.
WĄZ napiwszy się, znowu żądło bierze z napisem: Repetit post pocula virus. Tak grzesznik recidivus, tak nieposłiuszny prawu. o Emblematach i Symbolach
Żagle u Okręta nadęte z napisem: Nulla quies tumidis Tak pyszni, tak niespokojni na sercu: Inny tymże przypisał Zaglom: Si tumeas, timeas. Niby: Kto się odmie, będzie na dnie.
PIÓRUNY latające z napisem: His impii terrentur
DySCYPLIN trzy z Nieba się prezentujących cum Lemmate: Non sine causa
NIEDOPERZ, PUHACZ, SOWA w nocy, ZABY z napisem: Dilexerunt magis tenebras. Tak grzesznicy, Złodzieje, Carnales.
MIECZ Serce przebijający, drugie całe zostawując cum Epigraphe: Cur
.
WĄZ napiwszy się, znowu żądło bierze z napisem: Repetit post pocula virus. Tak grzesznik recidivus, tak nieposłiuszny prawu. o Emblematach y Symbolach
ZAGLE u Okręta nadęte z napisem: Nulla quies tumidis Tak pyszni, tak niespokoyni na sercu: Inny tymże przypisał Zaglom: Si tumeas, timeas. Niby: Kto się odmie, będzie na dnie.
PIORUNY lataiące z napisem: His impii terrentur
DISCYPLIN trzy z Nieba się prezentuiących cum Lemmate: Non sine causa
NIEDOPERZ, PUHACZ, SOWA w nocy, ZABY z napisem: Dilexerunt magis tenebras. Tak grzesznicy, Złodzieie, Carnales.
MIECZ Serce przebiiaiący, drugie całe zostawuiąc cum Epigraphe: Cur
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1196
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
robiły toporem. Ogniem pierś, czego w starym doczytasz się druku, Przypalały w młodości dla ciągnienia łuku; U ciebie, że jednakie, jako widzę, obie: Podobno jeszcze, rzekę, nie przypiekła sobie. Znajdzie się, i niedługo tego trzeba czekać, Któryć je zechce szyną miłości przypiekać. Tamtym klęsły, tobie się odmą jak multanki, Że w której dzisia chodzisz, nie opniesz katanki. Nie trzeba nad to, któreć z czarnych oczu pryska, Paląc serca na wągiel, gorszego ogniska; Strasznaś, ale strach piękność na miłość frymarczy: Chocieś groźna toporem, ale wdzięczna z tarczy. Topór twemu przodkowi król dał, tarcz natura:
robiły toporem. Ogniem pierś, czego w starym doczytasz się druku, Przypalały w młodości dla ciągnienia łuku; U ciebie, że jednakie, jako widzę, obie: Podobno jeszcze, rzekę, nie przypiekła sobie. Znajdzie się, i niedługo tego trzeba czekać, Któryć je zechce szyną miłości przypiekać. Tamtym klęsły, tobie się odmą jak multanki, Że w której dzisia chodzisz, nie opniesz katanki. Nie trzeba nad to, któreć z czarnych oczu pryska, Paląc serca na wągiel, gorszego ogniska; Strasznaś, ale strach piękność na miłość frymarczy: Chocieś groźna toporem, ale wdzięczna z tarczy. Topór twemu przodkowi król dał, tarcz natura:
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 399
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
PANIEJ HERBOWNEJ
Odmienny miesiąc w herbie ma ta grzeczna pani, Ale w mowie i w głowie nie znać tego na niej. Statek jej patrzy z oczu, każdą rzecz uważa; Brzuchem tylko odmienność herbowną wyraża: Raz w pełni, że mu trzeba rozpuszczać sukienki,
Drugi zwężać, tak miesiąc jej się stanie cienki. Dwanaściekroć się odmie i skurczy do roku Miesiąc, wżdy nowej gwiazdy nie masz na obłoku; Tylko ten raz, wżdy zawsze na koronną sferę Planetę Marsa abo wysadzi Wenerę. DRUŻYNA 18. POCZĄTEK
Tam, kędy Krępak ostrym kopcem abo metem, Polskę dzieląc od Węgier, bodzie niebo grzbietem, Sławny Dunajec jako Druentia rzeka Strumieniem zrazu cienkim,
PANIEJ HERBOWNEJ
Odmienny miesiąc w herbie ma ta grzeczna pani, Ale w mowie i w głowie nie znać tego na niej. Statek jej patrzy z oczu, każdą rzecz uważa; Brzuchem tylko odmienność herbowną wyraża: Raz w pełni, że mu trzeba rozpuszczać sukienki,
Drugi zwężać, tak miesiąc jej się stanie cienki. Dwanaściekroć się odmie i skurczy do roku Miesiąc, wżdy nowej gwiazdy nie masz na obłoku; Tylko ten raz, wżdy zawsze na koronną sferę Planetę Marsa abo wysadzi Wenerę. DRUŻYNA 18. POCZĄTEK
Tam, kędy Krępak ostrym kopcem abo metem, Polskę dzieląc od Węgier, bodzie niebo grzbietem, Sławny Dunajec jako Druentia rzeka Strumieniem zrazu cienkim,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 401
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nadzieje nie tracić Aegrotus quam diu animam habet , spem habet , Większe jest miłosierdzie Boskie Niżeli Całego świata furia. Dei proprium est protigere quos dignos Iudicat Ze zaś osoba moja woczach WMM Pana nie ma jako WMM Pan mienisz powagi Cóż z tym czynić? Lata i szarza moja teraźniejsza takiej nie potrzebuje powagi że by to odąwszy się w krześle jako pająk bywa to czasem że i to wysokości równają się z niskością kto ostróżny i na starą obręcz nie nastąpi kto rozumny i najpodlejszego lekce wazyć nie powinien. Nemo est Contemnendus in quo aliqua virtus signiftcatio apparet . Znowu ten że rzecze. Quot verba tot miseria albo raczy rzekę tot scommata kto słyszy przyznać to
nadzieie nie tracić Aegrotus quam diu animam habet , spem habet , Wieksze iest miłosierdzie Boskie Nizeli Całego swiata furyia. Dei proprium est protigere quos dignos Iudicat Ze zas osoba moia woczach WMM Pana nie ma iako WMM Pan mienisz powagi coz z tym czynic? Lata y szarza moia teraznieysza takiey nie potrzebuie powagi że by to odąwszy się w krzesle iako paiąk bywa to czasęm że y to wysokosci rownaią się z niskoscią kto ostrozny y na starą obręcz nie nastąpi kto rozumny y naypodleyszego lekce wazyć nie powinięn. Nemo est Contemnendus in quo aliqua virtus signiftcatio apparet . Znowu tęn że rzecze. Quot verba tot miseria albo raczy rzekę tot scommata kto słyszy przyznać to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 137v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
we mnie Zjawił, Co czując, z żalu oczy mi sciemniały, A członki zwykłej siły postradały. Zdziwią się pewnie nad tym sprawiedliwi, Ze BÓG nieprawych i szczęści, i żywi, Przyjdzie czas jednak, iż przeciw obłudzie Powstaną prawi i poczciwi ludzie. Będzie się trzymał dróg swych człek pobożny, Choć ujrży, jak się odmie nań niezbożny, I tym być zechce wierniejszym w zakonie, Im złych fortunę prędsza śmierć ochłonie. Bo jeźliż się im dobrze tu powodzi, Chociaż z nich każdy w nieprawości brodzi, Jakoż poczciwym, co ich świat nie ślepi, Wiecznością nie ma BÓG nagrodzić lepi? Więc i wy chciejcie obaczyć się sami
we mnie ziáwił, Co czuiąc, z żalu oczy mi zćiemniáły, A członki zwykłey śiły postradáły. Zdźiwią się pewnie nád tym spráwiedliwi, Ze BOG niepráwych i szczęśći, i żywi, Przyidźie czás iednák, iż przećiw obłudźie Powstáną práwi i poczćiwi ludźie. Będzie się trzymał drog swych człek pobożny, Choć uyrży, iák się odmie nąń niezbożny, I tym bydź zechce wiernieyszym w zakonie, Im złych fortunę prętsza śmierć ochłonie. Bo ieźliż się im dobrze tu powodźi, Choćiaż z nich kázdy w niepráwośći brodźi, Iakoż poczćiwym, co ich świát nie ślepi, Wiecznośćią nie ma BOG nagrodźić lepi? Więc i wy chćieyćie obaczyć się sámi
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 62
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
domowi do żłobu z obrokiem.
Już było — lozowawszy dziennych — nocne straże W bramach poosadzono, aż tu[...] każe Oficjer skwerować na radnego pana Wjazd poszostno do miasta. Wymoderowana Dość porządnie stanęła w paracie gwardia; Z partyzanem wachmajster, gdy karoca mija, Z kortezją się kłania. Ow też kapelusza Z złotą bindą z peruki odąwszy się rusza I per honor co wtedy miał w drobnej monecie, Rzucił: »Żołnierze, za me zdrowie przepijecie«! I nie zawiodł się na nich jako na swej żonie, Która, czy zgadnąć można w której teraz stronie? Czy jej tam, gdzie zamyśla, łagodne zefiry Żagle kierują, czy ją gdzie w śmiertelne
domowi do żłobu z obrokiem.
Już było — lozowawszy dziennych — nocne straże W bramach poosadzono, aż tu[...] każe Officyer skwerować na radnego pana Wjazd poszostno do miasta. Wymoderowana Dość porządnie stanęła w paracie gwardya; Z partyzanem wachmajster, gdy karoca mija, Z kortezyą się kłania. Ow też kapelusza Z złotą bindą z peruki odąwszy się rusza I per honor co wtedy miał w drobnej monecie, Rzucił: »Żołnierze, za me zdrowie przepijecie«! I nie zawiodł się na nich jako na swej żonie, Ktora, czy zgadnąć można w ktorej teraz stronie? Czy jej tam, gdzie zamyśla, łagodne zefiry Żagle kierują, czy ją gdzie w śmiertelne
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 106
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
pożądany pokój do swej kluby Stratą Wołoch, a mirem powetujem zguby; Choćby sarkał, choćby to nie zdało się komu, Podleźć, gdzie nie przeskoczym; w ostatku, do domu Z uszyma, kiedy zły targ; lecz gdy grzebień jeży, Daj ty kurowi grzędę, on jeszcze chce wieży! I Osman, Wołochami odąwszy się bardziej, Polski chce i poselstwem i przymierzem wzgardzi. O ponowę przyjaźni, o te winszowania Nowego, z którym Ozga jechał, panowania, Tudzież o potwierdzenie pakt Solimanowych, Ni-ocz nie dba, w pochlebców uwierzywszy owych; Nawet Otwinowskiemu nie dał i na oczy I tylko go zły tyran do wieże nie wtłoczy, Imo prawa
pożądany pokój do swej kluby Stratą Wołoch, a mirem powetujem zguby; Choćby sarkał, choćby to nie zdało się komu, Podleźć, gdzie nie przeskoczym; w ostatku, do domu Z uszyma, kiedy zły targ; lecz gdy grzebień jeży, Daj ty kurowi grzędę, on jeszcze chce wieży! I Osman, Wołochami odąwszy się bardziej, Polski chce i poselstwem i przymierzem wzgardzi. O ponowę przyjaźni, o te winszowania Nowego, z którym Ozga jechał, panowania, Tudzież o potwierdzenie pakt Solimanowych, Ni-ocz nie dba, w pochlebców uwierzywszy owych; Nawet Otwinowskiemu nie dał i na oczy I tylko go zły tyran do wieże nie wtłoczy, Imo prawa
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 25
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
tym Dyskuruje Że wie i nader co to/ zalecać się kształtnie. SATYRA VI. Respons, i opisanie Kaznodziejów Nie dziw, bo wie co to lepiej niż my drudzy.
Aleć godna rzecz wiedzieć sposób ich Kazania Przysłuchajmy się trochę niecierpliwym uchem. Gdy tedy na ombonę wnidzie Mnich nadęty Opinią wysokiej nauki/ mądrości; Odmie się jak pułtora nieszczęścia/ on Kaptur Rozwiedzie i Kapicę rozszyrzy po wszystkiej Ambonie wszystek typhus Indyk najeżony Albo dudy nadęte/ pchniesz aż dudy psykną. Dopieroż uformuje postawę i cerę Jakoby trzeciego dnia gadał z Panem Bogiem. Aż też zacznie swoję rzecz/ tema założywszy/ O którym nic nie będzie we wszystkim Kazaniu. Dopieroż
tym dyszkuruie Że wie y náder co to/ zálecáć się kształtnie. SATYRA VI. Respons, y opisanie Kaznodźieiow Nie dźiw, bo wie co to lepiey niż my drudzy.
Aleć godna rzecz wiedźieć sposob ich Kazánia Przysłuchaymy się trochę niećierpliwym vchem. Gdy tedy ná ombonę wnidźie Mnich nadęty Opinią wysokiey náuki/ mądrośći; Odmie się iák pułtorá nieszczęśćia/ on Kaptur Rozwiedźie y Kapicę rozszyrzy po wszystkiey Ambonie wszystek typhus Indyk naieżony Albo dudy nadęte/ pchniesz áż dudy psykną. Dopieroż vformuie postawę y cerę Iakoby trzećiego dnia gadał z Pánem Bogiem. Aż też zacznie swoię rzecz/ tema założywszy/ O ktorym nic nie będźie we wszystkim Kazaniu. Dopierosz
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 151
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
i SententiarumByły Chirogliphica emblemata zgoła Theatrum mundi całe/ wołać trzeba było. Kleju dla Boga/ kleju do tego Kazania. Zwiąż kto tę miotłę witką. Scopae dissolutae. Mądrego coś u głupich/ szumne exordium I pierwsza część Kazania/ część niepospolita Słuchaczom niepojęta/ Kaznodziei skryta/ Dopieroż konceptujmy/ miasto nauczajmy Rzecze Mnich odąwszy się. Cóż tam takowego One koncepty niosą? nic tylko garść dymu/ A himery Hiszpańskich mózgów albo Włoskich/ Z ichże Konkionałów wyjęte/ które nic Nie mają do nauki i cnoty/ i dobrych Obyczajów/ tylko gdzieś pismo święte szpocą/ A do swych je konceptów i bajek kierują/ Ciągnąć jako Szwiec skorę/ albo
y SententiarumByły Chirogliphica emblemata zgoła Theatrum mundi całe/ wołáć trzebá było. Kliju dla Bogá/ kliju do tego Kazánia. Zwiąż kto tę miotłę witką. Scopae dissolutae. Mądrego coś v głupich/ szumne exordium Y pierwsza część Kazánia/ część niepospolita Słucháczom niepoięta/ Kaznodźiei skryta/ Dopieroż conceptuymy/ miásto náuczaymy Rzecze Mnich odąwszy się. Cosz tam tákowego One concepty niosą? nic tylko garść dymu/ A himery Hiszpáńskich mozgow álbo Włoskich/ Z ichże Concyonałow wyięte/ ktore nic Nie máią do náuki y cnoty/ y dobrych Obyczáiow/ tylko gdźieś pismo święte szpocą/ A do swych ie conceptow y báiek kieruią/ Ciągnąć iáko Szwiec skorę/ álbo
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 152
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
ci w bok, gdy się bić, pcskoczą I tych, co biją na bakier, lekkości Zaniecham; niech się cieszą z swej próżności I ceremonij zamilczę obłudnych, Także kortezyj włoskich owych cudnych, Bo tego w Polsce nigdy nie bywało, Z Włoch się tych brawów tak wiele nabrało. Wasze zaś kiedy w kudłach białegłowy Odmą się siedząc jako jakie sowy Lub w klatce szklanej, lub na zjeździe kędy, Lub i w kościele, pełno pychy wszędy. Ta w tym tak była, tylko się brakują, Wzajemne sobie obligi znajdują, Gdy się upierzchą w tabiny złociste, W perły, w kanaki, atłasy rzęsiste. Awoż na wodzie własna bańka lśkniąca
ci w bok, gdy się bić, pcskoczą I tych, co biją na bakier, lekkości Zaniecham; niech się cieszą z swej próżności I ceremonij zamilczę obłudnych, Także kortezyj włoskich owych cudnych, Bo tego w Polszczę nigdy nie bywało, Z Włoch się tych brawów tak wiele nabrało. Wasze zaś kiedy w kudłach białegłowy Odmą się siedząc jako jakie sowy Lub w klatce śklanej, lub na zjeździe kędy, Lub i w kościele, pełno pychy wszędy. Ta w tym tak była, tylko się brakują, Wzajemne sobie obligi znajdują, Gdy się upierzchą w tabiny złociste, W perły, w kanaki, atłasy rzęsiste. Awoż na wodzie własna bańka lśkniąca
Skrót tekstu: SatPodBar_II
Strona: 720
Tytuł:
Satyr podgórski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965