koło Tylży mieszkały. Ip. Grużewska darowała żonie piękny złoty zegarek, mopsika i pieska maluśkiego.
Z Tylży do obozu z eskortem wielkim szwedzkim podkomendą pana obeszterlejtnanta Platera będącym wyszedłem; stanąłem w Rosieniach w obozie die 3 Octobris. Polowałem koło Rosien, potem koło Ejragoły przez niedziel dwie.
Wojsko do Kiejdan pomknęło się, jam znowu wybiegł do Tylży, do żony, dnia 17 października. Po drodze byłem w Rawdani u ip. wojewodziny witebskiej. Stanąłem in loco 21^go^. Nie zabawiłem się w Tylży nad dni kilka, pospieszałem za obozem, po drodze wstępowałem do Poniemunia ipp. Eperieszych i do Rawdani
koło Tylży mieszkały. Jp. Grużewska darowała żonie piękny złoty zegarek, mopsika i pieska maluśkiego.
Z Tylży do obozu z eskortem wielkim szwedzkim podkomendą pana obeszterlejtnanta Platera będącym wyszedłem; stanąłem w Rosieniach w obozie die 3 Octobris. Polowałem koło Rosien, potém koło Ejragoły przez niedziel dwie.
Wojsko do Kiejdan pomknęło się, jam znowu wybiegł do Tylży, do żony, dnia 17 października. Po drodze byłem w Rawdani u jp. wojewodziny witebskiej. Stanąłem in loco 21^go^. Nie zabawiłem się w Tylży nad dni kilka, pospieszałem za obozem, po drodze wstępowałem do Poniemunia jpp. Eperyeszych i do Rawdani
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 128
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ta panienka toczy, Ale was z banie łzami mymi moczy. Szczęśliwe zioła, wam się łzy dostały, Które okrutną dziewkę miękczyć miały; Pójdziecie bujno, kiedy swoich oczy Nad wami blaski słoneczne roztoczy Oraz nad zwykłe mając przyrodzenie, Słońce z jej oczu, z moich dżdża strumienie. Błogosławiony ogródeczku, który Odwilżą, prędko pomkniesz się do góry I hojność wielką przyniesiesz owocy, Bo ta ręka jest tej władzy i mocy, Że czego się tknie, czego mocno imię, Roście jej w garści, chociażby i zimie: ODDANA
Nie pochlebuję-ć, wierzysz temu, tuszę, Ale cię z niebem, Jago, równać muszę: Usta tak w koral
ta panienka toczy, Ale was z banie łzami mymi moczy. Szczęśliwe zioła, wam się łzy dostały, Które okrutną dziewkę miękczyć miały; Pójdziecie bujno, kiedy swoich oczy Nad wami blaski słoneczne roztoczy Oraz nad zwykłe mając przyrodzenie, Słońce z jej oczu, z moich dżdża strumienie. Błogosławiony ogródeczku, który Odwilżą, prędko pomkniesz się do góry I hojność wielką przyniesiesz owocy, Bo ta ręka jest tej władzy i mocy, Że czego się tknie, czego mocno imie, Roście jej w garści, chociażby i zimie: ODDANA
Nie pochlebuję-ć, wierzysz temu, tuszę, Ale cię z niebem, Jago, równać muszę: Usta tak w koral
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 173
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się ktoś po zwadzie, Pektorał paniej zostawił w zakładzie; A ona afekt chcąc pozyskać nowy, Zegarek za to dała mu stołowy. Więc nie wiem, co to za nagła odmiana, Że zaś pektorał u dawnego pana; Pani się też swym chce cieszyć zegarem, Znać, że go ruskim darowała darem. Musiała sprawa pomknąć się do sąd”,
Kędy nie mogąc z stronami dojść rządu, Taki padł dekret, za którym już obie Będą się bardziej miłować osobie: Ponieważ pani sędziom powiedziała, Że go na nowe gospodarstwo dała, O KRUCZKU DOBRA I PIĘŚĆ POD GŁOWY
Dobra i pięść pod głowy! — lecz gdyś to mówiła, Znać,
się ktoś po zwadzie, Pektorał paniej zostawił w zakładzie; A ona afekt chcąc pozyskać nowy, Zegarek za to dała mu stołowy. Więc nie wiem, co to za nagła odmiana, Że zaś pektorał u dawnego pana; Pani się też swym chce cieszyć zegarem, Znać, że go ruskim darowała darem. Musiała sprawa pomknąć się do sąd”,
Kędy nie mogąc z stronami dojść rządu, Taki padł dekret, za którym już obie Będą się bardziej miłować osobie: Ponieważ pani sędziom powiedziała, Że go na nowe gospodarstwo dała, O KRUCZKU DOBRA I PIĘŚĆ POD GŁOWY
Dobra i pięść pod głowy! — lecz gdyś to mówiła, Znać,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 353
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
młódź szuka wszędzie, W dobrym wróciwszy zdrowiu do pałacu zsiędzie. Niedziela w tym nadeszła; bankiet zgotowany. Jeszcze król dobrej myśli z inszymi dworzany, Kiedy z odżałowaną trąbką łowczy bieży: „I to do dobrej myśli dzisiejszej należy. Niechaj tu zaraz będzie tej zguby naleźca” — Rzecze król, a z tym swego pomknąwszy się miejsca, Wita się z gospodarzem, jako milej z nikiem. Ten by w ziemię rad przepadł i z swoim koszykiem. Tedy zaraz do niego obróciwszy pełną Rozkaże, obwinąwszy dwie rzepie bawełną, Pamiątka apetytu i swojej wieczerze, Z aksamitnym zawiesić workiem w kunsztkamerze. Obciążonego tedy suknem, futrem, złotem, Pożegnawszy od siebie
młódź szuka wszędzie, W dobrym wróciwszy zdrowiu do pałacu zsiędzie. Niedziela w tym nadeszła; bankiet zgotowany. Jeszcze król dobrej myśli z inszymi dworzany, Kiedy z odżałowaną trąbką łowczy bieży: „I to do dobrej myśli dzisiejszej należy. Niechaj tu zaraz będzie tej zguby naleźca” — Rzecze król, a z tym swego pomknąwszy się miejsca, Wita się z gospodarzem, jako milej z nikiem. Ten by w ziemię rad przepadł i z swoim koszykiem. Tedy zaraz do niego obróciwszy pełną Rozkaże, obwinąwszy dwie rzepie bawełną, Pamiątka apetytu i swojej wieczerze, Z aksamitnym zawiesić workiem w kunsztkamerze. Obciążonego tedy suknem, futrem, złotem, Pożegnawszy od siebie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 424
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jednak pospolitsze mniemanie, że tam właśnie było godzin dziesięć, tak rozumie Augustyn Z. i Dionizy. 3. PYTAM, CZEMU sobie raczej obrał Ezechiasz, aby się wstecz słońce obróciło, a nie obrał sobie aby się było pomknęło niżej? i mówi Ezechiasz: Facile est umbram crescere decem lineis. Łacno to aby cień pomknął się niżej. Ale jako to łacniej aby się cień pomknął niżej, ponieważ wszechmocności Pańskiej, zarówno jest cofnąć słońca, jako go też pomknąć? Będzie mówiła za Ezechiaszem Matematyka, łacniejsza słońcu iść na zachód, bo motu diurno, bo ściem dziennym, droga jego jest na zachód. Będzie mówiła za Ezechiaszem Polityka, łacno to
iednák pospolitsze mniemánie, że tám właśnie było godźin dźieśięć, ták rozumie Augustyn S. i Dionizy. 3. PYTAM, CZEMU sobie ráczey obrał Ezechiasz, áby się wstecz słońce obroćiło, á nie obrał sobie áby się było pomknęło niżey? i mowi Ezechiasz: Facile est umbram crescere decem lineis. Łácno to áby ćień pomknął się niżey. Ale iáko to łácniey áby się ćień pomknął niżey, ponieważ wszechmocnośći Páńśkiey, zárowno iest cofnąć słońcá, iáko go też pomknąć? Będźie mowiłá zá Ezechiaszem Mátemátyká, łácnieysza słońcu iść ná zachod, bo motu diurno, bo śćiem dźiennym, drogá iego iest ná zachod. Będźie mowiłá zá Ezechiaszem Polityká, łácno to
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 41
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
oświeca i objaśnia. Gdy więc Księżyc zejdzie się z Słońcem, to jest gdy obydwa na jednymże gradusie Zodiaku znajdować się będą, my na ten czas strony objaśnionej miesiąca nie widziemy, ale tę tylko, którą promienia słoneczne bynajmniej nie oświecają: nazywamy to więc Nowiem. W kilka dni potym, jak tylko cokolwiek Księżyc pomknie się, oddalając się od Słońca, tak zaraz poscegamy objaśnionej jednej strony miesięcznej cząstkę, co mowiemy pospolicie nowy miesiąc albo miesiączek, gdy Księżyc oddali się od Słońca na 90 gradusów, wtedy strony oświeconej widziemy połowę, czyli czwartą część globu Księżycowego, i to jest: pierwsza Kwadra. Gyd Księżyc dojdzie połowy swego Cyrkułu,
oświeca y obiaśnia. Gdy więc Xiężyc zeydzie się z Słońcem, to iest gdy obydwa na iednymże gradusie Zodiaku znaydować się będą, my na ten czas strony obiaśnioney miesiąca nie widziemy, ale tę tylko, ktorą promienia słoneczne bynaymniey nie oświecaią: nazywamy to więc Nowiem. W kilka dni potym, iak tylko cokolwiek Xiężyc pomknie się, oddalaiąc się od Słońca, tak zaraz postzegamy obiaśnioney iedney strony miesięczney cząstkę, co mowiemy pospolicie nowy miesiąc albo miesiączek, gdy Xiężyc oddali się od Słońca na 90 gradusow, wtedy strony oświeconey widziemy połowę, czyli czwartą część globu Xiężycowego, y to iest: pierwsza Quadra. Gyd Xsiężyc doydzie połowy swego Cyrkułu,
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 272
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Dawa uznać Butlera. Pisze się Dzierżek ze swymi, a z tyłu i w czoło Reimenty około. Różny pod orły pańskimi, i w królewskiem pierzu Widzę cię Kazimierzu. Jaki Palant gdy do Marsa pierwsza w nim krew wzwiera, Na Rutuły naciera. Radziwiłłów tuż i Wolszam, i bełgickim szykiem Arczyszewski z Spiśnikiem. Tak pomkną się ku Bajowu. A już pod ostrogi Wszczyna bój Litwa srogi. Kiedy w rozruchu wojennym (co była wątpiwa) Smoleńsk się nie ozywa. Wprzód wprzód moskiewski Annibal, Moczarski w posiłku Rot kamienieckich kilku Uderza w nieprzyjaciela. Jaki szelest niesie Lew po nemejskim lesie. Nie strzyma, pierzchnie w ostrogi. Wtem o czem wątpiono
Dawa uznać Butlera. Pisze się Dzierżek ze swymi, a z tyłu i w czoło Reimenty około. Różny pod orły pańskimi, i w królewskiem pierzu Widzę cię Kazimierzu. Jaki Palant gdy do Marsa pierwsza w nim krew wzwiera, Na Rutuły naciera. Radziwiłłów tuż i Wolszam, i bełgickim szykiem Arczyszewski z Spiśnikiem. Tak pomkną się ku Bajowu. A już pod ostrogi Wszczyna bój Litwa srogi. Kiedy w rozruchu wojennym (co była wątpiwa) Smoleńsk się nie ozywa. Wprzód wprzód moskiewski Annibal, Moczarski w posiłku Rot kamienieckich kilku Uderza w nieprzyjaciela. Jaki szelest niesie Lew po nemejskim lesie. Nie strzyma, pierzchnie w ostrogi. Wtem o czem wątpiono
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 9
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. Czemu zabiegając w oczy, razem pan i panem, I najwyższym hetmanem. WIERSZ PIĄTY. I.
Już spuszczał Febus ku morzu swe konie Gdy w głowę wojska wszystkie się ruszeły, I na przeciwnej tamtej Dniepru stronie, Przez most sudenny ogromnie stanęły, Noc oczy zaćmi, i w głuchej zosłonie Leśnych zarośli głębiej się pomknęły, Że pożądana wybiwszy się z morza Jasne im pole ukazała zorza. II.
Tedy z półwojskiem pierwej wyprawieni Pan Kamieniecki i wojewodowie, Skąd od południa naszy oblężeni I Próżorowski w tęgim stał ostrowie, Gdzie most na Dnieprze, i przy nim skupieni Moskiewskie wojska, i wszyscy wodzowie, Tak gotowemi czekając do wsparcia, Jako
. Czemu zabiegając w oczy, razem pan i panem, I najwyższym hetmanem. WIERSZ PIĄTY. I.
Już spuszczał Febus ku morzu swe konie Gdy w głowę wojska wszystkie się ruszeły, I na przeciwnej tamtej Dniepru stronie, Przez most sudenny ogromnie stanęły, Noc oczy zaćmi, i w głuchej zosłonie Leśnych zarośli głębiej się pomknęły, Że pożądana wybiwszy się z morza Jasne im pole ukazała zorza. II.
Tedy z półwojskiem pierwej wyprawieni Pan Kamieniecki i wojewodowie, Zkąd od południa naszy oblężeni I Prozorowski w tęgim stał ostrowie, Gdzie most na Dnieprze, i przy nim skupieni Moskiewskie wojska, i wszyscy wodzowie, Tak gotowemi czekając do wsparcia, Jako
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 10
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
i zatopiło miasta Ochinosama, Samaoqui, Ecuro, Singo, i Caścicanaro. Morze niezmiernie wzdęło się, i pochłonęło okręty nawet w Porcie stojące.
8 Grudnia powodź o pułtory mile od Westram niedaleko Nottingam.
29 Grudnia w Parasji Ouest-Ram, Hrabstwa Kent ziemi niezwyczajne osiadania. i wzdymania się, część ziemi zmiejsca wyruszywszy się pomknęła się ku południowi. Osiadała zaś ziemia na głębokość 34, 47, 65, a w innych miejscach na 102 stop. Wzdymała się zaś na wysokość 9 stop.
Powietrze w Hamburgu, a w Paryżu choroby zarażliwe trwały aż do roku następującego.
1597
383. 16 Lipca świeciła aż do 9 Sierpnia.
31 Sierpnia wioskę
y zatopiło miasta Ochinosama, Samaoqui, Ecuro, Singo, y Cascicanaro. Morze niezmiernie wzdęło się, y pochłonęło okręty nawet w Porcie stoiące.
8 Grudnia powodź o pułtory mile od Westram niedaleko Notthingam.
29 Grudnia w Parasii Ouest-Ram, Hrabstwa Kent ziemi niezwyczayne osiadania. y wzdymania się, część ziemi zmieysca wyruszywszy się pomknęła się ku południowi. Osiadała zaś ziemia na głębokość 34, 47, 65, a w innych mieyscach na 102 stop. Wzdymała się zaś na wysokość 9 stop.
Powietrze w Hamburgu, a w Paryżu choroby zarazliwe trwały aż do roku następuiącego.
1597
383. 16 Lipca świeciła aż do 9 Sierpnia.
31 Sierpnia wioskę
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 95
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
zatopiło miasta Ochinosama, Samaoqui, Ecuro, Singo, i Caścicanaro. Morze niezmiernie wzdęło się, i pochłonęło okręty nawet w Porcie stojące.
8 Grudnia powodź o pułtory mile od Westram niedaleko Nottingam.
29 Grudnia w Parasji Ouest-Ram, Hrabstwa Kent ziemi niezwyczajne osiadania. i wzdymania się, część ziemi zmiejsca wyruszywszy się pomknęła się ku południowi. Osiadała zaś ziemia na głębokość 34, 47, 65, a w innych miejscach na 102 stop. Wzdymała się zaś na wysokość 9 stop.
Powietrze w Hamburgu, a w Paryżu choroby zarażliwe trwały aż do roku następującego.
1597
383. 16 Lipca świeciła aż do 9 Sierpnia.
31 Sierpnia wioskę Simpila
zatopiło miasta Ochinosama, Samaoqui, Ecuro, Singo, y Cascicanaro. Morze niezmiernie wzdęło się, y pochłonęło okręty nawet w Porcie stoiące.
8 Grudnia powodź o pułtory mile od Westram niedaleko Notthingam.
29 Grudnia w Parasii Ouest-Ram, Hrabstwa Kent ziemi niezwyczayne osiadania. y wzdymania się, część ziemi zmieysca wyruszywszy się pomknęła się ku południowi. Osiadała zaś ziemia na głębokość 34, 47, 65, a w innych mieyscach na 102 stop. Wzdymała się zaś na wysokość 9 stop.
Powietrze w Hamburgu, a w Paryżu choroby zarazliwe trwały aż do roku następuiącego.
1597
383. 16 Lipca świeciła aż do 9 Sierpnia.
31 Sierpnia wioskę Simpila
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 95
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770