widząc Hali Pójdą z sitem do wody. Lirycorum Polskich Księgi Wtóre. Pieśń VI. TESKLIWA DUMA Chorego Żołnierza na Kwarcianą ospę,
Ciężka chorobo/ niemocy tęskliwa/ W której już dusza ledwie tchnie źle żywa. W której i Duchy i żyjące siły/ się wysieliły.
Rozum szwankuje/ pamięć schnie/ moc ginie. Mieszek się kurczy; ból za bólem płynie/ Zdawnych nowy się co raz defekt rodzi/ A zdrowiu szkodzi.
Wędrowny Doktor i Medyk ucząny/ Lekarskie stare zwartował Galeny/ Ich Aforyzmy choć ich zalecają/ Mocy niemają.
Epidauryiski swej się pracy wstydzi/ Eszkulapiusz: gdy bez skutku widzi/ Próżne lekarstwa; a choroba sucha/ Lekarstw
widząc Hali Poydą z śitem do wody. Lyricorum Polskich Kśięgi Wtore. PIESN VI. TESKLIWA DVMA Chorego Zołnierzá ná Quárćiáną ospę,
CIęszka chorobo/ niemocy tęskliwa/ W ktorey iuż duszá ledwie tchnie źle żywa. W ktorey y Duchy y żyiące śiły/ śię wyśieliły.
Rozum szwánkuie/ pámięć schnie/ moc ginie. Mieszek się kurczy; bol zá bolem płynie/ Zdawnych nowy się co raz defekt rodźi/ A zdrowiu szkodźi.
Wędrowny Doktor y Medyk vcząny/ Lekárskie stáre zwártował Gáleny/ Ich Aphoryzmy choć ich zalecáią/ Mocy niemáią.
Epidauryiski swey się pracy wstydźi/ Eszkulápiusz: gdy bez skutku widźi/ Prożne lekárstwa; á chorobá sucha/ Lekárstw
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 157
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
po zburzonej Trojej/ Nie leniwo nawrócę ku chałupce mojej. Kędyć bedę wyliczał/ trudy i niespane Nocy/ i dni wsprzykrzonym Szyszaku przetrwane. Podjazdy niebezpieczne/ tęskliwe podsłuchy; Okazje bez żadnej żywota otuchy. Przykry deszcz/ ciężkie zimno/ i nieznośne mrozy/ I co więc trapić zwykło wojenne obozy. Znosić trzeba w pochyłym kurcząc się szałasu: Gdzie od uciążliwego karki trzeszczą wczasu. Ziemia stół/ ziemia ławą/ twarde ziemia łoże/ Uważ co za wygoda i wczas tam być może. Jeśli też spracowane/ sen obłapi ciało/ A głowie na Kulbace wesprzeć się dostało. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ aż kazą do koni; I tak niespana w tropy
po zburzoney Troiey/ Nie lęniwo náwrocę ku cháłupce moiey. Kędyć bedę wyliczał/ trudy y niespáne Nocy/ y dni wsprzykrzonym Szyszaku przetrwáne. Podiázdy niebeśpieczne/ tęskliwe podsłuchy; Okázye bez żadney żywotá otuchy. Przykry descz/ ćięszkie źimno/ y nieznośne mrozy/ Y co więc trapić zwykło woienne obozy. Znośić trzebá w pochyłym kurcząc się száłásu: Gdźie od vćiążliwego kárki trzeszczą wczásu. Ziemiá stoł/ źiemiá łáwą/ twárde źiemiá łoże/ Vważ co zá wygodá y wczás tám bydź może. Ieśli tesz sprácowáne/ sen obłápi ćiáło/ A głowie ná Kulbáce wesprzeć się dostáło. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ áż kazą do koni; Y ták niespána w tropy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 184
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Który dobywał, dobywają, W ostatniej ziemi go macają. Tedy ze wszystką swą potęgą, Koronne wojska go oblegą, Wezmą mu ziemie, przejmą pasy, Zasłonią niebo, zatną lasy. A już północne wtem Triony, Hiperborskiemi spadną śrony, Świat zamięszają zawieruchy, Ziemię rozedmą przykre duchy. W burzliwem niebie i niewczasach Zołdat się kurczy po szałasach, Tęsknią i naszy na przestrzeni, Jako daleko oblężeni. Owym otwarte pola, kraje, Ziemia zamkniona tym zostaje. Przybywa blada z piekła jędza, Z tysiącem śmierci głód i nędza. Powiedzcie Muze, wiele było, Co tą zarazą ich zginęło, Jako ciekawie wściekła ona, Siekła ich biczem Tyzyfona. Ani
Który dobywał, dobywają, W ostatniej ziemi go macają. Tedy ze wszystką swą potęgą, Koronne wojska go oblegą, Wezmą mu ziemie, przejmą pasy, Zasłonią niebo, zatną lasy. A już północne wtem Tryony, Hiperborskiemi spadną śrony, Świat zamięszają zawieruchy, Ziemię rozedmą przykre duchy. W burzliwem niebie i niewczasach Zołdat się kurczy po szałasach, Tesknią i naszy na przestrzeni, Jako daleko oblężeni. Owym otwarte pola, kraje, Ziemia zamkniona tym zostaje. Przybywa blada z piekła jędza, Z tysiącem śmierci głód i nędza. Powiedzcie Muze, wiele było, Co tą zarazą ich zginęło, Jako ciekawie wściekła ona, Siekła ich biczem Tyzyfona. Ani
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 21
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
tak musi dzielić się między panem i panią. Tymczasem zaś, ponieważ według tej dawnej i prawdziwej maksymy: wolność ludu nieprzyjemna jest panującym, stąd lnvisa est dominantibus libertas populi.
więc idzie (wnoszą nasi republikanci), że monarchija i wolność ludu są sobie naturalnie przeciwne: gdzie się tamta więcej rozprzestrzenia, tam druga bardziej kurczyć się musi, co się jednej ujmuje, drugiej się przydaje, co jednej przyrasta, musi koniecznie odpadać od drugiej. Jest to rzecz niewątpliwa i naturalnie być to inaczej nie może.
Owóż ten patriota, który zna doskonale swoję powinność ku Rzpltej, musi się starać przez honor i sumnienie, aby odwracał wszystko, co by kolwiek
tak musi dzielić się między panem i panią. Tymczasem zaś, ponieważ według tej dawnej i prawdziwej maksymy: wolność ludu nieprzyjemna jest panującym, stąd lnvisa est dominantibus libertas populi.
więc idzie (wnoszą nasi republikanci), że monarchija i wolność ludu są sobie naturalnie przeciwne: gdzie się tamta więcej rozprzestrzenia, tam druga bardziej kurczyć się musi, co się jednej ujmuje, drugiej się przydaje, co jednej przyrasta, musi koniecznie odpadać od drugiej. Jest to rzecz niewątpliwa i naturalnie być to inaczej nie może.
Owóż ten patryjota, który zna doskonale swoję powinność ku Rzpltej, musi się starać przez honor i sumnienie, aby odwracał wszystko, co by kolwiek
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 260
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
głęboko, krzywych, spaczonych, nie dawać. Suszyć je potrzeba dobrze w kłatki skladając, i czym ciężkim przykładając zwierzchu, aby się nie paczyły od słońca. Robią gonty i sosnowe, a te powinny by być trwalsze z racyj tłustości i gęstości, tylko że na słocie pęcnieje, podczas wiatru i słońca bardzo się kurczą, i dach czynią jak rzeszoto, w tedy nagła napadłszy słota, wielką pod takiemi dachami czyni szkodę. Trzeba tedy takie sosnowe gonty, długo suszyć w klatki składając. Gwoździe też czasem się nie chwytają grubych i tłustych sosnowych gontów. Są i dębowe in usu gonty, a- O Ekonomice, mianowicie o Fabryce.
le
głęboko, krzywych, spaczonych, nie dawać. Suszyć ie potrzeba dobrze w kłatki skladaiąc, y czym cięszkim przykładaiąc zwierzchu, aby się nie paczyły od słońca. Robią gonty y sosnowe, á te powinny by być trwalsze z racyi tłustości y gęstości, tylko że na słocie pęcnieie, podczas wiatru y słońca bardzo się kurczą, y dach czynią iak rzeszoto, w tedy nagła napadłszy słota, wielką pod takiemi dachami czyni szkodę. Trzeba tedy takie sosnowe gonty, długo suszyć w klatki składaiąc. Gwoździe też czasem się nie chwytaią grubych y tłustych sosnowych gontow. Są y dębowe in usu gonty, a- O Ekonomice, mianowicie o Fabryce.
le
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 398
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
szkodę. Trzeba tedy takie sosnowe gonty, długo suszyć w klatki składając. Gwoździe też czasem się nie chwytają grubych i tłustych sosnowych gontów. Są i dębowe in usu gonty, a- O Ekonomice, mianowicie o Fabryce.
le je kołkami przybijają, gdyż w twarde nie zabijesz cwieka: ale że i to drzewo na słońcu kurczy się i paczy, dach jest rzeszotowy z nich nie gontowy, experto crede Ruperto. Z innego drzewa gontów nie robią. Cwieki gontowe też mają być konsyderowane które lepsze. Naprzód Węgierskie są naturalnie dobre. A jeżeli wdomu będą je robić, potrzeba żelaża dobierac giętego, a do niego trochę przymieszać kruchu, dla mocy i
szkodę. Trzeba tedy takie sosnowe gonty, długo suszyć w klatki składaiąc. Gwoździe też czasem się nie chwytaią grubych y tłustych sosnowych gontow. Są y dębowe in usu gonty, a- O Ekonomice, mianowicie o Fabryce.
le ie kołkami przybiiaią, gdyż w twarde nie zabiiesz cwieka: ale że y to drzewo na słońcu kurczy się y paczy, dach iest rzeszotowy z nich nie gontowy, experto crede Ruperto. Z innego drzewa gontow nie robią. Cwieki gontowe też maią bydź konsyderowane ktore lepsze. Naprzod Węgierskie są naturalnie dobre. A ieżeli wdomu będą ie robić, potrzeba żelaża dobierac giętego, á do niego trochę przymieszać kruchu, dla mocy y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 399
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wytrwajmy, aże się ochłodzi. Zbiegał się, dobrze tak nań, kto nie chce po woli Czynić, co nań przystoi, musi po niewoli. Jeszcze ognia nie zgaszaj. Jeszcze, możne czary, Pomóżcie mi, niech mój żal nie będzie bez kary! Pal te żyły, a mów tak: „Kurczycie się, żyły, Bodaj się tej łotryni członki tak kurczyły, Jako się ta nieboga w sercu swym skurczyła, Której ona własnego męża omamiła”. Pomóżcie mi krzywdy mej mścić się, możne czary, Pomóżcie, niechaj mój żal nie będzie bez kary! Wlecz tę szmatę przez drogę, a mów: „Niech heclicy Tak
wytrwajmy, aże się ochłodzi. Zbiegał się, dobrze tak nań, kto nie chce po woli Czynić, co nań przystoi, musi po niewoli. Jeszcze ognia nie zgaszaj. Jeszcze, możne czary, Pomóżcie mi, niech mój żal nie będzie bez kary! Pal te żyły, a mów tak: „Kurczycie się, żyły, Bodaj się tej łotryni członki tak kurczyły, Jako się ta nieboga w sercu swym skurczyła, Której ona własnego męża omamiła”. Pomóżcie mi krzywdy mej mścić się, możne czary, Pomóżcie, niechaj mój żal nie będzie bez kary! Wlecz tę szmatę przez drogę, a mów: „Niech heclicy Tak
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 131
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Nowa ilacja. Ja jeszcze chcąc indygencyj skarbu pospolitego i tak meliori esse in genere Województwa naszego jako i nas samych upadłemu rękę podać szczęściu oprócz alienacyj cudzoziemców ex lege sumptuaria zabieram sposób, Pytaliśmy się naprzód Mości-Panowie dla czegoin flore i przy groszu są cudze Państwa? a Polska lubo przy obfitszym kraju, czemu się kurczy? gotowa disparitatis ratio ex modo vivendi. Cudzoziemiec chociaż i pingvioris fortunáe, dość ma na szmelce przy jednej i drugiej potrawie, niechże przyda trzecią i czwartą orzy wetach, jużci gody a wszystko idzie do worka. Zaś Polska ochota zawsze huczno, a przeto nie dziw, że potym i w pięty zimno
Nowa illácya. Ja jeszcze chcąc indygencyi skárbu pospolitego y ták meliori esse in genere Wojewodztwá nászego jáko y nas sámych upádłemu rękę podáć szczęśćiu oprocz álienácyi cudzoźiemcow ex lege sumptuaria zábieram sposób, Pytaliśmy śię náprzod Mośći-Pánowie dla czegoin flore y przy groszu są cudze Páństwá? á Polská lubo przy obfitszym kráju, czemu się kurczy? gotowa disparitatis ratio ex modo vivendi. Cudzoźiemiec chociaż y pingvioris fortunáe, dość ma ná szmelce przy jedney y drugiey potrawie, niechże przyda trzećią y czwartą orzy wetách, jużći gody á wszystko idźie do worka. Zas Polská ochota záwsze huczno, á przeto nie dźiw, że potym y w pięty źimno
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: P6
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, Dla której, tak nawalna okoliczność niosła, Koniecznie słać do Turek trzeba było Posła. Co zaś Poseł, przy jakiej dwóch lat, sprawił pracy By czytali wpotomność, z wdzięcznością Polacy, Wiersz ma wolą opisać. Ale pioru memu, Jeśli niegładko poidzie, laty przytartszemu Wybaczysz czytelniku. Gdy zima przyśpieszy, Kurczy się to, czym wiosna, lub lato cię cieszy, Nie pragnę Poetycznej z gór Parnaskich weny. Ni z Helionu żywej pragnę Hipokreny. Precz Apollo, przecz Muzy, z waszemi trelami, Gdzie pióro zmieszanymi że krwią płynie łzami, Jeszcze mi nieprzyjazne brzmią w głowie kornety; Za lutnią Apollina staną Polski flety Ty sam Panie
, Dla ktorey, ták nawálna okoliczność niosłá, Koniecznie słać do Turek trzebá było Posłá. Co zaś Poseł, przy iákiey dwoch lat, spráwił pracy By czytáli wpotomność, z wdzięcznością Polacy, Wiersz ma wolą opisać. Ale pioru memu, Jesli niegłádko poidzie, láty przytartszemu Wybaczysz czytelniku. Gdy źimá przyśpieszy, Kurczy się to, czym wiosna, lub láto cię cieszy, Nie pragnę Poetyczney z gor Parnaskich weny. Ni z Helionu żywey pragnę Hipokreny. Precz Apollo, przecz Muzy, z waszemi trelami, Gdzie pioro zmieszanymi że krwią płynie łzami, Jeszcze mi nieprzyiazne brzmią w głowie kornety; Zá lutnią Apollina stáną Polski flety Ty sam Pánie
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 4
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
i wilgoć powietrza, nazywany Hygroscopium: w ten sposób być może sporządzony. Na tablicy wydzielonej na równe części, jednym końcem przywiąz baranią stronę, na drugim ciężar jaki pomierny, na przykład pół albo Ćwierć funtową ołowną kulę z indeksem. Tę tablicę perpendykularnie zawieś na wolnym powietrzu, w cieniu. Pod czas suchej eryj kurcząc się strona, a pod czas wilgotnej wyciągając, w którym gradusie którego dnia większa i mniejsza będzie suchość, i wilgoć powietrza, swoim indeksem kula oznaczy na tablicy. Franciscus Doile inny sposób podaje. Na szalkach należytych, które wariacją najmniejszą esów pokazują do równej wagi zawieś gębkę. Ta wilgotne w siebie biorąc powietrze więcej ważyć
y wilgoć powietrza, názywany Hygroscopium: w ten sposob być może sporządzony. Ná tablicy wydzieloney ná rowne części, iednym końcem przywiąz baranią stronę, ná drugim cięzar iáki pomierny, ná przykład puł álbo cwierć funtową ołowną kulę z indexem. Tę tablicę perpendykularnie záwieś ná wolnym powietrzu, w cieniu. Pod czas suchey aeryi kurcząc się strona, á pod czas wilgotney wyciągáiąc, w ktorym gradusie ktorego dnia większa y mnieysza będzie suchość, y wilgoć powietrza, swoim indexem kula oznáczy ná tablicy. Franciscus Doile inny sposob podáie. Ná szalkách należytych, ktore waryácyą naymnieyszą esow pokázuią do rowney wagi záwieś gębkę. Ta wilgotne w siebie biorąc powietrze więcey ważyć
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: Rv
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743