(bo gdzie, mówią, diabeł nie poradzi, I wjedzie, i nawróci, o słup nie zawadzi), Że umyślnie dla niego chodziła do Padwie, Że za sprawą doktorów owych rzeczy ma dwie; Na co gdy przez siwy włos i wygniłe zęby Przysięgła baba, ślei ów zaraz w dziewosłęby. Ani ociec ubogi drożył się też wiele, Dał córkę bez posagu i sprawił wesele. Gdy przyszło do łożnice, jako było w raju, Stało się wedle pierwszych rodziców zwyczaju: I Adam poznał Ewę, i Ewa Adama. Lecz kiedy zastarzała rozerwie się tama, Znaczna musi być dziura, i ten po nowinie Śpi, jakoby go zarznął. Już
(bo gdzie, mówią, diaboł nie poradzi, I wjedzie, i nawróci, o słup nie zawadzi), Że umyślnie dla niego chodziła do Padwie, Że za sprawą doktorów owych rzeczy ma dwie; Na co gdy przez siwy włos i wygniłe zęby Przysięgła baba, ślei ów zaraz w dziewosłęby. Ani ociec ubogi drożył się też wiele, Dał córkę bez posagu i sprawił wesele. Gdy przyszło do łożnice, jako było w raju, Stało się wedle pierwszych rodziców zwyczaju: I Adam poznał Ewę, i Ewa Adama. Lecz kiedy zastarzała rozerwie się tama, Znaczna musi być dziura, i ten po nowinie Śpi, jakoby go zarznął. Już
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 358
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co wzniecił w królestwie chwilę niespokojną.” Zaczął wojnę bez sejmu, ale nie bez rady, Bojąc się snadź przewłocznej i niezgodnej zwady. Boć u nas sejmy wolne to tylko sprawują, Że się na nich nawadzą i nabankietują, Trawią czas niepotrzebnie, koszta próżne łożą, Gadają, a nie radzą, a jeno się drożą. Jedni zysku szukają, wyższego honoru, Drudzy pompy kształtują swojego humoru, Marnie tracą pieniądze, fortunę fantują, A gdzie chwały szukają, śmiech z siebie znajdują. Król z Szwedem wojnę zaczął, nie wszystkich się radzi — Jeśli dobrze i słusznie, cóż komu w tym wadzi! Za złe nie ma swojemu żaden faktorowi
co wzniecił w królestwie chwilę niespokojną.” Zaczął wojnę bez sejmu, ale nie bez rady, Bojąc się snadź przewłocznej i niezgodnej zwady. Boć u nas sejmy wolne to tylko sprawują, Że się na nich nawadzą i nabankietują, Trawią czas niepotrzebnie, koszta próżne łożą, Gadają, a nie radzą, a jeno się drożą. Jedni zysku szukają, wyższego honoru, Drudzy pompy kształtują swojego humoru, Marnie tracą pieniądze, fortunę fantują, A gdzie chwały szukają, śmiech z siebie znajdują. Król z Szwedem wojnę zaczął, nie wszystkich się radzi — Jeśli dobrze i słusznie, cóż komu w tym wadzi! Za złe nie ma swojemu żaden faktorowi
Skrót tekstu: WojPeroraBar_II
Strona: 789
Tytuł:
Perora kwietnioniedzielna dla synów koronnych napisana ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1703
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1703
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Bogatych ani pierścieni: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Wszakże jeszcześ ziele siała, Kiedyś mi go obiecała, Pierwej, niżliś go uwiła, Mnieś go darować ślubiła: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Wiem, że się tym nie zubożysz Datkiem, lecz jeśli się drożysz I chcesz przedać, ja kupuję, Zaraz się z tobą starguję: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Choć ci ziele darmo dano, Choć za wieńcem dają wiano, Chociaż na tej kupi stracę, Przecięć go chętnie zapłacę: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Jeśli zasię ni
Bogatych ani pierścieni: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Wszakże jeszcześ ziele siała, Kiedyś mi go obiecała, Pierwej, niżliś go uwiła, Mnieś go darować ślubiła: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Wiem, że się tym nie zubożysz Datkiem, lecz jeśli się drożysz I chcesz przedać, ja kupuję, Zaraz się z tobą starguję: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Choć ci ziele darmo dano, Choć za wieńcem dają wiano, Chociaż na tej kupi stracę, Przecięć go chętnie zapłacę: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Jeśli zasię ni
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 63
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
argumentuje Mnich, pierwej się uczęstuje; Argument w takiej potrzebie Z której beczki wziął dla ciebie, Nie wiesz, może-ć w smak nie pójść.
Zerwać chcesz repetycyje, To się rektor albo skryje, Albo, jeśli je daruje, To się bidel naczapkuje, Czasem weźmie po uszach.
Prosi w pole — to się drożą, Uprzykrza się — kulpą grożą.
Tak to właśnie jak w niewoli: Napłakać się nie pozwoli. Chociaż bije — Tatarzyn.
Wstąpisz dokąd z drugim w parze, Postrzegą cię dewociarze. W lot, co oba czyli wczora, Dziś odniesą do rektora, Aż clamantes na ciebie.
Ujść kulpy nie masz nadziei,
argumentuje Mnich, pierwej się uczęstuje; Argument w takiej potrzebie Z której beczki wziął dla ciebie, Nie wiesz, może-ć w smak nie pójść.
Zerwać chcesz repetycyje, To się rektor albo skryje, Albo, jeśli je daruje, To się bidel naczapkuje, Czasem weźmie po uszach.
Prosi w pole — to się drożą, Uprzykrza się — kulpą grożą.
Tak to właśnie jak w niewoli: Napłakać się nie pozwoli. Chociaż bije — Tatarzyn.
Wstąpisz dokąd z drugim w parze, Postrzegą cię dewociarze. W lot, co oba czyli wczora, Dziś odniesą do rektora, Aż clamantes na ciebie.
Ujść kulpy nie masz nadziei,
Skrót tekstu: MelScholBar_II
Strona: 753
Tytuł:
Dystrakcja w swoich ciężkościach melancholii scholastycznej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
między 1701 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
stryjeczną, ergo spraktykował się na nas z Rakuszany! Azaż stryjeczna nie była także Rakuszanka? Którą oni radzili pojąć i podowno z więtszymi u nich respektami, niż ta rodzona, zaczym barziejby byli podowno tamtą praktykować i wytargować (jeśliby miano tem targować), aniż tą rodzoną chcieli, bo i tak z tamtą się drożono, a tę uttro podawano. Ale powiada: Matka to u niego wymogła przez się i przez swoje instrumenta. — To dobrze; a na cóżby miał to tak drogo kupować ustąpieniem tak zacnego królestwa, a zatym stratą swoją i nadziei potomstwu swemu, kiedy to weń tak mocno wetkać chciano! A któż to
stryjeczną, ergo spraktykował się na nas z Rakuszany! Azaż stryjeczna nie była także Rakuszanka? Którą oni radzili pojąć i podowno z więtszymi u nich respektami, niż ta rodzona, zaczym barziejby byli podowno tamtą praktykować i wytargować (jeśliby miano tem targować), aniż tą rodzoną chcieli, bo i tak z tamtą się drożono, a tę uttro podawano. Ale powiada: Matka to u niego wymogła przez się i przez swoje instrumenta. — To dobrze; a na cóżby miał to tak drogo kupować ustąpieniem tak zacnego królestwa, a zatym stratą swoją i nadziei potomstwu swemu, kiedy to weń tak mocno wetkać chciano! A któż to
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 386
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
/ i takowe jego skrupuły tamują często/ i w odwłokę puszczają największe sprawy publiczne. Gdy się to trafi/ składają Muftego z Urzędu/ podają inszego na to miejsce/ coby się lepiej z wolą Pańską porozumiewał: a jeśli i on tego nie umie/ oddalają go jako i pierwszego/ tym kształtem i trzeciego jeśli się droży/ tak długo/ póki się nieobierze taki/ coby Interesów Cesarskich nie trudnił.
Był ten Urząd niegdy w osobliwym respekcie u Panów Ottomańskich/ niezaczynali nigdy wojny/ i do żadnej znacznej resoluciej nie przystępowali/ nie odebrawszy w przód z wielką uczciwością zdania Muftego, bez którego nieobiecowali sobie pomyslnego zawodów swoich skutku
/ y tákowe iego skrupuły támuią często/ y w odwłokę puszczáią naywiększe spráwy publiczne. Gdy się to tráfi/ skłádáią Muftego z Vrzędu/ podáią inszego ná to mieysce/ coby się lepiey z wolą Pańską porozumiewał: á ieśli y on tego nie vmie/ oddalaią go iáko y pierwszego/ tym kształtem y trzećiego ieśli się droży/ ták długo/ poki się nieobierze táki/ coby Interessow Cesárskich nie trudnił.
Był ten Vrząd niegdy w osobliwym respekćie v Pánow Ottomáńskich/ niezáczynáli nigdy woyny/ y do żadney znáczney resoluciey nie przystępowáli/ nie odebráwszy w przod z wielką vczćiwośćią zdánia Muftego, bez ktorego nieobiecowáli sobie pomyslnego záwodow swoich skutku
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 134
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Lutenna manijera, że gość w włoskie kraje.
Zaś patrzy Włoch: »Sukienki-ś poszargała — widzę! Nie turbuj się! Wnet będą. Ja się za to wstydzę, Że mi chodzisz obdarto!« — Zaraz po obiedzie Miedzy kramy odchodzi i eunucha wiedzie Z sobą. Owa tym czasem rożnie praktykuje: Czy się droży Kawaler, czyli z niej żartuje Podobno doświadczając? Już i o szczerości Lokajowej nie wątpi. — Zatym do Jejmości Rozmaitych materyj sztukami przynieśli Lokaj z kupczykiem, żeby obierała, jeśli Chce jak najbogatszego sobie na sukienki Gatunku w złote kwiaty materii cienkiej. A wtym i Włoch przychodzi, a ona już całą W kolorze niezwyczajną,
Lutenna manijera, że gość w włoskie kraje.
Zaś patrzy Włoch: »Sukienki-ś poszargała — widzę! Nie turbuj sie! Wnet będą. Ja sie za to wstydzę, Że mi chodzisz obdarto!« — Zaraz po obiedzie Miedzy kramy odchodzi i eunucha wiedzie Z sobą. Owa tym czasem rożnie praktykuje: Czy sie droży Kawaler, czyli z niej żartuje Podobno doświadczając? Już i o szczerości Lokajowej nie wątpi. — Zatym do Jejmości Rozmaitych materyj sztukami przynieśli Lokaj z kupczykiem, żeby obierała, jeśli Chce jak najbogatszego sobie na sukienki Gatunku w złote kwiaty materyej cienkiej. A wtym i Włoch przychodzi, a ona już całą W kolorze niezwyczajną,
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 33
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
ku ratuszowi Poszedł na swą sesją. Oni w zwykłe rady Zasiadszy na dywanie, powszednie biesiady Stroją w podziemnem gmachu antypodów kształtem. Przy cichodźwięcznej lutni głównego ryczałtem Ma wina i posługacz, nadto państwo sami Wymyślnemi się wzajem pasą papinkami. Tego jeszcze tylko brak, że skutek miłości Nie ma miejsca w przybytku podległem ciemności. Jeszcze się drożą, jeszcze upor uprzykrzony Łagodną melodią nie jest zwyciężony Ni jedwabnemi słowy. Ta co narzekała Przedtym na kogoś, teraz sama skamieniała, Tylko się niepotrzebnie respektami bawi, A o znaku potomstwa w małżeństwie coś prawi Bojaźnią narabiając i komplementami, Przy jałowej miłości bawiąc się gadkami. Jednak i w komplementach język przyrodzony Nie ma forum
ku ratuszowi Poszedł na swą sessyą. Oni w zwykłe rady Zasiadszy na dywanie, powszednie biesiady Stroją w podziemnem gmachu antypodow kształtem. Przy cichodźwięcznej lutni głownego ryczałtem Ma wina i posługacz, nadto państwo sami Wymyślnemi się wzajem pasą papinkami. Tego jeszcze tylko brak, że skutek miłości Nie ma miejsca w przybytku podległem ciemności. Jeszcze sie drożą, jeszcze upor uprzykrzony Łagodną melodyą nie jest zwyciężony Ni jedwabnemi słowy. Ta co narzekała Przedtym na kogoś, teraz sama skamieniała, Tylko sie niepotrzebnie respektami bawi, A o znaku potomstwa w małżeństwie coś prawi Bojaźnią narabiając i komplementami, Przy jałowej miłości bawiąc sie gadkami. Jednak i w komplementach język przyrodzony Nie ma forum
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 81
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
z przędziwa; Kowal koniom podkowy, ślusarz klepie klamki, Nasz sąsiad niedaleki umie robić mamki I żyje kwoli ludzkiej bezżennym usłudze, Kiedy, swoich nie mając, dzieci chowa cudze. Co należy do wielkiej jeszcze jego cnoty, Że mu jak inszym płacić nie trzeba roboty.
To ma, prawda, z czym każdy rzemieślnik się droży, Że kosztu na naczynie żadnego nie łoży, Obejdzie się bez tego; dziwniejsza, bez ręku I bez światła imię się najtwardszego sęku. Zapłacą mu ogółem pewnie na dniu sądnym, Że tak ludziom wygodnym i tak był porządnym. 402 (P). GORSZA RECYDYWA OD CHOROBY
Przytrafia się to ludziom pospolicie chorem, Że
z przędziwa; Kowal koniom podkowy, ślusarz klepie klamki, Nasz sąsiad niedaleki umie robić mamki I żyje kwoli ludzkiej bezżennym usłudze, Kiedy, swoich nie mając, dzieci chowa cudze. Co należy do wielkiej jeszcze jego cnoty, Że mu jak inszym płacić nie trzeba roboty.
To ma, prawda, z czym każdy rzemieślnik się droży, Że kosztu na naczynie żadnego nie łoży, Obejdzie się bez tego; dziwniejsza, bez ręku I bez światła imie się najtwardszego sęku. Zapłacą mu ogółem pewnie na dniu sądnym, Że tak ludziom wygodnym i tak był porządnym. 402 (P). GORSZA RECYDYWA OD CHOROBY
Przytrafia się to ludziom pospolicie chorem, Że
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 426
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się napatrzyć. 23. Byłem u majora Wilarda, sztukę miniatury przednio umiejącego, u którego jeszcze przedniejsze o sobie, jak jest, porozumnienie, w tej cenie lokowało sztuki, żem żadną kupić nie mógł. 24. U tegoż będąc, pistoletym targował, majstra mi nieznajomego, za które, że tyż się droży, to onych innym terminem, jak per terciam personam, widzę nabyć mi dopiro przydzie. 25. Dzień pirwszy Bożego Narodzenia zwyczajnym zbiegł mi porządkiem, to jest na chwale bożej i na powinszowaniach różnie życzliwych. 26. Ruszyłem się ze Gdańska, stanąłem u siebie w Gojębiewie przed wieczorem, gdziem też
się napatrzyć. 23. Byłem u majora Wilarda, sztukę miniatury przednio umiejącego, u którego jeszcze przedniejsze o sobie, jak jest, porozumnienie, w tej cenie lokowało sztuki, żem żadną kupić nie mógł. 24. U tegoż będąc, pistoletym targował, majstra mi nieznajomego, za które, że tyż się droży, to onych innym terminem, jak per terciam personam, widzę nabyć mi dopiro przydzie. 25. Dzień pirwszy Bożego Narodzenia zwyczajnym zbiegł mi porządkiem, to jest na chwale bożej i na powinszowaniach różnie życzliwych. 26. Ruszyłem się ze Gdańska, stanąłem u siebie w Goiębiewie przed wieczorem, gdziem też
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 123
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak