Atalanty. Wstydź się nie rzezwa młodzi twojej ociężności Ze latom zaniedbywasz/ przystojnej miłości. Ani cię sanna droga/ długie Mięsopusty Powabią; Bachusowej miłej do rozpusty. Ani cię Kupidowe fawory zapalą/ Które więc wstarym ganią/ w młodym wieku chwalą Ono was Sambor ubiegł własce Cytaerei Gdy chyżo do Małżeńskiej poskoczywszy kniei. Obłowił się tak długo czekaną zwierzyną/ Wierzcie mi: bo już woła herap pod pierzyną. Cóż na to gnuszna Młodzi? Jać muszę poradzić. Kiedy się żenić nie chcesz/ to wozy prowadzić. Już w tym roku bez Wiosny/ lato będziem mieli/ Gdy młodzi statecznieją a starzy weseli. Więc tedy Hymenaee zapalaj pochodnie/ Zawszeć
Atálánty. Wstydź się nie rzezwa młodźi twoiey oćiężnośći Ze látom zániedbywasz/ przystoyney miłośći. Ani ćię sánna drogá/ długie Mięsopusty Powabią; Bachusowey miłey do rospusty. Ani ćię Kupidowe fawory zápalą/ Ktore więc wstárym gánią/ w młodym wieku chwalą Ono was Sambor vbiegł włásce Cythaerei Gdy chyzo do Małzeńskiey poskoczywszy kniei. Obłowił się ták długo czekáną zwierzyną/ Wierzcie mi: bo iuż woła herap pod pierzyną. Coż ná to gnuszna Młodźi? Iać muszę porádźić. Kiedy się żęnić nie chcesz/ to wozy prowádźić. Iuż w tym roku bez Wiosny/ láto będźiem mieli/ Gdy młodźi státecznieią á stárzy weseli. Więc tedy Hymenaee zápalay pochodnie/ Záwszeć
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 209
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
w oczy; Ale on o bój nie dba i tuż przy Rugierze, Gdy go dopadał, dziewkę ogłuszoną bierze.
XX.
I na ramię ją sobie kładzie w onem czesie I tak, jako wilk owcę, na sobie ją niesie, Albo tak, jako sokół czyni gołębiowi, Gdy go niesie w paznogciach, kiedy się obłowi. Widząc Rugier, że wszytko na prędkiej należy Pomocy, ile może, za niem rączo bieży. Ale on zaś tak wielkiem ucieka mu krokiem, Że go już ledwie może Rugier dojźrzeć okiem.
XXI.
Tak jeden uciekając, a goniąc zaś drugi, Drogą ciemną, która szła prosto przez las długi, Co raz
w oczy; Ale on o bój nie dba i tuż przy Rugierze, Gdy go dopadał, dziewkę ogłuszoną bierze.
XX.
I na ramię ją sobie kładzie w onem czesie I tak, jako wilk owcę, na sobie ją niesie, Albo tak, jako sokół czyni gołębiowi, Gdy go niesie w paznogciach, kiedy się obłowi. Widząc Rugier, że wszytko na prędkiej należy Pomocy, ile może, za niem rączo bieży. Ale on zaś tak wielkiem ucieka mu krokiem, Że go już ledwie może Rugier dojźrzeć okiem.
XXI.
Tak jeden uciekając, a goniąc zaś drugi, Drogą ciemną, która szła prosto przez las długi, Co raz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 231
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Łacinie Onocrotalus, Truo, nakształt Łabęcia, ale pyska odmiennego, bo długiego, czerwonego, na końcu zagiętego. Wole ma jako sakwę, w którą ryby połknione chowa. W Kraju Astrachańskim Obywatele umyślnie z maleńka chowają ten Ptaków rodzaj w domu, i nim jak sakiem ryby łowią, tojest puszczają na wodę, jeno się obłowi, z gardła owego mu wyciskają jeszcze żywe, i je jedzą sami. Znajduje się w Polsce, w Litwie, i na Wołyniu. Głos osobliwy wydaje, pysk swój w wodę albo w błoto zanurzywszy, czasem koło trzcinki obwinąwszy, według eksperiencyj.
BERENICHIA, albo Berniela, Barliante, Bernesta, lub arborea, jest
Łacinie Onocrotalus, Truo, nakształt Łabęcia, ale pyska odmiennego, bo długiego, czerwonego, na końcu zagiętego. Wole ma iako sakwę, w ktorą ryby połknione chowa. W Kraiu Astrachańskim Obywatele umyślnie z maleńka chowaią ten Ptakow rodzay w domu, y nim iak sakiem ryby łowią, toiest puszczaią na wodę, ieno się obłowi, z gardła owego mu wyciskaią ieszcze żywe, y ie iedzą sami. Znayduie się w Polszcze, w Litwie, y na Wołyniu. Głos osobliwy wydaie, pysk swoy w wodę albo w błoto zanurzywszy, czasem koło trzcinki obwinąwszy, według experiencyi.
BERENICHIA, albo Berniela, Barlianthe, Bernesta, lub arborea, iest
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 607
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
racje.
1mo Ze tylko cum consensu Omnium Ordinum na Sejmie doszłym Monetę biją: Co jeszcze było za Króla Jana III. dlatego jej niemasz: a za dwóch już Królów jej nie robią: Robić zaś nie masz z czego i koszt wielki i Sejmy nie stają.
2do Każdy Nieprzyjaciel co przyjdzie do Polski, dobrze się obłowi, przyjdzie z Sakwą, odejdzie z Kasą. Toż czynią Cudzoziemcy u Polaków służący.
3tio Panięta Polscy wszyscy i Szlachta do cudzych Krajów peregrinując, nie jedne Sto tysięcy pieniędzy wywożą z Polski, nabawiają innych złotem, siebie ubóstwem: dobra czynią cudzemi krajame.
4to. Łakomcy, chłopi bogaci, wielkie summy chowają w
racye.
1mo Ze tylko cum consensu Omnium Ordinum na Seymie doszłym Monetę biią: Co ieszcze było za Krola Iána III. dlatego iey niemasz: a za dwoch iuż Krolow iey nie robią: Robić zaś nie masz z czego y koszt wielki y Seymy nie staią.
2do Każdy Nieprzyiaciel co przyidzie do Polski, dobrze się obłowi, przyidzie z Sakwą, odeydzie z Kassą. Toż czynią Cudzoziemcy u Polakow służący.
3tio Panięta Polscy wszyscy y Szlachta do cudzych Kraiow peregrinuiąc, nie iedne Sto tysięcy pieniędzy wywożą z Polski, nabawiaią innych złotem, siebie ubostwem: dobra czynią cudzemi kraiame.
4to. Łakomcy, chłopi bogaci, wielkie summy chowaią w
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 398
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
się pokojem. A tak na los to rzuca, jak każe fortuna, Cieszy się, że mocnego przyjął opiekuna, Pana, który w Europie sławą swą przodkuje I bogatą Francyją rządzi i panuje5. Przeciec to siła dufać w swoim opiekunie, Bierz, co dają, nie ufaj obłudnej fortunie. Jakożkolwiek w tym targu Prusak się obłowi, Czy to wojska pożyczy, czy pokój umówi, A Polak nie wojując swoje państwo traci, Czy kto wygrał, czy przegrał, on płatkę zapłaci. Nie wiem, co Szwed zarobi przy swoim uporze, Prusak Elbląg, Warmiją będzie miał w swym worze. O Polsko, co na zawrót głowy swej chorujesz, Że
się pokojem. A tak na los to rzuca, jak każe fortuna, Cieszy się, że mocnego przyjął opiekuna, Pana, który w Europie sławą swą przodkuje I bogatą Francyją rządzi i panuje5. Przeciec to siła dufać w swoim opiekunie, Bierz, co dają, nie ufaj obłudnej fortunie. Jakożkolwiek w tym targu Prusak się obłowi, Czy to wojska pożyczy, czy pokój umówi, A Polak nie wojując swoje państwo traci, Czy kto wygrał, czy przegrał, on płatkę zapłaci. Nie wiem, co Szwed zarobi przy swoim uporze, Prusak Elbląg, Warmiją będzie miał w swym worze. O Polsko, co na zawrót głowy swej chorujesz, Że
Skrót tekstu: JarBerRzecz
Strona: 181
Tytuł:
Jarmark berliński prawdziwy opisany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
sumitur, non ponitur, zacząć wojenne zatargi ale kończyć nie na naszej woli: żeby nie przyszło jak zapaśnikowi z Jakubem Aniołowi prosić się, dimitte me: albo narzekać: pojmałem Tatarzyna, a on mię niechce puścić. Tego też jedynie malevoli Sąsiedzi życzą sobie zamieszania, aby in turbido mogli piscari, i dobrze się obłowić. Radziby temu wojennemu incendium a raczej swojej korzyści, przypadszy w tym gwałcie niby na ratunek. Zaczym dulce nomen pacis, res vero jeszcze jucundior, niech W. Panu osłodzi pokoj, a żebyś nie chciał sitire nie tak cudzej, jako Ojczyzny krwi rozlania. Boć jeżeli Syliuszowi pax optima rerum,
sumitur, non ponitur, zácząć wojenne zátárgi ále kończyć nie ná nászey woli: żeby nie przyszło ják zápáśnikowi z Jákubem Ańjołowi prośić śię, dimitte me: álbo nárzekáć: poimałem Tátárzyná, á on mię niechce puśćić. Tego też jedynie malevoli Sąśiedźi życzą sobie zámieszánia, áby in turbido mogli piscari, y dobrze śię obłowić. Rádźiby temu wojennemu incendium á ráczey swojey korzyśći, przypadszy w tym gwałćie niby ná rátunek. Záczym dulce nomen pacis, res vero jeszcze jucundior, niech W. Pánu osłodźi pokoy, á żebyś nie chćiał sitire nie ták cudzey, jáko Oyczyzny krwi rozlánia. Boć jeżeli Syliuszowi pax optima rerum,
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: D6v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, Adze swemu dwadzieścia czerwonych Pan posłał przez tłumacza, i by go o onych Sprawił figlach, rozkazał, które się w Benderze Nań knowały; a żeby im się oparł szczerze. Część Druga.
Gdy się zejdą, jako dwaj wejrzą na się koci, Wiedząc, że się jednego tu szczęście przewróci. Oba chcą się obłowić, lecz kiedy dwaj grają, Ten wygra, ten przegra, choć równą kartę mają: Dopieroż gdy nierówną. Nasz przyswojej śmiały, Rzecze Seraskierskiemu: jakie cię przygnały Tu do nas interesa? i z czyiś tu woli Stanął? spuści ten kwintą, ściągnąwszy powoli Po ferman za pazuchę, to skromnie przemówi. At
, Adze swemu dwadzieścia czerwonych Pan posłał przez tłumácza, y by go o onych Spráwił figlách, rozkazał, ktore się w Benderze Nań knowáły; á żeby im się oparł szczerze. Część Druga.
Gdy się zeydą, iako dway weyrzą ná się koci, Wiedząc, że się iednego tu szczęście przewroci. Oba chcą się obłowić, lecz kiedy dway gráią, Ten wygra, ten przegra, choć rowną kartę máią: Dopieroż gdy nierowną. Nász przyswoiey śmiały, Rzecze Seráskierskiemu: iákie cię przygnały Tu do nas interesa? y z czyiś tu woli Stanął? spuści ten kwintą, ściągnąwszy powoli Po ferman za pazuchę, to skromnie przemowi. At
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 57
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
bito, za nogi obiesiwszy i po kilka razy na plac ścinać wywodzeni. O czym dowiedziawszy się pomieniony regimentarz zaraz pomścił się tej zniewagi na Palijowskich ludziach: skupiwszy wszystkie chorągwie, pod którymi 500 ludzi rachowano kozackich, tak mu P. Bóg poszczęścił, że na 200 Kozaków Palijowskich wyciął, kilka miasteczek szturmem dobył, dobrze się obłowiwszy, bo kilku Kozaków po kilkaset czerwonych dostali, koni dobrych tatarskich, srebra, sukien etc. nabrali, sam Pali aż do Kijowa uciekł. Jeżeli prawda, jest za co P. Bogu dziękować. Die 11 ejusdem
Król im. zdrowy był, na żadną nie skarżył się przez cały dzień zdrowia swego alteracyją; jadł
bito, za nogi obiesiwszy i po kilka razy na plac ścinać wywodzeni. O czym dowiedziawszy się pomieniony regimentarz zaraz pomścił się tej zniewagi na Palijowskich ludziach: skupiwszy wszystkie chorągwie, pod którymi 500 ludzi rachowano kozackich, tak mu P. Bóg poszczęścił, że na 200 Kozaków Palijowskich wyciął, kilka miasteczek szturmem dobył, dobrze się obłowiwszy, bo kilku Kozaków po kilkaset czerwonych dostali, koni dobrych tatarskich, srebra, sukien etc. nabrali, sam Pali aż do Kijowa uciekł. Jeżeli prawda, jest za co P. Bogu dziękować. Die 11 eiusdem
Król jm. zdrowy był, na żadną nie skarżył się przez cały dzień zdrowia swego alteracyją; jadł
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 87
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
trzech wziąwszy z sobą poszedłem. kulbak strzelby nabrali co az saniom ciężko było insze koni i te nasze cośmy namiejscu lepszych pozostawiali na Rubaszyństwo oddałem Urzędnikowi i chłopom i owe co się po ogrodach poniewierały kazałem Urzędnikowi aby pobrał bo ich bardzo niewiele na koniach uszło ze by na nasz karb kto inszy nie obłowił się Poszedłem tedy i Nie popasałem az w Zodnikach ze tedy owych koni i na powód nasi nabrali drugi dragan i trzech prowadził. Rekolligowałem się że to trzeba oddać. Bo to lubo Nieprzyjaciel ale nie Nieprzyjaciel. Wachmistrz mówi że by nie oddawać alem ja powiedział że o moję chodzi Reputacyją nie mogło to być Conclusum
trzech wziąwszy z sobą poszedłęm. kulbak strzelby nabrali co az saniom cięszko było insze koni y te nasze cosmy namieyscu lepszych pozostawiali na Rubaszynstwo oddałem Urzędnikowi y chłopom y owe co się po ogrodach poniewierały kazałęm Urzędnikowi aby pobrał bo ich bardzo niewiele na koniach uszło ze by na nasz karb kto inszy nie obłowił się Poszedłęm tedy y Nie popasałęm az w Zodnikach ze tedy owych koni y na powod nasi nabrali drugi dragan y trzech prowadził. Rekolligowałęm się że to trzeba oddać. Bo to lubo Nieprzyiaciel ale nie Nieprzyiaciel. Wachmistrz mowi że by nie oddawać alem ia powiedział że o moię chodzi Reputacyią nie mogło to bydz Conclusum
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 157v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Polacy tego szczęścia po łasce Boskiej Największym są powodem, et Praecipue król że się Rezolwował oburzyć natego Całemu światu strasznego Nieprzyjaciela sam Personaliter i z wojskiem poszedł, począł im go i podał na obrót, A oni tez właśnie jako Leniwszy od rączego zobrotu porwawszy na opiekę swoję wymordowanego Zwierza już niepuszczą aż uszczfają i prędzej się obłowią niżeli ów co im go podał wobrot. Wszak i to często widujemy że nikczemny i Leniwy prędzej się czasem[...] Niepodobieństwo i wtej naszej koligacyjej. Zaczęlismy Im, pomoglismy im szczerze obłowili się już przy nas i podobno jeszcze lepiej obłowią wojując z nymi którzy Effaeminati illa diuturna pace molles et Imbelles facti (: Bo ich tak status
Polacy tego szczęscia po łasce Boskiey Naywiększym są powodem, et Praecipue krol że się Rezolwował oburzyć natego Całemu swiatu strasznego Nieprzyiaciela sąm Personaliter y z woyskięm poszedł, począł im go y podał na obrot, A oni tez własnie iako Leniwszy od rączego zobrotu porwawszy na opiekę swoię wymordowanego Zwierza iuz niepuszczą asz uszczfaią y prędzey się obłowią nizeli ow co im go podał wobrot. Wszak y to często widuięmy że nikczemny y Leniwy prędzey się czasem[...] Niepodobienstwo y wtey naszey kolligacyiej. Zaczęlismy Im, pomoglismy im szczerze obłowili się iuz przy nas y podobno ieszcze lepiey obłowią woiuiąc z nymi ktorzy Effaeminati illa diuturna pace molles et Imbelles facti (: Bo ich tak status
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 278
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688