i potok drogi Nektaru sabejskiego, Mirry z kadzidłem zmieszane Cassje z cynamonem, Dary jego niezrownane Z niebieskich milionem. Bóg słońcem w umyśle świeci, Stąd żywot dusze mamy; Do zdroju pragnienie nieci Świętego; w nim dychamy, W nim się ruchamy, tą rosą Serca role skropione. Co też za owoc przyniosą Panu ziemie płone? 11. Chrysti Cruks.
Jam non aquas perennes De fontibus salutis Sed haurias cruorem De fontibus doloris. Si te caro lacessit, Si bella mundus infert, Si vibrat arma daemon, Fuge Chrystiane miles Ad has petrae cavernas. Inde arma, scuta, tela,
11. Krzyż Chrystusów.
Już teraz nie wiecznej wody
i potok drogi Nektaru sabejskiego, Mirry z kadzidłem zmieszane Cassye z cynamonem, Dary jego niezrownane Z niebieskich millionem. Bog słońcem w umyśle świeci, Ztąd żywot dusze mamy; Do zdroju pragnienie nieci Świętego; w nim dychamy, W nim się ruchamy, tą rosą Serca role skropione. Co też za owoc przyniosą Panu ziemie płone? 11. Christi Crux.
Jam non aquas perennes De fontibus salutis Sed haurias cruorem De fontibus doloris. Si te caro lacessit, Si bella mundus infert, Si vibrat arma daemon, Fuge Christiane miles Ad has petrae cavernas. Inde arma, scuta, tela,
11. Krzyż Chrystusow.
Już teraz nie wiecznej wody
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 418
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
krzywioncyh: szyszaków/ ni broni Nie znali między sobą/ narodowie oni: I nie mając żołnierza w żadnym używaniu/ Bezpiecznie wiek trawili w wdzięcznym próżnowaniu. Sama wszytko dawała przez się/ nie tykana Broną ziemia/ ni ostrym lemieszem rzezana. Ludzie na tych potrawach/ co nie przymuszone Z swej dobrej wolej rosły przestawając: płone Owoce/ i poziomki po górach roztące; I jagody głogowe/ i jeżyny tkwiące Na ostrych krzach/ zbierali/ i żołądź dojźrzały/ Co Jowiszowe drzewa z siebie go miotały. Wiosna bez końca trwała/ zioła się rodzieły Bez siania/ bo je wiatry zachodnie pieścieły Swym ciepłym powiewaniem: zaraz przynaszała Zboża choć nie orana ziemia
krzywioncyh: szyszakow/ ni broni Nie ználi między sobą/ narodowie oni: Y nie máiąc żołnierzá w żadnym vżywániu/ Bespiecznie wiek trawili w wdźięcznym proznowániu. Sámá wszytko dawáłá przez się/ nie tykána Broną źiemiá/ ni ostrym lemieszem rzezána. Ludźie ná tych potráwách/ co nie przymuszone Z swey dobrey woley rosły przestawáiąc: płone Owoce/ y poźiomki po gorách rostące; Y iágody głogowe/ y ieżyny tkwiące Ná ostrych krzách/ zbieráli/ y żołądź doyźrzáły/ Co Iowiszowe drzewá z śiebie go miotáły. Wiosná bez końcá trwáłá/ źiołá się rodźieły Bez śiania/ bo ie wiátry zachodnie pieśćieły Swym ćiepłym powiewániem: záraz przynaszáłá Zbożá choć nie orána źiemiá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 8
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
się człowiekiem, Szczęśliwie sobie w rzeczach poczynając I ludzkie oczy na się obracając Z twoich dzieł obfitych I cnót znamienitych —
A już upadasz! Dopieroś kochanym Rodzicom świecił ozdobą; wybranym Koroną będąc Achatom ojczyźnie Swej owoc dawać poczynając żyźnie, Alić już ustajesz! I tym być przestajesz! O krótkie wieki, o nadzieje płone! O z niepewności dni nasze złożone! O pomieszane z troskami radości, Co się wijecie w wiecznej odmienności W tym ziemskim obrocie, Świata kołowrócie. Zazdrosne fata! Ślepo-ście natarły, Żeście zaranną perlę nam wydarły, Żeście ozdoby, co świecić poczęły, Z kochania, z źrzenic naszych nam odjęły I
się człowiekiem, Szczęśliwie sobie w rzeczach poczynając I ludzkie oczy na się obracając Z twoich dzieł obfitych I cnót znamienitych —
A już upadasz! Dopieroś kochanym Rodzicom świecił ozdobą; wybranym Koroną będąc Achatom ojczyźnie Swej owoc dawać poczynając żyźnie, Alić już ustajesz! I tym być przestajesz! O krótkie wieki, o nadzieje płone! O z niepewności dni nasze złożone! O pomieszane z troskami radości, Co się wijecie w wiecznej odmienności W tym ziemskim obrocie, Świata kołowrocie. Zazdrosne fata! Ślepo-ście natarły, Żeście zaranną perlę nam wydarły, Żeście ozdoby, co świecić poczęły, Z kochania, z źrzenic naszych nam odjęły I
Skrót tekstu: GawPieśBar_II
Strona: 139
Tytuł:
Pieśni
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
aż się w zmysły wkradniecie: tak snem od was związany śpi człek jak zarzezany. Lecz w tym puśćcie plac temu Dzieciąteczku małemu, bo Ten taki sen mnoży, który żywi, nie morzy. Cóż gdy swemi usteczki puści wdzięczne śmieszeczki do uszu powolnego służebnika swojego? Już tam troski na stronę, już precz frasunki płone. Ten sam tego kosztuje, kto to Dziecię miłuje. IV. TENŻE POETA JAKO POETA, ZAŻYWAJĄC PRZYWILEJU SWEGO, PISZE TEŻ I TO, CO MOGŁO BYĆ, NIE TYLKO, CO BYŁO
Ha, ha, sonat Puellus
Ha, ha Dzieciątko PAN JEZUS się śmieje, widząc, co się tuż w oczach Jego
aż się w smysły wkradniecie: tak snem od was związany śpi człek jak zarzezany. Lecz w tym puśćcie plac temu Dzieciąteczku małemu, bo Ten taki sen mnoży, który żywi, nie morzy. Cóż gdy swemi usteczki puści wdzięczne śmieszeczki do uszu powolnego służebnika swojego? Już tam troski na stronę, już precz frasunki płone. Ten sam tego kosztuje, kto to Dziecię miłuje. IV. TENŻE POETA JAKO POETA, ZAŻYWAJĄC PRZYWILEJU SWEGO, PISZE TEŻ I TO, CO MOGŁO BYĆ, NIE TYLKO, CO BYŁO
Ha, ha, sonat Puellus
Ha, ha Dzieciątko PAN JEZUS się śmieje, widząc, co się tuż w oczach Jego
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 46
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Reg. 21. Matth: 26. Mar: 14. Męki Pańskiej.
Żeby go na śmierć wydać/ ale nic takiego Nie naleźli/ za co by stracić niewinnego. Wiele następowało świadków nieprawdziwych/ Wiele się ozywało potwarców kłamliwych. Ale zgodne nie były świadectwa zmyślone: Za czym/ niemogły wagi mieć powieści płone. Naostatek jeszcze dwaj fałszerze stanęli/ I temi słowy świadczyć na Pana poczęli: Słyszeliśmy w uszy swe/ Senacie wielmożny/ Kiedy tak właśnie mówił ten prorok niezbożny: Ze ja ten kościół/ który ręcznym dziełem stoi Zepsuję: a na którym ręka nie postoi/ Wystawię trzeciego dnia. Tać jest jego mowa.
. Reg. 21. Matth: 26. Mar: 14. Męki Páńskiey.
Zeby go ná śmierć wydáć/ ále nic tákiego Nie naleźli/ zá co by stracić niewinnego. Wiele nástępowáło świádkow nieprawdźiwych/ Wiele się ozywáło potwarcow kłamliwych. Ale zgodne nie były świádectwá zmyślone: Zá czym/ niemogły wagi mieć powieśći płone. Náostátek ieszcze dwáy fałszerze stánęli/ I temi słowy świádczyć ná Páná poczęli: Słyszeliśmy w vszy swe/ Senaćie wielmożny/ Kiedy ták własnie mowił ten prorok niezbożny: Ze ia ten kośćioł/ ktory ręcznym dźiełem stoi Zepsuię: á ná ktorym ręká nie postoi/ Wystáwię trzećiego dniá. Táć iest iego mowá.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 27.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Ojcze, niemogę Boskiej odstąpić bojaźni. Przetoż turbować się tą w koło mnie daremną Namową niechciej więcej, ale raczej zemną Chwal Boga prawdziwego, i żywego, bo te, Które za prawe Bóstwo czcisz, bałwany złote, I z inszej materii od biegłych zrobione Rzemieślników, są nieme, i głuche, i płone, I takie, które hańbę swym wiernym miast chwały, I wieczną zgubę niosą, i wieczne upały. A jeśli nieprzyjmujesz tej zbawiennej mowy, Czyń zemną co chcesz; jam jest sługa Chrystusowy, Od którego miłości ani mnie twe prośby Łagodne nieoddzielą ani srogie groźby, Jakom ci opowiedział dnia onegdajszego Na
Oycze, niemogę Boskiey odstąpić boiáźni. Przetoż turbowáć się tą w koło mnie dáremną Námową niechćiey więcey, ále racżey zemną Chwal Bogá prawdźiwego, y żywego, bo te, Ktore zá práwe Bostwo czćisz, báłwány złote, Y z inszey máteryey od biegłych zrobione Rzemieślnikow, są nieme, y głuche, y płone, Y tákie, ktore háńbę swym wiernym miast chwały, Y wieczną zgubę niosą, y wieczne vpały. A ieśli nieprzyymuiesz tey zbáwienney mowy, Czyń zemną co chcesz; iám iest sługá Chrystusowy, Od ktorego miłośći áni mie twe prośby Łágodne nieoddźielą áni srogie groźby, Iákom ći opowiedźiał dniá onegdáyszego Ná
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 186
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
/ Nie prosisz/ ale tor dajesz w odmowy. Dworzanek I. Gawińskiego/
Wzorem Anakreonta. NIc mi z tobą jest Gradywie Co krwie ludzkiej pragniesz chciwie/ Jam jest żołnierz/ lecz spokoiny; Żołnierz/ słodkiej Cypru Wojny. Niech precz idą walki owe Gniewu pełne Achillowe/ Trwogą myśli napełnione/ Troski i nadzieje płone. Co krwią trąci niedbam o to: Zegnam cię bezecne złoto/ Co bracią niewinną winisz/ Co nieprawych Bogu czynisz. Zegnam złe złoto powtóre: Co kochaną Matce Córę Zle uwodzisz. Co w Macochy/ Co w Ojca gniew rzucasz płochy. Mnie pod Wiency oliwnemi/ Z uciechami pokoj swemi/ Niech
/ Nie prośisz/ ále tor daiesz w odmowy. Dworzánek I. Gawinskiego/
Wzorem Anakreontá. NIc mi z tobą iest Grádywie Co krwie ludzkiey prágniesz chćiwie/ Iám iest żołnierz/ lecz spokoiny; Zołnierz/ słodkiey Cypru Woiny. Niech precz idą walki owe Gniewu pełne Achillowe/ Trwogą myśli nápełnione/ Troski y nadźieie płone. Co krwią trąći niedbam o to: Zegnam ćię bezecne złoto/ Co bráćią niewinną winisz/ Co niepráwych Bogu czynisz. Zegnam złe złoto powtore: Co kocháną Mátce Corę Zle uwodzisz. Co w Mácochy/ Co w Oycá gniew rzucasz płochy. Mnie pod Wiency oliwnemi/ Z vćiechámi pokoy swemi/ Niech
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 66
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
możne książęta, mój wierny senacie, Iże tak pilne staranie w moich sprawach macie; Dziękujęć, moja czeladko, moje miłe dziatki, Że się przez was naprawiają piekielne upadki. Jużeśmy też prawie byli, jak błędne sieroty: Owa też słońce rozświeci przed naszemi wroty, Mniemam, że wasze starania nie mogą być płone; Nasze gmachy spustoszałe będą napełnione. Wszystka ludzka familia będzie mieszkać z nami, A nie tak nas tęskno będzie, gdyż my już nie sami. Ja już mieszkać nie pomyślę na wysokiem niebie, Gdy taką asystencją będę miał u siebie, Jakom od was wyrozumiał, królów, książąt, panów, Różnych nacyj dygnitarzów
możne książęta, mój wierny senacie, Iże tak pilne staranie w moich sprawach macie; Dziękujęć, moja czeladko, moje miłe dziatki, Że się przez was naprawiają piekielne upadki. Jużeśmy też prawie byli, jak błędne sieroty: Owa też słońce rozświeci przed naszemi wroty, Mniemam, że wasze starania nie mogą być płone; Nasze gmachy spustoszałe będą napełnione. Wszystka ludzka familia będzie mieszkać z nami, A nie tak nas tęskno będzie, gdyż my już nie sami. Ja już mieszkać nie pomyślę na wysokiem niebie, Gdy taką assystencyą będę miał u siebie, Jakom od was wyrozumiał, królów, książąt, panów, Różnych nacyj dygnitarzów
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 68
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903