były miasta: Laodycea, Antiochia, Magnesia od Magnesu kamienia rzeczona, Stratonika, Milet.
Szóstą Jonią, w której były miasta Patara Ojczyzna Z. Mikołaja, i Mira stolica jegoż Biskupstwa. Sławna góra Chimera, na której wierzchołku lwy, w połowie przy dolinach dzikie kozy, a na samym dole w jaskiniach smoki się lęgły.
Ośmą Pamfilią, w której były miasta Seleucja, Pisydia, Antiocia, Atalia, teraz rzeczone Sattalia. Góra nad inne największa Taurus.
Dziewiątą Cylicją, w której miasto Tarsus Ojczyzna Z. Pawła etc.
Dziesiątą Capadocją, w której przednie były miasta, Comana, Neo Cesarea, Sebastya, Cesarea, Iconium,
były miástá: Laodycea, Antyochia, Magnesia od Magnesu kamienia rzeczoná, Stratoniká, Milet.
Szostą Jonią, w ktorey były miástá Pátárá Oyczyzna S. Mikołaiá, y Mira stolicá iegoż Biskupstwa. Sławna gorá Chimera, ná ktorey wierzchołku lwy, w połowie przy dolinach dzikie kozy, á ná samym dole w iaskiniach smoki się lęgły.
Osmą Pamfilią, w ktorey były miasta Seleucya, Pisydya, Antyocia, Attalia, teraz rzeczone Sattalia. Gora nad inne naywiększa Taurus.
Dziewiątą Cylicyą, w ktorey miasto Tarsus Oyczyzna S. Pawła etc.
Dziesiątą Cappadocyą, w ktorey przednie były miasta, Comana, Neo Cesarea, Sebástya, Cesárea, Iconium,
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: D4
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
na pokutę. Czas siać, gdy szczęścia nie masz, po paciorkach rutę. 220 (D). UClŚNIENIE SZLACHECKIEGO OD DUCHOWNEGO STANU
Pan o sługach, król winien o poddanych radzić. Ciasno nam, królu, w Polsce; racz nas rozprowadzić. Wydarli Turcy, orda czego nie spustoszy. Jeśliż trudno bez gniazda lęgnąć się kokoszy, Daleko więcej ludziom ma być plac przestrony. Trzy części księża twojej posiedli Korony, Że im i ziemię płacić musimy na groby. Schną ciała, kiedy zbytnie rosną w nich wątroby. Sami dzieci nie rodzą, a lub się kto żeni, Lubo rodzi, płać księdzu, tak jako zaceni. Jeśliż mu
na pokutę. Czas siać, gdy szczęścia nie masz, po paciorkach rutę. 220 (D). UClŚNIENIE SZLACHECKIEGO OD DUCHOWNEGO STANU
Pan o sługach, król winien o poddanych radzić. Ciasno nam, królu, w Polszcze; racz nas rozprowadzić. Wydarli Turcy, orda czego nie spustoszy. Jeśliż trudno bez gniazda lęgnąć się kokoszy, Daleko więcej ludziom ma być plac przestrony. Trzy części księża twojej posiedli Korony, Że im i ziemię płacić musimy na groby. Schną ciała, kiedy zbytnie rosną w nich wątroby. Sami dzieci nie rodzą, a lub się kto żeni, Lubo rodzi, płać księdzu, tak jako zaceni. Jeśliż mu
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 644
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziećmi niechęci ze zrzędą, Ale spólnego gniazda zgodnie bronić będą. Czemuż wżdy biały Orzeł czarnej jako kruka, Co gorsza o dwu głowach, żony sobie szuka? Ośmieliwszy na boży zakon się rozgrzeszać, Kędy różnych rodzajów zakazuje mieszać, Żeby w jego stworzeniu nikt nie gospodarzył, Ale, jako je w raju, tak się lęgły, parzył. Patrzmy też, w jakiej sforze, patrzmy, w jakiej zgodzie Przy gnieździe i ojczystej stawają swobodzie. Nie dziw, kiedy nas samą barwą mieni pierze,
Że wszyscy w jeden cel bić nie możemy szczerze: Ci z ojcem, drudzy z matką rzniemy się na sekty; Przecież zwyczajnie większe ku matkom afekty
dziećmi niechęci ze zrzędą, Ale spólnego gniazda zgodnie bronić będą. Czemuż wżdy biały Orzeł czarnej jako kruka, Co gorsza o dwu głowach, żony sobie szuka? Ośmieliwszy na boży zakon się rozgrzeszać, Kędy różnych rodzajów zakazuje mieszać, Żeby w jego stworzeniu nikt nie gospodarzył, Ale, jako je w raju, tak się lęgły, parzył. Patrzmy też, w jakiej sforze, patrzmy, w jakiej zgodzie Przy gniaździe i ojczystej stawają swobodzie. Nie dziw, kiedy nas samą barwą mieni pierze,
Że wszyscy w jeden cel bić nie możemy szczerze: Ci z ojcem, drudzy z matką rzniemy się na sekty; Przecież zwyczajnie większe ku matkom afekty
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 390
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wielości, jaka teraz była na sejmie województw poborów niepozwalających, do takich sejmików udawać się nie było zwyczaju), ja novitatem barzo szkodliwą i niebezpieczną a to j z tej miary, iż powagę sejmów i zwyczajny konsultacyj sposób a porządek wywraca, iż do zniesienia izby poselski, bo by o nie, gdyby na sejmikach pobory się ląc mogły, tym mni dbano. A co więtsza i ad absolutum dominium (gdzie pro arbitrio rządząc a kwerelę poddanych znieważając, nie na wolną wszystkich stanów w kupie radę, ale na oznajmienie wolej swej do wykonania jej jakoby powinnego ludzi w rosypkę zwoływają) non obscure drogę ściele. A co najwiętsza, iż prawom pisanym,
wielości, jaka teraz była na sejmie województw poborów niepozwalających, do takich sejmików udawać się nie było zwyczaju), ja novitatem barzo szkodliwą i niebezpieczną a to j z tej miary, iż powagę sejmów i zwyczajny konsultacyj sposób a porządek wywraca, iż do zniesienia izby poselski, bo by o nie, gdyby na sejmikach pobory się ląc mogły, tym mni dbano. A co więtsza i ad absolutum dominium (gdzie pro arbitrio rządząc a kwerelę poddanych znieważając, nie na wolną wszystkich stanów w kupie radę, ale na oznajmienie wolej swej do wykonania jej jakoby powinnego ludzi w rosypkę zwoływają) non obscure drogę ściele. A co najwiętsza, iż prawom pisanym,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 282
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
zaskrzeczy okrutnie uchwyciła go za rękę i ukąsiła Ksiądz i z bólu i sprzestrachu zemdlał ledwie się go dotrzezwiono kiedy już Straszkowski widział owej wydry Qualitates obaczył tez i insze myślistwo moje jako to Zwierzyniec ptaszy który miałem zbudowany kratami drotowemi nakryty, A w nim Ptastwo Omnis Generis które tylko mogły się znajdować wpolszcze gniazdka robiło i lęgło się na drzewkach tam posadzonych. A nietylko to Ptastwo co może być w Polsce ale i insze Cudzoziemskie co kolwiek mogłem przybrać i skąd kolwiek zaciągnąć. Straszowski był tez na ten czas kiedy ptaszki na Gniazdkach i kiedy jest ich Generatio, widział wszystko, że mię ptastwo słucha, widział że się na gniazdzie da pogłaskać
zaskrzeczy okrutnie uchwyciła go za rękę y ukąsiła Xiądz y z bolu y sprzestrachu zemdlał ledwie się go dotrzezwiono kiedy iuz Straszkowski widział owey wydry Qualitates obaczył tez y insze myslistwo moie iako to Zwierzyniec ptaszy ktory miałęm zbudowany kratami drotowemi nakryty, A w nim Ptastwo Omnis Generis ktore tylko mogły się znaydować wpolszcze gniazdka robiło y lęgło się na drzewkach tam posadzonych. A nietylko to Ptastwo co moze bydz w Polszcze ale y insze Cudzozięmskie co kolwiek mogłem przybrać y zkąd kolwiek zaciągnąć. Straszowski był tez na ten czas kiedy ptaszki na Gniazdkach y kiedy iest ich Generatio, widział wszystko, że mię ptastwo słucha, widział że się na gniazdzie da pogłaskać
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 254
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
nie uczyni sromu — Nie kryjąc jej, na widok wyprowadzić z domu. 154. ROBAK, CO W OGNIU, DRUGI, CO SIĘ W STARYM ŚNIEGU LĄGNIE
O dwu czytam robakach: przeciw przyrodzeniu Jeden w śniegu, a drugi rodzi się w płomieniu; Które ledwie wylecą, bo i skrzydła mają, Stamtąd, kędy się lęgły, zarazem zdychają. Nie racz urażać, proszę; ale ta nikomu, Jako tobie, przypowieść nie należy: w domu Siedzisz, urodziwszy w nim, ani cię u dworu, Ani widzieć w obozie. Znać boisz się moru, Tak lecie, jako zimie, z podobnym robakiem; Chocieś zacnym szlachcicem, ale lada
nie uczyni sromu — Nie kryjąc jej, na widok wyprowadzić z domu. 154. ROBAK, CO W OGNIU, DRUGI, CO SIĘ W STARYM ŚNIEGU LĄGNIE
O dwu czytam robakach: przeciw przyrodzeniu Jeden w śniegu, a drugi rodzi się w płomieniu; Które ledwie wylecą, bo i skrzydła mają, Stamtąd, kędy się lęgły, zarazem zdychają. Nie racz urażać, proszę; ale ta nikomu, Jako tobie, przypowieść nie należy: w domu Siedzisz, urodziwszy w nim, ani cię u dworu, Ani widzieć w obozie. Znać boisz się moru, Tak lecie, jako zimie, z podobnym robakiem; Chocieś zacnym szlachcicem, ale leda
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 92
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
siła było komorek/ co w nie czasów pewnych kładą jajca kokosze/ gęsie/ gołębie/ etc. a kładą ich trzy/ podczas i cztery tysiące/ gnojem okrywają/ naostatek wedle zwyczaju i miary/ węgle też we wnątrz kładą/ zaczym się one jajca zwierzchu same przełupują/ i tak bez matek/ bestijki się lęgną/ które potym jeden pastuch na pastwisko/ aby na rynek/ żeby kto kupił/ pędzi. Achocby się komu zdać mogło za rzecz zmyśloną/ przecię niechaj wie/ że pewna a nie wątpliwa/ iż te domowe bestie/ które się przemysłem takim ludzkim lęgną/ są daleko niż insze powolniejsze/ bo za człowiekiem chodzą/
śiłá było komorek/ co w nie czásow pewnych kłádą iáycá kokosze/ gęśie/ gołębie/ etc. á kłádą ich trzy/ podczás y cztyry tyśiące/ gnoiem okrywáią/ náostátek wedle zwyczáiu y miáry/ węgle też we wnątrz kłádą/ záczym sie one iáycá zwierzchu sáme przełupuią/ y ták bez mátek/ bestyiki sie lęgną/ ktore potym ieden pástuch ná pástwisko/ áby ná rynek/ żeby kto kupił/ pędźi. Achocby sie komu zdáć mogło zá rzecz zmyśloną/ przećię niechay wie/ że pewna á nie wątpliwa/ iż te domowe bestye/ ktore sie przemysłem tákim ludzkim lęgną/ są dáleko niż insze powolnieysze/ bo zá człowiekiem chodzą/
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 67
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
warkoczy Prowadzi, snu mi trochę wpadło między oczy I śni mi się, jeśli się tak śnić człeku może, Bo to i teraz widzę, choć mię sen i łoże Puściło. Niech Mahomet, z którego zawiśli Ziemscy królowie, ku twej obróci to myśli. Drzewo-m widział wysokie, na którego liście Miasto ptaków, ryby się lęgły oczywiście; Orzeł potem z zachodu przyleciawszy srogi, Gniazdo sobie u jego zbudował odnogi. Patrzę, co będzie dalej, aż miesiąc bez gwiazdy W zielonej stanął sferze nad onymi gniazdy, Z którego zimna rosa tak rzęsisto leci, Że i orła, i jego zatopiła dzieci. Grono potem z onegoż wyrosło konaru, Pełne
warkoczy Prowadzi, snu mi trochę wpadło między oczy I śni mi się, jeśli się tak śnić człeku może, Bo to i teraz widzę, choć mię sen i łoże Puściło. Niech Mahomet, z którego zawiśli Ziemscy królowie, ku twej obróci to myśli. Drzewo-m widział wysokie, na którego liście Miasto ptaków, ryby się lęgły oczywiście; Orzeł potem z zachodu przyleciawszy srogi, Gniazdo sobie u jego zbudował odnogi. Patrzę, co będzie dalej, aż miesiąc bez gwiazdy W zielonej stanął sferze nad onymi gniazdy, Z którego zimna rosa tak rzęsisto leci, Że i orła, i jego zatopiła dzieci. Grono potem z onegoż wyrosło konaru, Pełne
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 162
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
ciepłem przyrodzonym wywarzył. 83. Czemu się mole łacniej lęgą w szacie wełnianej niż lnianej? Wełna, pierze, futro, albo są część ciała, albo z ciała i humorów ciała zrosły, które mają nieco jeszcze dawnej natury, a zwłaszcza futro tak źle wyprawne, jako tedy na bydlęciu z humorów jego i zaduchów robactwo się lęgło, i w tym co jego częścią było. 84. Czemu pchła skacze? Chodzić nie mogą prędko które równych nóg nie mają, ale tylo skaczą zwłaszcza jeśli poślednie nogi dłuższe znacznie mają, i dla tej przyczyny konik polny, i pchła barzo skaczą gdy chcą iść prędko. 85. Czemu kruk ma wielki nos?
ćiepłem przyrodzonym wywárzył. 83. Czemu się mole łácniey lęgą w szaćie wełniáney niż lniáney? Wełná, pierze, futro, álbo są część ćiáła, álbo z ćiała y humorow ćiáła zrosły, ktore máią nieco ieszcze dáwney nátury, á zwłászcza futro ták źle wyprawne, iáko tedy ná bydlęćiu z humorow iego y zaduchow robáctwo się lęgło, y w tym co iego częśćią było. 84. Czemu pchłá skacze? Chodzić nie mogą prętko ktore rownych nog nie máią, ále tylo skáczą zwłaszcza ieśli poślednie nogi dłuższe znácznie máią, y dla tey przyczyny konik polny, y pchłá barzo skáczą gdy chcą iść prędko. 85. Czemu kruk ma wielki nos?
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 180
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, wiecie dobrze i wy Gdzie się obrócił; gdzie go Cezar traci? Kto go bez woli naszej śmiał otwierać? I w nim aż do tąd nie ruszonym gmerać? CXXXII. Kto Podskarbiemu grozi u drzwi bronią? Lecz rzekną, żeśmy na to już przysięgli Ze się pokojem krzywdy te zasłonią Jeśli Tyrani nie będą się lęgli Nie trzeba przysiąg; cnoty ich obronią Nigdy Przodkowie w to się nie zaprzęgli Chociaż dla Królów, bo kto wolność spara Zakon go, ani ubezpiecza wiara. CXXXIII. To względem samej Ojczyzny mowiemy Będący jeszcze pod niebezpieczeństwem I dalej przestrzec was nie zapomniemy A co o łany szczypią bezeceństwem Wszyscy coście tu przyśli jako wiemy
, wiećie dobrze y wy Gdźie śię obroćił; gdźie go Caezar traći? Kto go bez woli naszey śmiał otwierać? I w nim asz do tąd nie ruszonym gmerać? CXXXII. Kto Podskarbiemu groźi u drzwi bronią? Lecz rzekną, ześmy na to iuz przyśięgli Ze śię pokoiem krzywdy te zasłonią Ieśli Tyranni nie będą śię lęgli Nie trzeba przyśiąg; cnoty ich obronią Nigdy Przodkowie w to śię nie zaprzęgli Choćiasz dla Krolow, bo kto wolność spara Zakon go, ani ubespiecza wiara. CXXXIII. To względem samey Oyczyzny mowiemy Będący ieszcze pod niebespieczeństwem I daley przestrzedz was nie zapomniemy A co ó łany szczypią bezeceństwem Wszyscy cośćie tu przyśli iako wiemy
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 36
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693