nie będzie. Na cóż te zmysły? Już o twej płci wiemy,
Że tego pragnie, co dla was nosimy; I ty to, czego czytać bronisz oku, Rada byś miała w garści, ba, i w kroku. DO PIOTRA O SWOICH KSIĘGACH
Ledwieś na karty rzucił okiem pierwsze, A już się marszczysz, już szacujesz wiersze, Że nazbyt tłuste i niezawstydane I że w nich słowa nic nie obwijane. Odpuść mi, Piętrzę, ja to nie do szkoły Posyłam dzieciom, bo gdyby tam goły A biały zadek zoczyły, łacno by Do nowych niecnot nabyły wątroby, Ani tego chcę, aby mię Lojole Bracia czytali za Flakka
nie będzie. Na cóż te zmysły? Już o twej płci wiémy,
Że tego pragnie, co dla was nosimy; I ty to, czego czytać bronisz oku, Rada byś miała w garści, ba, i w kroku. DO PIOTRA O SWOICH KSIĘGACH
Ledwieś na karty rzucił okiem piersze, A już się marszczysz, już szacujesz wiersze, Że nazbyt tłuste i niezawstydane I że w nich słowa nic nie obwijane. Odpuść mi, Piętrzę, ja to nie do szkoły Posyłam dzieciom, bo gdyby tam goły A biały zadek zoczyły, łacno by Do nowych niecnot nabyły wątroby, Ani tego chcę, aby mię Lojole Bracia czytali za Flakka
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 310
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kunsztu i rzemiesła Z szczyrego złota galonem ubitem I przednim widzę świtne aksamitem. I was czczę także, dostojne purpury, Bo siła przywóz wasz kosztuje z góry, A więcej jeszcze w kolorze wysokiem Jedwab tyryjskim napojony sokiem. Dopieroż was czczę, świtni purpuraci, Na stronę imię odrzuciwszy braci, Bo prócz, że sami marszczycie się na nie, Ojcami was mieć chciało powołanie. Czczę i z bojaźni trzymać muszę czapkę, Aby mnie który nie zdeptał jak żabkę, Za górnym stanu wysokiego okiem Stąpając aże pod samym obłokiem. Czczę: bowiem waszej boję się potęgi, W której animusz sforcujecie tęgi I humor stopniem wyniosły i hardy Na uciśnienie niższych i
kunsztu i rzemiesła Z szczyrego złota galonem ubitem I przednim widzę świtne aksamitem. I was czczę także, dostojne purpury, Bo siła przywóz wasz kosztuje z góry, A więcej jeszcze w kolorze wysokiem Jedwab tyryjskim napojony sokiem. Dopieroż was czczę, świtni purpuraci, Na stronę imię odrzuciwszy braci, Bo prócz, że sami marszczycie się na nie, Ojcami was mieć chciało powołanie. Czczę i z bojaźni trzymać muszę czapkę, Aby mnie który nie zdeptał jak żabkę, Za górnym stanu wysokiego okiem Stąpając aże pod samym obłokiem. Czczę: bowiem waszej boję się potęgi, W której animusz sforcujecie tęgi I humor stopniem wyniosły i hardy Na uciśnienie niższych i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 179
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
każdy siły swojej i łatwego znoszenia wanny probował/ i używał. To jest najdują się niektórzy ludzie/ którzy mogą siedzieć godzin trzy i więcej. tedy ci mogą zażywać tak/ jednak że nie więcej nad trzy godziny: gdyż wszelakiej wody tak długo mamy zażywać/ i w onej siedzieć/ póki u palców i nóg pucki marszczyć się będą; abo kiedy pot na ciało występować pocznie. Niechajże tę naukę dziesiątą zamknę. słabszy nawięcej godzinę abo pułtory mogą siadać w tej wodzie; a dłuższy mogą dwie godzinie/ i trzy/ a niewięcej: gdyż zbytniejsze i dłuższe siedzenie w tej wodzie/ skorę po wierzchu zmarszcza i ściąga do kupy i zawiera;
káżdy śiły swoiey y łátwego znoszenia wánny probował/ y vżywał. To iest náyduią się niektorzy ludźie/ ktorzy mogą śiedźieć godźin trzy y więcey. tedy ći mogą záżywáć tak/ iednák że nie więcey nád trzy godźiny: gdyż wszelákiey wody ták długo mamy záżywáć/ y w oney śiedźieć/ poki v pálcow y nog pucki marszcżyć się będą; ábo kiedy pot ná ćiáło występowáć pocżnie. Niechayże tę náukę dźieśiątą zámknę. słábszi nawięcey godźinę ábo pułtory mogą śiádáć w tey wodźie; á duższy mogą dwie godźinie/ y trzy/ á niewięcey: gdyż zbytnieysze y dłuższe śiedzenie w tey wodźie/ skorę po wierzchu zmarszcża y śćiąga do kupy y záwiera;
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 160.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
przynosi. Albowiem i on się przeciwi opierając woli Boskiej/ i on się Bogu nie podoba/ i on Boga obraża. Nie takci wprawdzie/ aby cię Bóg dla niego jako psa z oczu wygnał/ i jako zdrajcy Ojcobójcy nie nawidział/ wszakże tak cię mu nie miłym czyni/ że (po ludzku mówiąc) marszczyć się/ z żymać/ nie raz na cię zgrzytać i żałośnie utyskować musi. Niewiem jakiś Syn/ kiedy kontent tym tylko będąc że cię rozgniewany Ojcieć z domu nie wypędzi/ nie wydziedziczy: oto nic niedbasz/ że na cię skarży/ że na cię wzdycha/ że na cię płacze. Indust: Aquau:
przynośi. Albowiem y on się przećiwi opieraiąc woli Boskiey/ y on się Bogu nie podoba/ y on Bogá obraża. Nie tákći wprawdźie/ aby ćię Bog dla niego iáko psa z oczu wygnał/ i iáko zdráycy Oycoboycy nie náwidźiał/ wszakże ták ćię mu nie miłym czyni/ że (po ludzku mowiąc) marszczyć się/ z żymać/ nie raz ná ćię zgrzytać y żałośnie utyskować muśi. Niewiem iákiś Syn/ kiedy kontent tym tylko będąc że ćię rozgniewany Oyćieć z domu nie wypędźi/ nie wydźiedźiczy: oto nic niedbasz/ że ná ćię skarży/ że ná ćię wzdycha/ że ná ćię płacze. Indust: Aquau:
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 50
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Traci impet, i groźby uśmierza wzmieszane. Za tym Merkuriusza, coby niósł swe mowy: Każe wołać; on w drogę stanie wnet gotowy. Zewsząd pióra, a w ręku laska, która ludzi Nie spiących snu nabawia, spiących ze snu budzi Sam Pluto na wysokim tronie, i w okrutnej Wszytek siedzi powadze, marszcząc się przy smutnej Cery chmurze; w tym mrucząc, i zmrożywszy czoła. Rdzawe berło, trzymając, przeraźliwym woła Głosem: gdy mówi Tyran drzą ziemskie pokoje, A Cerber przestraszony tyli garła troje. Więźniów kocyt płaczliwe zatamował dumy, I wrzącego ucichły Flegetontu szumy. Sławny wnuku Atlanta, tak niebu znajome, Jako i piekłu imię
Tráći impet, y groźby usmierza wzmieszáne. Zá tym Merkuryuszá, coby niosł swe mowy: Każe wołáć; on w drogę stánie wnet gotowy. Zewsząd piorá, á w ręku laská, ktora ludźi Nie spiących snu nábawia, spiących ze snu budźi Sam Pluto ná wysokim tronie, y w okrutney Wszytek śiedźi powadze, marszcząc się przy smutney Cery chmurze; w tym mrucząc, y zmrożywszy czołá. Rdzáwe berło, trzymáiąc, przeráźliwym woła Głosem: gdy mowi Tyran drzą źiemskie pokoie, A Cerber przestrászony tyli gárła troie. Więźniow kocyt płáczliwe zátámował dumy, Y wrzącego ućichły Flegetontu szumy. Sławny wnuku Atlántá, ták niebu znáiome, Iáko y piekłu imię
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 6
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
sobie ma niewierzącego; Bo z podejrzenia które zazdrość w nim podzega. Wszytko jej coś wymawia, wszytko ją podstrzega. Wpuł snu dyskurs zacząwszy, słowa podchywtyuje. Kędykolwiek się ruszy, wszędzie jej pilnuje: Lubo na kogo pojrzy, lubo się rozśmieje. Lub się komu ukłoni: Mąż z jadu topnieje: Wargi gryzie, marszczy się/ a pod czas i bije, Toto śmierć jest prawdziwa, która z takim żyje. Szpetna to jest w drugich Mężach wada/ od której i samo pismo odwodzi: Nie miej w podejrzaniu żony swojej. I daje racją/ Żeby nie pokazała na tobie nauki złej. Jakoż tym niedowierzaniem i najlepszą zepsuje: i nie
sobie ma niewierzącego; Bo z podeyrzenia ktore zazdrość w nim podzega. Wszytko iey coś wymawia, wszytko ią podstrzega. Wpuł snu dyskurs zácząwszy, słowa podchywtyuie. Kędykolwiek się ruszy, wszędźie iey pilnuie: Lubo ná kogo poyrzy, lubo się rozśmieie. Lub się komu ukłoni: Mąż z iádu topnieie: Wárgi gryźie, márszczy się/ á pod czas y biie, Toto śmierć iest práwdźiwa, ktora z tákim żyie. Szpetna to iest w drugich Mężach wádá/ od ktorey y sámo pismo odwodźi: Nie miey w podeyrzániu żony swoiey. Y dáie racyą/ Zeby nie pokazáłá ná tobie náuki złey. Iákosz tym niedowierzániem y naylepszą zepsuie: y nie
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 28
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
obłowili oni się; ani ty Łuboś tak liczne zwiódł na nas gromady Żyją przyjazne Orły, pod kałkanem Samego tylko Boga znając Paem. 32. Więc z Wiedeńskiego Horoscopu dali Umykaj brzydka Bissurmaska Sowo I w fortunnej się przewazywszy szali Swymże ciężarem; wyglądaj coć nowo Szczęście przyniesie, w tych wichrach i fali. Niemarszcz się lubo trochę cię surowo Traktują Orły; bo jeśli pożyją Strącilić rogi; nałożłysz im szyją. 33. A czci nierówną klęską z naszej strony Bo w tej turniei, Książę de Croj ginie Starosta przytym Halicki zeszczkniony , Jako Hiacynt; gdy go pazur zwinie A nad tych jeszcze, Sarmackiej Korony Jedyny Hector; o
obłowili oni się; áni ty Łuboś ták liczne zwiodł ná nas gromády Zyią przyiazne Orły, pod káłkanem Sámego tylko Bogá znáiąc Páem. 32. Więc z Wiedeńskiego Horoscopu dáli Vmykay brzytka Bissurmáska Sowo Y w fortunney się przewazywszy szali Swymże ćiężarem; wygląday coć nowo Szczęśćie przynieśie, w tych wichrách y fáli. Niemarszcz się lubo trochę ćię surowo Tráktuią Orły; bo ieśli pożyią Ztrąćilić rogi; náłożłysz im szyią. 33. A czći nierowną klęską z nászey strony Bo w tey turniei, Xiążę de Croy ginie Stárostá przytym Hálicki zeszczkniony , Iáko Hyácynth; gdy go pázur zwinie A nád tych ieszcze, Sármáckiey Korony Iedyny Hector; o
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: B4
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
nocy? Dla tejże przyczyny dla której lepiej pachnie lecie niż zimie, to jest, iż więcej ma ciepła. 7. Czemu rzeczy słodkie z siebie samych nie wiele pachną? Rzeczy pachnące mają gwałt ciepła i suchości, a gdzie się to dwoje zejdzie gorszkość nie słodkość zwykła bywać. 8. Czemu jabłka za czasem marszczą się, kwiaty cieńszeją? Przez wonią swojej istoty nie mało tracą w którą się zlekka obracają, a mniej mając istoty, musi się skora marszczyć. 9. Czemu człowiek ma barziej tępe powonienie niż inny zwierz? Boby miał przykrość sam od siebie, wąchając dymów które zewsząd idą przez skorę jego nie przyjemne. 10
nocy? Dla teyże przyczyny dlá ktorey lepiey páchnie lecie niż źimie, to iest, iż więcey ma ćiepłá. 7. Czemu rzeczy słodkie z śiebie samych nie wiele páchną? Rzeczy páchnące máią gwałt ćiepłá y suchośći, á gdzie się to dwoie zeydzie gorszkość nie słodkość zwykłá bywać. 8. Czemu iabłká za czasem márszczą się, kwiáty ćieńszeią? Przez wońią swoiey istoty nie máło tracą w ktorą się zlekká obracaią, á mniey máiąc istoty, muśi się skora márszczyć. 9. Czemu człowiek má bárźiey tępe powonienie niż inny źwierz? Boby miáł przykrość sam od śiebie, wąchaiąc dymow ktore zewsząd idą przez skorę iego nie przyięmne. 10
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 218
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, bo musi ciepło żołądkowe tę pracą podejmować, którą miało odprawić ciepło ogniowe, a kiedy żołądek słaby, to temu nie wydoła, a stąd boleść, i zepsowanie. 10. Czemu ocet pić szkodzi? Ma to ocet iż przenika i suszy ciało, zaczym wilgotność przyrodzoną gubi, zatym też ciało schnie, a skora się marszczy, i starość przed laty okazuje, krom tego płuce ściskając głos psuje. 11. Czemu rzeczy słodkie zatykają? Słodkich rzeczy natura barzo chciwa jest, jako tych które idą nad inne tuczą: zaczym jeszcze nie dobrze strawione z żołądka ciągnie: a że takie są lepkie i grubość niejaką mające, tedy żyłki i przejścia zatykają
, bo muśi ćiepło żołądkowe tę pracą podeymować, ktorą miáło odprawić ćiepło ogńiowe, á kiedy żołądek słáby, to temu nie wydołá, á ztąd boleść, y zepsowanie. 10. Czemu ocet pić szkodzi? Ma to ocet iż przeniká y suszy ćiało, zaczym wilgotność przyrodzoną gubi, zatym też ćiáło schnie, á skorá się márszczy, y stárość przed láty okazuie, krom tego płuce śćiskáiąc głos psuie. 11. Czemu rzeczy słodkie zatykáią? Słodkich rzeczy nátura bárzo chćiwa iest, iáko tych ktore idą nad inne tuczą: zaczym ieszcze nie dobrze strawione z żołądká ćiągnie: á że tákie są lepkie y grubość nieiáką máiące, tedy żyłki y przeyśćiá zatykáią
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 222
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
Rzecz długotajną Zjawię: chęć nawysokości Gwiazd ciągnie: pragnie ziemskich zastawszy niskości Obłoki zejść/ i klasnąć na Atlanta grzbiecie: Z tamtądże po wszem/ dziki/ i lud błędny/ świecie/ Okiem z daleka widzieć/ i ziętych upomnieć strachem śmierci/ i sposób wyroków napomnieć. O ludzie/ na zimną śmierć/ którzy się marszczycie: Przecz Styga/ ciem/ i marnych przewisk się boicie/ Pisorymich wymywsłów/ trwóg fałszerza świata? Ciała bądź stosy ogniem/ bądź chorobą lata Sterają/ nie rozmiejcie by co cierpieć miały: Dusze nieśmiertelne są/lubo odbieżały Pierwszych swoich pokojów/ w nowe zawadzają Przybytki/ gdzie przyjęte wczasu zażywają. Ja sam bo
Rzecz długotáyną ziáwię: chęć náwysokośći Gwiazd ćiągnie: prágnie źiemskich zastawszy niskośći Obłoki zeyść/ y klásnąć ná Atlántá grzbiećie: Z tamtądże po wszem/ dźiki/ y lud błędny/ świećie/ Okiem z dáleká widźieć/ y ziętych vpomnieć stráchem śmierći/ y sposob wyrokow nápomnieć. O ludźie/ ná źimną śmierć/ ktorzy się marszczyćie: Przecz Stygá/ ćiem/ y márnych przewisk się boićie/ Pisorymich wymywsłow/ trwog fałszerzá świáta? Ciáłá bądź stosy ogniem/ bądź chorobą látá Steraią/ nie rozmieyćie by co ćierpieć miáły: Dusze nieśmiertelne są/lubo odbieżały Pierwszych swoich pokoiow/ w nowe záwadzáią Przybytki/ gdźie przyięte wczásu záżywáią. Iá sam bo
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 380
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636