tego Zeszły, szedł był raz dla drew do lasu gęstego; Gdzie drew wiązań nabrawszy, na ramię je włożył, Z których ciężar, iż mu zbyt wielki kłopot mnożył,
Zdjął je z siebie; jużby rad rzekł o pomoc komu, Wiedząc, że jeszcze było opodal do domu. A nie widząc ratunku, mocuje się starzec: Zdadzą mu się cięższe drwa, niźli drugim marzec. Lecz gdy już dźwignąć nie mógł, frasunki, kłopoty,
Niewczasy, niedostatki i przeszłe roboty Wszystkie na pamięć przyszły: więc tego żałuje, Że żyw, na śmierć narzeka, że go nie ratuje. Woła śmierci kilkakroć, by go z świata wzięła,
tego Zeszły, szedł był raz dla drew do lasu gęstego; Gdzie drew wiązań nabrawszy, na ramię je włożył, Z których ciężar, iż mu zbyt wielki kłopot mnożył,
Zdjął je z siebie; jużby rad rzekł o pomoc komu, Wiedząc, że jeszcze było opodal do domu. A nie widząc ratunku, mocuje się starzec: Zdadzą mu się cięższe drwa, niźli drugim marzec. Lecz gdy już dźwignąć nie mógł, frasunki, kłopoty,
Niewczasy, niedostatki i przeszłe roboty Wszystkie na pamięć przyszły: więc tego żałuje, Że żyw, na śmierć narzeka, że go nie ratuje. Woła śmierci kilkakroć, by go z świata wzięła,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 38
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
na nim śmierć i krwawe zdroje. Widzi łańcuchy/ bicze/ koronę cierzniową/ Purpurę, ostre goździe/ i włócznią surową. Pod krzyżem widzi Matkę mieczami zranioną/ Żałością i mizernym smętkiem utrapioną. Spojrzy w kielich/ tam pełno hańby/ zelżywości/ Bluźnierstwa/ pośmiewiska/ i różnej przykrości. Tu przyrodzona bojaźń z męstwem się mocuje: Tu przed oczy zawzięta miłość następuje. Tu strach okrutnych mordów/ tu śmierć nieużyta: A owdzie chęć zbawienia lube serce chwyta. Różna postać/ różną myśl/ w smętnej duszy ściele/ Owa/ na Pana stosów natarło tak wiele: Aż upadł na twarz świętą. Tu miłość tym więcej/ I tym zapaloną chęć
ná nim śmierć y krwáwe zdroie. Widźi łáńcuchy/ bicze/ koronę ćierzniową/ Purpurę, ostre goźdźie/ y włocznią surową. Pod krzyżem widźi Mátkę mieczámi zránioną/ Záłośćią y mizernym smętkiem vtrapioną. Spoyrzy w kielich/ tám pełno háńby/ zelżywośći/ Bluźnierstwá/ pośmiewiská/ y rożney przykrośći. Tu przyrodzona boiaźń z męstwem się mocuie: Tu przed oczy záwźięta miłość nástępuie. Tu strách okrutnych mordow/ tu śmierć nieużyta: A owdźie chęć zbáwienia lube serce chwyta. Rożna postáć/ rożną myśl/ w smętney duszy śćiele/ Owa/ ná Páná stosow nátárło ták wiele: Aż vpadł ná twarz świętą. Tu miłość tym więcey/ I tym zápaloną chęć
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 11.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
wstrzymana, przebywszy zastępy i zawalikamienie, spada w przepaść ze skał w dół, z takim szumem, który słychać o dwie mili. Mięszkańcy stron tamtych przyuczeni ustawiczną mozołą do tej zabawki, przejeżdżającym dają bardziej straszne, niżli śmieszne widowisko, wsiadają po dwóch w małe łodki, jeden wodę wylewa, drugi wiosłem robi. Długo się mocują z poburzoną falą, a zawsze sztucznie żeglując, lecą gwałtownie z spadającym wałem, jako strzały. Patrzający na to człowiek, cały zadrży, i już sądzi, że w przepaść nieuchronną, na dół poszli, lecz Nil zwyczajny, znowu bieg przejąwszy, wracając ich znowu oczom, jako wodne ptaki wypływają na spokojne wody.
wstrzymaná, przebywszy zastępy y záwalikámienie, spadá w przepaść ze skał w doł, z tákim szumem, ktory słycháć o dwie mili. Mięszkáńcy stron tamtych przyuczeni ustawiczną mozołą do tey zabawki, przeieżdżáiącym dáią bardziey straszne, niżli smieszne widowisko, wsiadáią po dwoch w małe łodki, ieden wodę wylewá, drugi wiosłem robi. Długo się mocuią z poburzoną falą, á zawsze sztucznie żegluiąc, lecą gwałtownie z spadáiącym wáłem, iáko strzały. Pátrzaiący na to człowiek, cały zadrży, y iuż sądzi, że w przepaść nieuchronną, ná doł poszli, lecz Nil zwyczayny, znowu bieg przeiąwszy, wracaiąc ich znowu oczom, iáko wodne ptáki wypływaią ná spokoyne wody.
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 76
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
być zdała: Wątpi, by przypaść na to żona jego miała; Tak niewymowną wzajem miłością gorzeli, Aż jedno we dwu cielech z duszą serce mieli. Chcąc jednak być posłusznem panu, co prośbami, Potem wolą zniewolił jego podarkami, Milczy, a przecię w drogę prędko się gotuje, Jako brata nachylić, z myślą się mocuje.
XI.
Jedzie i po kilku dniach do Rzymu przybywa, Gdzie próśb dziwnych i sztucznych sposobów zażywa; Na ostatek poruszył tak brata swojego, Iż do króla pozwolił jechać lombardzkiego. Co więtszą, upór żony jego słowy swemi Odmienił: mówi jedno i jedno tchnie z niemi; Przekładał dobrodziejstwa, które małżonkowi Jej gotowe,
być zdała: Wątpi, by przypaść na to żona jego miała; Tak niewymowną wzajem miłością gorzeli, Aż jedno we dwu cielech z duszą serce mieli. Chcąc jednak być posłusznem panu, co prośbami, Potem wolą zniewolił jego podarkami, Milczy, a przecię w drogę prędko się gotuje, Jako brata nachylić, z myślą się mocuje.
XI.
Jedzie i po kilku dniach do Rzymu przybywa, Gdzie próśb dziwnych i sztucznych sposobów zażywa; Na ostatek poruszył tak brata swojego, Iż do króla pozwolił jechać lombardzkiego. Co więtszą, upór żony jego słowy swemi Odmienił: mówi jedno i jedno tchnie z niemi; Przekładał dobrodziejstwa, które małżonkowi Jej gotowe,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 359
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ARGUMENT. Wstydliwa Izabella, aby zatrzymała Panieństwo, Rodomonta nędznie oszukała, Namówiwszy bez wielkiej prace pijanego, Iż jej od ciała głowę szablą ciął pięknego. Ten zaś most zbudowawszy, z końców go zawiera, Przechodzących rycerzów z szat i zbrój odziera; Potem z grabią, co dziwne wszędy zostawuje Swego szaleństwa znaki, w pasy się mocuje. AlegORIE. W tej dwudziestej dziewiątej pieśni przez dziwnie rzadki sposób, którego napiękniejsza użyła Izabella na obronę czystości swojej, woląc raczej garło dać, aniżeli ją stracić, jawnie tę serdeczność, tę wspaniałość i wielką cnotę, o której w tych całych księgach autor traktuje, zacnych można widzieć białych głów; przeciwnem sposobem w Rodomoncie
ARGUMENT. Wstydliwa Izabella, aby zatrzymała Panieństwo, Rodomonta nędznie oszukała, Namówiwszy bez wielkiej prace pijanego, Iż jej od ciała głowę szablą ciął pięknego. Ten zaś most zbudowawszy, z końców go zawiera, Przechodzących rycerzów z szat i zbrój odziera; Potem z grabią, co dziwne wszędy zostawuje Swego szaleństwa znaki, w pasy się mocuje. ALLEGORYE. W tej dwudziestej dziewiątej pieśni przez dziwnie rzadki sposób, którego napiękniejsza użyła Izabella na obronę czystości swojej, woląc raczej garło dać, aniżeli ją stracić, jawnie tę serdeczność, tę wspaniałość i wielką cnotę, o której w tych całych księgach autor traktuje, zacnych można widzieć białych głów; przeciwnem sposobem w Rodomoncie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 383
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wziął 30 plak za to, iz pomienionego Krzysztofa zone na swywolą namawiał, a zas za to, iz go wybiuł, aby się z nim ugodziuł.
3457. (787) Dziewionta sprawa — Był Oskarżony Wojciech Kus, jako nie tyło niechciał być posłusznem O. Economowi, ale też i z niem się mocował tak dalece, iz O. Ecconom musiał ratonku wołać; tedy lubo zasłurzuł garłową kare za to, jednakrze łaskawy O. Przeor z innemi Oicami i sond Kasiński nakazał, aby zaras 50 plak wziął i niedziel piętnaście albo swiond krzyrzem przed ołtarzem Magdaleny S. lerzał. Do tego, arzeby przy sondzie i innych ludziach
wzioł 30 plak za to, iz pomienionego Krzisztofa zone na swywolą namawiał, a zas za to, iz go wybiuł, aby sie z nim ugodziuł.
3457. (787) Dziewionta sprawa — Był oskarzony Woyciech Kus, iako nie tyło niechciał byc posłusznem O. Economowi, ale tysz y z niem sie mocował tak dalece, iz O. Ecconom musiał ratonku wołac; tedy lubo zasłurzuł garłową kare za to, iednakrze łaskawy O. Przeor z innemi Oicami y sond Kasinski nakazał, aby zaras 50 plak wzioł y niedziel piętnascie albo swiond krzirzem przed ołtarzem Magdaleny S. lerzał. Do tego, arzeby przi sondzie y innych ludziach
Skrót tekstu: KsKasUl_2
Strona: 371
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
która jest gładsza niż ziemia, dla tego po wodzie dalej słyszeć. 65. Czemu przykro zębom gdy słyszemy skrobanie jakie przykre? Błonka w której ząb siedzi ma złączenie z błonkami które są w uszu, dla tego z tych do tamtej przykrość przechodzi. 66. Czemu nazbyt kichać szkodzi? Bo mózg odrzucając wapory przez kichanie mocuje się, i czasem ruszy jaki humor, który na żyły suche albo na oczy, i serce szkodliwie spadnie. Rozdział V. O Zmyśle powonienia i woniach.
PRzez nos idzie powietrze do mózgu, albo też dymy wonią czyniące między nozdrzami w głowie jest kość na kształt sitka przedziurawiona wielą dziurek, między niemi dwie są osobliwe do
ktora iest głádsza niż źiemia, dla tego po wodźie dáley słyszeć. 65. Czemu przykro zębom gdy słyszemy skrobánie iákie przykre? Błonká w ktorey ząb śiedzi ma złączenie z błonkámi ktore są w uszu, dla tego z tych do támtey przykrość przechodzi. 66. Czemu nazbyt kicháć szkodzi? Bo mozg odrzucaiąc wápory przez kichanie mocuie się, y czasem ruszy iáki humor, ktory na żyły suche álbo ná oczy, y serce szkodliwie zpádnie. ROZDZIAL V. O Zmyśle powonieniá y woniach.
PRzez nos idzie powietrze do mozgu, álbo też dymy wonią czyniące między nozdrzami w głowie iest kość ná kształt śitka przedziurawiona wielą dźiurek, między niemi dwie są osobliwe do
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 217
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, fortelów przed nim nie taił. Wszakże, aby nim kiedy jako starym i już niedużym nie wzgardził, jeden fortel sobie zostawiwszy, onemu uczniowi go nie ukazował. Po niemałym czasie, tak się on młodzieniec rzemiosłem swem rozsławił, że z cudzych państw wiele zapaśników doświadczonych i dobrze ćwiczonych przychodząc, o wielkie zakłady z nim się mocowali, a żaden mu wydołać nie mogąc, wszyscy mu przodek przyznać musieli. Trafiło się, że gdy przed cesarzem sztuki swe z inszymi odprawował, tak się mu szczęściło, że też upojony wielkim o sobie rozumieniem, rzekł: — „Chwała Bogu, rzemiosło mistrza mego (oprócz tego, że mistrz mój i starszy jest
, fortelów przed nim nie taił. Wszakże, aby nim kiedy jako starym i już niedużym nie wzgardził, jeden fortel sobie zostawiwszy, onemu uczniowi go nie ukazował. Po niemałym czasie, tak się on młodzieniec rzemięsłem swém rozsławił, że z cudzych państw wiele zapaśników doświadczonych i dobrze ćwiczonych przychodząc, o wielkie zakłady z nim się mocowali, a żaden mu wydołać nie mogąc, wszyscy mu przodek przyznać musieli. Trafiło się, że gdy przed cesarzem sztuki swe z inszymi odprawował, tak się mu szczęściło, że też upojony wielkim o sobie rozumieniem, rzekł: — „Chwała Bogu, rzemięsło mistrza mego (oprócz tego, że mistrz mój i starszy jest
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 58
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
a wedle nauki nie czyni, podobien jest rolą orzącemu a na niej niesiejącemu.
Ktokolwiek jest w mowie prędki, mało prawdziwy bywa.
Kto się Boga nie boi, wolej jego trudno czynić ma.
Kto się z mocniejszym wadzi, krew swoję przelewa; a kto się mocniejszemu kłania, łaskę otrzymywa.
Słaby jeśli z mocnym się mocuje, śmierć sobie gotuje.
Że lwem za pasy chodzić, a gołą broń ręką chwytać, nie jest mądrego. POWIEŚĆ XIV.
Rady białogłowskiej słuchać, niebezpieczna rzecz jest; a jawnogrzesznikom dobrze czynić, grzech srogi. Kto lamparta szanuje ostrozębatego, Krzywdę czyni owieczkom ten stada swojego.
Nie każda rzecz piękna i nadobna bywa dobra
a wedle nauki nie czyni, podobien jest rolą orzącemu a na niéj niesiejącemu.
Ktokolwiek jest w mowie prędki, mało prawdziwy bywa.
Kto się Boga nie boi, wolej jego trudno czynić ma.
Kto się z mocniejszym wadzi, krew swoję przelewa; a kto się mocniejszemu kłania, łaskę otrzymywa.
Słaby jeśli z mocnym się mocuje, śmierć sobie gotuje.
Że lwem za pasy chodzić, a gołą broń ręką chwytać, nie jest mądrego. POWIEŚĆ XIV.
Rady białogłowskiéj słuchać, niebezpieczna rzecz jest; a jawnogrzesznikom dobrze czynić, grzech srogi. Kto lamparta szanuje ostrozębatego, Krzywdę czyni owieczkom ten stada swojego.
Nie każda rzecz piękna i nadobna bywa dobra
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 243
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879