: “Ci są, którzy w mię wierzyli, mnie, Bogu swemu, z ochotą służyli; ci są, co dla mnie krew swą przelewali, świat opuszczali; Mat. 25,(31-40)
ci są, którzy mnie z serca miłowali, głodnego karmiąc, więźnia nawiedzali, nagiego bacząc, mnie się litowali, przyodziewali. Zaczym godni są, bym to im zapłacił, a chwałą moją wszytkich ubogacił, żeby królestwo wieczne otrzymali, w nim zostawali”. Pochwali Ociec, także Aniołowie zdanie Sędziego, by robotnikowie dobrzy z zapłaty wiecznej się cieszyli, bez końca żyli. Co oni słysząc, rzekną do Sędziego: “Cóż
: “Ci są, którzy w mię wierzyli, mnie, Bogu swemu, z ochotą służyli; ci są, co dla mnie krew swą przelewali, świat opuszczali; Matth. 25,(31-40)
ci są, którzy mnie z serca miłowali, głodnego karmiąc, więźnia nawiedzali, nagiego bacząc, mnie się litowali, przyodziewali. Zaczym godni są, bym to im zapłacił, a chwałą moją wszytkich ubogacił, żeby królestwo wieczne otrzymali, w nim zostawali”. Pochwali Ociec, także Aniołowie zdanie Sędziego, by robotnikowie dobrzy z zapłaty wiecznej się cieszyli, bez końca żyli. Co oni słysząc, rzekną do Sędziego: “Cóż
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 55
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
padnie opuszczonych i porzuconych. Już wam stworzenia nie będą służyły, ale mękami bez końca trapiły, już mię w uciskach wzywać nie będziecie, wiecznie zginiecie. Strzec was nie będą święci Aniołowie, ale katować okrutni czartowie. Matką się moją cieszyć nie będziecie w swoim kłopocie. Już na was suchym patrzać będę okiem, nie litując się was za tym wyrokiem, już od was łaskę na wieki odejmę, do niej nie przyjmę”. A oni krzykną: “Boże dobrotliwy, więc nas przeklinasz, Jezu miłościwy?! Gdzież są wnętrzności miłosierdzia Twego nieskończonego? Iżaliś nas krwią nie odkupił drogą, zażeś nie umarł dla nas śmiercią srogą? Mat.
padnie opuszczonych i porzuconych. Już wam stworzenia nie będą służyły, ale mękami bez końca trapiły, już mię w uciskach wzywać nie będziecie, wiecznie zginiecie. Strzec was nie będą święci Aniołowie, ale katować okrutni czartowie. Matką się moją cieszyć nie będziecie w swoim kłopocie. Już na was suchym patrzać będę okiem, nie litując się was za tym wyrokiem, już od was łaskę na wieki odejmę, do niej nie przyjmę”. A oni krzykną: “Boże dobrotliwy, więc nas przeklinasz, Jezu miłościwy?! Gdzież są wnętrzności miłosierdzia Twego nieskończonego? Iżaliś nas krwią nie odkupił drogą, zażeś nie umarł dla nas śmiercią srogą? Matth.
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 60
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
stroicie; zapłatę słuszną, ciężko zasłużoną, jak drogą, bo krwią i zdrowiem kupioną, zatrzymujecie, sobie przywłaszczacie, za swoje macie. Ach, biada temu, co w nieprzejednany gniew Boski padnie i będzie skazany na śmierć bez końca do piekła srogiego, ognia wiecznego. Już Bóg swojego nie będzie kasował dekretu ani będzie się litował nad więźniem wiecznie katownie cierpiącym, umierającym. Już sama Boska moc piekło zamknyła, zamki, zapory dobrze opatrzyła, od wrót piekielnych klucz w morze wrzucony, wiecznie zgubiony. Lecz i straż czuła, o, jako pilnuje więźniów nieszczęsnych, która ich morduje, każdego wedle uczynku przeszłego popełnionego. Czym kto popełnił więcej nieprawości,
stroicie; zapłatę słuszną, ciężko zasłużoną, jak drogą, bo krwią i zdrowiem kupioną, zatrzymujecie, sobie przywłaszczacie, za swoje macie. Ach, biada temu, co w nieprzejednany gniew Boski padnie i będzie skazany na śmierć bez końca do piekła srogiego, ognia wiecznego. Już Bóg swojego nie będzie kasował dekretu ani będzie się litował nad więźniem wiecznie katownie cierpiącym, umierającym. Już sama Boska moc piekło zamknyła, zamki, zapory dobrze opatrzyła, od wrót piekielnych klucz w morze wrzucony, wiecznie zgubiony. Lecz i straż czuła, o, jako pilnuje więźniów nieszczęsnych, która ich morduje, każdego wedle uczynku przeszłego popełnionego. Czym kto popełnił więcej nieprawości,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 83
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
dziatkami i barankami. Ci, co krzywd Bogu zadanych płakali, że jest obrażon, z serca żałowali, w gorzkości dosyć za grzechy czynili, siebie winili. Ci, którzy cnoty jak źrzódła pragnyli, sprawiedliwości każdemu życzyli, świętobliwości ślad pokazowali, przykład dawali. Co nigdy suchym okiem nie patrzali na nędzę ludzką, lecz się litowali nad utrapionym i potrzebującym, biedę cierpiącym. Ci, co się w czystym sumnieniu kochali, serc swych grzechowym błotem nie mazali, ale gospody z nich Bogu czynili, one zdobili. Ci, którzy pokój na ziemi czynili, w gniewliwych ludziach niezgody gasili, Mat. 7, Mat. 11, Mat. 5,
dziatkami i barankami. Ci, co krzywd Bogu zadanych płakali, że jest obrażon, z serca żałowali, w gorzkości dosyć za grzechy czynili, siebie winili. Ci, którzy cnoty jak źrzódła pragnyli, sprawiedliwości każdemu życzyli, świętobliwości ślad pokazowali, przykład dawali. Co nigdy suchym okiem nie patrzali na nędzę ludzką, lecz się litowali nad utrapionym i potrzebującym, biedę cierpiącym. Ci, co się w czystym sumnieniu kochali, serc swych grzechowym błotem nie mazali, ale gospody z nich Bogu czynili, one zdobili. Ci, którzy pokój na ziemi czynili, w gniewliwych ludziach niezgody gasili, Matth. 7, Matth. 11, Matth. 5,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 122
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
20, 33—34). Wszakże na kłótnie prawne nikogo z kosztem wyciągać nie chciał, z tego dochodzim, że innym fortuny swojej na kredyt udzielał. Kto zaś ma miłosierdzie i pożycza, często się, mówi prorok, do sądu gotować powinien, „miseratur et commodat, disponet sermones suos in iudicio” lituje się i pożycza, postępuje w swych sprawach uczciwie (Księga Psalmów, 111, 5), bo bez prawa, sądu, dekretu rzadko swoje odbierze, on zaś, iż się bez tego w tak długim przeciągu życia obchodził, to dziwna.
Ale kiedy ten pan był sprawiedliwy i miłosierny, wywiedź nam (mogą sobie niektórzy
20, 33—34). Wszakże na kłótnie prawne nikogo z kosztem wyciągać nie chciał, z tego dochodzim, że innym fortuny swojej na kredyt udzielał. Kto zaś ma miłosierdzie i pożycza, często się, mówi prorok, do sądu gotować powinien, „miseratur et commodat, disponet sermones suos in iudicio” lituje się i pożycza, postępuje w swych sprawach uczciwie (Księga Psalmów, 111, 5), bo bez prawa, sądu, dekretu rzadko swoje odbierze, on zaś, iż się bez tego w tak długim przeciągu życia obchodził, to dziwna.
Ale kiedy ten pan był sprawiedliwy i miłosierny, wywiedź nam (mogą sobie niektórzy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 491
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się drugich także chorujących, tak umysłu słabość, i choroba, jest psować się, i boleć, nad zepsowanym i bolejącym człowiekiem. Rzekniesz podobno na to? Nie zda się być Chrześcijańskiego powołania, ani miłosiernego serca taki, który nad cudzym nieszczęściem ulitować się nie chce, albo nie umie. Ale ja odpowiadam; trzeba litować się nad politowania godnym do wspomożenia jego, i do ratunku skutecznie dopomagając, lecz nie pokazować słabości umysłu własnego, rzewniąc się nie rozsądnie, a żadnego przez ten żal powierzchowny nie czyniąc skutku. Wiele bab skąpych, i starych łakomców znajduje się takich, co płakać nad złą dolą bliźniego woleliby kilka godzin, i tysiąc łez
się drugich także choruiących, tak umysłu słabość, i choroba, iest psować się, i boleć, nad zepsowanym i boleiącym człowiekiem. Rzekniesz podobno na to? Nie zda się być Chrześciańskiego powołania, ani miłosiernego serca taki, który nad cudzym nieszczęściem ulitować się nie chce, albo nie umie. Ale ia odpowiadam; trzeba litować się nad politowania godnym do wspomożenia iego, i do ratunku skutecznie dopomagaiąc, lecz nie pokazować słabości umysłu własnego, rzewniąc się nie rozsądnie, á żadnego przez ten żal powierzchowny nie czyniąc skutku. Wiele bab skąpych, i starych łakomcow znayduie się takich, co płakać nad złą dolą bliźniego woleliby kilka godzin, i tysiąc łez
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 46
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
ta dokąd światował Turnus/ potężnie stała: którą gdy zwojował Miecz pogański/ i iskrą osuły się domy/ Z rumu wyleciał w tedyż ptak naprzód widomy I popiół skryzdły rozwiał: głos/ bladość/ i ktemu Wyschłość/ i co przystoi miastu dobytemu/ Imię wtąż staromiejskie w nim zostało z niemi I samasz czapla skrzydły lituje się swemi. Już też była wsze Bogi zbodła/ i Junonę Eneaszowa cnota gniew cisnąć na stronę: gdy po zagrontowanym króleswie Julowi/ Godziło się do nieba Wenery synowi/ I Bogi wszytkei sobie Wenus połapała/ I z ojcem za szyję go jąwszy rokowała: Zawżdy łaskawy ojcze/ dziś/ porszę cię/ swojej Kusz dobroci/
tá dokąd świátował Turnus/ potężnie stałá: ktorą gdy zwoiował Miecz pogáński/ y iskrą osuły się domy/ Z rumu wylećiał w tedyż ptak naprzod widomy Y popioł skryzdły rozwiał: głos/ bládość/ y ktemu Wyschłość/ y co przystoi miástu dobytemu/ Imię wtąż stáromieyskie w nim zostało z niemi Y sámász czáplá skrzydły lituie się swemi. Iuż też byłá wsze Bogi zbodłá/ y Iunonę AEneászowá cnota gniew ćisnąć ná stronę: gdy po zágrontowánym kroleswie Iulowi/ Godźiło się do niebá Wenery synowi/ Y Bogi wszytkei sobie Wenus połápáłá/ Y z oycem zá szyię go iąwszy rokowáłá: Záwżdy łáskáwy oycze/ dźiś/ porszę ćię/ swoiey Kusz dobroći/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 365
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
otwiera Jatki, albo się z chlebem ostragani Żeby to, jak mógł przedawał najtani. XCV. Dla niepewności Sądów on to czyni W których o jego Sukcesyej wrzawa A żeby się tak mógł utrzymać przy ni I prędzej dopiął Ojczystego prawa Przez co łask sobie w pospólstwie przyczyni Bo przy nim gdy go myślą krzywdzic; stawa I litując się wypada swobodniej Ze go traktować przynależy godniej. XCVI. Lecz gdy z dziedzictwa gdy z własnego zbioru Nie wystarcza mu na odkazy płaca; Matki swej dobra zawodzi bez sporu I Ojczymowę substancią wtacza; Co wziął Pediusz z Pinarem ze Zbioru Wszytko się w jego potrzebę obraca Bo niepodobna, jako każdy baczył Z dóbr Ojca wydać,
otwiera Iatki, albo się z chlebem ostragani Zeby to, iak mogł przedawał naytańi. XCV. Dla niepewnosci Sądow on to czyńi W ktorych ó iego sukcessyey wrzawa A zeby się tak mogł utrzymac przy ńi I prędzey dopiął Oyczystego prawa Przez co łask sobie w pospolstwie przyczyni Bo przy ńim gdy go myslą krzywdzic; stawa I lituiąc się wypada swobodniey Ze go traktowac przynalezy godniey. XCVI. Lecz gdy z dziedzictwa gdy z własnego zbioru Nie wystarcza mu na odkazy płaca; Matki swey dobra zawodzi bez sporu I Oyczymowę substancią wtacza; Co wziął Pediusz z Pinarem ze Zbioru Wszytko się w iego potrzebę obraca Bo niepodobna, iako kazdy baczył Z dobr Oyca wydać,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 80
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
. Wyrznę mieczem, przeniknę wszystkie wskroś wnętrzności. Jas. Nie proszę więcej, już broj, jakoś nabroiła Lecz tylko żebyś zwłokę męki uczyniła. Med. Zażyj złości powolnej, nieśpiesz się żałości. Mój dziś dzień, zażywam go tedy do sytości. Jas. Zdrajczyna już mię zabij: Med. Każesz się litować. Barzo dobrze, już Kwita, więcej ofiarować. Nie miałam ci co żalu: Niewdzięczny Jasonie Podnieś oczy przypatrz się (jeśli ją znasz) żonie. Takem zwykła Uchodzić, mam drogę do nieba Smoki szyje poddają, pod jarzmo jak trzeba Łuską kryci, już odbierz ojcze swoje syny, Ja biegę lotnym wozem
. Wyrznę mieczęm, przeniknę wszystkie wskroś wnętrzności. Ias. Nie proszę więcey, iuż broy, iákoś nábroiłá Lecż tylko żebyś zwłokę męki uczyniłá. Med. Záżyy złośći powolney, nieśpiesz się żałośći. Moy dźiś dźięń, záżywam go tedy do sytośći. Ias. Zdraycżyna iuż mię zábiy: Med. Każesz się litowáć. Bárzo dobrze, iuż Kwitá, wiecey ofiárowáć. Nie miáłám ci co żálu: Niewdźięczny Jásonie Podnieś oczy przypátrz się (iesli ią znasz) żonie. Tákęm zwykłá Vchodźić, mąm drogę do niebá Smoki szyie poddáią, pod iárzmo iák trzebá Łuską kryći, iuż odbierz oycze swoie syny, Ja biegę lotnym wozęm
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 119
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
utrapionej oddaje. Co za przyczyna takich, i tak wielu akcyj Chrystusowych, na ten czas, kiedy umarłym żywot przywraca? zostawić nam chciał Zbawiciel, własnym przykładem, zbawienną pamięć, i żywą naukę: jakośmy wszytkiemi sposobami służyć, dobrze czynić, modlić się za umarłe, nad mizerią ich upłakiwać, miseremini mei, litować się nad niemi, w potrzebie ich, rękę im miłosierną podawać powinni. Zawsze to memento mając żywe przed oczami: Sancta ergò et salubris est cogitatio. Święte i zbawienne jest rozpamiętywanie, modlić się za umarłe, czynić co pobożność i afekt przeciwko nim każe; żeby od grzechów rozwiązani, i od karania za nie uwolnieni byli
utrapioney oddáie. Co zá przyczyná tákich, y ták wielu ákcyi Chrystusowych, ná ten czás, kiedy umárłym żywot przywraca? zostáwić nąm chćiał Zbáwićiel, własnym przykłádem, zbáwięnną pámięć, y żywą náukę: iákosmy wszytkiemi sposobámi służyć, dobrze czynić, modlić się zá umárłe, nád mizeryą ich upłákiwáć, miseremini mei, litowáć się nád niemi, w potrzebie ich, rękę im miłośierną podawáć powinni. Záwsze to memento máiąc żywe przed oczámi: Sancta ergò et salubris est cogitatio. Swięte y zbáwięnne iest rospámiętywánie, modlić się zá umárłe, czynić co pobożność y áffekt przećiwko nim każe; żeby od grzechow rozwiązáni, y od karánia zá nie uwolnieni byli
Skrót tekstu: PiskorKaz
Strona: 849
Tytuł:
Kazania na Dni Pańskie
Autor:
Sebastian Jan Piskorski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706