, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał. 208. DO UTRATNEGO
Wszytkoś przepił, po dobrym coś wziął ojcu, strychem; Moja rada: w kapicę wleźć i zostać mnichem. I kiedyć już nie stało ojcowskiego chleba, Przynajmniej myśl o cudzym dochrapać się nieba. Lecz jeśliś w kuflu szczęście największe położył, Tam go nie masz, więc tu pij, byłeś śmierci dożył. 209. DO PANNY NA MUCHY
Trzy dziewięci much w maju potrzeba zjeść pierwej, Tak radzą doktorowie, nim oblecą ścierwy. Ja choć się tym plugastwem z przyrodzenia brzydzę, Choć nie w
, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał. 208. DO UTRATNEGO
Wszytkoś przepił, po dobrym coś wziął ojcu, strychem; Moja rada: w kapicę wleźć i zostać mnichem. I kiedyć już nie stało ojcowskiego chleba, Przynajmniej myśl o cudzym dochrapać się nieba. Lecz jeśliś w kuflu szczęście największe położył, Tam go nie masz, więc tu pij, byłeś śmierci dożył. 209. DO PANNY NA MUCHY
Trzy dziewięci much w maju potrzeba zjeść pierwej, Tak radzą doktorowie, nim oblecą ścierwy. Ja choć się tym plugastwem z przyrodzenia brzydzę, Choć nie w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 288
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ułapić; Pewnikiem się z Jonaszem przyjdzie wody napić: Tego zjadszy wieloryb zaś wyrzygnął żywcem; Leciałbym, jako z tajnie ptaszek przed myśliwcem, Kiedyby piór łabędzich, w tak żałosną trwogę, Żebym przynajmniej pływał, gdy latać nie mogę. Tak daleko nas zniesła, że z onego prądu Wieczorem ledwieśmy się dochrapali lądu. Jakbym się znowu rodził, i chociem omoczył Nogi do kolan, z łodzim na piasek wyskoczył. Rozchodzi się od serca po mnie krew; toż wozu Dosiadszy, od onego jadę wciąż przewozu; Choćbym oka zapomniał, nie czapki, nie pasu (Jako z obrzymowego uciekszy tarasu, Chciał nazad po to
ułapić; Pewnikiem się z Jonaszem przyjdzie wody napić: Tego zjadszy wieloryb zaś wyrzygnął żywcem; Leciałbym, jako z tajnie ptaszek przed myśliwcem, Kiedyby piór łabędzich, w tak żałosną trwogę, Żebym przynajmniej pływał, gdy latać nie mogę. Tak daleko nas zniesła, że z onego prądu Wieczorem ledwieśmy się dochrapali lądu. Jakbym się znowu rodził, i chociem omoczył Nogi do kolan, z łodzim na piasek wyskoczył. Rozchodzi się od serca po mnie krew; toż wozu Dosiadszy, od onego jadę wciąż przewozu; Choćbym oka zapomniał, nie czapki, nie pasu (Jako z obrzymowego uciekszy tarasu, Chciał nazad po to
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 594
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nadzieja, aż woźnica z kozła; Nikt nie postrzegł i długo za końmi się wiozła Kareta sama, póki tego sługa któryś, Czy trzeźwiejszy, niż owi, nie obaczy foryś. Stoimy. Konni w różne strony się rozbiegą, Nim po świetle z daleka chałupy postrzegą. Toż sprowadziwszy chłopów, nie bez munsztułuku, Dochrapiemy się domu prawie na bałuku, Nabrawszy za zgubionych siłę rzeczy błota. Takić pożytek zbytnia przynosi ochota. A mnie głowa i wszytkie członki dotąd bolą. Dałeś cześć, dajże dobrą, gospodarzu, wolą! Jakby też dzień bez słońca, bez niej; chyba że tem Chciałeś od swego domu odnęcić bankietem. Kładąc
nadzieja, aż woźnica z kozła; Nikt nie postrzegł i długo za końmi się wiozła Kareta sama, póki tego sługa któryś, Czy trzeźwiejszy, niż owi, nie obaczy foryś. Stoimy. Konni w różne strony się rozbiegą, Nim po świetle z daleka chałupy postrzegą. Toż sprowadziwszy chłopów, nie bez munsztułuku, Dochrapiemy się domu prawie na bałuku, Nabrawszy za zgubionych siłę rzeczy błota. Takić pożytek zbytnia przynosi ochota. A mnie głowa i wszytkie członki dotąd bolą. Dałeś cześć, dajże dobrą, gospodarzu, wolą! Jakby też dzień bez słońca, bez niej; chyba że tem Chciałeś od swego domu odnęcić bankietem. Kładąc
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 294
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ledwie za nastąpieniem nocy, przez tęż przeprawę przebył i tam w polu podczas ciemnej nocy nocować musiał, codzienną Polaków nad sobą mając straż i ustawicznie insulty. A gdy to przecię przez noc wytrzymał, z rana szczęściem swym, dla sprawowania wojska naszego i odejściem ordy w czambuł, ruszył się znowu taborem, a dochrapawszy się Czudnowa mieściny, tam fortecę ludźmi kozackimi osadziwszy, Rok 1660
rzekę Teterów przebył i od Czudnowa nad tąż Teterwą o ćwierć mile, w miejscach błotnistych od wojska polskiego zewsząd na niego następującego obskoczony, stawa i okopem tabor swój obwarował i już zdesperowawszy o sobie za Teterew w lasy przebierać się zamyślał, ale mu stamtąd wojsko
ledwie za nastąpieniem nocy, przez tęż przeprawę przebył i tam w polu podczas ciemnej nocy nocować musiał, codzienną Polaków nad sobą mając straż i ustawicznie insulty. A gdy to przecię przez noc wytrzymał, z rana sczęściem swym, dla sprawowania wojska naszego i odejściem ordy w czambuł, ruszył się znowu taborem, a dochrapawszy się Czudnowa mieściny, tam fortecę ludźmi kozackimi osadziwszy, Rok 1660
rzekę Teterów przebył i od Czudnowa nad tąż Teterwą o ćwierć mile, w miejscach błotnistych od wojska polskiego zewsząd na niego następującego obskoczony, stawa i okopem tabor swój obwarował i już zdesperowawszy o sobie za Teterew w lasy przebierać się zamyślał, ale mu stamtąd wojsko
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 291
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000