: mnie pragnęła: o mnie niech ci się śni: mnie jedynie czekaj: o mnie myśl: mnie się tylko spodziewaj: mną się baw: ze mną lubo oddalona ustawnie bądź: bądź nakoniec mną, bo ja jestem twój.
Umysł skłonny do podejrzenia karmi się jadem swoim; na co się spojzrzy, czego się dotknie, zaraża. Przyjęcie obojętne przypisuje nienawiści; uprzejme, dysymulacyj; wesołość, cudzym go kochaniem straszy; smutek, dyzgustu osoby jego jest skutkiem. Gust najniewinniejszy, słowo obojętne, wszystko u niego hieroglifikiem znaczącym wiele złego. Ledwoby z tego wszystkiego nie można wnieść sprawiedliwej konsekwencyj, iż zelotypia bardziej jest skutkiem gniewu niżeli kochania
: mnie pragnęła: o mnie niech ci się śni: mnie iedynie czekay: o mnie myśl: mnie się tylko spodzieway: mną się baw: ze mną lubo oddalona ustawnie bądź: bądź nakoniec mną, bo ia iestem twoy.
Umysł skłonny do podeyrzenia karmi się iadem swoim; na co się spoyzrzy, czego się dotknie, zaraża. Przyięcie oboiętne przypisuie nienawiści; uprzeyme, dyssymulacyi; wesołość, cudzym go kochaniem straszy; smutek, dyzgustu osoby iego iest skutkiem. Gust nayniewinnieyszy, słowo oboiętne, wszystko u niego hieroglifikiem znaczącym wiele złego. Ledwoby z tego wszystkiego nie można wnieść sprawiedliwey konsekwencyi, iż zelotypia bardziey iest skutkiem gniewu niżeli kochania
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 167
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
na to narzekają! Gdy widzą kontempt Pana swego znamienity/ Który/ zasłoną chlea/ trwa dla nas zakryty: Ze wolą Damy/ drogie słac szaty na ziemię? Niż okryć w Sakramencie Dawidowe plemię. Gdyby druga/ co złoty za się Ogon ściele/ Wejrzała na Korporał/ lub Velum w Kościele Wstydby jej pieszczonymi dotknąć się palcami Tych ozdób/ co są Ciału Pańskiemi szatami. Jak że Bóg/ słusznym na nas gniewem/ poruszony/ Hardość karać nie ma/ od nas tak wzgardzony. Ale dajmy żeby nam krzywdę swą darował; Choćby nas sam za siebie/ słusznie nie strofował? Mnie macież puści pomstę mimo się/ za drugie Skarby
ná to nárzekáią! Gdy widzą kontempt Páná swego známienity/ Ktory/ zásłoną chleá/ trwa dla nas zákryty: Ze wolą Dámy/ drogie słác száty ná źięmię? Niż okryć w Sákrámencie Dáwidowe plemię. Gdyby drugá/ co złoty zá się Ogon śćiele/ Weyrzáłá ná Korporał/ lub Velum w Kośćiele Wstydby iey pieszczonymi dotknąć się pálcámi Tych ozdob/ co są Ciáłu Páńskiemi szátámi. Iák że Bog/ słusznym ná nas gniewem/ poruszony/ Hárdość karáć nie ma/ od nas ták wzgárdzony. Ale daymy żeby nám krzywdę swą dárowáł; Chocby nas sam zá śiebie/ słusznie nie strofował? Mnie maćież puśći pomstę mimo się/ żá drugie Skárby
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Bo łacniej zawiłego możesz zażyć drewna, Niźli kości, i źle to wyrażono słowy, Żeby się giąć na świecie miały białegłowy. Uderzysz kość: kruszy się; chylisz: równa słomie, Miasto tego, co się zgiąć miała, zaraz łomie. Miękka panna jak łyko; niechajże się zręczy, Aż wór kości, dotkniesz się, zgrzyta, skrzypi, szczęczy. 303 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Ktoś spytany, gdzie oka postradał, krótko się Sprawił, więcej nie rzekszy, tylko, że przy nosie. 304 (F). DO ŁYSEGO
Wczora, na twoję głowę patrząc w oknie łysą, Długom rozeznać nie mógł, czy tam jeden
Bo łacniej zawiłego możesz zażyć drewna, Niźli kości, i źle to wyrażono słowy, Żeby się giąć na świecie miały białegłowy. Uderzysz kość: kruszy się; chylisz: równa słomie, Miasto tego, co się zgiąć miała, zaraz łomie. Miękka panna jak łyko; niechajże się zręczy, Aż wór kości, dotkniesz się, zgrzyta, skrzypi, szczęczy. 303 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Ktoś spytany, gdzie oka postradał, krótko się Sprawił, więcej nie rzekszy, tylko, że przy nosie. 304 (F). DO ŁYSEGO
Wczora, na twoję głowę patrząc w oknie łysą, Długom rozeznać nie mógł, czy tam jeden
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 131
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
” 323 (D). UTRATA CZASU
Grasz karty, grasz warcaby, czytasz rzeczy próżne, Wszytko to czasu strata, jeśli nie nabożne. To tylko skarbisz sobie, co myślisz o Bogu; Ostatek, jakbyś diabłu podał na ożogu. Porachuj się w sam wieczór, jeśli też o niebie I wiecznym myśl żywocie dotknęła się ciebie. Jeśli pacierz rachujesz, tak u ludzi z dawna: Gęba trzepie, a głowa czym inszym zabawna. Więc gdy kiedysi damy z swych myśli rachunek, Przebóg, niech będzie czasu inakszy szafunek, Chyba że wszytko światu, nic nie chcesz dać niebu, Przynamniej go przestaniesz tracić u pogrzebu, Gdzie żąć już będzie
” 323 (D). UTRATA CZASU
Grasz karty, grasz warcaby, czytasz rzeczy próżne, Wszytko to czasu strata, jeśli nie nabożne. To tylko skarbisz sobie, co myślisz o Bogu; Ostatek, jakbyś diabłu podał na ożogu. Porachuj się w sam wieczór, jeśli też o niebie I wiecznym myśl żywocie dotknęła się ciebie. Jeśli pacierz rachujesz, tak u ludzi z dawna: Gęba trzepie, a głowa czym inszym zabawna. Więc gdy kiedysi damy z swych myśli rachunek, Przebóg, niech będzie czasu inakszy szafunek, Chyba że wszytko światu, nic nie chcesz dać niebu, Przynamniej go przestaniesz tracić u pogrzebu, Gdzie żąć już będzie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 138
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z świętymi Cerkiewnymi Hymnopiscami/ Andrzejem Biskupem Kreteńskim/ Joannem Damascenem, Kozmą społuczniem jego/ Teodorem Studytą/ i Josefem bratem jego/ z Tefanem Piątnowanym/ i z Józefem Pieśniopiscem/ i z inszemi tego pocztu. A Zizaniemu z tą jego Hereticką omylną nauką do Cerkwi naszej Ruskiej przystempu nie dajmy. Iż Infernus jest Piekło.
DOtknę się wkrotcej owego heretickiego błędu Zyzaniego w którym nieprzyznawa/ w nauce naprzeciwo czyśćcu aby Infernus był Piekło: i żeby grzeszni i Diabli już się męczyli Zdoświadczenia to między ludźmi za rzecz pewną udawać się zwykło/ że człowiekowi temu/ który się raz zdrogi prawej zbije/ a imię się go błąd/ niczego w oczu
z świętymi Cerkiewnymi Hymnopiscámi/ Andrzeiem Biskupem Kreteńskim/ Ioannem Damascenem, Kozmą społucżniem iego/ Theodorem Studitą/ y Josephem brátem iego/ z Thephanem Piątnowánym/ y z Jozephem Pieśniopiscem/ y z inszemi tego pocztu. A Zizániemu z tą iego Haereticką omylną náuką do Cerkwi nászey Ruskiey przystempu nie dáymy. Iż Infernus iest Piekło.
DOtknę sie wkrotcey owe^o^ haeretickie^o^ błędu Zyzániego w ktorym nieprzyznawa/ w náuce náprzećiwo czyscu áby Infernus był Piekło: y żeby grzeszni y Diabli iuż się męczyli Zdoświádcżenia to między ludźmi zá rzecz pewną vdáwáć się zwykło/ że człowiekowi temu/ ktory sie raz zdrogi práwey zbiie/ á imie się go błąd/ niczego w oczu
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 35
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
RACIBORSKA REJOWEJ, STAROŚCINEJ MAŁOGOSKIEJ A SIOSTRY SWOJEJ
Wczora stary rok o wieczornej dobie Pogrzebion, nowy dziś w kolebce wstaje; Tak ptak, co wonny grób uściela sobie I śmiercią swoją czci sabejskie kraje, Złożywszy starość w gorającym grobie, Odmłodniałym się z perzyny wydaje; Tak i Anteusz, matki naszej plemię, Uduszon, wstaje dotknąwszy się ziemie;
Tak i odcięta od własnej gałęzi Latorośl w nowym pniaku się przyjmuje; I smok dorosły afrykańskiej więzi Łupież porzuca, kiedy wiosnę czuje; Tak i jedwabny worek, co go więzi, Robak na nowy żywot przegryzuje; Tak i jaskółki, zbywszy zimnych lodów, Dobywają się lecie z mokrych chłodów.
Dziś się rok
RACIBORSKA REJOWEJ, STAROŚCINEJ MAŁOGOSKIEJ A SIOSTRY SWOJEJ
Wczora stary rok o wieczornej dobie Pogrzebion, nowy dziś w kolebce wstaje; Tak ptak, co wonny grób uściela sobie I śmiercią swoją czci sabejskie kraje, Złożywszy starość w gorającym grobie, Odmłodniałym się z perzyny wydaje; Tak i Anteusz, matki naszej plemię, Uduszon, wstaje dotknąwszy się ziemie;
Tak i odcięta od własnej gałęzi Latorośl w nowym pniaku się przyjmuje; I smok dorosły afrykańskiej więzi Łupież porzuca, kiedy wiosnę czuje; Tak i jedwabny worek, co go więzi, Robak na nowy żywot przegryzuje; Tak i jaskółki, zbywszy zimnych lodów, Dobywają się lecie z mokrych chłodów.
Dziś się rok
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 202
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ale raczej pojachał, discessit3. PATRZĆIE JAKA SKUTECZNOŚĆ przytomności Pańskiej, że choroba na samo wyciągnienie ręki, nie czekając dotykania, forować się precz musiała. Wyraża to Orygenes: Jam tylko rękę podniósł, uciekł trąd, a zarazem, a nie mieszkanie, effugit illico lepra, tak, że mi nie przyszło trądu się dotknąć, ale tylko oczyszczonego już ciała. Wielka skuteczność obecności Chrystusowej, przy której i choroba stać nie może. 4. OPISUJE Z. MatEUSZ białągłowę która lat 12. na krwawą niemoc chorowała. A Łukasz Z. przydaje, Luc. 8. że substancją własną na Lekarzów wydała. Święty Łukasz bywszy sam Lekarzem, Salutat
ále ráczey poiáchał, discessit3. PATRZĆIE IAKA SKUTECZNOŚĆ przytomnośći Páńskiey, że chorobá ná sámo wyćiągnienie ręki, nie czekáiąc dotykánia, forowáć się precz muśiałá. Wyraża to Origenes: Iam tylko rękę podniosł, vćiekł trąd, á zárázem, á nie mieszkánie, effugit illico lepra, ták, że mi nie przyszło trądu się dotknąć, ále tylko oczyśćionego iuż ćiáłá. Wielka skuteczność obecnośći Chrystusowey, przy ktorey i chorobá stać nie może. 4. OPISUIE S. MATTHEUSZ białągłowę ktora lat 12. ná krwáwą niemoc chorowáłá. A Łukasz S. przydáie, Luc. 8. że substáncyą własną ńá Lekárzow wydáłá. Swięty Łukasz bywszy sam Lekárzem, Salutat
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 18
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Tomasza Świętego: O, ten Tomasz nie miał subtelnego nigdy dowcipu, zawsze wołowaty, chce żeby mu wszystko jak łopatą do głowy kładziono. Cumcrassioris esset ingenÿ, à crassissimo sensuum fidem sibi quaerit. Ze sam był tępy, niechciał nic rozumieć, tylko co mu w-oczy wlazło, nisi videro, czego dotknąć się mógł, mittam manum. I jakożci tych Tomaszów zakwasił pierwszy ten Patriarcha, że nie bardzo dowcipni się zdadzą. To Apostoł, Crassioris ingenÿ nie dowcipny; Tomasz Anielski Doktor, zdał się wprzód niedowcipny, wołem nazwany. 1. Łaskawszy na Świętego Tomasza Piotr Chryzolog, i powiada: stąd to Tomaszowi szło, że się
Tomaszá Swiętego: O, ten Tomasz nie miał subtelnego nigdy dowćipu, záwsze wołowáty, chce żeby mu wszystko iák łopátą do głowy kłádźiono. Cumcrassioris esset ingenÿ, à crassissimo sensuum fidem sibi quaerit. Ze sam był tępy, niechćiał nic rozumieć, tylko co mu w-oczy wlázło, nisi videro, czego dotknąć się mogł, mittam manum. I iákożći tych Tomaszow zákwáśił pierwszy ten Pátryárchá, że nie bárdzo dowćipni się zdádzą. To Apostoł, Crassioris ingenÿ nie dowćipny; Tomasz Anielski Doktor, zdał się wprzod niedowćipny, wołem nazwány. 1. Łáskáwszy ná Swiętego Tomaszá Piotr Chryzolog, i powiáda: ztąd to Tomaszowi szło, że się
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 31
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
mi kochaną Dały siostrę, lecz pewnie lepiej byście były, Nie dawszy jej za siostrę, w rumel potrafiły. Ach! jakoż mię niszczycie smutkiem nieskończonym, Ocerklowawszy wolność prawem niewzruszonym. Wolno pomyślić; cóż stąd? gdy myślą niestałą. Wolno chwalić, cóż, gdy mnie niepomocną chwałą. Wolno kochać, nie wolno dotknąć się kochanej. Wolno mieć, a nie wolno wziąć upodobanej. Wolno westchnąć, lecz tylko braterskim westchnieniem. Wolno pojrzeć, lecz tylko niewinnym pojrzeniem. Wolno całować, lecz jak z braterskiej miłości. Wolno ścisnąć, lecz węzłem bliskiej pokrewności.
I tak wszytka ta wielka wolność w swojej mierze Po granice braterstwa kres swój tylko bierze
mi kochaną Dały siostrę, lecz pewnie lepiej byście były, Nie dawszy jej za siostrę, w rumel potrafiły. Ach! jakoż mię niszczycie smutkiem nieskończonym, Ocerklowawszy wolność prawem niewzruszonym. Wolno pomyślić; coż ztąd? gdy myślą niestałą. Wolno chwalić, coż, gdy mnie niepomocną chwałą. Wolno kochać, nie wolno dotknąć się kochanej. Wolno mieć, a nie wolno wziąć upodobanej. Wolno westchnąć, lecz tylko braterskim westchnieniem. Wolno pojrzeć, lecz tylko niewinnym pojrzeniem. Wolno całować, lecz jak z braterskiej miłości. Wolno ścisnąć, lecz węzłem blizkiej pokrewności.
I tak wszytka ta wielka wolność w swojej mierze Po granice braterstwa kres swoj tylko bierze
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 265
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
; wszyscy angielscy królowie leczą attactu jeno. 93v
W tymże kościele na górze praesentantur effigies, expressae właśnie jako vivae, sławnych królów wyrobione i w szatach królewskich, jako przedtym chodziwał każdy; drugie są barzo stare, tak iż szaty jako zwyczaj aksamitne, karmazynowe do ziemi, gronostajami podszyte, antiquitate consumptae jako pajęczyną gdy się dotknie. Te wszytkie effigies asservantur w szafach zamczystych cum honore.
Po południu w zomku byłem, kędy obronność wielka, niedaleko od morza ma suum situm, tam asservantur wszytkie skarby regni. Kędy, gdy mi prezentowano znajdowały się taminter alia korona królewska, wielkiej i nieoszacowanej estymy. U której na wierzchu jest małego pomum,
; wszyscy angielscy królowie leczą attactu jeno. 93v
W tymże kościele na górze praesentantur effigies, expressae właśnie jako vivae, sławnych królów wyrobione i w szatach królewskich, jako przedtym chodziwał kożdy; drugie są barzo stare, tak iż szaty jako zwyczaj aksamitne, karmazynowe do ziemi, gronostajami podszyte, antiquitate consumptae jako pajęczyną gdy się dotknie. Te wszytkie effigies asservantur w szafach zamczystych cum honore.
Po południu w zomku byłem, kędy obronność wielka, niedaleko od morza ma suum situm, tam asservantur wszytkie skarby regni. Kędy, gdy mi prezentowano znajdowały się taminter alia korona królewska, wielkiej i nieoszacowanej estymy. U której na wierzchu jest małego pomum,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 304
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004