uczyni jej/ tedy wynidzie darmo bez okupu. 12. Ktoby uderzył człowieka ażby umarł/ śmiercią umrze: 13. Lecz ktoby nie czyhał na kogo/ aleby go Bóg podał w rękę jego/ naznaczęć miejsce na które będzie miał uciec. 14. Ale jeśliby kto umyślnie przeciw bliźniemu swemu/ nasadziwszy się zdradą zabił go/ i od Ołtarza mego weźmiesz go aby umarł: 15. Ktoby uderzył Ojca swego/ albo matkę swoję/ śmiercią umrze. 16. Kto by ukradł człowieka/ a sprzedałby go/ i znalezionyby był w ręku jego/ śmiercią umrze. 17. Ktoby złorzeczył Ojcu swemu albo/ matce
uczyni jey/ tedy wynidźie dármo bez okupu. 12. Ktoby uderzył człowieká áżby umárł/ śmierćią umrze: 13. Lecz ktoby nie czyhał ná kogo/ áleby go Bog podał w rękę jego/ náznáczęć miejsce ná ktore będźie miał ućiec. 14. Ale jesliby kto umyślnie przećiw bliźniemu swemu/ násádźiwszy śię zdrádą zábił go/ y od Ołtárzá mego weźmiesz go áby umárł: 15. Ktoby uderzył Ojcá swego/ álbo mátkę swoję/ śmierćią umrze. 16. Kto by ukradł człowieká/ á sprzedałby go/ y ználeżionyby był w ręku jego/ śmierćią umrze. 17. Ktoby złorzeczył Ojcu swemu álbo/ mátce
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 77
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Nuż też i wy, poczciwa szlachto, narodzie mój wdzięczny słowiański, ocućcie się też sami, wzmóżcie się, rekolligite vires, viribus animos jungite, konfidentium prudentie sociateJuż też i wam rozpasać się na to trzeba, już tu wahać się, już na jednę nogę chromać niemasz czasu; ustąpić też tego, na co się nasadzono, abo żeby się to skrupić komu miało, co wam nadziałam) tymi czasy, jedno ostrym wzrokiem pojżrycie w to, cobyście wy to za szlachta byli? A długoż tak zawsze w strachu, zawsze w trwodze, na te przekupnie, na te Judasze, co wami jako wołmi handlują, na te
Nuż też i wy, poczciwa szlachto, narodzie mój wdzięczny słowiański, ocućcie się też sami, wzmóżcie się, recolligite vires, viribus animos iungite, confidentium prudentiae sociateJuż też i wam rozpasać się na to trzeba, już tu wahać się, już na jednę nogę chromać niemasz czasu; ustąpić też tego, na co się nasadzono, abo żeby się to skrupić komu miało, co wam nadziałam) tymi czasy, jedno ostrym wzrokiem pojżrycie w to, cobyście wy to za ślachta byli? A długoż tak zawsze w strachu, zawsze w trwodze, na te przekupnie, na te Judasze, co wami jako wołmi handlują, na te
Skrót tekstu: PrzestPotrzCz_II
Strona: 156
Tytuł:
Przestroga Rzpltej potrzebna, którą kanclerz on Zamoyski dwiema szlachcicom godnym wiary, ukazawszy się niedawno, in publicum podać i komu należy, odnieść kazał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
dzień i jeszcze by trwała Cnota w swej cenie! jeszcze by mię znali Panną, co mi się przedtym zalecali. A teraz oto, kędym się spodziała Wiary, tam zdradę pono będę miała. Zdrowia nie pytam, bo to jako swoje Miałeś szanować, ale jeślić moje Serce co krzywo, kiedyś się nasadził, Abyś mię z świata za mą szczerość zgładził, Zabij! dla Boga, zabij, mój kochany Arnolfie, zabij! Wolę, że od rany Bez skazy umrę, a czyste krynice Dianny będą one obmywać lice. Wolę, że zginę, niżeli w takowym Akcie mam zostać Hymeneuszowym. Drogą zapłatę za moje miłości
dzień i jeszcze by trwała Cnota w swej cenie! jeszcze by mię znali Panną, co mi się przedtym zalecali. A teraz oto, kędym się spodziała Wiary, tam zdradę pono będę miała. Zdrowia nie pytam, bo to jako swoje Miałeś szanować, ale jeślić moje Serce co krzywo, kiedyś się nasadził, Abyś mię z świata za mą szczerość zgładził, Zabij! dla Boga, zabij, mój kochany Arnolfie, zabij! Wolę, że od rany Bez skazy umrę, a czyste krynice Dyjanny będą one obmywać lice. Wolę, że zginę, niżeli w takowym Akcie mam zostać Hymeneuszowym. Drogą zapłatę za moje miłości
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 186
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
żądze wniwecz obróciła. Mąż się wtem z drogi wraca i srodze płaczącą W domu żonę zastawa i narzekającą,
XXI.
Twarz upłakaną, włosy roztargane miała. Pyta jej, o co się tak barzo frasowała, A pyta nie raz, nie dwa, niż mu odpowiada, Niż mu przyczynę smutku swojego powiada, Na to się nasadziwszy, aby się pomściła Nad tem, od którego tak pogardzona była; A właśnie tak przystało jej niestateczności Odmienić w nagłe gniewy chęci i miłości. PIEŚŃ XXI.
XXII.
„Nakoniec, czemu grzech swój pokrywam - mówiła - Któregom w niebytności twej się dopuściła? Bo choćbym go przed wszytkiem światem chciała taić,
żądze wniwecz obróciła. Mąż się wtem z drogi wraca i srodze płaczącą W domu żonę zastawa i narzekającą,
XXI.
Twarz upłakaną, włosy roztargane miała. Pyta jej, o co się tak barzo frasowała, A pyta nie raz, nie dwa, niż mu odpowiada, Niż mu przyczynę smutku swojego powiada, Na to się nasadziwszy, aby się pomściła Nad tem, od którego tak pogardzona była; A właśnie tak przystało jej niestateczności Odmienić w nagłe gniewy chęci i miłości. PIEŚŃ XXI.
XXII.
„Nakoniec, czemu grzech swój pokrywam - mówiła - Któregom w niebytności twej się dopuściła? Bo choćbym go przed wszytkiem światem chciała taić,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 155
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ciemności okryją, Lampę i światło sprzeczne wiatry zbiją, Potęgę zniszczą, moc i dzielność zburżą, I jegoż radą w głębią go ponurżą? Albowiem w sidła nie rozdzierzgłych pleci, Nogi swe wprawił, i umotał w sieci, Z których się jego niewyśliżną kroki, Choć będzie rozum pracował stooki. Na jego zgubę zdrajca się nasadzi, I w zawżyętości nieuchronnej zgładzi Wdół utajony nie postrzegszy wpadnie, I w samołowce obaczy się na dnie. Strach go i bojaźń ze wszystkich miar ścisnie, Rozum i rada odbieży umyśnie, Głód zwątli siłę, niedostatek skruszy Zebra pokurczy, szpiki w nim posuszy. Doczesną chwałę pychą swoją strawi, Cnot i uczynków dobrych
ćiemnośći okryią, Lampę i świátło sprzeczne wiátry zbiją, Potęgę zniszczą, moc i dźielność zburżą, I iegoż radą w głębią go ponurżą? Albowiem w śidła nie rozdźierzgłych pleći, Nogi swe wprawił, i umotał w śieći, Z ktorych się iego niewyśliżną kroki, Choć będźie rozum prácował stooki. Ná iego zgubę zdrayca się nasádźi, I w zawżiętośći nieuchronney zgładźi Wdoł utaiony nie postrzegszy wpadnie, I w samołowce obaczy się ná dnie. Strách go i boiáźń ze wszystkich miar śćisnie, Rozum i ráda odbieży umyśnie, Głod zwątli śiłę, niedostátek skruszy Zebra pokurczy, szpiki w nim posuszy. Doczesną chwałę pychą swoią stráwi, Cnot i uczynkow dobrych
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 65
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
na tę pobudkę na proszowskiem naprzód sejmiku zawołał i potem dobrym duchem pod Stężycą i pod Lublinem te rzeczy prowadzieł, oprócz tego, że wtenczas, gdy król jeszcze ani rady ani potęgi takiej nie miał i fakcja jego, lekce szlachtę ważąc, rozumieli (zwłaszcza gdy kanclerza nie stało), że łacwie tego, na co się nasadzili, i bez wielkich zawodów dopiąć mogli, że oni, mówię, nie ruszyli się z pod Stężyce, a pogotowiu z pod Lublina ku Warszawie wszyscy. Bo pewnie abo naprawa skuteczna otrzymać i Rzplta uspokoić się mogła, albo jako było słychać, król będąc strwogany i mając tę intencją przed tym odjechaniem do Szwecji, uprzątnął
na tę pobudkę na proszowskiem naprzód sejmiku zawołał i potem dobrym duchem pod Stężycą i pod Lublinem te rzeczy prowadzieł, oprócz tego, że wtenczas, gdy król jeszcze ani rady ani potęgi takiej nie miał i fakcya jego, lekce szlachtę ważąc, rozumieli (zwłaszcza gdy kanclerza nie stało), że łacwie tego, na co się nasadzili, i bez wielkich zawodów dopiąć mogli, że oni, mówię, nie ruszyli się z pod Stężyce, a pogotowiu z pod Lublina ku Warszawie wszyscy. Bo pewnie abo naprawa skuteczna otrzymać i Rzplta uspokoić się mogła, albo jako było słychać, król będąc strwogany i mając tę intencyą przed tym odjechaniem do Szwecyej, uprzątnął
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 103
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Nie wierzę, aby w którym tej Korony kącie tak niedbały znaleźć się mógł szlachcic, któryby wiedzieć tego nie miał, co za przyczyna tak wielkiego w ojczyźnie zamięszania, któregoby i to pożarem dosiąc nie miało, że na odmianę dobrego Rzpltej od przodków naszych postanowienia, na zgubę praw starych i wolności zniszczenie jako nasadzono się było, tak nieszczęsnych tych naszych czasów za panowania Zygmunta III za pomocą złych rad i złych posłów ziemskich i inszych wyrodków stanu szlacheckiego już tego dopięto, już skutecznie dowiedziono. Co za prawa połamane, w czym wolność uszczerbiona, albo raczej jako z gruntu podwrócona jest, o tym pisma tak wiele, że powtarzać to robota
Nie wierzę, aby w którym tej Korony kącie tak niedbały znaleźć się mógł szlachcic, któryby wiedzieć tego nie miał, co za przyczyna tak wielkiego w ojczyźnie zamięszania, któregoby i to pożarem dosiąc nie miało, że na odmianę dobrego Rzpltej od przodków naszych postanowienia, na zgubę praw starych i wolności zniszczenie jako nasadzono się było, tak nieszczęsnych tych naszych czasów za panowania Zygmunta III za pomocą złych rad i złych posłów ziemskich i inszych wyrodków stanu szlacheckiego już tego dopięto, już skutecznie dowiedziono. Co za prawa połamane, w czym wolność uszczerbiona, albo raczej jako z gruntu podwrócona jest, o tym pisma tak wiele, że powtarzać to robota
Skrót tekstu: GenRevCz_III
Strona: 384
Tytuł:
Genuina revifìcatio calamitatis Polonae
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
od tanów światowych/ do których fortuna/ nadzieja/ bogactwa przygrawają/ do popiołu poskoczyć: toć też niepotrzebna na to narzekać: co jest pospolitego. Nastąpiła dość natarczywie wyskocznym zawodnikiem swoim ta śmierć z kompanią i gwardią swoją na tę cną i pobożną matronę Wielmożną Jej Mość Panią N. Toć zatym swą potęgą/ jaką się nasadziła/ tę cną matronę pokonała. Komu śmierć w oczach straszna/ jeżeli mu w oczy zazierać zaczyna/ przyzna że pokonała. Ale ta cna matrona/ która na śmierć jak na pewną goniła/ to dziś nam o sobie opowiada/ że śmierć z nią samą w zapasy chodząc pokonaną stanęła. Wiedziała że mori necesse, ale
od tánow świátowych/ do ktorych fortuna/ nádźieia/ bogáctwa przygrawáią/ do popiołu poskoczyć: toć też niepotrzebna ná to narzekáć: co iest pospolitego. Nástąpiłá dość natarczywie wyskocznym zawodnikiem swoim tá śmierć z kompanią y gwardyią swoią ná tę cną y pobożną matronę Wielmożną Iey Mość Panią N. Toć zátym swą potęgą/ iáką się násádźiłá/ tę cną matronę pokonałá. Komu śmierć w oczách strászna/ ieżeli mu w oczy zaźierać záczyna/ przyzna że pokonałá. Ale tá cna matroná/ ktora ná śmierć iák ná pewną goniłá/ to dźiś nam o sobie opowiáda/ że śmierć z nią sámą w zápasy chodząc pokonaną stánełá. Wiedźiáła że mori necesse, ále
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 350
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
ato też głową swoją przyszedł: cóż sprawił? samych tylko Hetmanów Króla Polskiego/ nie tylko przełomić nie mógł; ale i potraciwszy tak wiele ludzi/ potym jako Hetman wielki umarł/ Polnego o pokoj prosić musiał. Weźmiciesz tedy nań dziś serce Krześcianie. ten ci to jest/ który nie wszytkiego na co się nasadzi dopiąć może. Dziwował się i sam temu: a z wielkim żalem/ i niemal do rozpaczy go przywodzącym/ dziwował się: gdy widzial że garstka Rycerstwa Polskiego przeciwko ufcom jego/ niezliczonym prawie/ tak potężnie stanęła. przypominając sobie/ czego Przodkowie jego z mniejszymi Wojskami/ z strachem wszytkich Narodów/ gdy przeciwko jednemu z
áto też głową swoią przyszedł: cosz spráwił? sámych tylko Hetmánow Krolá Polskiego/ nie tylko przełomić nie mogł; ále y potráćiwszy ták wiele ludźi/ potym iáko Hetman wielki vmarł/ Polnego o pokoy prośić muśiał. Weźmićiesz tedy nań dźiś serce Krześćiánie. ten ći to iest/ ktory nie wszytkiego ná co się nasádźi dopiąć może. Dźiwował się y sam temu: á z wielkim żalem/ y niemal do rospáczy go przywodzącym/ dźiwował się: gdy widźial że garstká Rycerstwá Polskiego przećiwko vfcom iego/ niezlicżonym práwie/ ták potężnie stánęłá. przypomináiąc sobie/ cżego Przodkowie iego z mnieyszymi Woyskámi/ z stráchem wszytkich Narodow/ gdy przećiwko iednemu z
Skrót tekstu: PosWoł
Strona: A3
Tytuł:
Poseł z Wołoch z obozu polskiego
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
stanęło), a trzebaż wam, o gnuśne, leniwe serca, o ignavissimi Dromones! (którzy się to więtszych jakichsi dowodów na te praktyki domagacie), trzebaż wam, mówię, więtszych pobudek do poczucia się nad to, że prawa połamane, że na klejnot nadroższy szlachectwa naszego, na wolności miłe targniono się, nasadzono się? Izali, gdyby praktyk żadnych o Koronie nie było, takiego poczucia się, jako oto z Bożej łaski widziemy, byłoby potrzeba? Kogo nie ruszy to połamanie praw, to absolutum dominium, ta fakcja, którą król na nas szykuje, to armowanie się, ci rajtarowie, ci Szkotowie na sejmie, te extraordinaria
stanęło), a trzebaż wam, o gnuśne, leniwe serca, o ignavissimi Dromones! (którzy się to więtszych jakichsi dowodów na te praktyki domagacie), trzebaż wam, mówię, więtszych pobudek do poczucia się nad to, że prawa połamane, że na klejnot nadroższy szlachectwa naszego, na wolności miłe targniono się, nasadzono się? Izali, gdyby praktyk żadnych o Koronie nie było, takiego poczucia się, jako oto z Bożej łaski widziemy, byłoby potrzeba? Kogo nie ruszy to połamanie praw, to absolutum dominium, ta fakcya, którą król na nas szykuje, to armowanie się, ci rajtarowie, ci Szkotowie na sejmie, te extraordinaria
Skrót tekstu: ZniesKalCz_II
Strona: 353
Tytuł:
Zniesienie kalumnii z p. Wojewody krakowskiego i zaraz deklaracya skryptów stężyckich z strony praktyk
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918