/ żadnych mi tu nie potrzeb/ boście się W dawno wprzód z tym porachowali w jaki Dom i komuście Wmu namilsze dziecię swoje oddać mieli. Panu Bogu tedy naprzód/ a potym zacnym Ich M. Rodzicom za tak miłego i ukochanego we wszytkim równego sobie towarzysza i przyjaciela namilszego dziękuję/ obiecując nie tylko kochać się czcić i szanować ale i powinnej wdzięczności tak przeciwko zacnym Rodzicom które dziś za swe wiłasne przyjmuje i onym całąpowolność i synowskie posłuszeństwo ofiaruje jako i przeciw poślubionej Małżonce/ której do śmierci wiary i miłości dotrzymywać jest za pomocą Bożą gotów nigdy ustawać nie będzie/ pewną nadzieję mając/ że i stąd zacnego W. M. M
/ żadnych mi tu nie potrzeb/ bośćie sie W dawno wprzod z tym porachowali w iaki Dom y komuśćie Wmu namilsze dźiećie swoie oddáć mieli. Pánu Bogu tedy naprzod/ á potym zacnym Ich M. Rodźicom za ták miłego y vkochanego we wszytkim rownego sobie towárzyszá y przyiaćielá namilsze^o^ dźiękuię/ obiecuiąc nie tylko kochác sie cżćić y szánowáć ále y powinney wdzięcżnośći tak przeciwko zacnym Rodźicom ktore dźiś za swe wiłasne przyimuie y onym cáłąpowolność y synowskie posłuszeństwo ofiáruie iako y przećiw poślubioney Małżonce/ ktorey do śmierći wiáry y miłośći dotrzymywáć iest zá pomocą Bożą gotow nigdy vstawáć nie będźie/ pewną nádźieię máiąc/ że y ztąd zacnego W. M. M
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: B4v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
non in crimine, sed in usu est? Ebrietas decepit, quem Sodoma non decepit: Uritur ille flammis mulierum, quem sulphurea flamma non ussit! Słuchajcie/ powiada/ co czyni Pijaństwo: Słuchajcie/ czego dokazuje obżarstwo: Słuchajcie/ a strzeżcie się Wy/ którzy tego grzechu za grzech nie macie/ a w nim się kochacie? Opilstwo tego zwiodło/ którego Sodoma zwieść nie mogła: góre ogniem miłości/ który od ognia siarczystego gorzeć nie mógł! IV.
Czwarta Cora Pijaństwa jest Moroborum varietas: Rozmaitość chorób. Pijaństwo/ uczy Król Salomon/ rodzi niby Matka niejaka rozmaite choroby. Na co dzisia nie pomnią Opilcy owi/ którzy pijaństwem niepomiernym kwoli
non in crimine, sed in usu est? Ebrietas decepit, quem Sodoma non decepit: Uritur ille flammis mulierum, quem sulphurea flamma non ussit! Słucháyćie/ powiáda/ co czyni Pijáństwo: Słuchayćie/ czego dokázuje obżárstwo: Słuchayćie/ á strzeżćie śię Wy/ ktorzy tego grzechu zá grzech nie maćie/ á w nim śię kochaćie? Opilstwo tego zwiodło/ ktorego Sodomá zwieść nie mogłá: gore ogniem miłośći/ ktory od ogniá śiárczystego gorzeć nie mogł! IV.
Czwarta Corá Pijáństwá jest Moroborum varietas: Rozmáitość chorob. Pijáństwo/ uczy Krol Salomon/ rodźi niby Mátká niejáka rozmáite choroby. Ná co dźiśia nie pomnią Opilcy owi/ ktorzy pijáństwem niepomiernym kwoli
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 6.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i z głosu Anieli.
Lepszasz jest pod pokrywką zła obłuda? czyli Przy wesołej uprzejme serce krotofili. Często lód przeźroczysty kałuże przykrywa/ Pod płaszczem Nabożeństwa Hypocrisis bywa.
Tej tedy proszą Muzy moje Licencji Jeśliby nieprzypadły snadź do Fantażyej Komu; Niechze on sobie z Heraklitem ślocha/ A niegani kto w pieśniach Wesołych się kocha. Pieśń III. NA Odwrót. Do I. M. P. JANA NA RAKOWIE SIENIŃSKIEGO Dóbr. Komp. Lirycorum Polskich.
IVż też niedłuży Parnaskie Muzy Lira moja tęśni/ Do przykrej Wojny/ O której zbrojny Mars dyktował pieśni. Weselsza chwila Widzieć Achilla Wtańcu z Bryzeidą/ Niż gdy z Parysem.
y z głosu Anieli.
Lepszasz iest pod pokrywką zła obłudá? czyli Przy wesołey vprzeyme serce krotofili. Często lod przeźroczysty káłuże przykrywa/ Pod płaszczem Nabożeństwá Hypocrisis bywa.
Tey tedy proszą Muzy moie Licentiey Iezliby nieprzypádły snadź do Fántáżyey Komu; Niechze on sobie z Heráklitem ślocha/ A niegáni kto w pieśniách Wesołych sie kocha. PIESN III. NA ODWROT. Do I. M. P. IANA NA RAKOWIE SIENINSKIEGO Dobr. Comp. Lyricorum Polskich.
IVż też niedłuży Párnáskie Muzy Lyrá moiá tęśni/ Do przykrey Woyny/ O ktorey zbroyny Mars dyktował pieśni. Weselsza chwilá Widźieć Achillá Wtańcu z Bryzeidą/ Niż gdy z Párysem.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 151
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
rozkazałem podać sobie” — rzecze. Tu wszyscy w śmiech, i słuszny, a chłopiec uciecze. 407. ŁYSY Z JURYSTĄ
Mając sprawę w Lublinie szlachcic jeden łysy Każe sobie z grodzkich ksiąg wyjmować zapisy; Tam się mi na nieludzkość uskarża Zawady,
Że mu nie chciał dać szczerej w jego sprawie rady. Nie kocha się, rzekę, ta w gołej ręce szkoła; Kataż nie ma być ręka, kiedy głowa goła. 408. KAWY PROSZOWSKIE
Na proszowskim sejmiku, idąc do swej ławki, Aż widzę po kościele przelatują kawki, I mówię do sąsiada, co wedle mnie siędzie: Zła wróżka, panie bracie, bez kaw tu nie
rozkazałem podać sobie” — rzecze. Tu wszyscy w śmiech, i słuszny, a chłopiec uciecze. 407. ŁYSY Z JURYSTĄ
Mając sprawę w Lublinie szlachcic jeden łysy Każe sobie z grodzkich ksiąg wyjmować zapisy; Tam się mi na nieludzkość uskarża Zawady,
Że mu nie chciał dać szczerej w jego sprawie rady. Nie kocha się, rzekę, ta w gołej ręce szkoła; Kataż nie ma być ręka, kiedy głowa goła. 408. KAWY PROSZOWSKIE
Na proszowskim sejmiku, idąc do swej ławki, Aż widzę po kościele przelatują kawki, I mówię do sąsiada, co wedle mnie siędzie: Zła wróżka, panie bracie, bez kaw tu nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 178
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zniesienie błędów i Herezji tego Filaleta, a przy nim dwu inszych mało wyżej nazwiskiem położonych, za pomocą Bożą, Orthodoxè i Catholicè napisał, przezacnemu Wielmożności twej Imieniowi i obronie poświęcam, mając za to, że Wielm: twoja z tego krótkiego Scriptu o Z. Z Z. Przodków swych wierze dowodnie i właśnie uwiadomiony, kochać się w niej, i tej prawdziwe wyznawce jako Bracią, i jednej a tejże wiary społwyznawce miłować, Przeciwniki Konwinkować, i do obaczenia się umawiać, i od tych bronić, którzy na Zachodny Kościół powstawszy oraz i Wschodną Cerkiew w jednym i tymże obojgu wiary dogmat wyznaniu, wywrócić usiłują: a mnie Młściwym Panem i
znieśienie błędow y Haereziy tego Philáletá, á przy nim dwu inszych máło wyżey názwiskiem położonych, zá pomocą Bożą, Orthodoxè y Catholicè nápisał, przezacnemu Wielmożnośći twey Imieniowi y obronie poświącam, máiąc zá to, że Wielm: twoiá z tego krotkiego Scriptu o S. S S. Przodkow swych wierze dowodnie y właśnie vwiádomiony, kocháć sie w niey, y tey prawdźiwe wyznawce iáko Bráćią, y iedney á teyże wiáry społwyznawce miłowác, Przećiwniki Conuinkowáć, y do obaczenia sie vmawiáć, y od tych bronić, ktorzy ná Zachodny Kościoł powstawszy oraz y Wschodną Cerkiew w iednym y tymże oboygu wiáry dogmat wyznániu, wywroćić vśiłuią: á mnie Młśćiwym Panem y
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 6
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
misterny Subtelnych mózgów tym raczej zostawić, Co ziemią wolą niż niebem się bawić. Trzykroć szczęśliwy, któremuś ty, Panie, Dal tak prawdziwe wolej twej poznanie. A ten szczęśliwszy, który ją w żywocie Swoim wyraża, który się przy cnocie Tak opowiada, że nie tylko rzeczy Te, w których ciało i umysł człowieczy Kocha się, sławy, dostatków, rodziny, Nawet i samej ojczystej dziedziny
Wiecznie postrada, ale się nie zbrania Chrystusowego nosić urągania, Cierpieć wygnaństwo, głod i niedostatek, Ciężkie więzienie i śmierć naostatek Goto w jest podjąć i na ogień śmiele Pojdzie przy prawdzie; w takimci kościele Jest chrześcijańska wiara nieobłudna, A który taki?
misterny Subtelnych mozgow tym raczej zostawić, Co ziemią wolą niż niebem się bawić. Trzykroć szczęśliwy, ktoremuś ty, Panie, Dal tak prawdziwe wolej twej poznanie. A ten szczęśliwszy, ktory ją w żywocie Swoim wyraża, ktory się przy cnocie Tak opowiada, że nie tylko rzeczy Te, w ktorych ciało i umysł człowieczy Kocha się, sławy, dostatkow, rodziny, Nawet i samej ojczystej dziedziny
Wiecznie postrada, ale się nie zbrania Chrystusowego nosić urągania, Cierpieć wygnaństwo, głod i niedostatek, Ciężkie więzienie i śmierć naostatek Goto w jest podjąć i na ogień śmiele Pojdzie przy prawdzie; w takimci kościele Jest chrześcijańska wiara nieobłudna, A ktory taki?
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 402
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Ne timeas à duabus caudis etc. Ja wierzę że im tam Prorok przyniósł głównią gasnącą akurzącą się/ i mówił im ukazując: Patrzajcie/ taka jest światłość wasza i tak trwała: lecz teraz z nieba nie głównie im ukazują ale gwiazdę nietrwałą. Bezpieczni są od tego postrachu ludzie bojący się Pana Boga: i którzy się kochają w prawdziwej świątobliwości: bo się strzegą tego/ żeby na ziemi nie byli gwiazdami takiemi: bo wiedzą że światłość świecka nie jest pewna. niewarowno świecić in conspectu hominum, ale tam przed Majestatem Pańskim/ gdzie światłość nasza nie zagaśnie a jeśli się dobrym przydaje tu świecić/ starają siężeby to było jako naszczuplej żeby tego nie
. Ne timeas à duabus caudis etc. Ia wierzę że im tám Prorok przyniosł głownią gásnącą ákurzącą się/ y mowił im vkázuiąc: Pátrzayćie/ taka iest świátłość wászá y ták trwáła: lecz teraz z niebá nie głownie im vkázuią ále gwiazdę nietrwáłą. Bespieczni są od tego postráchu ludźie boiący się Páná Bogá: y ktorzy się kocháią w prawdźiwey świątobliwośći: bo się strzegą tego/ żeby ná źiemi nie byli gwiazdámi tákiemi: bo wiedzą że świátłość świecka nie iest pewna. niewárowno świećić in conspectu hominum, ále tam przed Máiestatem Páńskim/ gdźie świátłosć nászá nie zágáśnie á iesli się dobrym przydáie tu świećić/ stáráią siężeby to było iáko naszczupley żeby tego nie
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
witanie. Cokolwiek jest tej twojej odmiany przyczyną, O sobie wiem, żem żadną nie obciążon winą; Nawet i tym niewinność rad wyświadczę swoję, Że niezasłużoną złość skromnie zniosę twoję. Lecz sprawiedliwa Wenus pomści się nad tobą I kiedyżkolwiek tąż cię nawiedzi żałobą (Gorzej ci miłość życzyć nie pragnie stroskana), Że kochając się w inszym, nie będziesz kochana. DO ZOSIE
Jeśli ty, Zosiu, w swojej okrutności Kładziesz pozór czystości, Musisz dać przodek przed sobą w tej mierze I lwowi okrutnemu; Lepiej twojej macierze Idź za przykładem, która gdyby twemu Ojcu była nie dała, Jeszcze byś, miła, na przedmieściu spała. NA RAKI
witanie. Cokolwiek jest tej twojej odmiany przyczyną, O sobie wiem, żem żadną nie obciążon winą; Nawet i tym niewinność rad wyświadczę swoję, Że niezasłużoną złość skromnie zniosę twoję. Lecz sprawiedliwa Wenus pomści się nad tobą I kiedyżkolwiek tąż cię nawiedzi żałobą (Gorzej ci miłość życzyć nie pragnie stroskana), Że kochając się w inszym, nie będziesz kochana. DO ZOSIE
Jeśli ty, Zosiu, w swojej okrutności Kładziesz pozór czystości, Musisz dać przodek przed sobą w tej mierze I lwowi okrutnemu; Lepiej twojej macierze Idź za przykładem, która gdyby twemu Ojcu była nie dała, Jeszcze byś, miła, na przedmieściu spała. NA RAKI
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 27
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
PRZYPADEK
Gdy dziecię wchodzi pod kościelne dachy, Z których wisiały lodowate blachy, Urwany sopel od wysokiej rynny Przeciął i szyję, i gardziel dziecinny, A po tym mordzie i okrutnym ciu W ciepłej krwi stajał w zanadrzu dziecięciu. Gdzież się tu człowiek ustrzeże przygody, Kiedy lód strzela i ścinają lody? NA PAWŁA
Paweł się kocha w Zośce, a niech mi odpuści, Nie masz w czym: nos ma krzywy, zęby jak czeluści, Łeb goły, dłuższa łokciem jedna drugiej nogi, Pazury jak do lutnie, na grzbiecie garb srogi; Jeszcze oko niedawno straciła w chorobie. Ona na jedno oko ślepa, on na obie. NA STAREGO
Młodym
PRZYPADEK
Gdy dziecię wchodzi pod kościelne dachy, Z których wisiały lodowate blachy, Urwany sopel od wysokiej rynny Przeciął i szyję, i gardziel dziecinny, A po tym mordzie i okrutnym ciu W ciepłej krwi stajał w zanadrzu dziecięciu. Gdzież się tu człowiek ustrzeże przygody, Kiedy lód strzela i ścinają lody? NA PAWŁA
Paweł się kocha w Zośce, a niech mi odpuści, Nie masz w czym: nos ma krzywy, zęby jak czeluści, Łeb goły, dłuższa łokciem jedna drugiej nogi, Pazury jak do lutnie, na grzbiecie garb srogi; Jeszcze oko niedawno straciła w chorobie. Ona na jedno oko ślepa, on na obie. NA STAREGO
Młodym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 84
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
-ć przyganił, widząc twoje cnoty, Gładkość i drogie wdzięczności klejnoty? Któż by cię chwalił, tak nieugłaskany Zmysł widząc i tak porywcze odmiany? Taka to w tobie przemieszkiwa siewka, Że trudno zgadnąć, czyś jędza, czy dziewka. ROZERWANY
O stu lat baba, która by samego Czystym sprawiła syna utratnego, Kocha się we mnie i temu nie przeczy, Co każdą miłość najskuteczniej leczy; A dziewka, godna za jedną noc świata, Udolna rozgrzać lody Ksenokrata, Gardzi mną tak, że gdy się kuszę o nią, Tym bardziej stroni, im ją bardziej gonię. Cóż tu rzec? Stąd mam śnieżyste Bałkany, Stąd Etnę, stąd
-ć przyganił, widząc twoje cnoty, Gładkość i drogie wdzięczności klejnoty? Któż by cię chwalił, tak nieugłaskany Zmysł widząc i tak porywcze odmiany? Taka to w tobie przemieszkiwa siewka, Że trudno zgadnąć, czyś jędza, czy dziewka. ROZERWANY
O stu lat baba, która by samego Czystym sprawiła syna utratnego, Kocha się we mnie i temu nie przeczy, Co każdą miłość najskuteczniej leczy; A dziewka, godna za jedną noc świata, Udolna rozgrzać lody Ksenokrata, Gardzi mną tak, że gdy się kuszę o nię, Tym bardziej stroni, im ją bardziej gonię. Cóż tu rzec? Stąd mam śnieżyste Bałkany, Stąd Etnę, stąd
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 86
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971