co między bogi Wydał na nas taki dekret srogi I zerwał miłości związek tak drogi; Jedneż nas wypuszczą wrota, Ciebie, miła, z domu, i mnie z żywota, I w jednęż godzinę Ja w trunnę, a ty w gościnę.
Jeszcze bym się skarżył, lecz żalu ponowa Niedomówione ucina słowa I dusi się w piersiach zaczęta mowa; Kiedy mi słów nie dostaje I ponieważ milczkiem serce się kraje, Niech za słowa — łkanie, Za mowę — gorzki płacz stanie.
Jedźże tedy z Bogiem, a ja, odbieżany, Skończę prędko żywot opłakany Albo przez żal, albo przez własne rany; A ty umierającemu
Nie żałuj której
co między bogi Wydał na nas taki dekret srogi I zerwał miłości związek tak drogi; Jedneż nas wypuszczą wrota, Ciebie, miła, z domu, i mnie z żywota, I w jednęż godzinę Ja w trunnę, a ty w gościnę.
Jeszcze bym się skarżył, lecz żalu ponowa Niedomówione ucina słowa I dusi się w piersiach zaczęta mowa; Kiedy mi słów nie dostaje I ponieważ milczkiem serce się kraje, Niech za słowa — łkanie, Za mowę — gorzki płacz stanie.
Jedźże tedy z Bogiem, a ja, odbieżany, Skończę prędko żywot opłakany Albo przez żal, albo przez własne rany; A ty umierającemu
Nie żałuj której
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 283
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bez kapturka znała, I Ruska, co go sobie czarami jednała, I jebliwa Litewka roztarchana bieży I łamiąc ręce krzyczy: „Tu korol kuś leży!” A bijąc w łono, woła: „Jakby nas powarzył! Któż mi tu, kto w tych pustkach będzie gospodarzył?” Ale nad wszytkich płacze i łzami się dusi Żona jego, że wdową do śmierci być musi I zmarłemu miłości pokazuje tyle, Żeby go w własnej rada pogrzebią mogile. Płacze i jej sąsiadka, zawziętej niezgody Zapomniawszy, z żałosnej obojgu przygody; Więc i ci, co się z kusiem radzi zabawiali I pobożną po piąci od sta lichwę brali. Sami się tylko cieszą
bez kapturka znała, I Ruska, co go sobie czarami jednała, I jebliwa Litewka roztarchana bieży I łamiąc ręce krzyczy: „Tu korol kuś leży!” A bijąc w łono, woła: „Jakby nas powarzył! Któż mi tu, kto w tych pustkach będzie gospodarzył?” Ale nad wszytkich płacze i łzami się dusi Żona jego, że wdową do śmierci być musi I zmarłemu miłości pokazuje tyle, Żeby go w własnej rada pogrzebią mogile. Płacze i jej sąsiadka, zawziętej niezgody Zapomniawszy, z żałosnej obojgu przygody; Więc i ci, co się z kusiem radzi zabawiali I pobożną po piąci od sta lichwę brali. Sami się tylko cieszą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 316
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Jeżeli z przyczyny inszych części, to jest, albo z żołądka pełności, i niestrawności albo z Macice zamulonej, albo z robaków, łatwo tego dojść. Jeżeli z pełności albo z ostrości likworu, in Pericardio: trudno tego dojść, tylko chyba stąd gdy się chory uskarża, jakoby mu serce w wodzie pływało, i dusiło się, takie drzenie jest trudne do leczenia, pospolicie w suchoty w prawia. Jeżeli przyczyna z trucizny, albo z humoru jakiego jadowitego, na ten czas chory bardzo bywa słaby, i często mdleje. Jeżeli zaś w samym sercu urośnie kamyk albo kostka, albo co podobnego: Palpita infestuje takich aż do śmierci. Jeżeli pochodzi
Ieżeli z przyczyny inszych częśći, to iest, álbo z żołądká pełnośći, y niestrawnośći álbo z Mácice zámuloney, álbo z robakow, łátwo tego doyść. Ieżeli z pełnośći álbo z ostrości likworu, in Pericardio: trudno tego doyść, tylko chybá ztąd gdy się chory uskárżá, iákoby mu serce w wodźie pływało, y duśiło się, tákie drzenie iest trudne do leczenia, pospolićie w suchoty w prawia. Ieżeli przyczyná z trućizny, álbo z humoru iákiego iádowitego, ná ten czás chory bárdzo bywa słáby, y często mdleie. Ieżeli záś w samym sercu urośnie kámyk álbo kostká, álbo co podobnego: Palpita infestuie tákich áż do śmierći. Ieżeli pochodzi
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 173
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
tym łacniejszego idącym odetchu/ zwłaszcza gdy ich kupa idzie duszno więc bywa trzecia aby był dla odpoczynku przerywany. O Kominach i Prywetach.
KOminów doskonałość/ jest w tym aby nie dymiły a nie będą gdy nie nazbyt szerokie i przestronne/ bo wiatr wpadnie i dym wyzbę wpędzi. Ani też ciasne aby dym oddalić i dusić się mu nie dały. Potym gdy każdy dym ma osobny i przedzielony meat gdy uwierzchu roszerzy się gdy nakoniec prosto idzie do góry. Co do ozdoby ich i ornamentu, o tym będzieszmiał niżej przydawam aby wyzbach obierać do kominów piękne miejsce/ u nas pospolicie przy piecu go stawiają/ to jest aby spiecowem kominem był
tym łácnieyszego idącym odetchu/ zwłaszczá gdy ich kupá idźie duszno więc bywa trzećia áby był dla odpoczynku przerywány. O Kominach y Prywetach.
KOminow doskonáłość/ iest w tym áby nie dymiły á nie będą gdy nie názbyt szyrokie y przestronne/ bo wiátr wpádnie y dym wyzbę wpędźi. Ani też ćiásne áby dym oddalić y duśić się mu nie dáły. Potym gdy káżdy dym ma osobny y przedźielony meat gdy vwierzchu roszerzy się gdy nákoniec prosto idźie do gory. Co do ozdoby ich y ornamentu, o tym będźieszmiał niżey przydawam áby wyzbách obieráć do kominow piękne mieysce/ v nas pospolićie przy piecu go stáwiáią/ to iest áby spiecowem kominem był
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: D2v
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
,
Któż to opowie? Co się w twej głowie Będzie roiło,
Ach! czy w blużnierstwie Trwać i w kacerstwie Niebędzieć miło?
Gdy cię otoczą I zmysły zmroczą Z piekła maszkary,
Wszystkie twe błędy Coś czynił kędy Zliczą bez miary,
Myśli i mowy Refleksje.
W ów czas surowy Sranąć na oku,
Gdzie lub się dusisz, Liczbę dać musisz Z każdego kroku.
W takim odmencie, Straszny w momencie Sąd ci nastanie,
Chrystus BÓG Wielki, Na twój grzech wszelki Zadać pytanie: Ekspressja sądu partykularnego w momenć je po zgonie życia.
I ponoć rzecze Czemuś Człowiecze Ran mych niezważał?
Ześ się zuchwale Na moje żale Grzeszyć odważał
,
Ktoż to opowie? Co się w twey głowie Będźie roiło,
Ach! czy w blużnierstwie Trwáć y w kácerstwie Niebędźieć miło?
Gdy ćię otoczą Y zmysły zmroczą Z piekłá mászkáry,
Wszystkie twe błędy Coś czynił kędy Zliczą bez miáry,
Myśli y mowy REFLEXYE.
W ow czás surowy Sránąć ná oku,
Gdźie lub się dusisz, Liczbę dać muśisz Z káżdego kroku.
W tákim odmenćie, Straszny w momenćie Sąd ći nástánie,
Chrystus BOG Wielki, Na twoy grzech wszelki Zádáć pytánie: Expressya sądu pártykulárnego w momenć ie po zgonie żyćia.
Y ponoć rzecze Czemuś Człowiecze Ran mych niezważał?
Ześ się zuchwále Ná moie żale Grzeszyć odważał
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 90
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
, wszytko baśnie, Co ludzie, a dopieroż baby widzą we śnie. Zawsze źle, gdy co żony na mężach przewiodły. Acz to człowiek niewinny — że lichy, że podły, Nikt oń nie dba — i Żydom, i Rzymowi mogę Dogodzić, wziąwszy wrony dwie za jednę nogę. Zaburzone pospólstwo tłumami się dusi, Jeżeli nie wyprosi, o gwałt się pokusi: I jemu nie pomogę, i sam się kłopotu Nabawię; darmo tedy chodzić koło płotu.” (342)
Toż dekret pisarzowi powiedziawszy szeptem, A ten gdy go zwyczajnym napisze konceptem Tamtej kancelaryjej, z altany narożnej Całym gardłem na miasto obwoła go woźny. .
, wszytko baśnie, Co ludzie, a dopieroż baby widzą we śnie. Zawsze źle, gdy co żony na mężach przewiodły. Acz to człowiek niewinny — że lichy, że podły, Nikt oń nie dba — i Żydom, i Rzymowi mogę Dogodzić, wziąwszy wrony dwie za jednę nogę. Zaburzone pospólstwo tłumami się dusi, Jeżeli nie wyprosi, o gwałt się pokusi: I jemu nie pomogę, i sam się kłopotu Nabawię; darmo tedy chodzić koło płotu.” (342)
Toż dekret pisarzowi powiedziawszy szeptem, A ten gdy go zwyczajnym napisze konceptem Tamtej kancelaryjej, z altany narożnej Całym gardłem na miasto obwoła go woźny. .
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 582
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mniejsze śpiewają? Wiatr do głosu potrzebny gdy przez cienkie gardło przechodzi głos cienki sprawuje, a takie są gardła małych ptaków. V ptaków wielkich gardła większe, zaczym albo mało wiatru przez nie oddychają, a tak głosu nie będzie, albo wiele, a tak tylo krzyk będzie. miernie go nie mogą oddychać, boby się dusili zatrzymując zagrzane powietrze. 20. Czemu w barzo zimnych krajach czarne lisy, a białe zające? Zając mniej ma ciepła w sobie, i dla tego też bojaźliwszy: to ciepło w lisach ścisnąwszy skorę zima zawiera, które do tego przychodzi że humory jakoby zapalają, albo przynamniej w dym obraca, a dym we włosy czarne
mnieysze spiewáią? Wiátr do głosu potrzebny gdy przez ćienkie gárdło przechodźi głos ćienki spráwuie, á tákie są gárdłá máłych ptakow. V ptakow wielkich gárdłá większe, zácżym álbo máło wiátru przez nie oddycháią, á ták głosu nie będźie, álbo wiele, á ták tylo krzyk będzie. miernie go nie mogą oddycháć, boby się duśili zátrzymuiąc zágrzane powietrze. 20. Czemu w bárzo źimnych kráiách czarne lisy, á białe záiące? Záiąc mniey ma ćiepłá w sobie, y dla tego też boiáźliwszy: to ćiepło w lisách śćisnąwszy skorę źimá záwiera, ktore do tego przychodźi że humory iákoby zápaláią, álbo przynamniey w dym obraca, á dym we włosy czarne
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 169
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
umierają beż wielkich bólów? Są w nich bole jako i w młodych, ale je mniej czują, że mają zmysł dotykania osłabiony a przytym sama starość pomaga do śmierci. 85. Czemu nie wszystkie żyjące rzeczy mają płuce? Bo nie wszystkie odetchnienia potrzebują. 76. Czemu zwierz wodny, jako to ryba na ziemi się dusi, a ziemski w wodzie? Bo żwierz ziemny nie może oddychać w wodzie a wodny od powietrza barziej się zagrzewa, niżeli jego: przyrodzenie znosi. 87. Czemu post człowieka suszy? Bo ciepło przyrodzone gdy nie ma pokarmu któreby trawiło, ciało trawi. 88. Czemu ogień trwa nakryty popiołem? Bo jeszcze niejaki
umieraią beż wielkich bolow? Są w nich bole iáko y w młodych, ále ie mniey czuią, że maią zmysł dotykániá osłabiony á przytym samá stárość pomagá do śmierći. 85. Czemu nie wszystkie żyiące rzeczy maią płuce? Bo nie wszystkie odetchnieniá potrzebuią. 76. Czemu zwierz wodny, iáko to ryba ná źiemi się dusi, á źiemski w wodźie? Bo żwierz źiemny nie może oddychać w wodzie á wodny od powietrza bárziey się zagrzewa, niżeli iego: przyrodzenie znośi. 87. Czemu post człowieka suszy? Bo ćiepło przyrodzone gdy nie ma pokármu ktoreby tráwiło, ćiáło trawi. 88. Czemu ogień trwá nákryty popiołem? Bo ieszcze nieiáki
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 356
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, nie to, co przedający je zaleca, a ty nie czujesz.
Nauczony, jest jako stół wonne rzeczy przedającego, który na miejscu nie ruszając się stoi, ale ona wonność i tam i sam się rozchodzi.
Głupi jest jako żołnierski bęben głośny, a wewnątrz próżny.
Głupi chlubiąc się z głosem swoim, sam się dusi, A mądry dla wielkiego wstydu milczeć musi. Nie wie, że w świętej drodze dzwonki wielbłądowe Zagłuszane bywają przez bębny wojskowe. POWIEŚĆ XVI.
Przyjaciela, o któregoś się długo pilno starał, szanuj, abyś go w jednej godzinie nie stracił. Kamieniowi prostemu tak się z laty zdarza, Że się na szmaragd abo
, nie to, co przedający je zaleca, a ty nie czujesz.
Nauczony, jest jako stół wonne rzeczy przedającego, który na miejscu nie ruszając się stoi, ale ona wonność i tam i sam się rozchodzi.
Głupi jest jako żołnierski bęben głośny, a wewnątrz próżny.
Głupi chlubiąc się z głosem swoim, sam się dusi, A mądry dla wielkiego wstydu milczeć musi. Nie wie, że w świętéj drodze dzwonki wielbłądowe Zagłuszane bywają przez bębny wojskowe. POWIEŚĆ XVI.
Przyjaciela, o któregoś się długo pilno starał, szanuj, abyś go w jednéj godzinie nie stracił. Kamieniowi prostemu tak się z laty zdarza, Że się na szmaragd abo
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 245
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
. Aby w murowanych strukturach razem z ścianami i w ścianach od samego dołu w górę je wywodzić, mając refleksją na wszystkie pokoje, w których tylko piece albo kominki być mają. 2. Obszerność taka w nich być powinna, aby zewsząd dym przychodzący mógł się pomieścić; Inaczyj i kominki dymić, i w piecach dym dusić się musi. 3. Dla wolniejszej ekshalacyj dymu, i łatwiejszego wymiatania sadzy, anfraktów i łamaniny w kominach Architektowi wystrzegać się należy. 4. Aby do czeluści wolny akces z sieni był powietrzu. Tak bowiem większym impetem dym z pieców w komin wychodzi, dochodzącym powietrzem popędzony. 5. Wysokość kominów ani zbyt nad dachy wychodzić
. Aby w murowanych strukturach razem z ścianami y w ścianach od samego dołu w gorę ie wywodzić, maiąc reflexyą ná wszystkie pokoie, w ktorych tylko piece álbo kominki być maią. 2. Obszerność táka w nich być powinna, áby zewsząd dym przychodzący mogł się pomieścić; Jnaczyi y kominki dymić, y w piecach dym dusić się musi. 3. Dla wolnieyszey exchalacyi dymu, y łátwieyszego wymiatania sadzy, anfraktow y łamaniny w kominach Architektowi wystrzegać się należy. 4. Aby do czeluści wolny akces z sieni był powietrzu. Tak bowiem większym impetem dym z piecow w komin wychodzi, dochodzącym powietrzem popędzony. 5. Wysokość kominow áni zbyt nad dachy wychodzić
Skrót tekstu: BystrzInfArch
Strona: E2v
Tytuł:
Informacja architektoniczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743