uchodzi pod Rygę. Car to widząc atakuje Nitawę, która że niezbyt formalna forteca, kapituluje się. Wyszła tedy z zamku praesidium z pułkownikiem Knoryngiem, a fortecę moskal opanował i zamek osadził, także inne małe forteczki w Kurlandii odebrał moskal i swojemi garnizonami osadził.
Książę kardynał w Gdańsku multis aliis turbinibus praeocupatus, ale najbardziej gryząc się, że nie mógł być adesse Coronationi najjaśniejszego króla Stanisława, bo chciał; ale i Rzym i inne przeszkody były: wpadłszy w alteracją wielką, umiera die 14 Octobris. Podjazd wielki moskiewski, saski, litewski napadł na warte mostu na Wiśle, magnam cladem w regimentowych ludziach króla Stanisława uczynił, bo jednych pozabijano, drugich
uchodzi pod Rygę. Car to widząc attakuje Nitawę, która że niezbyt formalna forteca, kapituluje się. Wyszła tedy z zamku praesidium z pułkownikiem Knoryngiem, a fortecę moskal opanował i zamek osadził, także inne małe forteczki w Kurlandyi odebrał moskal i swojemi garnizonami osadził.
Książę kardynał w Gdańsku multis aliis turbinibus praeocupatus, ale najbardziéj gryząc się, że nie mógł być adesse Coronationi najjaśniejszego króla Stanisława, bo chciał; ale i Rzym i inne przeszkody były: wpadłszy w alteracyą wielką, umiera die 14 Octobris. Podjazd wielki moskiewski, saski, litewski napadł na warte mostu na Wiśle, magnam cladem w regimentowych ludziach króla Stanisława uczynił, bo jednych pozabijano, drugich
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 235
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Jan Święty, Orlik to, dojrzy ten: a w-ostatku cała szkoła dwunastu, przecięć mieli rozum. Powiada Chryzostom Z: Nie w-mistrzu wina, nie w-Uczniach wada, oboja strona niewinna, nie naganna. Czemuż nie zrozumieli? nie w-uczącym, nie w-uczniach wina, ale gryźli się zwolennicy i dla tego pojmować nie mogli: otoli przecię i trudne też Pan słowa powiadał. A tu się daje nauka Nauczycielom i Inspektórom, szkoda nazbyt wgrażać się w-młodź, bo bojaśń i frasunek ogłupi ich. propter tristitiam. Druga nauka nie trzeba się bardzo urażać, choć też czasem mówią i skarżą się: Nie
Ian Swięty, Orlik to, doyrzy ten: á w-ostátku cáła szkołá dwunastu, przećięć mieli rozum. Powiada Chryzostom S: Nie w-mistrzu winá, nie w-Uczniách wádá, oboiá stroná niewinna, nie nágánna. Czemuż nie zrozumieli? nie w-uczącym, nie w-uczniách winá, ále gryźli się zwolennicy i dla tego poimowáć nie mogli: otoli przećię i trudne też Pan słowá powiádał. A tu się dáie náuká Náuczyćielom i Inspektorom, szkodá názbyt wgrażáć się w-młodź, bo boiaśń i frásunek ogłupi ich. propter tristitiam. Druga náuká nie trzebá się bárdzo vrażáć, choć też czásem mowią i skárżą się: Nie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 90
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Boże, gdy bystrym zębem szarpać nie przestaną Cnotliwszych, zginą przecię Twą okrutną raną Harde myśli, które w nich tak barzo wezbrały. Przykład dawny z tej śmierci będą powtarzały. Stulisz pięścią ich gęby, dasz znać, że zapłata Jest cnocie, iżeś sądzić nie zapomniał świata. Jać dziękuję, a oni niech się gryzą, Panie, Że odtąd próżne było o mnie ich staranie. Silili się, płacili, gryźli, mordowali, A darmo, bo żeś bronił, snadź nie rachowali. Sędzię, jeśliście fawor prawem nakrywali, A przeciw chudym praktyk chcąc nie zabraniali, Żałujcie, żeście jednych nad drugie, sądzili, Bo
. Boże, gdy bystrym zębem szarpać nie przestaną Cnotliwszych, zginą przecię Twą okrutną raną Harde myśli, które w nich tak barzo wezbrały. Przykład dawny z tej śmierci będą powtarzały. Stulisz pięścią ich gęby, dasz znać, że zapłata Jest cnocie, iżeś sądzić nie zapomniał świata. Jać dziękuję, a oni niech się gryzą, Panie, Że odtąd próżne było o mnie ich staranie. Silili się, płacili, gryźli, mordowali, A darmo, bo żeś bronił, snadź nie rachowali. Sędzię, jeśliście fawor prawem nakrywali, A przeciw chudym praktyk chcąc nie zabraniali, Żałujcie, żeście jednych nad drugie, sądzili, Bo
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 388
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Lit., brata przerzeczonych rodzonego, i drugiego Pawła Buczyńskiego, łowczego smoleńskiego, sędzica grodzkiego brzeskiego.
Jechaliśmy tedy na to wesele do Suchej Woli tylko we dwóch, a w Witerożu oczekiwaliśmy na generała adiutanta Paszkowskiego i na Buczyńskiego, łowczego smoleńskiego, którzy nieprędko do nas przyjechali, a brat mój pułkownik barzo się gryzł. Pisaliśmy na też wesele zapraszając Aleksandrowicza, chorążego lidzkiego, szwagra naszego i samej. Przyjechali do Rasnej i chcieli do Suchej Woli pospieszać, ale im konie kareciane dwa zachro-
mali barzo. Chcieli pożyczyć koni u brata naszego, chorążego petyhorskiego, o milę od Rasnej w Minkowicach mieszkającego. Nie chciał dać koni,
. Lit., brata przerzeczonych rodzonego, i drugiego Pawła Buczyńskiego, łowczego smoleńskiego, sędzica grodzkiego brzeskiego.
Jechaliśmy tedy na to wesele do Suchej Woli tylko we dwóch, a w Witerożu oczekiwaliśmy na generała adiutanta Paszkowskiego i na Buczyńskiego, łowczego smoleńskiego, którzy nieprędko do nas przyjechali, a brat mój pułkownik barzo się gryzł. Pisaliśmy na też wesele zapraszając Aleksandrowicza, chorążego lidzkiego, szwagra naszego i samej. Przyjechali do Rasnej i chcieli do Suchej Woli pospieszać, ale im konie kareciane dwa zachro-
mali barzo. Chcieli pożyczyć koni u brata naszego, chorążego petyhorskiego, o milę od Rasnej w Minkowicach mieszkającego. Nie chciał dać koni,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 424
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Gdy zatem czterech czy piąciu deputatów — przyjaciół księcia kanclerza — wsiadło do karety, książę kazał stangretowi i forysiowi zsieść, a konie, tak złośliwe ogiery, puścić wolno, biczami trzaskać i ognia kazał piechocie i dragonii dawać. Deputaci będący w karecie w ostatnim strachu byli. Konie, mało co ruszywszy się, zaczęli gryźć się między sobą, poplątali się, powywracali się. Smogorzewski, deputat wołkowyski, nie pośpiał wsiąść do karety, a gdy się książę marszałek odwrócił, zaczął aklamować na księcia. Ja biegłem do niego z wyniesioną ręką, chcąc mu dać w gębę, ale mnie Wojciech Paszkowski wpół porwał i nie puścił. Stał mi się
. Gdy zatem czterech czy piąciu deputatów — przyjaciół księcia kanclerza — wsiadło do karety, książę kazał stangretowi i forysiowi zsieść, a konie, tak złośliwe ogiery, puścić wolno, biczami trzaskać i ognia kazał piechocie i dragonii dawać. Deputaci będący w karecie w ostatnim strachu byli. Konie, mało co ruszywszy się, zaczęli gryźć się między sobą, poplątali się, powywracali się. Smogorzewski, deputat wołkowyski, nie pośpiał wsieść do karety, a gdy się książę marszałek odwrócił, zaczął aklamować na księcia. Ja biegłem do niego z wyniesioną ręką, chcąc mu dać w gębę, ale mnie Wojciech Paszkowski wpół porwał i nie puścił. Stał mi się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 598
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z nim do Małżeństwa, a Królową poratować.
Henryk Karola Cesarza tylko aprehendował, słusznie się urażającego za swoję Ciotkę wzgardżoną Katarzynę; uważał, że i Poddani malkontenci będą, jeśliby tym rozwodem Dom Burgundyiski, z którym Holenderskie Handle dawne, uraził. Uważał i Świątobliwość Katarzyny; dzień i noc o tym myślił, i gryzł się na sumnieniu. A że Boleny do swej cielesności nie mógł użyć, jeżeli by jej wprzód za Zonę nie pojął, (bo tak pretendowała) obiecywał sobie łatwość rozwodu, przypominając przysługę Klemensowi VII. Papieżowi do wyzwolenia jego z więzienia. Tym czasem umyślił sobie na Cesarza niedbać z Wenetami i Francją zabawnego. WOLSEUS się
ź nim do Małżeństwa, a Krolową porátować.
Henryk Károla Cesarza tylko apprehendował, słusznie się urażaiącego za swoię Ciotkę wzgardżoną Katarzynę; uważał, że y Poddani malkontenci będą, ieśliby tym rozwodem Dom Burgundyiski, z ktorym Hollenderskie Handle dawne, uraził. Uważał y Swiątobliwość Katarzyny; dzień y noc o tym myślił, y gryzł się na sumnieniu. A że Boleny do swey cielesności nie mogł użyć, ieżeli by iey wprzod za Zonę nie poiął, (bo tak pretendowała) obiecywał sobie łatwość rozwodu, przypominaiąc przysługę Klemensowi VII. Papieżowi do wyzwolenia iego z więzienia. Tym czasem umyślił sobie na Cesarza niedbać z Wenetami y Francyą zabawnego. WOLSEUS się
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 89
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
doma nie masz mego, Jakoż się ja domyślać nie mam czego złego? Trudno dobrze rozumieć; nie wiem, czym się bawi. Mocny żołądek, który żal takowy zstrawi. Przynieś, Testyli, przynieś rzeczy zgotowane, Niech przynamniej ucieszę tym serce stroskane. Jeśli chciał z domu biegać, nie żenić się było! Ja się gryzę i jemu będzie też niemiło. I ta się nie ucieszy, która mi go psuje. Kto komu szkodzi, niech się na szkodę gotuje. Świadczę tobą, księżycu, że mię żal przywodzi Do tego: zły postępek złym się oddać godzi. Nie ma do mnie przyczyny. Wziął mię w dobrym domu, Wziął mię
doma nie masz mego, Jakoż się ja domyślać nie mam czego złego? Trudno dobrze rozumieć; nie wiem, czym się bawi. Mocny żołądek, który żal takowy zstrawi. Przynieś, Testyli, przynieś rzeczy zgotowane, Niech przynamniej ucieszę tym serce stroskane. Jeśli chciał z domu biegać, nie żenić się było! Ja się gryzę i jemu będzie też niemiło. I ta się nie ucieszy, która mi go psuje. Kto komu szkodzi, niech się na szkodę gotuje. Świadczę tobą, księżycu, że mię żal przywodzi Do tego: zły postępek złym się oddać godzi. Nie ma do mnie przyczyny. Wziął mię w dobrym domu, Wziął mię
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 127
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, synu, przyjdzie nam osła zrzucić z mostu, Który jest niedaleko, tuż prawie przed nami; Zrzućmy, niechaj nas ludzie nie karmią baśniami!" I tak, gdy bydlę z mostu na głębią wrzucili, Razem z nim razem swego pośmiewiska zbyli.
Nie potrafi w to człowiek, darmo sobie psuje Głowę, darmo się gryzie, darmo się frasuje, Aby się jego sprawy wszystkim podobały, Którym stan nie ugodzi wielki ani mały; Bo różne przyrodzenia różne zmysły mają, Więc się też różnym różne sprawy podobają, Temu to, temu owo, jak kogo zawodzi Chciwość własna, cudza jej niwczym nie ugodzi; A iż różne przymioty przyrodzenie
, synu, przyjdzie nam osła zrzucić z mostu, Który jest niedaleko, tuż prawie przed nami; Zrzućmy, niechaj nas ludzie nie karmią baśniami!" I tak, gdy bydlę z mostu na głębią wrzucili, Razem z nim razem swego pośmiewiska zbyli.
Nie potrafi w to człowiek, darmo sobie psuje Głowę, darmo się gryzie, darmo się frasuje, Aby się jego sprawy wszystkim podobały, Którym stan nie ugodzi wielki ani mały; Bo różne przyrodzenia różne zmysły mają, Więc się też różnym różne sprawy podobają, Temu to, temu owo, jak kogo zawodzi Chciwość własna, cudza jej niwczym nie ugodzi; A iż różne przymioty przyrodzenie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 5
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Osieł ciężary nosił, a koń był gotowy Na wojenną posługę. Za przykre się zdało Osłowi i barzo mu to nie smakowało,
Iż Koń stał sobie tylko, a on zaś pracował, Koń obrok lepszy jadał, konia pan szanował. Konia kiedy niekiedy lekko przejeżdżano, Chciał pan, żeby na konia wzgląd wszelaki miano.
Gryzie się w sobie osieł, że i w święto nosi
Ciężar; zaczym przemiany w konia bogów prosi. Mało potym obaczy, ali konia wiodą Skrwawionego, jeszcze go świeżo strzały bodą. Zaczym pocznie rozważać stan swój, prace swoje, Więc zaś do tego szczęście miarkować oboje. A przestając na swoim, więcej nie narzekał Na swe
Osieł ciężary nosił, a koń był gotowy Na wojenną posługę. Za przykre się zdało Osłowi i barzo mu to nie smakowało,
Iż Koń stał sobie tylko, a on zaś pracował, Koń obrok lepszy jadał, konia pan szanował. Konia kiedy niekiedy lekko przejeżdżano, Chciał pan, żeby na konia wzgląd wszelaki miano.
Gryzie się w sobie osieł, że i w święto nosi
Ciężar; zaczym przemiany w konia bogów prosi. Mało potym obaczy, ali konia wiodą Skrwawionego, jeszcze go świeżo strzały bodą. Zaczym pocznie rozważać stan swój, prace swoje, Więc zaś do tego szczęście miarkować oboje. A przestając na swoim, więcej nie narzekał Na swe
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 26
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
wody niekanie. Wytrawione głody zęboma zgrzytają/ a odrobina nie spadnie. Gorzkie lamenty bez pociechy/ płacze/ łzy/ bez ulitowania/ wrzaski krzyki/ wycia bez nadziei/ wszytkie piekielne kąty napełniają. Któż bowiem tam pocieszyć może? gdzie nie tylko jadowici czarci/ ale wszyscy wobec i z osobna każdy/ jako psi wzajem się gryząc/ sobie są głównymi nieprzyjaciołami. Ojciec Syna/ Syn Ojca/ jadowitymi zębami kąsze (bo się tam wszytkie miłości i czćo wzajemnej prawa pomieszają) a osobliwie ci się bardziej nienawidzą i szarpią/ którzy w nieprawościach sobie wzajemnie pomagając/ wzajemną jeden drugiemy tak ciężkich mąk/ tak nie nagrodzonej zguby przyczyną byli. Isai: 9
wody niekánie. Wytrawione głody zębomá zgrzytaią/ á odrobiná nie spadnie. Gorzkie lámenty bez poćiechy/ płacze/ łzy/ bez ulitowania/ wrzaski krzyki/ wyćiá bez nádźiei/ wszytkie piekielne kąty nápełniáią. Ktoż bowiem tam poćieszyć może? gdźie nie tylko iádowići czarći/ ale wszyscy wobec y z osobná każdy/ iáko pśi wzaiem się gryząc/ sobie są głownymi nieprzyiáćiołami. Oyćiec Syna/ Syn Oycá/ iádowitymi zębami kąsze (bo się tám wszytkie miłośći y czćo wzaiemney práwá pomieszaią) a osobliwie ći się bardźiey nienáwidzą y szarpią/ ktorzy w nieprawośćiách sobie wzaiemnie pomágaiąc/ wzaiemną ieden drugiemy ták cięszkich mąk/ ták nie nágrodzoney zguby przyczyną byli. Isai: 9
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 161
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688