Jeśli co kiedy żenie w moich żartach wadzi, Na zapuszczoną brodę pamiętać mi radzi. „Żle tu — rzekę — natura swoje członki kładła, Że nikt brody nie może widzieć bez zwierciadła. Przypominać za każdym trzeba ją niestatkiem.” Aż drugi: „Bo się sama nie ozowie z zadkiem, Który gdy we zwierciedle obaczyć się nie da, Nie masz dziwu, że co raz o sobie powieda.” 71 (F). POWRÓZ A KIEŁBASA NIEDALEKO SIEBIE
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go w poły mocnym opasać łańcuchem. Lecz gdy żyje dyjetą, nie to je, co kradnie, Wyłacniał, że za sadłem łańcuch z
Jeśli co kiedy żenie w moich żartach wadzi, Na zapuszczoną brodę pamiętać mi radzi. „Żle tu — rzekę — natura swoje członki kładła, Że nikt brody nie może widzieć bez zwierciadła. Przypominać za każdym trzeba ją niestatkiem.” Aż drugi: „Bo się sama nie ozowie z zadkiem, Który gdy we zwierciedle obaczyć się nie da, Nie masz dziwu, że co raz o sobie powieda.” 71 (F). POWRÓZ A KIEŁBASA NIEDALEKO SIEBIE
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go w poły mocnym opasać łańcuchem. Lecz gdy żyje dyjetą, nie to je, co kradnie, Wyłacniał, że za sadłem łańcuch z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 40
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie żałujemy/ ale gorszymi zostajem/ i złorzeczym temuż Kościołowi. Poty ten Z. Patriarcha. O bodajsmy my/ Przezacny narodzie Ruski/ bodajsmy/ tym Braci naszej złym nakarali się/ a przed szkodą/ to jest/ przed naszym upadkiem/ który tuż tuż nad nami/ za pomstą z nieba/ wisi/ obaczyli się: w tym słowach męża tego Z. jak we źwierciedle tejże przyczynie naszych nędż i bied przypatrzywszy się/ która była i ich upadkowi. Ta to przeklęta przyczyna Ruś naszę nędzną i Moskwę z tejże nędznej Gręciej kubka pić przyprawuje/ że się ich w tejże niewoli Tureckiej bez liczby najduje. Gdyż sprawiedliwie i
nie żáłuiemy/ ále gorszymi zostáiem/ y złorzeczym temuż Kośćiołowi. Poty ten S. Pátryárchá. O bodaysmy my/ Przezacny narodźie Ruski/ bodaysmy/ tym Bráći nászey złym nákaráli sie/ á przed szkodą/ to iest/ przed nászym vpadkiem/ ktory tuż tuż nád námi/ zá pomstą z niebá/ wiśi/ obacżyli sie: w tym słowách mężá tego S. iák we źwierćiedle teyże przyczynie nászych nędż y bied przypátrzywszy sie/ ktora byłá y ich vpadkowi. Tá to przeklęta przycżyná Ruś nászę nędzną y Moskwę z teyże nędzney Gręciey kubká pić przypráwuie/ że sie ich w teyże niewoli Tureckiey bez liczby náyduie. Gdyż spráwiedliwie y
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 194
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, ten pięknie rząd Państwa prowadził, podatki zniósł wniesione przez Władysława, Posłów od Cesarza, i samego Konrada mile przyjął, i konwojował idącego z Wojskiem do Ziemie Z. na obonę. Ze zaś na prośbę Cesarza nic nieuczynił dla Władysława, Konrad rozgniewany Wojskiem pogroził Polsce, i w Śląsk wtargnął, ale ustąpił obaczywszy się z Bolesławem, Konrad potym w krótce umarł. Uspokojony zewsząd Bolesław ożenił się z Anastazją Księżniczką Halicką, a Miecisław z Siostrą jej Eudeksą. Po śmierci Anastazyj Kryspus ożenił się z Gertrudą Córką Beli ślepego Króla Węgierskiego. Henryk zaś w Młodzieńskim stanie żył, i Bolesławowi zaleciwszy Księstwa swoje, woluntariuszem się uczynił na Wojnę do Ziemi
, ten pięknie rząd Państwa prowadźił, podatki zniósł wnieśione przez Władysława, Posłów od Cesarza, i samego Konrada mile przyjął, i konwojował idącego z Woyskiem do Ziemie S. na obonę. Ze zaś na proźbę Cesarza nic nieuczynił dla Władysława, Konrad rozgniewany Woyskiem pogroźił Polszcze, i w Sląsk wtargnął, ale ustąpił obaczywszy śię z Bolesławem, Konrad potym w krótce umarł. Uspokojony zewsząd Bolesław ożenił śię z Anastazyą Xiężniczką Halicką, á Miecisław z Siostrą jeý Eudexą. Po śmierći Anastazyi Kryspus ożenił śię z Gertrudą Córką Beli ślepego Króla Węgierskiego. Henryk zaś w Młodzieńskim stanie żył, i Bolesławowi zalećiwszy Xięstwa swoje, woluntaryuszem śię uczynił na Woynę do Ziemi
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 22
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Poety Greckiego wyrzuca tam jeden drugiemu włos trafiony/ roszczosany/ strój niewieści/ tóż nam czyni plugawy Pohaniec. Nieszcęśliwismy ludzie co niechcemy słuchać Chrystusowych kaznodziei/ gdy nam zbytki wyrzucają/ aby nawrócili do Pana. Puścił na nas Pan kaznodzieje insze sromotne/ którzy z hańbą naszą (boć więcej nie mogą/ jeno się obaczmy) naigrawają nam w twarz prawie: i do Carogrodu naganiają tyle tysięcy niewinnych dusz. Czasby nam rozpłoszyć te ptaki piekielne/ te Harpije/ które postrachy gwałtowne/ z samej ręki Bożej pochodzące/ barzo prędko wyzobują i wynoszą z serc naszych: czasby nam wypłoszyć ten nierząd/ który się pasie sercem Korony tej miłej
Poéty Greckiego wyrzuca tám ieden drugiému włos tráfiony/ rosczosány/ stroy niewieśći/ tóż nam czyni plugáwy Pohániec. Nieszcęśliwismy ludźie co niechcemy słucháć Chrystusowych káznodźiei/ gdy nam zbytki wyrzucáią/ áby náwrocili do Páná. Puśćił ná nas Pan káznodźieie insze sromotne/ ktorzy z hánbą nászą (boć więcey nie mogą/ ieno się obáczmy) náigrawáią nam w twarz práwie: y do Cárogrodu náganiáią tyle tyśięcy niewinnych dusz. Czásby nam rospłoszyć te ptaki piekielné/ te Hárpiie/ ktore postráchy gwałtowne/ z sámey ręki Bożey pochodzące/ bárzo prędko wyzobuią y wynoszą z serc nászych: czásby nam wypłoszyć ten nierząd/ ktory się páśie sercem Korony tey miłey
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C4v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
na Sejm, których się im żadną miarą zabronić niemogło; te P. Fredro W. K. Mści referuje. Niewątpię ja nic, najaśnieszy miłościwy Królu, P. M. miłościwy, że Rzeczplta mając jeszcze ten czas o bezpieczeństwie swojem radzić, a przestrzeżona w jakim teraz była ku zgubie nachylonym terminie, obaczy się i wcześnie jako zupełne żołnierzowi zasłużone, bez którego niepodobna rzecz trwać więcej, tak porządniejsze poparcie tej wojny obmyśli. Teraz abyś W. K. M. tę powolność cierpliwość wiernych żołnierzów swoich, a koło tego prace i starania jakiekolwiek nasze, miłościwie przyjąć raczył, uniżenie proszę. Chciałem był zaraz do obozu wniść
na Sejm, których się im żadną miarą zabronić niemogło; te P. Fredro W. K. Mści referuje. Niewątpię ja nic, najaśnieszy miłościwy Królu, P. M. miłościwy, że Rzeczplta mając jescze ten czas o bespieczeństwie swojém radzić, a przestrzeżona w jakim teraz była ku zgubie nachylonym terminie, obaczy się i wcześnie jako zupełne żołnierzowi zasłużone, bez którego niepodobna rzecz trwać więcéj, tak porządniejsze poparcie téj wojny obmyśli. Teraz abyś W. K. M. tę powolność cierpliwość wiernych żołnierzów swoich, a koło tego prace i starania jakiekolwiek nasze, miłościwie przyjąć raczył, uniżenie proszę. Chciałem był zaraz do obozu wniść
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 74
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
a nie płacisz; praktykowi złota Nie żałujesz; to głupstwo, a owo niecnota. BOGACTWO
Nie jest bogacz nad żebraka szczęśliwszy Ani też żebrak nad bogacza chciwszy. Bogacz klejnotów, chudak pragnie chleba, To oba głodni — a temu mniej trzeba. ODJAZD
Jadę precz, lecz bez siebie, bo bez ciebie; z sobą Obaczę się, kiedy-ć się stawię swą osobą. Jadę, lecz połowicą, a druga zostaje Przy tobie; ten mnie odjazd na dwie sztuce kraje. Jadę i mniejszą siebie część biorę, mdłe ciało; Przy tobie lepsza, serce i z duszą zostało. Jadę tak rozdwojony i w kupie nie będę, Póki do ciebie
a nie płacisz; praktykowi złota Nie żałujesz; to głupstwo, a owo niecnota. BOGACTWO
Nie jest bogacz nad żebraka szczęśliwszy Ani też żebrak nad bogacza chciwszy. Bogacz klejnotów, chudak pragnie chleba, To oba głodni — a temu mniej trzeba. ODJAZD
Jadę precz, lecz bez siebie, bo bez ciebie; z sobą Obaczę się, kiedy-ć się stawię swą osobą. Jadę, lecz połowicą, a druga zostaje Przy tobie; ten mnie odjazd na dwie sztuce kraje. Jadę i mniejszą siebie część biorę, mdłe ciało; Przy tobie lepsza, serce i z duszą zostało. Jadę tak rozdwojony i w kupie nie będę, Póki do ciebie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 119
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
choć był Piotr przy boku Pańskim, przystał na służbę jego: przedcię jeszcze sobie i tego i owego dozwalał, i dyspensował z-sobą, że się czasem do miecza przypasał: Pan mu też dysymulował: stary Piotr, ma też swoje zwyczaje, szkoda na nie zaraz następować, difficile est seni Verba dare: obaczy się on sam: boć też prawdę mówiąc, świątobliwość po stopniach idzie, wystempki pedem się walą: cnoty leniwe, grzech lotny, złym być każe, kto naskrzętnie dobrym być każe: bo rozpacz o poprawie, rada przestempstw. Ale kiedy przyszło już Piotrowi do pokuty, flevit amarè, kiedy się łzami zalewać począł,
choć był Piotr przy boku Páńskim, przystał ná służbę iego: przedćię ieszcze sobie i tego i owego dozwalał, i dispensował z-sobą, że się czásem do mieczá przypasał: Pan mu też dissymulował: stáry Piotr, ma też swoie zwyczáie, szkodá ná nie záraz nástępowáć, difficile est seni Verba dare: obaczy się on sam: boć też prawdę mowiąc, świątobliwość po stopniách idźie, wystęmpki pedem się wálą: cnoty leniwe, grzech lotny, złym bydź każe, kto naskrzętnie dobrym bydz każe: bo rozpácz o popráwie, rádá przestempstw. Ale kiedy przyszło iuż Piotrowi do pokuty, flevit amarè, kiedy się łzámi zálewáć począł,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 15
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wypełnił, mówi Eutymiusz: Vides operibus confirmatos esse sermones. Widzisz że rzeczą utwierdzone mowy. Obiecał im przed męką, znowu was oglądam, wypełnia słowo swoje, dosyć czyni obietnicy. Gavisi sunt discipuli i ucieszyli się tym, że słowny Pan. Jednoż u niego obiecać i sprawdzić. 8. GAVISI SUNT. Uweselili się obaczywszy Pana. Rozumieli snać jużci nas opuści, zapomni nas i kraju naszego, przeniesie się gdzie indziej, ale kiedy widzą Pana z-sobą zostawającego, cieszą się z-niego. 9. GAVISI SUNT. Pyta się tu Święty Tomasz: Jako Apostołowie na Pana naszego patrzać mogli? ponieważ Pan nasz miał już ciało ubłogosławione,
wypełnił, mowi Eutymiusz: Vides operibus confirmatos esse sermones. Widźisz że rzeczą vtwierdzone mowy. Obiecał im przed męką, znowu was oglądam, wypełnia słowo swoie, dosyć czyni obietnicy. Gavisi sunt discipuli i vćieszyli się tym, że słowny Pan. Iednoż v niego obiecáć i zprawdźić. 8. GAVISI SUNT. Uweselili się obaczywszy Páná. Rozumieli snać iużći nas opuśći, zápomni nas i kráiu nászego, przenieśie się gdźie indźiey, ále kiedy widzą Páná z-sobą zostawáiącego, ćieszą się z-niego. 9. GAVISI SUNT. Pyta się tu Swięty Tomasz: Iáko Apostołowie ná Páná nászego pátrzáć mogli? ponieważ Pan nász miał iuż ćiáło vbłogosłáwione,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 28
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
popędliwy. Jeden jeszcze zostawał ku stronie północnej Ostróg wielki Sehinów ogromny i mocny, Gdzie, jako się do serca po pleurze przeszłej Wszystka krew, siły wszystkie na ratunek zeszły. Hej na tym met Olimpie, tego dostał runa Skok i Rodus. Życzliwa przewagom fortuna, Tedy ruszą obozy, i niż dzień się skończy, Obaczą się szczęśliwie na górze Skowrończej. Góra, która samemu Sehinu panuje, Jego grzbietem wysokim obóz upatruje, Tedy w szańcu głębokim nieprzyjaciel siedział, Ani co mu budują za machiny, wiedział. Dopiero jako ze snu otrzeć sobie oczy, Widzi, już Abramowicz wał potężny toczy, Z podkomorzym kawaler w górę się szańcuje, Postrzega się
popędliwy. Jeden jeszcze zostawał ku stronie północnej Ostróg wielki Sehinów ogromny i mocny, Gdzie, jako się do serca po pleurze przeszłej Wszystka krew, siły wszystkie na ratunek zeszły. Hej na tym met Olimpie, tego dostał runa Skok i Rodus. Życzliwa przewagom fortuna, Tedy ruszą obozy, i niż dzień się skończy, Obaczą się szczęśliwie na górze Skowrończej. Góra, która samemu Sehinu panuje, Jego grzbietem wysokim obóz upatruje, Tedy w szańcu głębokim nieprzyjaciel siedział, Ani co mu budują za machiny, wiedział. Dopiero jako ze snu otrzeć sobie oczy, Widzi, już Abramowicz wał potężny toczy, Z podkomorzym kawaler w górę się szancuje, Postrzega się
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 19
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Wockiewiczem Tworowskim/ dla którie rozmowy znał go z głosu: przed poczenciem Nabożeństwa jeszcze ten wwiedziony do Cerkwie/ aby się śpiewaniem przynamniej ucieszły/ w tej stojąc nakłoni głowę swą ku ziemi/ prosząc Naświętszej Panny aby miłosierdzie swe macierzyńskie nad nim pokazała/ podniesie potym z westchnieniem serca skruszonego oczy ku niebu/ i w Cerkwi świecące się obaczy/ jako barzo przewysokość małe gwiazdeczki/ świce/ tym ucieszon znowu spuść głowę na dół/ znowu płacz uczyni (jako bywa przy pogrzebi zawsze) przy wspominaniu chowania Ciała Przeczystej taki/ jaki mieli sami Święci Apostołowie na ten czas/ jaki Święci Nikodem z Józefem grzebiąc Zbawiciela świata/ powtórzy podjąć oczy/ po wtóre rzetelne
Wockiewiczem Tworowskim/ dla ktorye rozmowy znał go z głosu: przed poczęnćiem Nabożeństwá ieszcze ten wwiedziony do Cerkwie/ áby się śpiewániem przynamniey vcieszły/ w tey stoiąc nákłoni głowę swą ku źiemi/ prosząc Naświętszey Pánny áby miłośierdźie swe maćierzyńskie nád nim pokazáłá/ podnieśie potym z westchnieniem sercá skruszonego oczy ku niebu/ y w Cerkwi swiecące się obaczy/ iáko bárzo przewysokość máłe gwiazdeczki/ swice/ tym vćieszon znowu spuść głowę ná doł/ znowu płacz vczyni (iáko bywa przy pogrzebi záwsze) przy wspominániu chowánia Ciáłá Przeczystey táki/ iáki mieli sámi Swięći Apostołowie na ten czas/ iáki Swięći Nikodem z Iozefem grzebiąc Zbáwićielá świátá/ powtorzy podiąć oczy/ po wtore rzetelne
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 176.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638