prosząc, abym go i przed dworem, to jest przed marszałkiem nadwornym koronnym, i przed księciem Radziwiłłem, hetmanem wielkim lit., starał się wiekskuzować. Odebrałem ten list z wielkim podziwieniem i umartwieniem, i dorozumiałem się, że tam złoto Flemingowi dodało skutków promocji, ale cóż miałem czynić, tylko się polecić Panu Bogu, a choć fidefragum, marszałka kowieńskiego nie oddalać od przyjaźni, aby przynajmniej w innych okazjach był mi użyteczny, a zaś zirytowany na złość mi nie robił.
Tak tedy chcąc miłością i cierpliwością, a oraz pro malefacto obsequium praestando konwinkować marszałka kowieńskiego et revocare onego ad officium przyjaźni, odpisałem na list,
prosząc, abym go i przed dworem, to jest przed marszałkiem nadwornym koronnym, i przed księciem Radziwiłłem, hetmanem wielkim lit., starał się wyekskuzować. Odebrałem ten list z wielkim podziwieniem i umartwieniem, i dorozumiałem się, że tam złoto Flemingowi dodało skutków promocji, ale cóż miałem czynić, tylko się polecić Panu Bogu, a choć fidefragum, marszałka kowieńskiego nie oddalać od przyjaźni, aby przynajmniej w innych okazjach był mi użyteczny, a zaś zirytowany na złość mi nie robił.
Tak tedy chcąc miłością i cierpliwością, a oraz pro malefacto obsequium praestando konwinkować marszałka kowieńskiego et revocare onego ad officium przyjaźni, odpisałem na list,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 630
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
I tak we wszytkich zabawach swoich chcąc się takim sposobem podobać onemu/ jako on Bogu Ojcu swemu/ postępował. nadto też Ojcze nasz i Zdrów: M: ofiarował oraź za bliźnie swoje/ w takichże okazjach będące/ aby się wypełniło pismo: Matt. 22. Miłuj bliźniego swego jako siebie samego. W ostatku poleciwszy się Matce swojej Naświętszej/ Aniołowi Stróżowi/ tudzież Z. JAnowi Patronowi swemu na bankiet Adamowy poszedł/ i zaraz miał się ku miejscu niższemu/ lubo godną był osobą. Lecz Ádam wyższym go uczcił; widząc zwłaszcza taką pokorę i skromność jego. Ioan. 8. Sposób jako się podobać P. Bogu możemy w koźdej sprawie
Y ták we wszytkich zábáwach swoich chcąc się tákim sposobem podobáć onemu/ iáko on Bogu Oycu swemu/ postępował. nádto też Oycze nasz y Zdrow: M: ofiarowáł oráź zá bliźnie swoie/ w takichże okazyách będące/ aby się wypełniło pismo: Matt. 22. Miłuy bliźniego swego iáko śiebie samego. W ostátku polećiwszy się Mátce swoiey Naświętszey/ Anyołowi Strożowi/ tudźiesz S. IAnowi Pátronowi swemu ná bánkiet Adamowy poszedł/ y záraz miał się ku mieyscu niższemu/ lubo godną był osobą. Lecz Ádam wyższym go vczćił; widząc zwłászczá táką pokorę y skromność iego. Ioan. 8. Sposob iako się podobać P. Bogu możemy w koźdey sprawie
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 4
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
do domu swej powinnej/ zostawiwszy kilka sług dla strażej swego. Trzeciego dnia po przeprowadzeniu gospodyniej/ jedna sługa jej wołała: Ale jej włosy wszytkie zaraz zieżyły się/ i zatrzasnęła z wielką kwapliwością drzwi: słyszały onże głos drugie sługi/ co były zostały na sali: przetoż pokrzepiły tamtę/ której wołała/ żeby się poleciwszy Bogu/ weszła znowu do spiżarniej/ i żeby spytała/ jeśliby snadź czego potrzebowała. A tak ona/ wziąwszy gromnicę zapaloną w rękę/ i dwie towarzyszki co śmielsze/ poszła tam na tę imprezę. Gdy weszła/ ona ćma rzecze: Podź sam sama/ porzuć precz tę świeczkę/ bo mi barzo przykra.
do domu swey powinney/ zostáwiwszy kilká sług dla strażey swego. Trzećiego dniá po przeprowádzeniu gospodyniey/ iedná sługá iey wołáłá: Ale iey włosy wszytkie záraz zieżyły się/ y zátrzásnęłá z wielką kwápliwośćią drzwi: słyszáły onże głos drugie sługi/ co były zostáły ná sali: przetoż pokrzepiły tamtę/ ktorey wołáłá/ żeby się polećiwszy Bogu/ weszłá znowu do spiżárniey/ y żeby spytáłá/ iesliby snadź czego potrzebowáłá. A ták oná/ wźiąwszy gromnicę zápaloną w rękę/ y dwie towárzyszki co śmielsze/ poszłá tám ná tę impresę. Gdy weszłá/ oná ćmá rzecze: Podź sám sámá/ porzuć precz tę świeczkę/ bo mi bárzo przykra.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 77
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, A prymas krzywdy w Polsce nie pozwala, Na rokosz zwala.
Skarbce w Krakowie młotkami odbili, Koronę Niemcu na głowę włożyli, Pobrawszy kwoty, przed nim poklękali, Królem go zwali.
Zwyczajnie potem wszedł z nim do ratusza, Mieszczanów oddać przysięgę przymusza, A polską wolność tak na krzyż przybili, Żółcią poili.
Poleciła się wolność w ręce Boga, Wołając: „Konam!”, gdy niemiecka noga W Polskę wkroczyła — ostatniej potrzeba Pomocy z nieba.
Płacze pospólstwo, szlachta woła: „Biada!”, „Już po nas” — sąsiad rzecze do sąsiada. Słońce swobody zaćmiło się czarno, Że zginie marno.
Ziemia się trzęsie
, A prymas krzywdy w Polszczę nie pozwala, Na rokosz zwala.
Skarbce w Krakowie młotkami odbili, Koronę Niemcu na głowę włożyli, Pobrawszy kwoty, przed nim poklękali, Królem go zwali.
Zwyczajnie potem wszedł z nim do ratusza, Mieszczanów oddać przysięgę przymusza, A polską wolność tak na krzyż przybili, Żółcią poili.
Poleciła się wolność w ręce Boga, Wołając: „Konam!”, gdy niemiecka noga W Polskę wkroczyła — ostatniej potrzeba Pomocy z nieba.
Płacze pospólstwo, szlachta woła: „Biada!”, „Już po nas” — sąsiad rzecze do sąsiada. Słońce swobody zaćmiło się czarno, Że zginie marno.
Ziemia się trzęsie
Skrót tekstu: RudnPieśńBar_II
Strona: 466
Tytuł:
Pieśń postna nabożna o Koronie Polskiej
Autor:
Dominik Rudnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965