Ojczyzny, nad te których użył do zbogacenia siebie. Zawisły zaś na korzystaniu porządnym i sprawiedliwym z najmniejszych zdarzających się okoliczności. Następuję po nim czwarty nasz towarzysz kapitan Sentry, Żołnierz a wstrzemięźliwy i skromny. W czasie służby dał dowody waleczności swojej, że zaś był śmielszym na szańcu, niżeli w przedpokoju, promocyj sprawiedliwej nie doczekał się. Lubo miałby przyczynę uskarżać się na Wodzów, usprawiedliwia ich niewdzięczność, twierdząc iż wielość łaknących częstokroć to sprawuje, iż nie tylko Oficer do wodza, ale czasem i wódz do Oficera przed ciżbą docisnąć się nie może. Żeby się zaś nie zdawało, iż samych tylko Mizantropów do towarzystwa naszego przypuszczamy, piąte miejsce zasiada
Oyczyzny, nad te ktorych użył do zbogacenia siebie. Zawisły zaś na korzystaniu porządnym y sprawiedliwym z naymnieyszych zdarzaiących się okoliczności. Następuię po nim czwarty nasż towarzysz kapitan Sentry, Zołnierz á wstrzemięźliwy y skromny. W czasie służby dał dowody waleczności swoiey, że zaś był śmielszym na szańcu, niżeli w przedpokoiu, promocyi sprawiedliwey nie doczekał się. Lubo miałby przyczynę uskarżać się na Wodzow, usprawiedliwia ich niewdzięczność, twierdząc iż wielość łaknących częstokroć to sprawuie, iż nie tylko Officer do wodza, ale czasem y wodz do Officera przed ciżbą docisnąć się nie może. Zeby się zaś nie zdawało, iż samych tylko Mizantropow do towarzystwa naszego przypuszczamy, piąte mieysce zasiada
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 19
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
więcej jak trzydzieści strawiłem na jej usługach; tandem pojąłem siwiuteńką jak gołąbeczka. Niespodziewając się już na mamki i nianki ekspensu, żałujemy upłynionego czasu, ale zważ W. Pan jeżeli nie ona sama niebozątko temu winna. Spodziewam się iż nam W. M. Pan powinszujesz, mnie osobliwie, żem przecież doczekał się nadgrody statecznie wiernej, ale podobno już trochę niewczesnej miłości. Jestem z uszanowaniem. Matuzalski.
Żebym zapobiegł złemu, które z tego rodzaju Dam determinować się niemogących pochodzi, lubobym wiele mógł mówić, przeciw rozmaitym zdróżnościom z tego defektu umysłu pochodzącym, odsyłam w tej mierze do wielu autorów piszących o obyczajności. Moje
więcey iak trzydzieści strawiłem na iey usługach; tandem poiąłem siwiuteńką iak gołąbeczka. Niespodziewaiąc się iuż na mamki y nianki expensu, żałuiemy upłynionego czasu, ale zważ W. Pan ieżeli nie ona sama niebozątko temu winna. Spodziewam się iż nam W. M. Pan powinszuiesz, mnie osobliwie, żem przecież doczekał się nadgrody statecznie wierney, ale podobno iuż trochę niewczesney miłości. Jestem z uszanowaniem. Mathuzalski.
Zebym zapobiegł złemu, ktore z tego rodzaiu Dam determinować się niemogących pochodzi, lubobym wiele mogł mowić, przeciw rozmaitym zdroznościom z tego defektu umysłu pochodzącym, odsyłam w tey mierze do wielu autorow piszących o obyczayności. Moie
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 63
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
prawa ojczyste cierpią i na wszelkie stany Rzpltej ostatnia już od niemieckiej potencyjej nastąpiła opresyja. Kto tedy tylko w tej wolności urodził się, jako jawnego już nie ma pokazać resentymentu, kiedy koncept niemiecki takowe na udręczenie wszelkiej kondycji Królestwa tego wynajduje sposoby, w których ani odpoczynku, ani wypłacenia się, ani końca, ani miary doczekać się podobna, że życie nie jest życiem, ale mitręgą świata tego, tak jako w piekielnych torturach, gdzie ustawiczne tylko trapią męki mizerną duszę.
2. Saksońskie komedyje, opery, balety i maszkarady, wszystko to jest zbytek rozpusty z wyciśnionych z nędzą ludzką pieniędzy. Tam debosz, a tu gemitus et lachrimae populi,
prawa ojczyste cierpią i na wszelkie stany Rzpltej ostatnia już od niemieckiej potencyjej nastąpiła opresyja. Kto tedy tylko w tej wolności urodził się, jako jawnego już nie ma pokazać resentymentu, kiedy koncept niemiecki takowe na udręczenie wszelkiej kondycyi Królestwa tego wynajduje sposoby, w których ani odpoczynku, ani wypłacenia się, ani końca, ani miary doczekać się podobna, że życie nie jest życiem, ale mitręgą świata tego, tak jako w piekielnych torturach, gdzie ustawiczne tylko trapią męki mizerną duszę.
2. Saksońskie komedyje, opery, balety i maszkarady, wszystko to jest zbytek rozpusty z wyciśnionych z nędzą ludzką pieniędzy. Tam debosz, a tu gemitus et lachrimae populi,
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 197
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, żem sam ich razem wpędził w sieci i patrzyłem jako ich kijami chłopi zabijali i siekierami, a jam żywemu kopyta poucinał. Posłałem tę zwierzynę ip. feldmarszałkowi Szeremetowi, który w Mińsku wdzięcznie przyjął i przysłał mi bieług, jesiostrów, sterli gromadę. Do Słucka wyjechałem 20 Martii, tamem się doczekał cara imć, któregom jeszcze był nie znał: witałem go z ipanem wojewodą witebskim, nazajutrz po jego przyjeździe, w jego samego stancji. Nazajutrz był na bankiecie u ip. wojewody witebskiego, gdzie przy ochocie, faworów i łask wielkie miałem dowody, przeszłych uraz amnestię i obietnicę protekcji dalszych; konfidencję pańską zabrał
, żem sam ich razem wpędził w sieci i patrzyłem jako ich kijami chłopi zabijali i siekierami, a jam żywemu kopyta poucinał. Posłałem tę zwierzynę jp. feldmarszałkowi Szeremetowi, który w Mińsku wdzięcznie przyjął i przysłał mi bieług, jesiostrów, sterli gromadę. Do Słucka wyjechałem 20 Martii, tamem się doczekał cara imć, któregom jeszcze był nie znał: witałem go z jpanem wojewodą witebskim, nazajutrz po jego przyjeździe, w jego samego stancyi. Nazajutrz był na bankiecie u jp. wojewody witebskiego, gdzie przy ochocie, faworów i łask wielkie miałem dowody, przeszłych uraz amnestyę i obietnicę protekcyi dalszych; konfidencyę pańską zabrał
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 153
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ście donieśli pryncypałom swoim virtutem verumque laborem, rekomendując mnie w dalszą łaskę i sami byli łaskawi i na mnie pamiętni, a gdy surripit verba dolor mówić nie pozwala, dum jam tompus venit, linguis animisque favete.”
Po takowem pożegnaniu, tenże sejm warszawski rozpełzł się i wszyscy się rozjechali, impan Zawisza marszałek nie doczekawszy się przyszłego sejmu, nie zdawszy starej laski, fatis cessit w roku 1721. VII. List Zawiszy do Pocieja pisany.
J. W. Mości panie strażniku wielkiego księstwa litewskiego, mnie wielce mości panie i bracie.
Ażebym przeciągłą korespondencją nie tak uprzykrzy się wwmpanu, punctatim na punkta listu wwmpana odpisuję. Żeś wmpan
ście donieśli pryncypałom swoim virtutem verumque laborem, rekomendując mnie w dalszą łaskę i sami byli łaskawi i na mnie pamiętni, a gdy surripit verba dolor mówić nie pozwala, dum jam tompus venit, linguis animisque favete.”
Po takowem pożegnaniu, tenże sejm warszawski rozpełzł się i wszyscy się rozjechali, jmpan Zawisza marszałek nie doczekawszy się przyszłego sejmu, nie zdawszy staréj laski, fatis cessit w roku 1721. VII. List Zawiszy do Pocieja pisany.
J. W. Mości panie strażniku wielkiego księstwa litewskiego, mnie wielce mości panie i bracie.
Ażebym przeciągłą korrespondencyą nie tak uprzykrzy się wwmpanu, punctatim na punkta listu wwmpana odpisuję. Żeś wmpan
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 418
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
raz maca za pogorzelisko, Śmiałem się, i ci, którzy stali przy mnie blisko. Księże, niecierpliwością zgarszacie nas waszą; Czemuż apostołowie tak rychło nie gaszą? Aż ten, po nabożeństwie idąc od ołtarza: Ogień Ducha Świętego grzeje, a ten parza. 169. TRUNEK I MUZYKA DOWCIP OSTRZĄ
Nie mogąc się doczekać, żeby gorzał z wierzchu, Pił jeden ksiądz gorzałkę od rana do zmierzchu. Gdy wewnątrz zagrzał głowę: „Mój księże kochany, Inszy — rzekę — Duch Święty, inszy gorzałczany.”
A ów: „Nie zasłużyłem takiego uszczypku. Jeżeli Elizeusz, choć prorok, po skrzypku Przyszłe rzeczy powiadał, i ja
raz maca za pogorzelisko, Śmiałem się, i ci, którzy stali przy mnie blisko. Księże, niecierpliwością zgarszacie nas waszą; Czemuż apostołowie tak rychło nie gaszą? Aż ten, po nabożeństwie idąc od ołtarza: Ogień Ducha Świętego grzeje, a ten parza. 169. TRUNEK I MUZYKA DOWCIP OSTRZĄ
Nie mogąc się doczekać, żeby gorzał z wierzchu, Pił jeden ksiądz gorzałkę od rana do zmierzchu. Gdy wewnątrz zagrzał głowę: „Mój księże kochany, Inszy — rzekę — Duch Święty, inszy gorzałczany.”
A ów: „Nie zasłużyłem takiego uszczypku. Jeżeli Elizeusz, choć prorok, po skrzypku Przyszłe rzeczy powiadał, i ja
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 79
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tenże za serce stoi i kochany Żywot, serce me z niego żywot pije. Ja nie mam serca (dziw to niesłychany!), A serce serca dwie w sobie me kryje. Tak dla tej twarzy, w której kocham wiernie, Żyjąc umieram, konam nieśmiertelnie.
Kochajmyż tedy, a zawżdy zapłaty Da się doczekać czas lepiej życzliwy; Czego więc czasem dochodzą i laty, To prędzej zmiękczy afekt popędliwy. A ty mi pomóż, Kupido skrzydlaty, Co w mózgu moim takie roisz dziwy. — Tak Falsirena miłosna mówiła I tak się z swymi myślami biedziła. IV GADKI DO JEJMOŚCI PANIEJ TEOFILI Z RACIBORSKA REJOWEJ, STAROSCINEJ MAŁOGOSKIEJ
Znając twe
Tenże za serce stoi i kochany Żywot, serce me z niego żywot pije. Ja nie mam serca (dziw to niesłychany!), A serce serca dwie w sobie me kryje. Tak dla tej twarzy, w której kocham wiernie, Żyjąc umieram, konam nieśmiertelnie.
Kochajmyż tedy, a zawżdy zapłaty Da się doczekać czas lepiej życzliwy; Czego więc czasem dochodzą i laty, To prędzej zmiękczy afekt popędliwy. A ty mi pomóż, Kupido skrzydlaty, Co w mózgu moim takie roisz dziwy. — Tak Falsirena miłosna mówiła I tak się z swymi myślami biedziła. IV GADKI DO JEJMOŚCI PANIEJ TEOFILI Z RACIBORSKA REJOWEJ, STAROSCINEJ MAŁOGOSKIEJ
Znając twe
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 186
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
me serce, cierp niewolą, Ani się szczęściu żałuj o szkodę; Wszytkie me zmysły tę służbę wolą Niźli swobodę. Niech cię tylko w wągle Spalonym widząc, dozwoli nagle, Gdy dobry wiatr wienie, Podnieść ku Helenie Nadzieje żagle. ŻAŁOBNA
Rzeczko, która sama się gonisz I sama sobie uciekasz, Stój, a mego się doczekasz Lamentu wprzód, niż się odstronisz; A gdy się go dowiesz, zanieś w morskie wody, Że słodsze ich gorzkie wody.
Powiedz morzu, że tę Klorynę, Co mię w mile pęta wzięła, W pierwszym wieku śmierć podcięła; Z którą nie ja sam tylko ginę, Ale wraz żałobne wzięły na się znaki Wszytkie
me serce, cierp niewolą, Ani się szczęściu żałuj o szkodę; Wszytkie me zmysły tę służbę wolą Niźli swobodę. Niech cię tylko w wągle Spalonym widząc, dozwoli nagle, Gdy dobry wiatr wienie, Podnieść ku Helenie Nadzieje żagle. ŻAŁOBNA
Rzeczko, która sama się gonisz I sama sobie uciekasz, Stój, a mego się doczekasz Lamentu wprzód, niż się odstronisz; A gdy się go dowiesz, zanieś w morskie wody, Że słodsze ich gorzkie wody.
Powiedz morzu, że tę Klorynę, Co mię w mile pęta wzięła, W pierwszym wieku śmierć podcięła; Z którą nie ja sam tylko ginę, Ale wraz żałobne wzięły na się znaki Wszytkie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 285
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
droższego Nic, które-ć daję, od Wenerzynego Przebite syna na wylot strzałami, Które obaczysz nakryte rączkami, Bo miłość chce być tajna, a że dwoje Rąk się złączyło, bodaj tak oboje Serc naszych mękę jednakoż cierpiało I nierozdzielnym płomieniem pałało. Pan Bóg nadzieja moja, że za szkody, Które na sercu odnoszę, nadgrody Doczekawszy się, wygram swoję sprawę I podziękuję-ć za lepszą zabawę; Przyjm-że ten pierścień wdzięcznie, damo, a mnie Rzecz z łaski swojej: „Pewnie będziesz na mnie, Już m wygraną, gdy do swoich chęci Przydałeś rączki dla lepszej pamięci.” RITORTA WillaNESCA
Na wesołej równinie Niewzruszonej Klorynie Tyrsis od niej wzgardzony Taką
droższego Nic, które-ć daję, od Wenerzynego Przebite syna na wylot strzałami, Które obaczysz nakryte rączkami, Bo miłość chce być tajna, a że dwoje Rąk się złączyło, bodaj tak oboje Serc naszych mękę jednakoż cierpiało I nierozdzielnym płomieniem pałało. Pan Bóg nadzieja moja, że za szkody, Które na sercu odnoszę, nadgrody Doczekawszy się, wygram swoję sprawę I podziękuję-ć za lepszą zabawę; Przyjm-że ten pierścień wdzięcznie, damo, a mnie Rzecz z łaski swojej: „Pewnie będziesz na mnie, Już m wygraną, gdy do swoich chęci Przydałeś rączki dla lepszej pamięci.” RITORTA VILLANESCA
Na wesołej równinie Niewzruszonej Klorynie Tyrsis od niej wzgardzony Taką
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 349
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wieczerze i obiadu wróżka. Niechże się chorzy leczą, a kiedym ja zdrowy, Nic mi nie masz milszego, jako stół gotowy, A dopieroż w gościnie. Rzekszy prawdę, doma Zjem i nie umytymi byle co rękoma; Czasem, choć się umyję, o chlebie i serze Idę spać, nie mogłszy się doczekać wieczerze; Czasem i tego nie masz, ale zgoła pościem. Bodaj nie gospodarzem, zawsze bywać gościem!” 4. DO JEDNEGO MATEMATYKA ROKU 1677
Jam głupi, żem nie kupił na zimę kożucha. Bodaj był zabit, kto cię drugi raz usłucha! Piszesz, że ani śniegu, ani będzie mrozu
wieczerze i obiadu wróżka. Niechże się chorzy leczą, a kiedym ja zdrowy, Nic mi nie masz milszego, jako stół gotowy, A dopieroż w gościnie. Rzekszy prawdę, doma Zjem i nie umytymi byle co rękoma; Czasem, choć się umyję, o chlebie i serze Idę spać, nie mógszy się doczekać wieczerze; Czasem i tego nie masz, ale zgoła pościem. Bodaj nie gospodarzem, zawsze bywać gościem!” 4. DO JEDNEGO MATEMATYKA ROKU 1677
Jam głupi, żem nie kupił na zimę kożucha. Bodaj był zabit, kto cię drugi raz usłucha! Piszesz, że ani śniegu, ani będzie mrozu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 208
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987