kogo raz zdradzą. TRZECIA.
4to Ze Sukcesor Króla zmarłego, nietylko afekta Ojcowskie do różnych Panów, i nienawiść dziedziczyć może; ale i instrukcją Ojcowską quibus mediis, może różnym szkodzić, i całej Rzeczypospolitej, te bowiem arcana, które są nam zakryte, muszą revelari dzieciom: zwłaszcza przy nadziei, że na Tronie osiedzi się; mając tedy i drogę w przykładach Ojcowskich, i informacją, może siła hac cognitione, w Polsce Król taki zrobić. Kwestie Resolvitur 2dó. Ze lepiej obrać Królem pozostałego Syna Królewskiego, albo de Domo jego. Suppositó, kiedy nietylko z siebie godzien Korony, i Ojcieć jego zasłużył się Polsce.
1mo Z prawa
kogo raz zdradzą. TRZECIA.
4tó Ze Sukcessor Krolá zmarłego, nietylko áffektá Oycowskie do rożnych Panow, y nienáwiść dźiedźiczyć może; ále y instrukcyą Oycowską quibus mediis, może rożnym szkodźić, y cáłey Rzeczypospolitey, te bowiem arcana, ktore są nam zákryte, muszą revelari dźieciom: zwłaszcza przy nádźiei, że ná Tronie ośiedźi się; maiąc tedy y drogę w przykładách Oycowskich, y informacyą, może śiła hac cognitione, w Polszcze Krol táki zrobić. KWESTYE Resolvitur 2dó. Ze lepiey obrać Krolem pozostałego Syná Krolewskiego, álbo de Domo iego. Suppositó, kiedy nietylko z śiebie godźien Korony, y Oyćieć iego zásłużył się Polszcze.
1mó Z prawa
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 46
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
. Sąd taki dekret ferował: iż po śmierci ląna Kołodzieja, ojca teraźniejszego aktora, żaden z potomków nie usiadł na gruncie, średni swą wolą wyszedł do Dobrei imieniem Wojciech; starszy rzemiosła się uczy w Krakowie, Matias; ostatni lakub, którego ociec nieboszczyk oddał był do rzemiosła i prosił przy śmierci, aby się osiedział ua gruncie, jako o tym świadectwo wyszło. Dwór, aby pusto grunt niesiedział, osadził tam lantka i z zona jego, po którego śmierci przysadził Matysa Kacora, aby wespół z tą lantkowa obrabialy grunt. Terasz, iż się nawróciel ten lakub dziedzic, upatrając, iż majętnosc ta pustoszeje, bo nie
. Sąd taki dekret ferował: isz po smierci ląna Kołodzieia, oica teraznieiszego actora, zadęn z potomkow nie usiadł na gruncie, sredni swą wolą wyszedł do Dobrei imienięm Woiciech; starszy rzemiosła sie uczy w Krakowie, Matyas; ostatni lakub, ktorego ociec niebosczyk oddał był do rzemiosła y prosił przy smierci, aby sie osiedział ua gruncie, iako o tym swiadectwo wyszło. Dwor, aby pusto grunt niesiedział, osadził tam lantka y z zona iego, po ktorego smierci przysadził Matysa Kacora, aby wespoł z tą lantkowa obrabialÿ grunt. Terasz, isz sie nawrociel tęn lakub dziedzic, upatraiąc, isz maietnosc ta pustoszeie, bo nie
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 324
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
, czego barziej dobry szlachcic ma się strzec, niż śmierci. Już tedy afekt jest nam podejźrany, że poszedł z prywaty, że nie wszystko albo samemu panu Wojewodzie, albo tym, komu on chciał, dawano, że mu nakoniec dom, do którego żadnego prawa nie miał i w którym presumpcją, nie prośbą
osiedzieć się chciał, wzięto, bo stąd owo: co raz urzędy rozdano, wakancje rozdano, dygnitarstwa nie tym, jako pierwej, to jest. nie jemu. Stądże i panu Boboli pląsać każe, którego wtenczas, kiedy mu województwo i Śniatyn zjednał, barzo chwalił, stądże ad invidiam ks. Skargę wspomina, że
, czego barziej dobry ślachcic ma się strzec, niż śmierci. Już tedy afekt jest nam podejźrany, że poszedł z prywaty, że nie wszystko albo samemu panu Wojewodzie, albo tym, komu on chciał, dawano, że mu nakoniec dom, do którego żadnego prawa nie miał i w którym presumpcyą, nie prośbą
osiedzieć się chciał, wzięto, bo stąd owo: co raz urzędy rozdano, wakancye rozdano, dygnitarstwa nie tym, jako pierwej, to jest. nie jemu. Stądże i panu Boboli pląsać każe, którego wtenczas, kiedy mu województwo i Śniatyn zjednał, barzo chwalił, stądże ad invidiam ks. Skargę wspomina, że
Skrót tekstu: DeklPisCz_II
Strona: 318
Tytuł:
Deklaracya pisma pana Wojewody krakowskiego, w Stężycy miedzy ludzie podanego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
afrykański rycerz prędko wstawa I nieprzyjacielowi sowito oddawa.
CIII.
Rodomont także w czoło haniebnie uderzył Śmiałego Mandrykarda tak, jako wymierzył; Ale go nie obraził, bo mu twarz nakrywał Szyszak, który Hektora trojańskiego bywał. Tak go jednak ogłuszył dobrze, że nie wiedział, Jeśli dzień beł, jeśli noc; toli się osiedział Przecię w siedle. Rodomont drugi raz uderzy Na niego, a do głowy po staremu mierzy.
CIV.
Koń Mandrykardów, który z góry spadającej Szable się srodze boi, straszliwie świszczącej, Pana swojego z wielkiem swojem złem ratuje: Wspina się i chcąc uciec, przodek wystawuje, A wtem go sroga szabla w pół głowy
afrykański rycerz prędko wstawa I nieprzyjacielowi sowito oddawa.
CIII.
Rodomont także w czoło haniebnie uderzył Śmiałego Mandrykarda tak, jako wymierzył; Ale go nie obraził, bo mu twarz nakrywał Szyszak, który Hektora trojańskiego bywał. Tak go jednak ogłuszył dobrze, że nie wiedział, Jeśli dzień beł, jeśli noc; toli się osiedział Przecię w siedle. Rodomont drugi raz uderzy Na niego, a do głowy po staremu mierzy.
CIV.
Koń Mandrykardów, który z góry spadającej Szable się srodze boi, straszliwie świszczącej, Pana swojego z wielkiem swojem złem ratuje: Wspina się i chcąc uciec, przodek wystawuje, A wtem go sroga szabla w pół głowy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 256
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
to się ja ich nie boję. A w ostatku zaniechajcie mię bo ja z wami sprawy nie mam tylko z Miastem królewskiem któremu w tym przysłuzycie się ze Burmistrzom szyje pospadają za ten kontempt i Nieposłuszeństwo królowi Panu. Już się ich na schodziło z 300 albo więcej A Nie będziesz tu stał. Odpowiem już stoję. Nie osiedzisz się tu. Rzekę pewnie się tu zasiadać nie myśli bo mam pilną drogę Ale tez bądzcie pewni ze stąd nie pujdę puko mi się zadosyć Niestanie. A krótko mówiądz idźcie sobie bo kazę cynglów ruszyć. A semenowie i Moskwa Muszkiety trzymają jak na widełkach, i mówię. Rekolliguj się jeno jeżeli nie masz tego Rozumu albo
to się ia ich nie boię. A w ostatku zaniechaycie mię bo ia z wami sprawy nie mam tylko z Miastem krolewskiem ktoremu w tym przysłuzycie się ze Burmistrzom szyie pospadaią za ten kontempt y Nieposłuszenstwo krolowi Panu. Iuz się ich na schodziło z 300 albo więcey A Nie będziesz tu stał. Odpowięm iuz stoię. Nie osiedzisz się tu. Rzekę pewnie się tu zasiadać nie mysli bo mąm pilną drogę Ale tez bądzcie pewni ze ztąd nie puydę puko mi się zadosyć Niestanie. A krotko mowiądz idzcie sobie bo kazę cynglow ruszyć. A semenowie y Moskwa Muszkiety trzymaią iak na widełkach, y mowię. Rekolliguy się ięno iezeli nie masz tego Rozumu albo
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 167v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
To bywało Marszałek bardzo dobrze Chwalę szlachecką indolem. To jak już wyganiono zyzby to ja Marszałkowi tylkom się pokłonił, adrudzy nałbie utykając zadrzwi wychodzili, komu się czasem i po karku laską dostało to się kompani dziwowali co ty masz zaszczęście jam się skrył zapiec a musiałem ustąpić a tys się osiedział. A niewiedzą co się dzieje zem sobie wyjednał tom tak słuchał diligentissime ze się i jeść nie zachciało. A kiedy owo na dokończeniu sejmu pocałej nocy siadają to tez i ja siedziałem Powiedam tedy każdemu ze wszystkie na świecie Publiki cien to jest przeciwko sejmom. Nauczysz się polityki, nauczysz się prawa, nauczysz
To bywało Marszałek bardzo dobrze Chwalę szlachecką indolem. To iak iuz wyganiono zyzby to ia Marszałkowi tylkom się pokłonił, adrudzy nałbie utykaiąc zadrzwi wychodzili, komu się czasem y po karku laską dostało to się kompani dziwowali co ty masz zaszczęscie iam się skrył zapiec a musiałęm ustąpić a tys się osiedział. A niewiedzą co się dzieie zem sobie wyiednał tom tak słuchał diligentissime ze się y ieść nie zachciało. A kiedy owo na dokonczeniu seymu pocałey nocy siadaią to tez y ia siedziałęm Powiedam tedy kozdemu ze wszystkie na swiecie Publiki cięn to iest przeciwko seymom. Nauczysz się polityki, nauczysz się prawa, nauczysz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 201v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
że nie ubędzie, i drugim nie broni. 227. NA TOŻ TRZECI RAZ
Pląsze wilk koło studnie. Nie chcąc na ojcoskiej Przestać, koło sąsiedzkiej pląsze szlachcic wioski: Coraz dług jego przejmie, pieniędzy pożyczy, Abo mu opak radzi, aż go wydziedziczy. Częściej jego niżeli swe rachuje dzieci. W takim nabyciu rzadko osiedzi się trzeci, Bo mająli się wadzić, woli ich na stole Podzielić; robi głową, że go z niej wykolę. 228. NA TO Z CZWARTY RAZ
Pląsze wilk koło studnie. Lew, nie wilk, bo ryczy, Diabeł koło kościoła, jeśli się kto zdziczy, Drzwi za sobą nie zawrze; bez przestanku
że nie ubędzie, i drugim nie broni. 227. NA TOŻ TRZECI RAZ
Pląsze wilk koło studnie. Nie chcąc na ojcoskiej Przestać, koło sąsiedzkiej pląsze szlachcic wioski: Coraz dług jego przejmie, pieniędzy pożyczy, Abo mu opak radzi, aż go wydziedziczy. Częściej jego niżeli swe rachuje dzieci. W takim nabyciu rzadko osiedzi się trzeci, Bo mająli się wadzić, woli ich na stole Podzielić; robi głową, że go z niej wykolę. 228. NA TO Z CZWARTY RAZ
Pląsze wilk koło studnie. Lew, nie wilk, bo ryczy, Diaboł koło kościoła, jeśli się kto zdziczy, Drzwi za sobą nie zawrze; bez przestanku
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 132
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w wielkiej biedzie będący tak dalece, że konie, koty i insze rzeczy niezwyczajnie jeść musieli, przecie jednak wielkie i znaczne wielkości swojej i nieustraszonego serca pokazało znaki. Więcej albowiem niż 60 tysięcy Kozaków i Tatarów, dziennymi i nocnymi wy¬ Rok 1649
cieczkami wypadając z wałów, wydusili, lubo sami aż w trzecim wale ledwie się osiedzieli, ustawiczne tak wielkiego mnóstwa nieprzyjaciół wytrzymując inkursyje. Szczęściu i odwadze książęcia Wiśniowieckiego to wszystko najbardziej przypisywano, bo ilekolwiek na jego imię i pod jego dyrekcyją wycieczka trafiła się zawsze szkody wielkie w nieprzyjacielu czynieli. Sprawował to Bóg i serce nieustraszone książęce z podufałą radą Ostroroga, podczaszego koronnego, męża w boju i pokoju wielce Rzeczypospolitej
w wielkiej biedzie będący tak dalece, że konie, koty i insze rzeczy niezwyczajnie jeść musieli, przecie jednak wielkie i znaczne wielkości swojej i nieustraszonego serca pokazało znaki. Więcej albowiem niż 60 tysięcy Kozaków i Tatarów, dziennymi i nocnymi wy¬ Rok 1649
cieczkami wypadając z wałów, wydusili, lubo sami aż w trzecim wale ledwie się osiedzieli, ustawiczne tak wielkiego mnóstwa nieprzyjaciół wytrzymując inkursyje. Sczęściu i odwadze książęcia Wiśniowieckiego to wszystko najbardziej przypisywano, bo ilekolwiek na jego imię i pod jego dyrekcyją wycieczka trafiła się zawsze szkody wielkie w nieprzyjacielu czynieli. Sprawował to Bóg i serce nieustraszone książęce z podufałą radą Ostroroga, podczaszego koronnego, męża w boju i pokoju wielce Rzeczypospolitej
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 66
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
ich rady, Ażebym cudzej nie przypłacił wady. Jak walny potop zalewa, tak właśnie Lampa nieprawych w momeńcie zagaśnie, Gdy na nich rękę BÓG tam ściągnie i tu, I od wiecznego zamieszki i wiewy Będą jak lekkie i nikczemne plewy, Na kształt popiołu i sum ich rozwieje. Ojców ich grzechy, na nich się osiedzą, A gdy ich skarżą; w ten czas się dowiedzą, Ujrżą ich oczy swą zagładę właśną, Gdy gniewem Boskim jak świece pogaśną. Na co się przyda złemu, gdy sam zginie, Myślić o krewnych, i swojej rodzinie, Chyba śmiertelnym gdy upadną morem, Aby do piekła nie szli jego torem. Zaż
ich rady, Ażebym cudzey nie przypłácił wady. Iák walny potop zálewa, ták właśnie Lámpa niepráwych w momeńćie zágaśnie, Gdy ná nich rękę BOG tám śćiągnie i tu, I od wiecznego zámieszki i wiewy Będą iák lekkie i nikczemne plewy, Ná kształt popiołu i sum ich rozwieie. Oycow ich grzechy, ná nich się osiedzą, A gdy ich skarżą; w ten czás się dowiedzą, Vyrżą ich oczy swą zágładę właśną, Gdy gniewem Boskim iák świece pogaśną. Ná co się przyda złemu, gdy sam zginie, Myslić o krewnych, i swoiey rodźinie, Chyba śmiertelnym gdy upadną morem, Aby do piekłá nie szli iego torem. Záż
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 77
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
z kołyski, Rzucały falmi, prawie pod obłoki, Olimp z Parnasem zalały wysoki, Lada potoczek, stojące Jezioro, Stawek, sadzawka, krynica, lub źródło, Przybrało w siebie wody tyle czworo, Żeby każdego z mieszkania wybodło, Gdzie się kończatej skały Jeleń dopnie, Biorą go wody, przez rosnące stopnie, Nieosiedział się żaden ptak w swej łoży, Najwyższe drzewa potopy dosięgły, Któż je zalane na nowe rozmnoży, Gdy gniazda płyną, gdzie się Orły legły, Z którymi Dęby woda szybko niosła, Niepotrzebując pojazdu ni wiosła. Zwierzęta nędzne gdzie miały łożyska, W puszczach czy kniejach, lub gdzie rosną chrosty, Tam wzwyż jak wieża
z kołyski, Rzucáły falmi, práwie pod obłoki, Olimp z Parnasem zálały wysoki, Láda potoczek, stoiące Jezioro, Stáwek, sadzawka, krynica, lub źrodło, Przybráło w siebie wody tyle czworo, Zeby każdego z mieszkánia wybodło, Gdzie się kończatey skáły Jeleń dopnie, Biorą go wody, przez rosnące stopnie, Nieosiedział się żaden pták w swey łoży, Náywyższe drzewa potopy dosięgły, Ktoż ie zálane ná nowe rozmnoży, Gdy gniazda płyną, gdzie się Orły legły, Z ktorymi Dęby woda szybko niosła, Niepotrzebuiąc poiazdu ni wiosła. Zwierzęta nędzne gdzie miały łożyska, W puszczach czy kniejach, lub gdzie rosną chrosty, Tam wzwyż iák wieża
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 133
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752