: godne, godne skrzynki Wielkiego Macedona, z której upominki I swych skarbów królewskie wyrzuciwszy składy, Same w niej Homerowe chował Iliady. Bóg zapłać, żeś też i mnie, choć na samym rogu, W sławnych polskich poetów wpisał katalogu. Nierówno, prawda, dano tego nam talentu: Jedni z wierzchu, drudzy się napijają mętu, Jaką kto ma fortunę w kasztalijskiej strudze, Ale ujdzie czwarzyć się sroce przy papudze. Każdy ptaszek swoimi musi latać pióry: Buja sokół, nim się drop podniesie do góry. Wszytkim dam cug przed sobą. Że Argenis moja Dotychczas domowego trzyma się podwoja: Dziesięć lat na trojańską Grecy wojnę łożą, Drugie dziesięć
: godne, godne skrzynki Wielkiego Macedona, z której upominki I swych skarbów królewskie wyrzuciwszy składy, Same w niej Homerowe chował Ilijady. Bóg zapłać, żeś też i mnie, choć na samym rogu, W sławnych polskich poetów wpisał katalogu. Nierówno, prawda, dano tego nam talentu: Jedni z wierzchu, drudzy się napijają mętu, Jaką kto ma fortunę w kasztalijskiej strudze, Ale ujdzie czwarzyć się sroce przy papudze. Każdy ptaszek swoimi musi latać pióry: Buja sokół, nim się drop podniesie do góry. Wszytkim dam cug przed sobą. Że Argenis moja Dotychczas domowego trzyma się podwoja: Dziesięć lat na trojańską Grecy wojnę łożą, Drugie dziesięć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 316
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
OJCZYMOWSKA
Bóg zapłać za opiekę, Mości panie stryju, Kiedy muszę psy drażnić, chodzący o kiju. Dobywszy z obcych ręku ojczystej chudoby, Przywłaszczyłeś ją sobie starymi sposoby. Kładziesz przed mię regiestra, kładziesz dług ojcoski, Żebyś mię, jako widzę, wykwitował z wioski. Tak, kiedy już, już morskiej napija się wody, Delfin człeka z ostatniej wynosi przygody: Nie kijem, ale pałką, bo zaraz na suszy
Zabija go i kości okrutnie w nim kruszy. Rzadko się prawnuk cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na
OJCZYMOWSKA
Bóg zapłać za opiekę, Mości panie stryju, Kiedy muszę psy drażnić, chodzący o kiju. Dobywszy z obcych ręku ojczystej chudoby, Przywłaszczyłeś ją sobie starymi sposoby. Kładziesz przed mię regiestra, kładziesz dług ojcoski, Żebyś mię, jako widzę, wykwitował z wioski. Tak, kiedy już, już morskiej napija się wody, Delfin człeka z ostatniej wynosi przygody: Nie kijem, ale pałką, bo zaraz na suszy
Zabija go i kości okrutnie w nim kruszy. Rzadko się prawnuk cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 402
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, które swymi pieniędzmi opłacił, gdyż ta Elensdorfowa była trochę stratna.
Zebrała się tedy do Wilna cała familia Zabiełłowska, in capite której podczaszy naówczas, a potem marszałek kowieński, mój dobrodziej, z którymi razem miałem stancją. Częstowaliśmy prawie co dzień deputatów alternatą, raz ja, drugi raz Kossakowski, i często napijając się, bo to przez pięć niedziel trwało, zdrowia sobie nadrujnowałem, że diarei dostałem. Elensdorf dał się na resztę kondemnować i ja na Grabowskim i Parowińskiej kondemnatę otrzymałem.
Pod tenże czas konkurencja Zabiełły, marszałka teraźniejszego kowieńskiego, do żony jego Zofii Szczyttówny, kasztelanki mścisławskiej, u panien bernardynek w Wilnie rezydującej
, które swymi pieniędzmi opłacił, gdyż ta Elensdorfowa była trochę stratna.
Zebrała się tedy do Wilna cała familia Zabiełłowska, in capite której podczaszy naówczas, a potem marszałek kowieński, mój dobrodziej, z którymi razem miałem stancją. Częstowaliśmy prawie co dzień deputatów alternatą, raz ja, drugi raz Kossakowski, i często napijając się, bo to przez pięć niedziel trwało, zdrowia sobie nadrujnowałem, że diarei dostałem. Elensdorf dał się na resztę kondemnować i ja na Grabowskim i Parowińskiej kondemnatę otrzymałem.
Pod tenże czas konkurencja Zabiełły, marszałka teraźniejszego kowieńskiego, do żony jego Zofii Szczyttówny, kasztelanki mścisławskiej, u panien bernardynek w Wilnie rezydującej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 181
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
na roczki do Kowna. Była taka rada patronów kowieńskich, aby tego pastucha dać na korporalne konfesaty, na których jeżeli toż samo co i na egzaminie konsystorskim wileńskim wyzna, że go pleban i Rodomański, plebański czeladnik, namawiali na zapalenie dworu, można tedy księdza plebana konwinkować. Abhorrui od tej propozycji. Lubo ksiądz Jarocki napijał się i inne nieprzystojne stanowi swemu akcje czynił, przecież nad tym pastuchem, który mi się zdawał barzo głupim, nie chciało mi się tego znęcania czynić. Jednakże ponieważ już ta rzecz była rozpublikowana i pastuch constanter twierdził, że był od plebana namówiony, pozwoliłem na to, obligując, aby nad nim wielkiego okrucieństwa nie
na roczki do Kowna. Była taka rada patronów kowieńskich, aby tego pastucha dać na korporalne konfesaty, na których jeżeli toż samo co i na egzaminie konsystorskim wileńskim wyzna, że go pleban i Rodomański, plebański czeladnik, namawiali na zapalenie dworu, można tedy księdza plebana konwinkować. Abhorrui od tej propozycji. Lubo ksiądz Jarocki napijał się i inne nieprzystojne stanowi swemu akcje czynił, przecież nad tym pastuchem, który mi się zdawał barzo głupim, nie chciało mi się tego znęcania czynić. Jednakże ponieważ już ta rzecz była rozpublikowana i pastuch constanter twierdził, że był od plebana namówiony, pozwoliłem na to, obligując, aby nad nim wielkiego okrucieństwa nie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 196
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Kowna, a ja za nim miałem pospieszać.
Tymczasem nowa w Brześciu stała się transakcja taka. Wszyscy trzej urzędnicy ziemscy brzescy byli pod kondemnatami. Grabowski, sędzia ziemski, o to, że gdy Laskowski, regent grodzki, uformował sobie niesłuszną pretensją do Andrzeja Krzywobłockiego Brześcianina niby o sukcesją po Klatzbondach, a ten Krzywobłocki napijał się i nie miał żadnego o siebie starania, tedy Laskowski regent otrzymał dwie na nim kondemnaty w trybunale i za tymi kondemnatami Grabowski sędzia nie dawszy parti obwieszczenia, tylko że było w grodzie zeznane, nawet nie na terminie w obwieszczeniu wyrażonym, wpadł z Laskowskim w nocy do Szudziłowicz. Dobra zajechali, wszystką ruchomość zabrali, nawet
Kowna, a ja za nim miałem pospieszać.
Tymczasem nowa w Brześciu stała się transakcja taka. Wszyscy trzej urzędnicy ziemscy brzescy byli pod kondemnatami. Grabowski, sędzia ziemski, o to, że gdy Laskowski, regent grodzki, uformował sobie niesłuszną pretensją do Andrzeja Krzywobłockiego Brześcianina niby o sukcesją po Klatzbondach, a ten Krzywobłocki napijał się i nie miał żadnego o siebie starania, tedy Laskowski regent otrzymał dwie na nim kondemnaty w trybunale i za tymi kondemnatami Grabowski sędzia nie dawszy parti obwieszczenia, tylko że było w grodzie zeznane, nawet nie na terminie w obwieszczeniu wyrażonym, wpadł z Laskowskim w nocy do Szudziłowicz. Dobra zajechali, wszystką ruchomość zabrali, nawet
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 200
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zdezolowane 60 000 zł polskich, które i książę Czartoryski, kanclerz lit., chciał był kupić, ale tym sposobem, że brał długi Grabowskiego na siebie, jemu wszystkie wygody w Wołczynie deklarował i po 100 czerw, zł miał corocznie do życia jego dawać. Grabowski, który i dworskich niepunktualnych wygód był świadomy, i napijać się lubił, czego by się musiał w Wołczynie wystrzegać, i że nad kilkanaście tysięcy zł nie był więcej winien, nie chciał tej propozycji od księcia kanclerza akceptować. A gdy się ze mną w kościele obaczył i żalił się na takowe propozycje, tedy radziłem mu, aby bratu memu pułkownikowi Motykały przedał. Deklarował to uczynić
zdezolowane 60 000 zł polskich, które i książę Czartoryski, kanclerz lit., chciał był kupić, ale tym sposobem, że brał długi Grabowskiego na siebie, jemu wszystkie wygody w Wołczynie deklarował i po 100 czerw, zł miał corocznie do życia jego dawać. Grabowski, który i dworskich niepunktualnych wygód był świadomy, i napijać się lubił, czego by się musiał w Wołczynie wystrzegać, i że nad kilkanaście tysięcy zł nie był więcej winien, nie chciał tej propozycji od księcia kanclerza akceptować. A gdy się ze mną w kościele obaczył i żalił się na takowe propozycje, tedy radziłem mu, aby bratu memu pułkownikowi Motykały przedał. Deklarował to uczynić
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 413
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, agent mój trybunalski, przekupiony od plenipotentów księcia kanclerza lit., niby na kilka dni odjechał do domu, ale się potem nie powrócił i tak mnie porzucił. Wszystek zatem na mnie jednego ciężar obwalił się. A tak najprzód deputatów zacząłem do siebie na obiady zapraszać, ale gdy częstując ich i sam musiałem się napijać, a potem nie wyspawszy się mieć gorączkę, przestałem tego częstowania. Więc mających tak wielu przeciwko mnie ze strony księcia kanclerza biegających starałem się tylko o to, abym na początkach sądów trybunalskich, tak rannych, jako i poobiednich, bywał, i tam z mymi adwersarzami, a osobliwie z Kło-
kockim,
, agent mój trybunalski, przekupiony od plenipotentów księcia kanclerza lit., niby na kilka dni odjechał do domu, ale się potem nie powrócił i tak mnie porzucił. Wszystek zatem na mnie jednego ciężar obwalił się. A tak najprzód deputatów zacząłem do siebie na obiady zapraszać, ale gdy częstując ich i sam musiałem się napijać, a potem nie wyspawszy się mieć gorączkę, przestałem tego częstowania. Więc mających tak wielu przeciwko mnie ze strony księcia kanclerza biegających starałem się tylko o to, abym na początkach sądów trybunalskich, tak rannych, jako i poobiednich, bywał, i tam z mymi adwersarzami, a osobliwie z Kło-
kockim,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 578
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
powinien naznaczyć miarę/ jako wiele kto ma pić. I to jeszcze pamiętać potrzeba przy tej nauce: abyś się nigdy nie kąpał w tej wodzie/ kiedy oną będziesz pił: jako niektórzy niebaczni czynią/ którzy siedząc w niej pijają onę/ z wielką szkodą i zepsowaniem zdrowia swego. Chodzić tedy potrzeba polekku gdy kto się napija tej wody dotąd/ ażby wyszła lub to przez stolce/ lub przez urynę. Jednak aby łatwiej i snadniej mogła i prędzej przejść: jeśliż chcesz aby przez jelita wyszła/ tedy dasz wprzód wypić manny rozpuszczonej abo w polewce śliwowej/ abo też w wodzie jakiej innej unc. ii. i dopiero wodę pić będziesz
powinien náznácżyć miarę/ iáko wiele kto ma pić. Y to ieszcże pámiętáć potrzeba przy tey nauce: ábyś się nigdy nie kąpał w tey wodźie/ kiedy oną będźiesz pił: iáko niektorzy niebacżni cżynią/ ktorzy śiedząc w niey piiáią onę/ z wielką szkodą y zepsowaniem zdrowia swego. Chodźić tedy potrzebá polekku gdy kto się nápiia tey wody dotąd/ ażby wyszłá lub to przez stolce/ lub przez vrynę. Iednák áby łatwiey y snádniey mogłá y prędzey przeyść: iesliż chcesz áby przez ielitá wyszłá/ tedy dasz wprzod wypic manny rospuszcżoney abo w polewce śliwowey/ ábo też w wodźie iákiey inney vnc. ii. y dopiero wodę pić będźiesz
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 176.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
. 3. Uskromienie Tatar w ciągnieniu. de bellor. euent. V pogan ś. sprawiedliwość. Czytaj to jako o grono wina nył żołnierz karany. Procop lib. 3. de bello Gotior. Autor horarum succisiuanum[...] cap. 5. Cntur. 1. Scytae cerui in bello. Tatarowie gratis i fortelnie radzi się napijają. Których w Olkinikach gromiono w ro: 1616. ale pouciekali. Jako Tatarowie w Wilnie i indziej bez groszy pijają? § 27 Acute.
NIetylko do wybierania stacyj/ nietylko do ogórków sadzenia i do cebule plewienia/ abo do kóz dubienia i skor wyprawowania/ ale też i do daremnego napitku/ w gospodach
. 3. Vskromienie Tátar w ćiągnieniu. de bellor. euent. V pogan ś. spráwiedliwość. Cżytay to iáko o grono winá nył żołnierz kárány. Procop lib. 3. de bello Gotior. Autor horarum succisiuanum[...] cap. 5. Cntur. 1. Scytae cerui in bello. Tátárowie gratis y fortelnie rádźi się nápiiáią. Ktorych w Olkinikách gromiono w ro: 1616. ale poućiekáli. Yako Tátárowie w Wilnie y indźiey bez groszy piiáią? § 27 Acute.
NIetylko do wybieránia stácyi/ nietylko do ogurkow sádzenia y do cebule plewienia/ ábo do koz dubienia y skor wypráwowánia/ ále też y do dáremnego napitku/ w gospodách
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 67
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
dobywszy poczną się wrzeczy wysiekać/ jedni się wzad umykają ażku wrotam; a drudzy za niemi nacierają. A gdy już będą za wrotami na ulicy/ dalej się gonią aż gdzie w zawołek/ abo ku bramie wytoczą się/ a potym rozsypą się każdy w swą uciekając. To takim sposobem bez zapłaty Tatarowie radzi się napijają. Nie kłamam/ iżem sam na tę przemyślną tragedią Tatarską w Wilnie patrzał/ a potym i od inszych toż słyszałem. bo i w karczmach/ i w gościńcach zwykli tak czynić/ i w Pana mego karczmie na Wace już powykali tak pijać/ dla czego ich też kazał przez kij prze sadzać/
dobywszy pocżną się wrzecży wyśiekáć/ iedni się wzad vmykáią áżku wrotam; á drudzy zá niemi náćieráią. A gdy iuż będą zá wrotámi ná vlicy/ dáley się gonią áż gdźie w zawołek/ ábo ku bramie wytocżą się/ á potym rozsypą się káżdy w swą vćiekáiąc. To tákim sposobem bez zápłáty Tátárowie rádźi się nápiiáią. Nie kłamam/ iżem sam ná tę przemyślną tragedią Tátárską w Wilnie pátrzał/ á potym y od inszych toż słyszałem. bo y w kárcżmách/ y w gośćińcách zwykli ták cżynić/ y w Páná mego kárcżmie ná Wáce iuż powykáli ták piiáć/ dla cżego ich też kazał przez kiy prze sádzáć/
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 67
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617