na Tatara. Strzeli raz, ale chybi, nie dostał mu metu; Ten chowa, do drugiego idzie pistoletu. A Tatar, skoro wytnie bachmata kańczugiem, Ginie z oczu; nie wie Hans, gdzie go szukać z drugiem. Stoi w miejscu, ten lata wkoło jako cyga: Trafić go niepodobna, tylko mu się miga. Obiegszy go kilkakroć i z prawa, i z lewa, W słabiznę z łuku freza uderzy, gdzieś w trzewa Znowu, z drugiego boku zajechawszy z bliska; A ten przodem i zadem do góry się ciska. Hans nieborak, pistolet upuściwszy z ręku, Jedną grzywy, drugą się krzepko trzyma łęku; Ale gdy
na Tatara. Strzeli raz, ale chybi, nie dostał mu metu; Ten chowa, do drugiego idzie pistoletu. A Tatar, skoro wytnie bachmata kańczugiem, Ginie z oczu; nie wie Hans, gdzie go szukać z drugiem. Stoi w miejscu, ten lata wkoło jako cyga: Trafić go niepodobna, tylko mu się miga. Obiegszy go kilkakroć i z prawa, i z lewa, W słabiznę z łuku freza uderzy, gdzieś w trzewa Znowu, z drugiego boku zajechawszy z bliska; A ten przodem i zadem do góry się ciska. Hans nieborak, pistolet upuściwszy z ręku, Jedną grzywy, drugą się krzepko trzyma łęku; Ale gdy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 372
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, ale mówiąc prawdę inventis facile addere: cokolwiek z daje się nowego, jest to ad instar priorum. Latają teraz na aktach wesołych szmermele, błyskają wzgórę wysoko wylatujące race, palą się ogniste Herby, bramy triumfalne ciemnych nocy cudne spectacula, góreją wody, prochy, saletry, siarki, w siebie mając wrzucone mikstury: migają się w oczach różnych mujstrów w Wojsku cudzoziemskim sztuki, do formalnej batalii praeludentia exercitia, podczas pokoju Martis et artis opus. Ale nad te sztuczne kampamenta straszniejsze były, bo z aktualną życia utratą, owe Rzymskie szermierskie sztuki, a za Henryka I. Cesarza zaczęte, owe Torneamenta w Niemczech, które że ludzkie życie miały za
, ale mowiąc prawdę inventis facile addere: cokolwiek z daie się nowego, iest to ad instar priorum. Lataią teraz na aktach wesołych szmermele, błyskaią wzgorę wysoko wylatuiące race, palą się ogniste Herby, bramy tryumfalne ciemnych nocy cudne spectacula, goreią wody, prochy, saletry, siarki, w siebie maiąc wrzucone mixtury: migaią się w oczach rożnych muystrow w Woysku cudzoziemskim sztuki, do formalney batalii praeludentia exercitia, podczas pokoiu Martis et artis opus. Ale nad te sztuczne kampamenta strasznieysze były, bo z aktualną życia utratą, owe Rzymskie szermierskie sztuki, a za Henryka I. Cesarza zaczęte, owe Torneamenta w Niemczech, ktore że ludzkie życie miały za
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 36
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
potrawy, w napój w padają, mokną. Jest jednak z rodzaju pająków Phalangium albo Phalángius, który choć sam maleńki, jad wielki ma w sobie.
CICINDELAE inaczej Lampyrides, albo Noctilucae to jest De Insectis albo zwierzątkach nacinanych
złotnicy robaczki, robaczki święto Jańskie, iż koło jego święta w nocy latają, jak iskry ogniste migają się, osobliwie przy chwastach, ogrodach włoskich, sadach, chaszczach. Mają pod brzuszkiem, centkę białą bardzo wilgotną, a ta się świeci, jako też pruchno, gdy jest mokre.
CICADAE albo koniki po trawie skaczące, jedyną żyjące rosą. Cardanus o nich piszę, że te jedyne ze wszystkich zwierząt pyska nie mają,
potrawy, w napoy w padaią, mokną. Iest iednak z rodzaiu paiąkow Phalangium albo Phalángius, ktory choć sam maleńki, iad wielki ma w sobie.
CICINDELAE inaczey Lampyrides, albo Noctilucae to iest De Insectis albo zwierzątkach nacinanych
złotnicy robaczki, robaczki swięto Ianskie, iż koło iego swięta w nocy lataią, iak iskry ogniste migaią się, osobliwie przy chwastach, ogrodach włoskich, sadach, chaszczach. Maią pod brzuszkiem, centkę białą bardzo wilgotną, á ta się swieci, iako też pruchno, gdy iest mokre.
CICADAE albo koniki po trawie skaczące, iedyną żyiące rosą. Cardanus o nich piszę, że te iedyne ze wszystkich zwierząt pyska nie maią,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 318
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
która gwiazda, toć słońce zda się być nieproporcjonalne do oświecenia tak odległych, tak w sobie obszernych, i tak wielorakich gwiazd. Scyntyllacja zaś gwiazd, to jest drzenie światła i miganie w oku ludzkim, pochodzi to z subtelnych proszków, atomów po atmosferze rozpierzchłych i unoszących się, przez które przebijając się gwiazdowe światło, miga się. Tak jako z tejże racyj, gdy na pozłocistą gałkę albo blachę oświeconą od słońca kto patrzy, drząca jasność się wydaje. To z szybkiego gwiazd obrotu: jako gdy diamentem kto rusza, migającą widzi jego jasność.
XXIX. Co się tycze wielości gwiazd? ta lubo dostatecznie być nie może determinowana, jako rzekł
ktora gwiazda, toć słońce zda się być nieproporcyonalne do oswiecenia ták odległych, ták w sobie obszernych, y ták wielorakich gwiazd. Scyntyllacya zaś gwiazd, to iest drzenie światła y migánie w oku ludzkim, pochodzi to z subtelnych proszkow, atomow po atmosferze rozpierzchłych y unoszących się, przez ktore przebiiaiąc się gwiazdowe swiatło, miga się. Ták iáko z teyże racyi, gdy ná pozłocistą gałkę álbo blachę oswieconą od słońca kto pátrzy, drząca iasność się wydáie. To z szybkiego gwiazd obrotu: iáko gdy dyamentem kto rusza, migáiącą widzi iego iasność.
XXIX. Co się tycze wielości gwiazd? ta lubo dostátecznie być nie może determinowana, iáko rzekł
Skrót tekstu: BystrzInfAstron
Strona: M4v
Tytuł:
Informacja Astronomiczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
głos w przyległych górach Echo powtarzała. Już się starli, już rękę, bystre oko, nogę Jak najostrożniej niosą, coraz nową drogę Do nowych ran najdując; z berdyszów straszliwych Skry lecą, gniewy w piersiach serc sięgają żywych.
LXXXIX.
To ostrzem, to obuchem zmierzają do głowy Z taką umiejętnością, aż berdysz surowy Miga się tylko w rękach; raz w zad pomykają Kroków, czasem ostrożnie sobie dowierzają. Ma jednak na Rynalda wzgląd Rugier śmiałego, Miłość i gniew serce mu bodą do żywego. Najokrutniejszą bronią powoli obraca, Gdzie haniebny raz mógł dać, ledwie kęs pomaca
XC.
I traci tem poniekąd dobre rozumienie. Na tak nagłe zmartwieli wszyscy
głos w przyległych górach Echo powtarzała. Już się starli, już rękę, bystre oko, nogę Jak najostrożniej niosą, coraz nową drogę Do nowych ran najdując; z berdyszów straszliwych Skry lecą, gniewy w piersiach serc sięgają żywych.
LXXXIX.
To ostrzem, to obuchem zmierzają do głowy Z taką umiejętnością, aż berdysz surowy Miga się tylko w rękach; raz w zad pomykają Kroków, czasem ostrożnie sobie dowierzają. Ma jednak na Rynalda wzgląd Rugier śmiałego, Miłość i gniew serce mu bodą do żywego. Najokrutniejszą bronią powoli obraca, Gdzie haniebny raz mógł dać, ledwie kęs pomaca
XC.
I traci tem poniekąd dobre rozumienie. Na tak nagłe zmartwieli wszyscy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 181
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905