em obiad. 14^go^ dano mi znać o niedźwiedziu pod Białą: więc że i późno było i dzień mroźny i śnieg nie mały, nie ubiliśmy go.
15^go^ wesele sprawowałem Wasilowi stangretowi z Anuśką piastunką dzieci moich. W Rohotnej ceremonie wiejskie haniebnie śmieszne i cudne odprawiać kazałem przed sobą w pokoju, z którychem się naśmiał i nacieszył. Wyprawiali intermedium. Nazajutrz rano wyjechałem do Usnarza. W drodze zetkałem się z księdzem Berniczem i p. Przezdzieckim. Stanąłem w Usnarzu 17^go^, gdziem zastał ip. cześnika w. ks. lit. i ip. Pancerzyńskiego, towarzysza husarskiego, hetmana polnego; tego wieczoru podpiliśmy
em obiad. 14^go^ dano mi znać o niedźwiedziu pod Białą: więc że i późno było i dzień mroźny i śnieg nie mały, nie ubiliśmy go.
15^go^ wesele sprawowałem Wasilowi stangretowi z Anuśką piastunką dzieci moich. W Rohotnéj ceremonie wiejskie haniebnie śmieszne i cudne odprawiać kazałem przed sobą w pokoju, z którychem się naśmiał i nacieszył. Wyprawiali intermedium. Nazajutrz rano wyjechałem do Usnarza. W drodze zetkałem się z księdzem Berniczem i p. Przezdzieckim. Stanąłem w Usnarzu 17^go^, gdziem zastał jp. cześnika w. ks. lit. i jp. Pancerzyńskiego, towarzysza husarskiego, hetmana polnego; tego wieczoru podpiliśmy
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli. Była też tam i koteczka z małymi dziatkami, Kazała im przywitać się z drobnymi ptaszkami. Niedoperza na wesele nie wzięto biednego, Lecz on w nocy przyleciawszy podsiadł niejednego. KRUCY W RZYMIE WITALI CESARZA
Krucy w Rzymie witali cesarza, U nas czasów tych kurczęta żegnały kucharza, Bo gdy na nie padł dekret surowy,
pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli. Była też tam i koteczka z małymi dziatkami, Kazała im przywitać się z drobnymi ptaszkami. Niedoperza na wesele nie wzięto biednego, Lecz on w nocy przyleciawszy podsiadł niejednego. KRUCY W RZYMIE WITALI CESARZA
Krucy w Rzymie witali cesarza, U nas czasów tych kurczęta żegnały kucharza, Bo gdy na nie padł dekret surowy,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
to przesladują ich, urągają, i naśmiewają się. A przetoż daleko gorszy są, niżli Faryzeuszowie i hypocrite, których Chrystus czasu onego nad wszytkie gorszemi osądził. Błogosławieni tedy którzy uchodzą i rozrywają związki przyjaźni z Klerykami i Kapłanami tego czasu, i zrzucają z siebie jarzmo ich, aby i ten który na niebie żyje naśmiał się z nich. Ale co za potrzeba wszystkie złości Kapłanów jakoby nie wiadome opowiadać, gdyż samo doświadczenie nad słońca światłość jaśniejsze wszystek świat napełniło, iż już dla niezliczonego mnóstwa zbytków insze występki, łakomstwo i Symonia herezja i krzywo przysięstwo za grzech poczytane nie bywają. Strapione tedy Kościoła waszego Błogosławiony ten mąż oblicze żałosnie opłakawszy/ i
to przesláduią ich, vrągáią, y náśmiewáią się. A przetoż dáleko gorszy są, niżli Pharyzeuszowie y hypocritae, ktorych Chrystus cżásu onego nád wszytkie gorszemi osądził. Błogosłáwieni tedy ktorzy vchodzą y rozrywáią zwiąski przyiázni z Clerikámi y Kápłanámi tego cżásu, y zrzucáią z śiebie iárzmo ich, áby y ten ktory ná niebie żyie náśmiał się z nich. Ale co zá potrzebá wszystkie złośći Kápłanow iákoby nie wiádome opowiadáć, gdyż sámo doświádcżenie nád słoncá świátłosć iásnieysze wszystek świát nápełniło, iż iuż dla niezlicżonego mnostwá zbytkow insze występki, łakomstwo y Symonia haeresia y krzywo przyśięstwo zá grzech pocżytáne nie bywáią. Strapione tedy Kosciołá wászego Błogosłáwiony ten mąż oblicże żáłosnie opłákáwszy/ y
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 75
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
na świecie nie grodził, Jeszczem w pokoju nie jadł ani w to ugodził, Aby miły przyjaciel wzajemną chęć ze mną Wiodąc, troskę odmienił w godzinę przyjemną. Wieś i sława, widziałem, siedzi jak na ledzie, A lada kto granice często, jak chce, wiedzie. Z swojej że własnej dumy człowiek się naśmieje, Gdy mu wiatrem nadziane pukają nadzieje. Ale i ten, co włada drugimi i komu Pieniądze nieprzebrane obfitują w domu, Nie widziałem, by lepszy dział wziął; też mu mole Głowę gryzą, taż troska smutne serce kole. Smętni budownym dworom swe imiona dają, W smutku pałace wielkim kosztem wystawiają, A
na świecie nie grodził, Jeszczem w pokoju nie jadł ani w to ugodził, Aby miły przyjaciel wzajemną chęć ze mną Wiodąc, troskę odmienił w godzinę przyjemną. Wieś i sława, widziałem, siedzi jak na ledzie, A lada kto granice często, jak chce, wiedzie. Z swojej że własnej dumy człowiek się naśmieje, Gdy mu wiatrem nadziane pukają nadzieje. Ale i ten, co włada drugimi i komu Pieniądze nieprzebrane obfitują w domu, Nie widziałem, by lepszy dział wziął; też mu mole Głowę gryzą, taż troska smutne serce kole. Smętni budownym dworom swe imiona dają, W smutku pałace wielkim kosztem wystawiają, A
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 383
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
miała za Artykuł Wiary swojej, iż Semi-Dei Ziemscy Deastrowie. Gigantes, alias Olbrzymi wielcy Ludzie (z Pisma Z o Gigasach prawdziwych wzięli okazją Pogańscy Wierszopisy) będąc Synami Titana i Terry, bogom, osobliwie Jowiszowi wypowiedzieli wojnę; ale Jowisza piorunami, Apollina Strzałami, Diany oszczepami, inni górą Etną i Liparyiskiemi Wyspami przywaleni: naśmiawszy się mówię z tej Fabuły,śmiech obracam in seria; widzę, że taką Gigantomachią, alias wojnę BOGU, Matce jego, Świętym i Kościom Świętym wojnę nie raz wypowiadają Heretycy zle wierzący, i w hardości zacięci. Waląć się wprawdzie na nich góry, wielka moc racyj Katolickich i kary Bożej, lecą pioruny z Stolicy Apostołskich
miała zá Artykuł Wiary swoiey, iż Semi-Dei Ziemscy Deastrowie. Gigantes, alias Olbrzymi wielcy Ludzie (z Pismá S o Gigasach práwdziwych wzięli okázyą Pogańscy Wierszopisy) będąc Synami Titana y Terry, bogom, osobliwie Iowiszowi wypowiedzieli woynę; ale Iowisza piorunami, Apollina Strzałami, Diány oszczepami, inni gorą Etną y Liparyiskiemi Wyspami przywaleni: naśmiawszy się mowię z tey Fabuły,śmiech obrácam in seria; widzę, że taką Gigantomachią, alias woynę BOGU, Mátce iego, Swiętym y Kościom Swiętym woynę nie ráz wypowiadaią Heretycy zle wierzący, y w hardości zacięci. Waląć się wprawdzie na nich gory, wielká moc racyi Katolickich y kary Bożey, lecą pioruny z Stolicy Apostolskich
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 196
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
nie folguje, także palić rozkazuje. Leć i ksiądz się nie wybiega: czem z dzwonnikami nie biega Po kościele, wyganiając pchły z kościoła, wymiatając: Także księdza z kościołem spalić, że pchły w kościele są. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Że go wszytkiego obsiedli i łydki u nóg obiedli.
Takieć ordynanse jego, że było się naśmiać z czego. U mnie śmiech napół z żałością, konserwacja młodością, Która tylko ratowała, a żal z głowy wybijała; Bo konwersacja jego pewnie nie sprawiła tego.
I sam ją z lada kim wiedzie; lada z chłopem to usiądzie, O pługu z nim Dyskuruje, abo jak rolą sprawuje. Jeśli też zaś
nie folguje, także palić rozkazuje. Leć i ksiądz się nie wybiega: czem z dzwonnikami nie biega Po kościele, wyganiając pchły z kościoła, wymiatając: Także księdza z kościołem spalić, że pchły w kościele są. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Że go wszytkiego obsiedli i łydki u nóg objedli.
Takieć ordynanse jego, że było się naśmiać z czego. U mnie śmiech napół z żałością, konserwacyja młodością, Która tylko ratowała, a żal z głowy wybijała; Bo konwersacyja jego pewnie nie sprawiła tego.
I sam ją z leda kim wiedzie; lada z chłopem to usiędzie, O pługu z nim dyszkuruje, abo jak rolą sprawuje. Jeśli też zaś
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 33
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
, Co białegłowy chodzą w takim mucha jerze, Jaki i żona moja ma na alamudzie; Daleko barzo od nas mieszkają ci ludzie. Na końcu ich przezwisko języka się kręci, Bom go sobie napisał doma dla pamięci, A teraz jako na złość z głowy mi wyleci; Powróciwszy do domu, napiszę Waszeci,” Naśmiawszy się sam w sobie: „Czy nie Turcy?” — rzekę. „Turcy, Turcy! Boże nas weźm w swoję opiekę, Bo słychać, że na sejmie barzo o tym radzą, Że na nich pospolite ruszenie sprowadzą. A jam cale niegotów, ba, i nie wiem drogi, Prócz jednej zardzewiałej
, Co białegłowy chodzą w takim mucha jerze, Jaki i żona moja ma na alamudzie; Daleko barzo od nas mieszkają ci ludzie. Na końcu ich przezwisko języka się kręci, Bom go sobie napisał doma dla pamięci, A teraz jako na złość z głowy mi wyleci; Powróciwszy do domu, napiszę Waszeci,” Naśmiawszy się sam w sobie: „Czy nie Turcy?” — rzekę. „Turcy, Turcy! Boże nas weźm w swoję opiekę, Bo słychać, że na sejmie barzo o tym radzą, Że na nich pospolite ruszenie sprowadzą. A jam cale niegotów, ba, i nie wiem drogi, Prócz jednej zardzewiałej
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 558
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, każdy w swojej stancyjej czeka chłopa z skarbem, a gdy się nie doczekali, impatientes morae niby owo ex condicto posyłają wszyscy do Jabłonnej dla wiadomości i wraz się do karczmy zjeżdżają od ks. Rylskiego, owych ksiądz jezuitów, dominikan i karmelitów, pytają wszyscy o chłopa onego, ale go tam nigdy nie było; naśmiawszy się z siebie powrócili z niczym do swoich pryncypałów. Ps.
Onegdaj pięć domów za kościołem Ś. Ducha tu zgorzało po północy; tejże prawie godziny w samym mieście we trzech miejscach pokazał się ogień; oo. paulini ledwo nie zgorzeli, 7 beczek piwa ratowali się. 57 Warszawa, 1 III 1696
Jeszcze nie mam
, każdy w swojej stancyjej czeka chłopa z skarbem, a gdy się nie doczekali, impatientes morae niby owo ex condicto posyłają wszyscy do Jabłonnej dla wiadomości i wraz się do karczmy zjeżdżają od ks. Rylskiego, owych ksiądz jezuitów, dominikan i karmelitów, pytają wszyscy o chłopa onego, ale go tam nigdy nie było; naśmiawszy się z siebie powrócili z niczym do swoich pryncypałów. Ps.
Onegdaj pięć domów za kościołem Ś. Ducha tu zgorzało po północy; tejże prawie godziny w samym mieście we trzech miescach pokazał się ogień; oo. paulini ledwo nie zgorzeli, 7 beczek piwa ratowali się. 57 Warszawa, 1 III 1696
Jeszcze nie mam
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 334
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
/ i naznaczył im pewne mieszkania/ gdzieby mieszkali. Udawszy się tedy na robotę/ kazywali cały dzień po ulicach i we śrzodku rynków/ gdzie się niewymownie wiele schodziło ludzi: kończyli robotę swą w nocy w swym mieszkaniu/ gdzie się schodzili jedni po drugich/ drudzy dla zrozumienia w osobności onych rzeczy; drudzy aby się naśmiali z mowy: a dla więtszej zabawy podawali im okazją/ aby powtarzali słowa zle wymówione/ i phrases niedobrze ułożone. Musieli niebożęta ojcowie dogadzać ich dworności/ już racjami przyrodzonymi/ już też historiami starymi: i głęboką mądrością Chrześcijańską: A w tym tak strawili kilka miesięci/ nie bacząc jeszcze pożytku żadnego. Nakoniec też
/ y náznáczył im pewne mieszkánia/ gdźieby mieszkáli. Vdawszy się tedy ná robotę/ kázywáli cáły dźień po vlicách y we śrzodku rynkow/ gdźie się niewymownie wiele schodźiło ludźi: kończyli robotę swą w nocy w swym mieszkániu/ gdźie się schodźili iedni po drugich/ drudzy dla zrozumienia w osobnośći onych rzeczy; drudzy áby się náśmiali z mowy: á dla więtszey zabáwy podawáli im occásią/ áby powtarzáli słowá zle wymowione/ y phrases niedobrze vłożone. Muśieli niebożętá oycowie dogádzáć ich dwornośći/ iuż rátiámi przyrodzonymi/ iuż też historiámi stárymi: y głęboką mądrośćią Chrześćiáńską: A w tym ták strawili kilká mieśięći/ nie bacząc iescze pożytku żadnego. Nákoniec też
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 183
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
się czy nie WSC sam. Odpowiem wszak tam strzelono z łuku A jam tu bez sahajdaku przyjechał Rzecze choć by i WSC i kto kolwiek to uczynił ma od Pana Boga od Pust za to ze się ujął o takie srogie scandala I król JoMSC w oczy tylko królowej kondolencyją czyni a w sercu z tego się śmieje Naśmiawszy się tedy z owego Dialogu nacieszywszy wypili beczkę piwa Gospodarzowi i drugą i pojechali. To to taką Francuzowie mieli w Polsce powagę za Ludwiki Ludowiki ze im pozwolono Co tylko zamyślili. Przyszedszy na Pałac do Pokojów królewskich rzadko obaczyć było czuprynę tylko łby jako Pudła największe az jasność okien zasłoniły.
W tych tedy okazjach widząc niektórzy sarkali na
się czy nie WSC sąm. Odpowięm wszak tam strzelono z łuku A iam tu bez sahaydaku przyiechał Rzecze choc by y WSC y kto kolwiek to uczynił ma od Pana Boga od Pust za to ze się uiął o takie srogie scandala I krol IoMSC w oczy tylko krolowey kondolencyią czyni a w sercu z tego się smieie Nasmiawszy się tedy z owego Dyalogu nacieszywszy wypili beczkę piwa Gospodarzowi y drugą y poiechali. To to taką Francuzowie mieli w Polszcze powagę za Ludwiki Ludowiki ze im pozwolono Co tylko zamyslili. Przyszedszy na Pałac do Pokoiow krolewskich rzadko obaczyc było czuprynę tylko łby iako Pudła naywiększe az iasność okięn zasłoniły.
W tych tedy okazyiach widząc niektorzy sarkali na
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 190
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688