go pieszczę, tak się w nim kochając?
Jak w płaczu żyję, wśród ognia pałając? Czemu wysuszyć ogniem nie próbuję Płaczu? Czemu tak z ogniem postępuję, Że go nie gaszę, w płaczu opływając?
Ponieważ wszytkie w oczach u dziewczyny Pociechy, czemuż muszę od nich stronić? Czemuż zaś na te narażam się oczy?
Cuda te czyni miłość, jej to czyny, Którym kto by chciał rozumem się bronić, Tym prędzej w sidło z rozumem swym wskoczy. DO STAREGO
Ilekroć w ręku twych tę panią widzę, Że ją całujesz, starcze obrzydliwy, Tylekroć z ciebie jak na urząd szydzę, Żeś stary jak kruk, a
go pieszczę, tak się w nim kochając?
Jak w płaczu żyję, wśród ognia pałając? Czemu wysuszyć ogniem nie próbuję Płaczu? Czemu tak z ogniem postępuję, Że go nie gaszę, w płaczu opływając?
Ponieważ wszytkie w oczach u dziewczyny Pociechy, czemuż muszę od nich stronić? Czemuż zaś na te narażam się oczy?
Cuda te czyni miłość, jej to czyny, Którym kto by chciał rozumem się bronić, Tym prędzej w sidło z rozumem swym wskoczy. DO STAREGO
Ilekroć w ręku twych tę panią widzę, Że ją całujesz, starcze obrzydliwy, Tylekroć z ciebie jak na urząd szydzę, Żeś stary jak kruk, a
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 110
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się nszym. Bo kiedy nie mogą w-tym kale Chłopi szturmów ratować, porzucą je całe, Które zaraz Ciurowie porywając głównie, I Kagańce smolane, zapalą cudownie Ze wszytkich podziwieniem. Skąd dopiero wstanie Sroższa wrzawa, kiedy im w-posiełku Poganie Nie tylko już z-okrzykiem zwykłym przypadają, Ale samłż z-Kozaki spół się narażają, Czern przed sobą parując: i choć ich tak biją, Ze trup równo z-Wałami; przecie zda się żyją, Iże tego Howadu nigdy nie ubywa. Zaczym też i Podczaszy z-Sieniawskim przybywa Pałaszami błyskając; i drudzy swych rzeczy Poprawiszy dopiero bieżą ku odsieczy, Ale gdy już te burzą lekko ustawając. I Książęcia
sie nszym. Bo kiedy nie mogą w-tym kale Chłopi szturmow ratować, porzucą ie całe, Ktore zaraz Ciurowie porywaiąc głownie, I Kagańce smolane, zapalą cudownie Ze wszytkich podźiwieniem. Zkąd dopiero wstanie Sroższa wrzawa, kiedy im w-posiełku Poganie Nie tylko iuz z-okrzykiem zwykłym przypadaią, Ale samłż z-Kozaki społ sie narażaią, Czern przed sobą paruiąc: i choć ich tak biią, Ze trup rowno z-Wáłámi; przećie zda sie żyią, Iże tego Howadu nigdy nie ubywa. Zaczym też i Podczászy z-Sieniawskim przybywa Páłászámi błyskaiąc; i drudzy swych rzeczy Poprawiszy dopiero bieżą ku odsieczy, Ale gdy iuż te burzą lekko ustawaiąc. I Xiążećia
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 66
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Daj to/ iż Panna naświętsza na ciele swym nic nie ucierpiałna/ miała jednak zasługę korony męczeńskiej/ jakoby też ucierpiała. Przebiła się przez ufiec żołnierzów Rzymskich/ do Syna przystąpiła/ przy konającym stanęła/ śmierć nie raz połknęła/ nie raz na śmierć się jaka była przystąpiła. Wisiał na krzyżu Syn/ a Matka narażała się między przenaśladowce/ zdrowia nie szanując. A ponieważ zwykł Pan Bóg dobrą wolą płacić/ miała Panna naświętsza zasługę korony męczeńskiej/ która tak prędko wolą męczeństwu oddała. Domyślą się więcej o tych boleściach Bonawentura ś. mówić/ gdy pisze/ iż ta Panna więtszą boleść miała/ aniż Zbawiciel/ który tak wiele ucierpiał.
. Day to/ iż Pánná naświętsza ná ćiele swym nic nie vćierpiáłná/ miáłá iednák zasługę korony męczeńskiey/ iákoby też vćierpiáłá. Przebiłá się przez vfiec żołnierzow Rzymskich/ do Syná przystąpiłá/ przy konáiącym stánęłá/ śmierć nie raz połknęłá/ nie raz ná śmierć się iáka byłá przystąpiłá. Wiśiał ná krzyżu Syn/ á Mátká nárażáłá się między przenáśládowce/ zdrowia nie szánuiąc. A ponieważ zwykł Pan Bog dobrą wolą płáćić/ miáłá Pánná naświętsza zasługę korony męczeńskiey/ która ták prędko wolą męczeństwu oddáłá. Domyślą się więcey o tych boleśćiách Bonáwenturá ś. mówić/ gdy pisze/ iż tá Pánná więtszą boleść miáłá/ ániż Zbáwićiel/ ktory ták wiele vćierpiał.
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 28
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, i uczyniwszy niedostępnemi, na nich się obmurowali. Do owych czasów byli przy wolności nie hołdując ni Kalifom, ni Sołtanom, ni Królom Jerozolimskim, obierając sobie Pana starym, nie od lat zwanego, ale od powagi, Ordynanse i wyroki jego za Boskie mając, z skał się wysokich rzucając, na tysiąc okazji śmierci się narażając, tak zginąwszy, mieli się zaraz za przeznaczonych na żywot wieczny. Panowie im bliscy podarunki dawali, okupując się im. Podczas Krucjaty, płacili haracz 2000. talerów Templarczykom Kawalerom Chrześcijańskim: od którego chcąc się uwolnić, chcieli przyjąć Wiarę Chrześcijańską, ale łakomi Templarczykowie, niechcieli ustąpić; oni wielką więc zdradę uczynili Chrześcijanom
, y uczyniwszy niedostępnemi, na nich się obmurowali. Do owych czasow byli przy wolności nie hołduiąc ni Kalifom, ni Sołtanom, ni Krolom Ierozolimskim, obieráiąc sobie Pana starym, nie od lat zwanego, ale od powagi, Ordynanse y wyroki iego zá Boskie maiąc, z skał się wysokich rzucaiąc, ná tysiąc okazyi śmierci się narażaiąc, tak zginąwszy, mieli się zaraz za przeznaczonych na żywot wieczny. Panowie im bliscy podarunki dawali, okupuiąc się im. Podczas Krucyaty, płácili háracz 2000. talerow Templarczykom Kawalerom Chrześciańskim: od ktorego chcąc się uwolnić, chcieli przyiąć Wiarę Chrześciańską, ale łakomi Templarczykowie, niechcieli ustąpić; oni wielką więc zdradę uczynili Chrześcianom
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 874
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
żeby powinien, ale nie fortuny, lecz Wolności w Osobie jego zgwałconej. Bo nie dla tego jest, tak nieprawiedliwie przeciwko woli Rzeczyposp. sądzony, żeby miał być winien czego, ale dla tego, że kiedy chciano co przeciwko Wolności jej począć, z opresją dobra pospolitego, tedy z powinności swojej nakoniec na inwidią się narażając, bronił, i przestrzegał. A świadkiem tego są, te kilka lat, począwszy od onego Sejmu, na którym o Elekcji mówiono, bo skoro na nią w ten czas nie pozwolił, nie z hardości, ale idąc za zdaniem, i dobrym Rzeczypospolitej: tak zarazem odtąd wszytkie wywarto nań pioruny, i co
żeby powinien, ále nie fortuny, lecz Wolnośći w Osobie iego zgwałconey. Bo nie dla tego iest, ták niepráwiedliwie przećiwko woli Rzeczyposp. sądzony, żeby miał bydź winien czego, ále dla tego, że kiedy chćiano co przećiwko Wolnosći iey począć, z oppressią dobrá pospolitego, tedy z powinności swoiey nákoniec ná inwidią się nárażáiąc, bronił, y przestrzegał. A świádkiem tego są, te kilká lat, począwszy od onego Seymu, ná ktorym o Elekcyey mowiono, bo skoro ná nię w ten czás nie pozwolił, nie z hárdośći, ále idąc zá zdániem, y dobrym Rzeczypospolitey: ták zárázem odtąd wszytkie wywárto nąń pioruny, y co
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 68
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
też niektóre wody zaraźliwe, niezdrowe, z których Obozowi najczęściej tę chorobę cierpią, przydaje się też i z lekarstw ostrych, i mocnych, jako są Mercurialia de Coloqv. Scammoneata, etc. Osobliwie też powietrza zła Konstytucja, do Dyfenteriej sposobiającą przyczynę bywa zaraźliwej Dysenteriej: przydaje się też z zarazy jeden od drugiego spółkując, narażając się często: a nawet z przestąpionego ekskrementu, prędko przydać się może. Wnetrzne, przyczyny są; humory ostre kiszki raniace, to jest, cholera żółta, zielona, rdzawa, czarna; także flegma słona, zielona, rdzawa, czarna; także flegma słona, z wielkiej gorącości rodząca się, albo zgniłą która po przylęgawszy
też niektore wody záráźliwe, niezdrowe, z ktorych Obozowi nayczęściey tę chorobę cierpią, przydáie się też y z lekarstw ostrych, y mocnych, iáko są Mercurialia de Coloqv. Scammoneata, etc. Osobliwie też powietrza zła Konstytucya, do Dyffenteryey sposobiáiącą przyczynę bywa záráźliwey Dyssenteryey: przydáie się też z zarázy ieden od drugiego społkuiąc, nárażáiąc się często: á náwet z przestąpionego exkrementu, prędko przydáć się może. Wnetrzne, przyczyny są; humory ostre kiszki raniace, to iest, cholerá żołta, źielona, rdzáwa, czarna; tákże flegmá słona, źielona, rdzáwa, czarna; tákże flegmá słona, z wielkiey gorącośći rodząca się, álbo zgniłą ktora po przylęgawszy
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 229
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
Kościele Cybellinym. Matko moja droga/ Gdzie mnie wóz/ i fortuna porywa ta sroga Przebóg! Przebóg! Skąd jaki miałysmy żal po niej Możesz i ty rozumieć. A tu rzecze do niej Powstawszy Paskwalina. Pomnie słowa twoje Panno święta dopiero/ że w jarzmo to swoje/ Poniewolnie nikogo Wenus nie pociąga/ Oprócz kto się naraża/ i sam w nią zaprząga/ Czemuż tedy/ choć o tym wierzę nie myśliła Z wami w tej kompanijej; tę tak przymusiła: Nadobnej Paskwaliny,
(Prawdę mówisz odpowie) że nikt poniewoli Złym nie będzie. Aleć to Boskiej było woli Wprzód przyczytać/ która w tej zwłaszcza materii Niezbadana myśli nie
Kościele Cybellinym. Mátko moiá droga/ Gdzie mie woz/ y fortuná porywa tá sroga Przebog! Przebog! Zkąd iáki miáłysmy żal po niey Możesz y ty rozumieć. A tu rzecze do niey Powstáwszy Pasqualina. Pomnie słowa twoie Pánno święta dopiero/ że w iárzmo to swoie/ Poniewolnie nikogo Wenus nie pociąga/ Oprocz kto się náraża/ y sam w nię záprząga/ Czemuż tedy/ choć o tym wierzę nie myśliłá Z wámi w tey kompániey; tę ták przymusiłá: Nadobney Pasqualiny,
(Práwdę mowisz odpowie) że nikt poniewoli Złym nie będzie. Aleć to Boskiey było woli Wprzod przyczytáć/ ktora w tey zwłaszcza máteryey Niezbádána myśli nie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 82
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
/ chorągwi swej naprzód trzema sty koni/ które Jego M. Pan Wincenty Wojna Porucznik Jego M. Pana Hetmanów przywodził/ potkać się rozkazał/ puściwszy ludzie Książęcia I. M. Kurlandskiego w posiłek/ sam Książę Jego M przy boku I. M. Pana Hetmanowym i tam i sam/ gdzie tego potrzeba ukazowała/ narażając się spolnie oba broni i ręce swe krwią nieprzyjacielską zafarbowali. Napadli na szpiśniki/ bo inaczej nie mogło być/ przełomili nieprzyjaciela/ nie bez szkody swej. Kazał się potym potkać Panu Dambrowie z połkiem jego z lewego rogu/ ten za rozkazaniem Hetmańskim uszedszy wiatr nieprzyjacielowi słabszym miejscem z boku/ wojsko nieprzyjacielskie połkiem swym przegnał. Ten
/ chorągwi swey naprzod trzemá sty koni/ ktore Ie^o^ M. Pan Wincenty Woyná Porucżnik Ie^o^ M. Páná Hetmánow przywodźił/ potkáć sie roskazał/ puśćiwszy ludźie Xiążęćiá I. M. Kurlándskiego w pośiłek/ sam Xiążę Ie^o^ M przy boku I. M. Páná Hetmánowym y tám y sám/ gdźie tego potrzebá vkázowáłá/ nárażáiąc sie spolnie obá broni y ręce swe krwią nieprzyiaćielską záfárbowáli. Napádli ná szpiśniki/ bo inácżey nie mogło bydź/ przełomili nieprzyiaćielá/ nie bez szkody swey. Kazáł sie potym potkáć Pánu Dambrowie z połkiem iego z lewego rogu/ ten zá roskazániem Hetmáńskim vszedszy wiátr nieprzyiaćielowi słabszym mieyscem z boku/ woysko nieprzyiaćielskie połkiem swym przegnał. Ten
Skrót tekstu: NowinyInfl
Strona: A3v
Tytuł:
Nowiny z Inflant o szczęśliwej porażce
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Mikołaj Scharffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
, zasię w całości trzymać tak, aby i wnętrzne niewczasy na niebezpieczeństwo, i pograniczne niebezpieczeństwa na upadek jej nie podały jaki. Skąd, gdziekolwiek się jedno i namniejsze podało niebezpieczeństwo albo podobieństwo trwogi od nieprzyjaciela, nie tylko przemysłami, nie tylko radami, nie tylko posiłkami, nie tylko wojski, ale i osobą własną swą narażając się, bronić tego raczeł i broni ne quid Respublica detrimenti patiatur. Co iż rzeczą samą wszystkie lata, jako sceptra Korony Polskiej i W. Ks. Litewskiego od Pana Boga sobie podane objął, oświadczają, próżno słowy wywodzić, próżno wspominać czasem potężne, czasem odważne, czasem cudowne, a zawsze za łaską Boga najwyższego szczęśliwe
, zasię w całości trzymać tak, aby i wnętrzne niewczasy na niebezpieczeństwo, i pograniczne niebezpieczeństwa na upadek jej nie podały jaki. Skąd, gdziekolwiek się jedno i namniejsze podało niebezpieczeństwo albo podobieństwo trwogi od nieprzyjaciela, nie tylko przemysłami, nie tylko radami, nie tylko posiłkami, nie tylko wojski, ale i osobą własną swą narażając się, bronić tego raczeł i broni ne quid Respublica detrimenti patiatur. Co iż rzeczą samą wszystkie lata, jako sceptra Korony Polskiej i W. Ks. Litewskiego od Pana Boga sobie podane objął, oświadczają, próżno słowy wywodzić, próżno wspominać czasem potężne, czasem odważne, czasem cudowne, a zawsze za łaską Boga najwyższego szczęśliwe
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 398
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
takowych okazjach/ mniemają że idzie o wiarę/ i kłamstwo/ fałsz/ i zmysł/ uchodzi za pobożny uczynek. Jako barzo dobrze Busbek w pewnym liście swoim namienił/ mówiąc w te słowa: Rozumieją Turcy że to jest pobożny uczynek/ stanąć z fałszywym świadectwem przeciwko Chrześcijaninowi. Nie czekają żeby o to proszono/ sami się narażają bez rozkazania Sędziego. To przewrotne rozumienie/ które tak brzydki występek obraca w uczynek pobożności/ dało okazją jednemu grzecznemu Posłowi Angielskiemu/ że odnawiając Nasze Traktary/ przydał jeden świeży Artykuł/ który naszych Kupców zasłania od fałszywych świadków Tureckich. Dołożono w nim/ że kiedy się trafi różnica miedzy Anglikiem a Turczynem/ niepowinien Sędzia
tákowych okázyách/ mniemáią że idźie o wiárę/ y kłamstwo/ fálsz/ y zmysł/ vchodźi zá pobożny vczynek. Iáko bárzo dobrze Busbek w pewnym liśćie swoim namienił/ mowiąc w te słowá: Rozumieią Turcy że to iest pobożny vczynek/ stánąć z fálszywym świádectwem przećiwko Chrześćiáninowi. Nie czekáią żeby o to proszono/ sámi się náráżaią bez roskázánia Sędźiego. To przewrotne rozumienie/ ktore ták brzydki występek obráca w vczynek pobożnośći/ dáło okázyą iednemu grzecznemu Posłowi Angielskiemu/ że odnáwiáiąc Násze Tráktáry/ przydał ieden świeży Artykuł/ ktory nászych Kupcow zásłánia od fálszywych świádkow Tureckich. Dołożono w nim/ że kiedy się tráfi roźnicá miedzy Anglikiem á Turczynem/ niepowinien Sędźia
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 96
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678