Bo słychać było wszędzie z tej i z owej strony Koło zamku, że bito w bębny, w trąby, w dzwony. Na psa mu się sromota zda szable dobywać I na bezbronnego jej myśliwca używać: Mniejsza hańba, gdy tylko puklerza użyje, Który miał od Atlanta, kiedy go odkryje.
XI.
I tak namyśliwszy się, kiedy śmiały łowiec Bliżej się przymknął podeń, zdjął z niego pokrowiec: Pokazał puklerz zaraz doświadczonej mocy, Skoro się blask rozniecił i uderzył w oczy, Bo myśliwca zarazem zmysły odbieżały, Padł pies, padł koń, sokoła pióra nie trzymały. Rugier z tamtego miejsca odjeżdża wesołym, Widząc, że śpi myśliwiec,
Bo słychać było wszędzie z tej i z owej strony Koło zamku, że bito w bębny, w trąby, w dzwony. Na psa mu się sromota zda szable dobywać I na bezbronnego jej myśliwca używać: Mniejsza hańba, gdy tylko puklerza użyje, Który miał od Atlanta, kiedy go odkryje.
XI.
I tak namyśliwszy się, kiedy śmiały łowiec Bliżej się przymknął podeń, zdjął z niego pokrowiec: Pokazał puklerz zaraz doświadczonej mocy, Skoro się blask rozniecił i uderzył w oczy, Bo myśliwca zarazem zmysły odbieżały, Padł pies, padł koń, sokoła pióra nie trzymały. Rugier z tamtego miejsca odjeżdża wesołem, Widząc, że śpi myśliwiec,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 150
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
słuchać i musi iść za jego wolą, Chce inszą drogą nazad, jako uczynili Trzej królowie, kiedy się Heroda chronili.
LXX.
Jadąc tam, zostawuje państwo Hiszpaniej, Puszcza się do Indii po prostej liniej Tam, kędy ją podlewa wielkie wschodnie morze, Kędy dwie wiedmie były z sobą w wielkiem sporze; A potem się namyślił udać w insze pola, Nie w te, gdzie wiatry króla słuchają Eola, Chce skończyć krąg zupełny i poczęte koło Tak, jako słońce wszytek świat okrąża wkoło.
LXXI.
Kiedy beł w onej drodze nad wielkiem Kwinsajem, Poszedł między Mandzianą, a między Katajem. Stamtąd szedł nad Imawem, w prawo zostawując Serykanę,
słuchać i musi iść za jego wolą, Chce inszą drogą nazad, jako uczynili Trzej królowie, kiedy się Heroda chronili.
LXX.
Jadąc tam, zostawuje państwo Hiszpaniej, Puszcza się do Indyej po prostej liniej Tam, kędy ją podlewa wielkie wschodnie morze, Kędy dwie wiedmie były z sobą w wielkiem sporze; A potem się namyślił udać w insze pola, Nie w te, gdzie wiatry króla słuchają Eola, Chce skończyć krąg zupełny i poczęte koło Tak, jako słońce wszytek świat okrąża wkoło.
LXXI.
Kiedy beł w onej drodze nad wielkiem Kwinsajem, Poszedł między Mandzianą, a między Katajem. Stamtąd szedł nad Imawem, w prawo zostawując Serykanę,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 214
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ci, którzy go znali, Aldzyrdem go imieniem własnem nazywali.
LXX.
Ci dwaj z sarraceńskiemi inszemi wojskami Onę zimę długiemi trawili leżami, Ci bliżej, a ci dalej miasta położeni, Po wsiach i po miasteczkach wkoło rozprószeni, Bo się o Paryż darmo kilkakroć kusiwszy I kilka pod niem szturmów Agramant straciwszy, Nakoniec się namyślił oblężeniem raczej Kusić się oń, dostać go nie mogąc inaczej.
LXXI.
Czego chcąc dowieść, wojsko potężne zgromadził, Bo krom tych, co z Afryki z sobą przyprowadził, I tych, które królestwo hiszpańskie możnemu Wyprawiło królowi swemu Marsylemu, We Francjej służebnych siła naprzyjmował, Bo już beł od Paryża wszytko opanował Aż
ci, którzy go znali, Aldzyrdem go imieniem własnem nazywali.
LXX.
Ci dwaj z sarraceńskiemi inszemi wojskami Onę zimę długiemi trawili leżami, Ci bliżej, a ci dalej miasta położeni, Po wsiach i po miasteczkach wkoło rozprószeni, Bo się o Paryż darmo kilkakroć kusiwszy I kilka pod niem szturmów Agramant straciwszy, Nakoniec się namyślił oblężeniem raczej Kusić się oń, dostać go nie mogąc inaczej.
LXXI.
Czego chcąc dowieść, wojsko potężne zgromadził, Bo krom tych, co z Afryki z sobą przyprowadził, I tych, które królestwo hiszpańskie możnemu Wyprawiło królowi swemu Marsylemu, We Francyej służebnych siła naprzyjmował, Bo już beł od Paryża wszytko opanował Aż
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 266
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ś w nie dla twej nieskrowitości wpadał/ tak wielekroć różnymi podanymi sposobami wydzwignął. Ze cię w tym stanie w którym daleko łacniej niżeli w drugich (jeśliś go rozmyślnie obrał) zbawion być możesz/ postanowił. Jeżeliś zaś jeszcze żadnego nie obrał/ żeć czac i pogodę/ abyś sobie nań dobrze się namyślił/ tak cierpliwie pozwala. Ze cię tylekroć tak wnętrznymi natchnieniami/ jako zyczliwymi upominaniami przyjaciół/ spowiedników etc. do dobrego prowadzi i wzbudza. 11. Rzuć okiem na piasek morski/ i drobne świata całego proszki/ i zlicz je. Rzec mogę zliczysz/ jeśli zliczysz/ co moment nadaneć Boskie dobrodziejstwa/ któremi cię według
ś w nie dlá twey nieskrowitośći wpádał/ ták wielekroć rożnymi podanymi sposobami wydzwignął. Ze ćię w tym stanie w ktorym dáleko łacniey niżeli w drugich (ieśliś go rozmyślnie obrał) zbáwion być możesz/ postanowił. Ieżeliś záś ieszcze żadnego nie obrał/ żeć czác y pogodę/ ábyś sobie nań dobrze się námyślił/ ták ćierpliwie pozwála. Ze ćię tylekroć ták wnętrznymi nátchnieniámi/ iáko zyczliwymi upominániámi przyiáćioł/ spowiedńikow etc. do dobrego prowadźi y wzbudza. 11. Rzuć okiem ná piásek morski/ y drobne świata cáłego proszki/ y zlicz ie. Rzec mogę zliczysz/ ieśli zliczysz/ co moment nádaneć Boskie dobrodźieystwá/ ktoremi ćię według
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 371
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Król Stefan szczęśliwie usiadszy na stolicy Królewskiej/ używał go w tym/ aby się przy dworze bawił/ żeby tak za radą jego wszelakie dygnitarstwa ludziom godnym rozdawać mógł jako tego/ który Hetmanem będąc/ wiedział kto zasłużony jest Ojczyźnie: pierwej wziął sobie na rozmyślenie/ potym gdy król chciał od niego mieć wiadomość/ jeśliby się namyślił. Królowi za to podziękował/ a respons taki dał: Wolę łaski Królewskiej być gościem/ niżli gospodarzem. Dając znać/ iż in libera Republica trudno wszytkim dogodzić.
POMPEIVS wielki/ gdy Król Partów domagał się tego przez swe posły/ aby pewną granicą Państwa Rzymskiego była rzeka Eufrates/ tak na to rzekł I owszem lepiej
Krol Stefan szcżęśliwie vśiadszy ná stolicy Krolewskiey/ vżywał go w tym/ áby się przy dworze báwił/ żeby ták zá rádą iego wszelákie dignitárstwá ludźiom godnym rozdáwáć mogł iáko tego/ ktory Hetmánem będąc/ wiedźiał kto zasłużony iest Oycżyznie: pierwey wźiął sobie ná rozmyślenie/ potym gdy krol chćiał od niego mieć wiádomość/ ieśliby się námyślił. Krolowi zá to podźiękował/ á respons táki dał: Wolę łáski Krolewskiey być gośćiem/ niżli gospodárzem. Dáiąc znáć/ iż in libera Republica trudno wszytkim dogodźić.
POMPEIVS wielki/ gdy Krol Párthow domagał się tego przez swe posły/ áby pewną gránicą Páństwá Rzymskiego byłá rzeká Eufrátes/ ták ná to rzekł Y owszem lepiey
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 119
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
jednem żywocie znać byli. Księżna Radziwiłowa do mnie przyjechała.
Znać to, bo dlatego siła natura im udzieliła ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie tylko wielkiej skłonności, leć i ku krewnym miłości. I mnie też to wyświadczają, kiedy mi to ogłaszają, Że mię w tym nieszczęściu mojem chcą wspierać staraniem swojem.
Tylko, bym się namyśliła i dobrze w tym poradziła, Żebym w przedsięwzięciu trwała, z klasztoru nie wyjeżdżała: „Bo choć jeszcze nie wyjawi sekret, leć się to rozsławi, Że w tym będą konferować, jakby cię eliberować!” Znosi się ze mną koło rozwodu.
Więc tu myślić o sposobie, ażeby wynaleźć sobie Okazją, by
jednem żywocie znać byli. Księżna Radziwiłowa do mnie przyjechała.
Znać to, bo dlatego siła natura im udzieliła ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie tylko wielkiej skłonności, leć i ku krewnym miłości. I mnie też to wyświadczają, kiedy mi to ogłaszają, Że mię w tym nieszczęściu mojem chcą wspierać staraniem swojem.
Tylko, bym się namyśliła i dobrze w tym poradziła, Żebym w przedsięwzięciu trwała, z klasztoru nie wyjeżdżała: „Bo choć jeszcze nie wyjawi sekret, leć się to rozsławi, Że w tym będą konferować, jakby cię eliberować!” Znosi się ze mną koło rozwodu.
Więc tu myślić o sposobie, ażeby wynaleźć sobie Okazyją, by
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 57
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
, i podle mojej być pogrzebionym żony, pozwolcie mi WMPaństwo jechać, nim się morze burzyć pocznie. Mego Syna WMPaństwu zostawię, i przestanę na tym, choć dopiero w przyszłym roku do mnie przybędzie. Młody Stelej nie chciał swego Ojca samotnego w drogę puścić, ani się też z nami rozstać. Jednym słowem wszyscyśmy się namyślili, oprócz Karoliny, do Londonu go odprowadzić, i u niego przezimować. Tego sobie staruszek życzył, lecz nie miał tyle śmiałości, aby nas o to prosił. Przed naszym odjazdem dobryśmy jeszcze wykonali uczynek. Wid, tak się nazywał ten Młodzian, który swoję kochankę przedtym opuścił, zupełnie z swojej powstał choroby.
, i podle moiey bydź pogrzebionym żony, pozwolćie mi WMPaństwo iechać, nim śię morze burzyć pocznie. Mego Syna WMPaństwu zostawię, i przestanę na tym, choć dopiero w przyszłym roku do mnie przybędzie. Młody Steley nie chćiał swego Oyca samotnego w drogę puścić, ani śię też z nami rozstać. Jednym słowem wszyscyśmy śię namyślili, oprocz Karoliny, do Londonu go odprowadzić, i u niego przeźimować. Tego sobie staruszek życzył, lecz nie miał tyle śmiałośći, aby nas o to prośił. Przed naszym odiazdem dobryśmy ieszcze wykonali uczynek. Wid, tak śię nazywał ten Młodzian, ktory swoię kochankę przedtym opuścił, zupełnie z swoiey powstał choroby.
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 178
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
gotowości zakład kładą. Za hasłem razem skoczą, naprzód Krotoszyński pójdzie, Chudziński się go tudzież trzyma, za niemi Brant, Gołecki na ostatku. Od pół kresu Brant się w przód wymknie, Chudziński także chce naprzód i już się ci dwaj zdali wygrać, jednak Gołecki wszystkich do kresu uprzedził i zakład Gołecki wygrał. Witkop namyśliwszy się o zakład z Gołeckim do kresu się gotuje. Puszczają z sobą. Gołecki znowu wygrał. Białoskórski do zawodów ochotnika wyzywa. Znowu wszyscy zawody puszczają, rozmaitemi przemianami biegną, jednakże na kres Białoskórski z Gołeckim równo wpadną i ci obadwaj chcieli się dzielić zakładem, ale drudzy nie pozwolili dając tę przyczynę. Niemiło to było
gotowości zakład kładą. Za hasłem razem skoczą, naprzód Krotoszyński pójdzie, Chudziński się go tudzież trzyma, za niemi Brant, Gołecki na ostatku. Od pół kresu Brant się w przód wymknie, Chudziński także chce naprzód i już się ci dwaj zdali wygrać, jednak Gołecki wszystkich do kresu uprzedził i zakład Gołecki wygrał. Witkop namyśliwszy się o zakład z Gołeckim do kresu się gotuje. Puszczają z sobą. Gołecki znowu wygrał. Białoskórski do zawodów ochotnika wyzywa. Znowu wszyscy zawody puszczają, rozmaitemi przemianami biegną, jednakże na kres Białoskórski z Gołeckim równo wpadną i ci obadwaj chcieli się dzielić zakładem, ale drudzy nie pozwolili dając tę przyczynę. Niemiło to było
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 173
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
haniebnie pomścił/ zaraz tam zaciągnął/ potężne miasto Belgrad/ albo Grecki Białygród/ które kluczem do Węgier było/ i do Chrześcijaństwa całęgo/ oblęgł/ i wziął/ i zmałą utratą swoich/ pod moc swoję podbił/ gdzie też jeszcze aż do dzisiejszego dnia toż miasto mają. Jak jeno Grecki Białograd opanowa/ zaraz się namyślił i przedsięwziął/ jakby Zaciąg uczynił przeciwko sławnemu miastu/ i całej wyspie Rodys/ a tak sam w własnej osobie/ na początku Czerwca 1523. Roku w drogę się puścił/ z czterema set Okrętów/ i zdwakroć set tysięcy Turków/ wioząć zsobą wielkie mnóstwo potężnych anonów i wielkich dział/ żeby temi na ostatek
hániebnie pomśćił/ záraz tám záćiągnął/ potężne miásto Belgrad/ álbo Grecki Białygrod/ ktore kluczem do Węgier było/ y do Chrześćiánstwá cáłęgo/ oblęgł/ y wziął/ y zmáłą utrátą swoich/ pod moc swoię podbił/ gdźie tesz ieszcze áż do dźiśieyszego dniá tosz miásto máią. Iák ieno Grecki Białograd opánowá/ záráz śię námyślił y przedśięwźiął/ iákby Záćiąg uczynił przećiwko słáwnemu miástu/ y cáley wyspie Rhodis/ á ták sam w własney osobie/ ná początku Czerwcá 1523. Roku w drogę śię puśćił/ z czteremá set Okrętow/ y zdwákroć set tyśięcy Turkow/ wioząć zsobą wielkie mnostwo potężnych ánonow y wielkich dźiał/ żeby temi ná ostátek
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: E2v
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
żony jego te dobra w protekcyjej ichmpp. Sapiehów zostawali, aby i teraz w onej zostawali. Chciałem go czytać, ale mię słowem swoim bardzo twierdził, że tak jest, a nie inaczej, et hoc notandum, że dotychczas żadnego stamtąd listu od księcia nejburskiego nie masz do książąt ichm.
Po tej tedy rozmowie namyślił się jachać do imp. podskarbiego kor., aby wespół z nim był u księcia im. kanclerza; wsiadłem tedy z im. w karetę, w której potkał się z imp. podskarbim kor., jadącym na Zamek. Wsiedli do siebie i jachali prosto do księcia im. kanclerza. Byli tedy w pokoju księżnej
żony jego te dobra w protekcyjej ichmpp. Sapiehów zostawali, aby i teraz w onej zostawali. Chciałem go czytać, ale mię słowem swoim bardzo twierdził, że tak jest, a nie inaczej, et hoc notandum, że dotychczas żadnego stamtąd listu od księcia nejburskiego nie masz do książąt ichm.
Po tej tedy rozmowie namyślił się jachać do jmp. podskarbiego kor., aby wespół z nim był u księcia jm. kanclerza; wsiadłem tedy z jm. w karetę, w której potkał się z jmp. podskarbim kor., jadącym na Zamek. Wsiedli do siebie i jachali prosto do księcia jm. kanclerza. Byli tedy w pokoju księżnej
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 299
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958