rzeczy i mogłem żyć dłużej. Niechże każdy, przez Kraków idąc, oczy mruży. 206 (F). DO JEGOMOŚCI PANA JERZEGO POTOCKIEGO, SĘDZIEGO KRAKOWSKIEGO
Pierwej żyto na piasku, niżeli to chybi, Że zastawnik pustoszy stawy, a nie rybi. Jać jednego powiatu, lecz ty sędzią sześci, Takowych kontrowersyj nasłuchasz się częściej, Ile widzę z pisania. Cieszyć mi się godzi, Że cię przeszły zastawnik w narybku nie szkodzi: Inaczej się nie trzeba spodziewać od człeka, Którego po szlachecku jest przezwiskiem rzeka. Stawi karasiem, śliżem narybił sadzawki: Jest rybka do jedzenia, pluskwa do zabawki. Wielki respekt urzędu twojego w tej
rzeczy i mogłem żyć dłużej. Niechże każdy, przez Kraków idąc, oczy mruży. 206 (F). DO JEGOMOŚCI PANA JERZEGO POTOCKIEGO, SĘDZIEGO KRAKOWSKIEGO
Pierwej żyto na piasku, niżeli to chybi, Że zastawnik pustoszy stawy, a nie rybi. Jać jednego powiatu, lecz ty sędzią sześci, Takowych kontrowersyj nasłuchasz się częściej, Ile widzę z pisania. Cieszyć mi się godzi, Że cię przeszły zastawnik w narybku nie szkodzi: Inaczej się nie trzeba spodziewać od człeka, Którego po szlachecku jest przezwiskiem rzeka. Stawy karasiem, śliżem narybił sadzawki: Jest rybka do jedzenia, pluskwa do zabawki. Wielki respekt urzędu twojego w tej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 96
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
góry po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lecąc koło Szumi wesoło.
Kiedy też księżyc swe pełne kieruje Koła, że ledwie dniowi ustępuje, Jakie przechadzki lub między łąkami Lub nad stawami?
A skoro słońce lwa srogiego mija, Tam się gospodarz wesoło uwija, By mu co prędzej sierp pożynał krzywy Dojrzałe niwy.
Tam się nasłuchać robotniczej noty, Którą więc sobie dodają ochoty, Że choć już druga ledwo nie omdlewa, A przecię śpiewa.
Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem W wieczor rachować karby z robotnikiem I z swej mu słuszną w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę.
Którzy gdy swojej dokończą roboty, Zwyczajnej swojej upomnią się kwoty, Kiedy przyniosą Cererze święcony
gory po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lecąc koło Szumi wesoło.
Kiedy też księżyc swe pełne kieruje Koła, że ledwie dniowi ustępuje, Jakie przechadzki lub między łąkami Lub nad stawami?
A skoro słońce lwa srogiego mija, Tam się gospodarz wesoło uwija, By mu co prędzej sierp pożynał krzywy Dojrzałe niwy.
Tam się nasłuchać robotniczej noty, Ktorą więc sobie dodają ochoty, Że choć już druga ledwo nie omdlewa, A przecię śpiewa.
Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem W wieczor rachować karby z robotnikiem I z swej mu słuszną w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę.
Ktorzy gdy swojej dokończą roboty, Zwyczajnej swojej upomnią się kwoty, Kiedy przyniosą Cererze święcony
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 350
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wszystkich kontentować jest rzecz nigdy nie można, zawsze znajdą się jedni kontenci, drudzy niekontenci z Dworu: toć ci, jak psują, psować będą sejmy. To nieodbita prawda, której przeczyć i żaden republikant nie może. § 5 Egzaminuje się drugi sposób utrzymywania sejmów: co się Panów tycze.
Pódźmy do Panów. Nasłuchamy się więc, że często insi naprzeciw mówią: Dwór wszystko, co może, i nad to czyni, ale gdyby Panowie chcieli, to by sejmy stawały. Żebyć Panów emulacyje i zajścia między sobą dotąd nie szkodziły sejmom, rozumiem, że i Amerykanin jaki, krótko w Polsce bawiący, temu przeczyć by nie śmiał.
wszystkich kontentować jest rzecz nigdy nie można, zawsze znajdą się jedni kontenci, drudzy niekontenci z Dworu: toć ci, jak psują, psować będą sejmy. To nieodbita prawda, której przeczyć i żaden republikant nie może. § 5 Egzaminuje się drugi sposób utrzymywania sejmów: co się Panów tycze.
Pódźmy do Panów. Nasłuchamy się więc, że często insi naprzeciw mówią: Dwór wszystko, co może, i nad to czyni, ale gdyby Panowie chcieli, to by sejmy stawały. Żebyć Panów emulacyje i zajścia między sobą dotąd nie szkodziły sejmom, rozumiem, że i Amerykanin jaki, krótko w Polszczę bawiący, temu przeczyć by nie śmiał.
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 120
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
tysiącznym interpretacjom są prawa podległe? Czy nie widziemy, że „rządziemy prawami, nie nas prawa rządzą“, jak zawsze bywa. Jednym więc w izbie zdać się będzie, że nic nad to wyraźniejszego prawo, drugim, że toż samo prawo cale co inszego chce mówić. Ustawicznych tych o sens prawa na sejmach wszystkich nasłuchamy się utarczek, a w nich, gdzie południe jednemu, tam północ drugiemu się zdaje... jam regi leges non regere. Livius. § 9 Kontynuacja sposobu z księgi Rozmowa etc. wyjętego, aby przy samych publicznych, walnych i sprawiedliwych racjac ’ protestacyje ważne były.
... W czwartym Rozmowy punkcie podana rada
tysiącznym interpretacyjom są prawa podległe? Czy nie widziemy, że „rządziemy prawami, nie nas prawa rządzą“, jak zawsze bywa. Jednym więc w izbie zdać się będzie, że nic nad to wyraźniejszego prawo, drugim, że toż samo prawo cale co inszego chce mówić. Ustawicznych tych o sens prawa na sejmach wszystkich nasłuchamy się utarczek, a w nich, gdzie południe jednemu, tam północ drugiemu się zdaje... jam regi leges non regere. Livius. § 9 Kontynuacyja sposobu z księgi Rozmowa etc. wyjętego, aby przy samych publicznych, walnych i sprawiedliwych racyjac ’ protestacyje ważne były.
... W czwartym Rozmowy punkcie podana rada
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 130
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
lub interesowi przeciwnego projektu dysymulować musieli, to tysiączne inne mają po gotowiu sposoby na czym inszym zatrudniać, żeby wniwecz i to, na co jakakolwiek niby już zgoda zaszła, obrócić.
Sejm się tedy on walny, jakby się na deklamacyją zjachał, na kilkuset oracjach gładkich a częścią dziecięcych i szkołą cuchnących rozłazi lub zrywa. Nasłucha się moc wielką i rozumnych, i wielkich głosów, ale te serce bardziej krają, że jak mówią, jakby groch na ścianę rzucał, uczynić pożytku żadnego nie mogą. Izba ta więc od zaczęcia rwania sejmów, dopieroż od zaczęcia rwania sejmów przez kontradycenta jednego, od wynalazku tamowania activitatis wszystkim, od wprowadzonego nieforemnego zwyczaju gadania
lub interessowi przeciwnego projektu dyssymulować musieli, to tysiączne inne mają po gotowiu sposoby na czym inszym zatrudniać, żeby wniwecz i to, na co jakakolwiek niby już zgoda zaszła, obrócić.
Sejm się tedy on walny, jakby się na deklamacyją zjachał, na kilkuset oracyjach gładkich a częścią dziecięcych i szkołą cuchnących rozłazi lub zrywa. Nasłucha się moc wielką i rozumnych, i wielkich głosów, ale te serce bardziej krają, że jak mówią, jakby groch na ścianę rzucał, uczynić pożytku żadnego nie mogą. Izba ta więc od zaczęcia rwania sejmów, dopieroż od zaczęcia rwania sejmów przez kontradycenta jednego, od wynalazku tamowania activitatis wszystkim, od wprowadzonego nieforemnego zwyczaju gadania
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 226
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
raczej do zajecy I marnych małp podobni, nie umiejąc więcej Prócz mówić a uciekać. Próżne mądre słowa, A słodka KisieJowa pracowała mowa, Kiedy ją przerywając, coraz milczeć kazał. Tylkoż mu ten przynamniej, fawor swój pokazał, Ze go miał na obiedzie, gdzie jako przedmuchał Barszcz niewdzieczny, i przy tym czego się nasłuchał, Kto rozumie? Sam siedząc w-Tabinowej szacie, Pompie naszej dopiero, i próżnej utracie, Gorzałke pił Puharem. Czaplińska Zona Świeżo od Patriarchy ubłogosławiona, Tabak mu rozcierała i sama pijana. Zaczym widząc, że sprawa ta zdesperowana, Komisarze na oko, jako najlżej mogli Uchodzieli Tyrana. A tylkoż wymogli Krótkie nim Inducje do
raczey do zaiecy I marnych małp podobni, nie umieiąc wiecy Procz mowić á ućiekać. Prożne mądre słowá, A słodka KisieIowá prácowáłá mowá, Kiedy ią przerywaiąc, coraz milczeć kazał. Tylkoż mu ten przynamniey, fawor swoy pokazał, Ze go miał ná obiedźie, gdźie iako przedmuchał Barszcz niewdźieczny, i przy tym czego sie nasłuchał, Kto rozumie? Sam siedząc w-Tabinowey száćie, Pompie nászey dopiero, i prożney utraćie, Gorzałke pił Puharem. Czaplinska Zona Swieżo od Patryarchy ubłogosławioná, Tabak mu rozćierała i sama piiana. Zaczym widząc, że sprawa ta zdesperowána, Komissarze na oko, iáko naylżey mogli Uchodźieli Tyranná. A tylkoż wymogli Krotkie nim Inducye do
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 47
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
dosyć licznego proportionaliter do potrzeby Ojczyzny; mamy na ostatek rectum sensum sądzić co złego, przecięź lepiej wszystkie nieszczęścia ponosić do którycheśmy przyuczeni, niż obviando im, zwyczaj przełomać.
Słyszałem jednego cudzoziemca, której będąc długo w Polsźcże, in partriculari colloquio z każdym Polakiem konwersując, nie mógł się wychwalić, jak wielkich sentymentów się nasłuchał; jako każdy czuje publicas calamitates; jak rozumnie zicziłby znieść szkodliwe abusus; gdy potym tychże samych widział zgromadzonych na Sejmie, wydziwić się niemógł, że w najlepszych radach, jeden drugiemu tylko przeczyły że inszej zgody na nic nie było, tylko perseverare w zwyczajnej niezgodzie.
Wywiódłszy, jaka by powinna być aplikacja nasża
dosyć licznego proportionaliter do potrzeby Oyczyzny; mamy na ostatek rectum sensum sądźić co złego, przećięź lepiey wszystkie nieszczęśćia ponośić do ktorycheśmy przyuczeni, niź obviando im, zwyczay przełomać.
Słyszałem iednego cudzoźiemca, ktorey będąc długo w Polsźcźe, in partriculari colloquio z kaźdym Polakiem konwersuiąc, nie mogł się wychwalić, iak wielkich sentymentow się nasłuchał; iako kaźdy cźuie publicas calamitates; iak rozumnie źycźyłby znieść szkodliwe abusus; gdy potym tychźe samych widźiał zgromadzonych na Seymie, wydziwić się niemogł, źe w naylepszych radach, ieden drugiemu tylko przeczyły źe inszey zgody na nic nie było, tylko perseverare w zwyczayney niezgodźie.
Wywiodszy, iaka by powinna bydź applikacya nasźa
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 59
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
pod którą wolność i swobody szlacheckie jako pod łagodnymi słońca darami milusieńko kwitnęły, pod którą ludzie wszytkich prac i pożytków swoich zażywali spokojnie. Pod którą prawa, powaga i powinność wszelakie regularnie chodziły. Pod którą trony i majestaty w zupełnych ozdobach i w wzajemnej konfidencji reverenter stały. Pod którą sławy imienia polskiego cały świat do woli nasłuchać się i wydziwować nie wystarczył. Pod którą sam Bóg z patronami świętymi za nas i dla nas dokazywał cudownie. Pod którą (słowem, rzekę) nic przykrego, nic trudnego, nic niebezpiecznego, nic niedoskonałego w pełnej obfitości i szczęśliwości wszytkiego bywało. Sprawiedliwość i powołanie dokazywały same, które w ograniczeniu swoim trzymały się przystojnie
pod którą wolność i swobody szlacheckie jako pod łagodnymi słońca darami milusieńko kwitnęły, pod którą ludzie wszytkich prac i pożytków swoich zażywali spokojnie. Pod którą prawa, powaga i powinność wszelakie regularnie chodziły. Pod którą trony i majestaty w zupełnych ozdobach i w wzajemnej konfidencyi reverenter stały. Pod którą sławy imienia polskiego cały świat do woli nasłuchać się i wydziwować nie wystarczył. Pod którą sam Bóg z patronami świętymi za nas i dla nas dokazywał cudownie. Pod którą (słowem, rzekę) nic przykrego, nic trudnego, nic niebezpiecznego, nic niedoskonałego w pełnej obfitości i szczęśliwości wszytkiego bywało. Sprawiedliwość i powołanie dokazywały same, które w ograniczeniu swoim trzymały się przystojnie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 284
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kondemnować i ja na Grabowskim i Parowińskiej kondemnatę otrzymałem.
Pod tenże czas konkurencja Zabiełły, marszałka teraźniejszego kowieńskiego, do żony jego Zofii Szczyttówny, kasztelanki mścisławskiej, u panien bernardynek w Wilnie rezydującej, zaczęta
była. Często temu konkurentowi asystowałem. Prawdziwie można się było przykładnej modestii tej pięknej damy napatrzeć i mądrych jej nasłuchać się dyskursów.
Gdy byłem w Wilnie, odebrałem wiadomość z Rasnej, że brat mój, teraźniejszy pułkownik, miał pojedynek z Czyżem, stolnikiem smoleńskim, na jarmarku Wysockim z takiej okazji: zwadził się z nim u Łaźniewskiego, naówczas konkurenta siostry mojej Agnieszki, a potem w Wysokiem na końskim targowisku. Czyż, obaczywszy
kondemnować i ja na Grabowskim i Parowińskiej kondemnatę otrzymałem.
Pod tenże czas konkurencja Zabiełły, marszałka teraźniejszego kowieńskiego, do żony jego Zofii Szczyttówny, kasztelanki mścisławskiej, u panien bernardynek w Wilnie rezydującej, zaczęta
była. Często temu konkurentowi asystowałem. Prawdziwie można się było przykładnej modestii tej pięknej damy napatrzeć i mądrych jej nasłuchać się dyskursów.
Gdy byłem w Wilnie, odebrałem wiadomość z Rasnej, że brat mój, teraźniejszy pułkownik, miał pojedynek z Czyżem, stolnikiem smoleńskim, na jarmarku Wysockim z takiej okazji: zwadził się z nim u Łaźniewskiego, naówczas konkurenta siostry mojej Agnieszki, a potem w Wysokiem na końskim targowisku. Czyż, obaczywszy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 182
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nas: którzy się chcą zbogacić w padają w pokuszenie/ i w sidło Diabelskie/ i w wiele niepożytecznych i szkodliwych pożądliwości/ które pogrążają[...] ludzie na zatracenie i zmienie. Wktórce mówiąc. Jak wiele stworzenia tak wiele jest[...] głosów do nas; gdy go zaywamy/ których rozumiem/ iż cisy mowie twoi miły Adamie nasłuchali się przy rozmowach wczorajszych/ i żądzach rozmaitych; rozumiem bowiem że im sumnienie cóżkolwiek śpiewało. O Boże pokwap się ku ratunku naszemu. Eccl: 11. Eph. 5, Eccl. 9. Sposób Uczty i posilenia samych siebie.
NAostatek przy tak hojnym bankiecie/ i my też sami posilimy się na chwałę Bożą.
nas: ktorzy się chcą zbogáćić w padáią w pokuszenie/ y w śidło Diabelskie/ y w wiele niepożytecznych y szkodliwych pożądliwośći/ ktore pogrążáią[...] ludźie na zátrácenie y zmienie. Wktorce mowiąc. Iak wiele stworzeniá tak wiele iest[...] głosow do nas; gdy go záywámy/ ktorych rozumiem/ iż ćisy mowie twoi miły Adámie nasłuchali się przy rozmowách wczorayszych/ y żądzách rozmaitych; rozumiem bowiem że im sumnienie cożkolwiek śpiewáło. O Boże pokwáp się ku ratunku naszemu. Eccl: 11. Eph. 5, Eccl. 9. Sposob Vczty y pośilenia samych śiebie.
NAostátek przy tak hoynym bánkiećie/ y my też sámi pośilimy się ná chwałe Bożą.
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 191
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650