanie się wolności z majestatem, z którego czi podobna spodziewać się spokojnego rządu?
Ale dajmy to żeby królowie nasi byli tak sprawiedliwi, żeby panowali iuxta strictam regulam pactorum conventorum, żeby i na krok niechcieli wykroczyć extra spheram praw i swobód, naszych; kto sobie pomyślić może żeby w nich
osobliwie panuiąc in statu libero, w tym naywiększą zakładaią ambicyą przełamać to, co im się opiera; im bardźiey prawa nasze ręce im wiąźą, z tym większym gwałtem chćieliby ten węzeł rozerwać, y iako powietrze większego impetu przez kompressyą nabywa, tak ambicya panuiących, wolnośćią przyćiśniona, z tym większą wiolencyą z tego przymusu się dobywa; y z tąd ustawicźne passowańie się wolnośći z majestatem, z ktorego cźy podobna spodziewać się spokoynego rządu?
Ale daymy to źeby krolowie naśi byli tak sprawiedliwi, źeby panowali iuxta strictam regulam pactorum conventorum, źeby y na krok niechćieli wykroczyć extra spheram praw y swobod, naszych; kto sobie pomyslić moźe źeby w nich
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 27
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
czasom i kwartałom roku całego korespondować tudzież z inszymi rzeczami pod niebem stworzonymi z ich w czasie perfekcyjonowaniem się i pożytkami jaką proporcyją i podobieństwo mieć możemy, niech mi się tu godzi zażyć eksplikacji dyskursu z podających się oczom, praktyce i używaniu naszemu ogrodów, ziół, drzew i wszelkich pracy i industrii ludzkiej zasiewów i pożytków. Dobywa się ono porami swoimi z ziemi, podnosi w przyjemnej barwie, bujności i wigorze tudzież w kwiat gęsty zabiera którykolwiek do używania naszego zasiew. A zaraz wielbiemy szczyrej, cnotliwej i prawdziwej pracy gospodarskiej błogosławieństwo niebieskie, szacujemy nasienia istotę, ziemi cnotę, pługu i lemiesza regularne zażycie, czas i wiosnę w humorach łagodnie utemperowane i widziemy
czasom i kwartałom roku całego korespondować tudzież z inszymi rzeczami pod niebem stworzonymi z ich w czasie perfekcyjonowaniem się i pożytkami jaką proporcyją i podobieństwo mieć możemy, niech mi się tu godzi zażyć eksplikacyi dyskursu z podających się oczom, praktyce i używaniu naszemu ogrodów, ziół, drzew i wszelkich pracy i industryi ludzkiej zasiewów i pożytków. Dobywa się ono porami swoimi z ziemi, podnosi w przyjemnej barwie, bujności i wigorze tudzież w kwiat gęsty zabiera którykolwiek do używania naszego zasiew. A zaraz wielbiemy szczyrej, cnotliwej i prawdziwej pracy gospodarskiej błogosławieństwo niebieskie, szacujemy nasienia istotę, ziemi cnotę, pługu i lemiesza regularne zażycie, czas i wiosnę w humorach łagodnie utemperowane i widziemy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 210
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
leżą. To miejsce przebywszy; znowu się inne prezentuje, Dorsum Asini nazwane i to przeszedłszy, trzeba iść dwie mili na Pagórek, a nanim dolina sucha bez wody, śniegiem tylko chłodząca tam wstępujących Tandem wyszedłszy na sam wierzchołek ETNY, jest równina piaskami usypana, bez kamieni, rozpadlinami porysowana, z których mały dymek dobywa się Na śrzodku wierzchołka jest wielkie OKNO proprie CRATER, Otchłań, i Komin, obszerny na kroków wkoło cztery tysiące, według Solina, a Kluweriusza na 20 staj. Te Okno na dół coraz wąższym się zdaje, z którego przez interstitia, albo przestając, wybuchają o Górach znaczniejch w Świecie
ognie, ściany w Orificium tym są
leżą. To mieysce przebywszy; znowu się inne prezentuie, Dorsum Asini nazwane y to przeszedłszy, trzeba iść dwie mili na Pagorek, a nanim dolina sucha bez wody, śniegiem tylko chłodząca tam wstępuiących Tandem wyszedłszy na sam wierzchołek ETNY, iest rownina piaskami usypana, bez kamieni, rospadlinami porysowana, z ktorych mały dymek dobywa się Na śrzodku wierzchołka iest wielkie OKNO propriè CRATER, Otchłań, y Komin, obszerny na krokow wkoło cztery tysiące, według Solina, a Kluweryusza na 20 stay. Te Okno na doł coraz wąższym się zdaie, z ktorego przez interstitia, albo przestaiąc, wybuchaią o Gorach znacznieych w Swiecie
ognie, ściany w Orificium tym są
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 545
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
całych Włoszech przez Hunnów wyznaczyło, Teste Vincentio. o Zrzodłach osobliwych TERME, albo CIEPLICE, ŁAZNIE i Wody Kąpiącym się Zdrowe
CIEPLICE ordinariè od ciepłych Wód biorą denominacją: Ciepłe zaś Wody sprawuje albo ogień podziemny, albo siarczysta materia in fundo ich będąca, albo też, że od tychże Minerałów ekshalacje ciepłe, temiż dobywając się meatami, któremi i Woda, ją zagrzewają sobą. WODY te często mają vim medend, odor z siebie lub miły, lub przykry wydają i smak winny: Czego obojga jest okazją Sól, Salitra, Hałun, Siarka, item Złoto, Srebro, i inne Metale, albo w żyłach, albo in fundo Cieplic się
całych Włoszech przez Hunnow wyznaczyło, Teste Vincentio. o Zrzodłach osobliwych THERMAE, albo CIEPLICE, ŁAZNIE y Wody Kąpiącym się Zdrowe
CIEPLICE ordinariè od ciepłych Wod biorą denominacyą: Ciepłe zaś Wody sprawuie albo ogień podziemny, albo siarczysta materya in fundo ich będąca, albo też, że od tychże Minerałow exhalacye ciepłe, temisz dobywaiąc się meatami, ktoremi y Woda, ią zagrzewaią sobą. WODY te często maią vim medend, odor z siebie lub miły, lub przykry wydaią y smak winny: Czego oboyga iest okazyą Sol, Salitra, Hałun, Siarka, item Złoto, Srebro, y inne Metalle, albo w żyłach, albo in fundo Cieplic się
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 571
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
oczu się rodzę Ludzkich, a rosnę nałogiem. Wiele jest takich Ludzi, co mię zowią BOGIEM.
Ognia nie mam, a palę, obszernie panuję, Na powietrzu i ziemi, moc mę każdy czuje.
Jest to Miłość, która wsżędzie panuje, i wiele dokazuje.
Dwunasta Zagadka.
Za kratą jestem więzień, stamtąd się dobywam, Na Pałacach i w chatach, w im momencie bywam, Zem miętki, naginam się na tę, i tę stronę, Mnie spytać co dobrego, czy gorzkie, czy słone. Zgubię wielu i siebie, jeśli Pan mój głupi, Jemu się często zmiele, a mnie słudze skrupi. Znaczy się język Ludzki
oczu się rodzę Ludzkich, á rosnę nałogiem. Wiele iest takich Ludzi, co mię zowią BOGIEM.
Ognia nie mam, a palę, obszernie panuię, Na powietrzu y ziemi, moc mę każdy czuie.
Iest to Miłość, ktora wsźędzie panuie, y wiele dokazuie.
Dwunasta Zagadka.
Za kratą iestem więzień, ztamtąd się dobywam, Na Pałacach y w chatach, w ym momencie bywam, Zem miętki, naginam się na tę, y tę stronę, Mnie spytac co dobrego, czy gorzkie, czy słone. Zgubię wielu y siebie, ieśli Pan moy głupi, Iemu się często zmiele, a mnie słudze skrupi. Znaczy się ięzyk Ludzki
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1203
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
o czym nie wiedząc, zabawiliśmy się i napijaliśmy się, a gdy późno przyjeżdżałem do stancji, w której kamienicy i Broński, plenipotent Sapiehy, podkanclerzego lit., miał stancją, i zacząłem stukać, Broński w wielkim był strachu, rozumiejąc, że przyjaciele księcia Radziwiłła, marszałka trybunalskiego, do niego się dobywają. Ledwo mi otworzył, obaczywszy, że sam jeden jadę.
Nazajutrz tedy o tę niegodziwą sprawę z Wołodkowiczem deputatem, od plenipotenta zrąbanym, wielki rumor powstał. A że między rąbiącymi znajdowali się deputaci: Stanisław Zawisza, deputat kowieński, teraźniejszy marszałek dworu księcia wojewody ruskiego, Danejko, deputat! nowogródzki, i Hołyński,
o czym nie wiedząc, zabawiliśmy się i napijaliśmy się, a gdy późno przyjeżdżałem do stancji, w której kamienicy i Broński, plenipotent Sapiehy, podkanclerzego lit., miał stancją, i zacząłem stukać, Broński w wielkim był strachu, rozumiejąc, że przyjaciele księcia Radziwiłła, marszałka trybunalskiego, do niego się dobywają. Ledwo mi otworzył, obaczywszy, że sam jeden jadę.
Nazajutrz tedy o tę niegodziwą sprawę z Wołodkowiczem deputatem, od plenipotenta zrąbanym, wielki rumor powstał. A że między rąbiącymi znajdowali się deputaci: Stanisław Zawisza, deputat kowieński, teraźniejszy marszałek dworu księcia wojewody ruskiego, Danejko, deputat! nowogródzki, i Hołyński,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 567
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986