na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to i przyrodzone wyścielają garby. Dopiero za mąż szedłszy, jakby wyszła z straży, Wszytkie dotąd tajone przywary obnaży; Zruci z garnka pokrywkę, przyszedszy do kuchnie: Co się dotąd dusiło, gęstym dymem buchnie. Zdejmie jagnięcą skórkę, ledwie dziewosłęby Obaczy, aż się jeży, aż wilczek, aż zęby, Aż jej szczeć, miasto wełny, na grzbiecie wyrasta. Nie zna statku, tak mówią, księżyc i niewiasta. Cóż tu rzeczesz, nieboże, z wolności wyzuty? Czekasz, że cię śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako lew, wpadszy w sidła, niekiedy powiedział, Wzdychający
na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to i przyrodzone wyścielają garby. Dopiero za mąż szedszy, jakby wyszła z straży, Wszytkie dotąd tajone przywary obnaży; Zruci z garnka pokrywkę, przyszedszy do kuchnie: Co się dotąd dusiło, gęstym dymem buchnie. Zdejmie jagnięcą skórkę, ledwie dziewosłęby Obaczy, aż się jeży, aż wilczek, aż zęby, Aż jej szczeć, miasto wełny, na grzbiecie wyrasta. Nie zna statku, tak mówią, księżyc i niewiasta. Cóż tu rzeczesz, nieboże, z wolności wyzuty? Czekasz, że cię śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako lew, wpadszy w sidła, niekiedy powiedział, Wzdychający
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 128
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, mówi Polak, po rzyć. Że kogo szczęście wioską i drugą wynosi, Zaraz łeb z korca dźwiga, zaraz się komosi. Zwłaszcza owi prosto z szkół, wyzuwszy opiekę, Co się introligują w samorodną tekę: Wojny nigdy nie służąc, w czym równość szlachecka, Posiadają żołnierzów zasłużonych dziecka; Posiedzieli go żołnierz, jeży się ropucha, Nie uciąwszy za pańskie zdrowie świni ucha. Nie wioski, nie szpalery, nie argenteryje Ani próżne wysokich domów presumpcyje: Równą się szlachtą chudzi rodzą i panowie. Mają pieniądze Żydzi i Szoci w Krakowie, A wżdy najuboższego z szlachty nie posiędzie. Cóż nas tedy w szlacheckim wyżej sadza rzędzie? Zasługi: tym
, mówi Polak, po rzyć. Że kogo szczęście wioską i drugą wynosi, Zaraz łeb z korca dźwiga, zaraz się komosi. Zwłaszcza owi prosto z szkół, wyzuwszy opiekę, Co się introligują w samorodną tekę: Wojny nigdy nie służąc, w czym równość szlachecka, Posiadają żołnierzów zasłużonych dziecka; Posiedzieli go żołnierz, jeży się ropucha, Nie uciąwszy za pańskie zdrowie świni ucha. Nie wioski, nie szpalery, nie argenteryje Ani próżne wysokich domów presumpcyje: Równą się szlachtą chudzi rodzą i panowie. Mają pieniądze Żydzi i Szoci w Krakowie, A wżdy najuboższego z szlachty nie posiędzie. Cóż nas tedy w szlacheckim wyżej sadza rzędzie? Zasługi: tym
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 539
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
lub nie tak w strukturze, Jednak go położyła natura w figurze Granicom należytej, wtej jak jest równinie, Polskę na pułnoc widzi w podległej nizinie Ku wschodu, gdzie niewielka rzeczka swój bieg toczy, Granicznym dwóch Monarchii brzegiem pasie oczy. Z tej tu Polskie, Wołoskie zaś z przeciwnej strony Część kłosy, część chastami, jeżą się zagony. Przychodziło, i witać z obcą Wołoszczyzną Piętnasty Października dzień był i Sobota, Wktórej graniczne trzeba było przebyć wrota Ten jak z Najświętszej Panny honorem był w lidze Tak i Polskiej Patronce był własnym, Jadwidze. Uczcić dzień ten szczególnie, pobożność kazała; Wktóry się już Poselska praca zacząć miała. Bo dotąd, gdy
lub nie ták w strukturze, Jednák go położyła nátura w figurze Gránicom należytey, wtey iák iest rowninie, Polskę ná pułnoc widzi w podległey nizinie Ku wschodu, gdźie niewielka rzeczka swoy bieg toczy, Gránicznym dwoch Monárchii brzegiem pasie oczy. Z tey tu Polskie, Wołoskie záś z przeciwney strony Część kłosy, część chastámi, ieżą się zágony. Przychodziło, y witáć z obcą Wołoszczyzną Piętnásty Páździerniká dzień był y Sobota, Wktorey grániczne trzeba było przebydź wrota Ten iák z Nayświętszey Pánny honorem był w lidze Ták y Polskiey Pátronce był włásnym, Jádwidze. Uczcić dzień ten szczegulnie, pobożność kázałá; Wktory się iuż Poselska praca zácząc miáłá. Bo dotąd, gdy
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 43
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
w Przykre kłopoty. Refleksje.
Annibal kruszy, Rozwala, głuszy Lasy i gury,
Niemógł hakami, Łomie octami Skaliste mury:
Z Tak ciężkim trudem, Tymże się cudem Co dopioł zdradził,
Pierścień całuje, A ten go truje I życie zgładził,
Patrz na Rusina, Gdzie owa mina Dumą nadęta, Czym się jeżyła, z Tym się w raz skryła z Miasta wypchnięta. z Różnych Historycznych erudycyj ekspressja.
Dziś złotolitą DUCHOWNE.
W Asty uwitą Świecił Purpurą,
Wnet w inszej dobie, W wygnania probie Zrównał się z ciurą. marności światowej.
W Jakimeś koncie, Bellerefoncie Stanął po Tronie?
Z Pana nie długo, U Preta
w Przykre kłopoty. REFLEXYE.
Annibál kruszy, Rozwala, głuszy Lásy y gury,
Niemogł hakámi, Łomie octámi Skáliste mury:
Z Ták ćięszkim trudem, Tymże się cudem Co dopioł zdrádźił,
Pierśćień cáłuie, A ten go truie Y żyćie zgłádźił,
Pátrz ná Rusiná, Gdźie owá miná Dumą nádęta, Czym się ieżyłá, z Tym się w raz skryłá z Miástá wypchnięta. z Rożnych Historycznych erudycyi expressya.
Dźiś złotolitą DVCHOWNE.
W Asty uwitą Swiećił Purpurą,
Wnet w inszey dobie, W wygnánia probie Zrownał się z ćiurą. márności światowey.
W Iákimeś konćie, Bellerefonćie Stánął po Thronie?
Z Páná nie długo, U Pretá
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 26
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
i wnet znacznie Wichrem się toczy.
Perz i kurżawa Odęta sława, Wiatr wiatrem goni,
Ledwo się wznieci Już na dół leci Już ginie w toni;
Dziś pełno fochów Niemców, i Włochów Kusej Czeladzi,
Pełno Grymasów, DUCHOWNE.
Fuków, hałasów Fraszka zawadzi;
Cóż z tego jutro? Zmieni się futro Co się jeżyło,
W trąbkę się zwinie, Co w dzikiej minie Tak się srożyło.
Dziś harde dumy Wichry i szumy W głowie się burzą,
Cyt! cyt Biedaku, Wnet cię bez braku Parki ponurzą.
Czego się dąsasz? I łbem potrząsasz Marny Człowiecze,
Masz się za Pana, Refleksje.
A ropa, piana, Gnój
y wnet znácznie Wichrem się toczy.
Perz y kurżáwá Odęta sławá, Wiátr wiátrem goni,
Ledwo się wznieći Iuż ná doł leći Iuż ginie w toni;
Dźiś pełno fochow Niemcow, y Włochow Kusey Czeládźi,
Pełno Grymasow, DVCHOWNE.
Fukow, háłásow Frászká záwadźi;
Coż z tego iutro? Zmieni się futro Co się ieżyło,
W trąbkę się zwinie, Co w dźikiey minie Ták się srożyło.
Dźiś hárde dumy Wichry y szumy W głowie się burzą,
Cyt! cyt Biedaku, Wnet ćię bez bráku Parki ponurzą.
Czego się dąsasz? Y łbem potrząsasz Márny Człowiecze,
Masz się zá Páná, REFLEXYE.
A ropá, piáná, Gnoy
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 79
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
, że znowu stół misami zastawią; Tak jego do jedzenia, jako i do picia Musić będą. Więc skrycie, umknąwszy obicia, Uciec, niżeli umrzeć, z tego woli gmachu. I przyznał się nazajutrz do swojego strachu. 80 (D). CUDZOZIEMSKIE ĆWICZENIA
Niech pyszny dmucha, głupi, jak chce, niech się jeży: Widząc na polskich grzbietach różnych form odzieży, Ciężko westchnąć i zadrżeć przychodzi mi z gruntu, Kiedy, nie bez wielkiego ojczyzny afrontu, Jakoby staropolskich wstydząc się zwyczajów, Po cudze do zamorskich żeglujemy krajów, I gdyby można było brać wioski do nawy, Już by się mało w Polsce zieleniło trawy.
Ziemię między Francuzy
, że znowu stół misami zastawią; Tak jego do jedzenia, jako i do picia Musić będą. Więc skrycie, umknąwszy obicia, Uciec, niżeli umrzeć, z tego woli gmachu. I przyznał się nazajutrz do swojego strachu. 80 (D). CUDZOZIEMSKIE ĆWICZENIA
Niech pyszny dmucha, głupi, jak chce, niech się jeży: Widząc na polskich grzbietach różnych form odzieży, Ciężko westchnąć i zadrżeć przychodzi mi z gruntu, Kiedy, nie bez wielkiego ojczyzny afrontu, Jakoby staropolskich wstydząc się zwyczajów, Po cudze do zamorskich żeglujemy krajów, I gdyby można było brać wioski do nawy, Już by się mało w Polszczę zieleniło trawy.
Ziemię między Francuzy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 266
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
upada, Krom Turka, zaczepiwszy dawnego sąsiada. Wżdy choć nieszczęśliwości smuci nas tak wiele, Najdzie miejsce dobra myśl i biesiedne trele. Kto w powszechnej żałobie wesół, na mą wiarę, Szaleje albo sercu przybiera maszkarę. 348. BOŃCZUK
Pytała żona męża, czemu zawsze leży, Tylko gdy z łóżka wstaje, broda mu się jeży. „Bo jako zawieszony bończuk na wychodku
Zimny wiatr — odpowie mąż — rozdyma ze spodku, Tak też i moję brodę spod miękkiej pierzyny, Żebym ci się spodobał, ciepłe puszą bździny.” 349. ZŁOTO I BŁOTO
Z początku obiecadła jedna, druga z końca, Dwie literze, dwie słowa, pod okręgiem
upada, Krom Turka, zaczepiwszy dawnego sąsiada. Wżdy choć nieszczęśliwości smuci nas tak wiele, Najdzie miejsce dobra myśl i biesiedne trele. Kto w powszechnej żałobie wesół, na mą wiarę, Szaleje albo sercu przybiera maszkarę. 348. BOŃCZUK
Pytała żona męża, czemu zawsze leży, Tylko gdy z łóżka wstaje, broda mu się jeży. „Bo jako zawieszony bończuk na wychodku
Zimny wiatr — odpowie mąż — rozdyma ze spodku, Tak też i moję brodę spod miękkiej pierzyny, Żebym ci się spodobał, ciepłe puszą bździny.” 349. ZŁOTO I BŁOTO
Z początku obiecadła jedna, druga z końca, Dwie literze, dwie słowa, pod okręgiem
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 391
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Zgrzyt po stonach Libijskich: sława się rozchodzi/ Po wszech Frigijskich miastach: krąg świata zachodzi. Tej Niobe/ nim była szła za mąż/ zaznała; Jak na Sypilu panną w Meonach mieszkała. Lub jej nie mogłukarac/ jej ziemki traf srogi/ Przodek puszczać/ a nigdy nie zachodzić z bogi. Z wielu miar jeżyła się. jednak ni wysokie Grody męskie/ ni dwój ród/ ni władze szerokie Tak ją beztwiły/ lub się i z tąd kokoszyła/ Jak dzieci: i uszłaby za mać szczęsną była/ By była głupia k sobie nie baczyła tego. Bo Manto Prorokini cora Tyresego/ Boską mocą wzburzona/ po ślakach wyraźnie Wieszczyła:
Zgrzyt po stonách Libiyskich: sławá się rozchodźi/ Po wszech Frigiyskich miástách: krąg świátá záchodźi. Tey Niobe/ nim byłá szłá zá mąż/ záznáłá; Iák ná Sypilu pánną w Meonách mieszkáłá. Lub iey nie mogłvkárác/ iey źiemki tráf srogi/ Przodek puszczáć/ á nigdy nie záchodźić z bogi. Z wielu miar ieżyłá się. iednák ni wysokie Grody męzkie/ ni dwoy rod/ ni władze szerokie Ták ią bestwiły/ lub się y z tąd kokoszyłá/ Iák dźieći: y vszłáby zá máć szczęsną byłá/ By byłá głupia k sobie nie baczyłá tego. Bo Mánto Prorokini corá Tyresego/ Boską mocą wzburzona/ po ślákách wyráźnie Wieszczyłá:
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 141
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636